Skocz do zawartości

scierko

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    2 213
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez scierko

  1. Szumina - Zapamiętane Kowal. - Dwie i pół gwiazdki ---------------------------------- Październik 2012 Transfery: Kolejny transfer zaklepany. Zimą dołączy do nas bramkarz Middlesbrough, Jason Steele. Za młodego Anglika zapłacimy sporo – równe 5 milionów – ale myślę, że to dobrze zainwestowane fundusze. Premier League: 7/38 – Tottenham 4 : 3 Manchester City (Bale 21', Adebayor 50', Walker 53', Lennon 75' – Dzeko 15' i 63', Aguero 42') 8/38 – West Brom 1 : 1 Tottenham (Brunt 43' – Lennon 45') 9/38 – Q.P.R. 2 : 3 Tottenham (Zamora 18', Traore 51' – Lennon 14' i 38', Bale 45+1') Na otwarcie października mierzyliśmy się przed własną publicznością z Manchesterem City. Marzyłem o rewanżu za przegrane spotkanie pucharowe, gdy to ulegliśmy The Citizens aż 2:4. Victorii potrzebowaliśmy z jeszcze jednego powodu – w przypadku porażki, podopieczni Roberto Manciniego uciekliby nam w tabeli na kilka oczek. Mecz był arcyciekawy. Aż brak słów żeby opisać to co działo się na murawie. Dwukrotnie przegrywaliśmy, potem remisowaliśmy, aby ostatecznie zwyciężyć 4:3! Rozegraliśmy świetne zawody, prawie równie dobre jak w wygranym pojedynku z Chelsea. Humor popsuł mi się po następnej kolejce Premier League, gdy to frajersko straciliśmy punkty z West Bromem. Dziwne, że potrafimy zagrać super mecz przeciwko bardzo wymagającemu rywalowi, a z tymi słabszymi zazwyczaj zaliczamy wpadki. Blisko, a nawet bardzo blisko straty kolejnych oczek byliśmy w spotkaniu z Q.P.R.. Cudem – dosłownie – uniknęliśmy remisu 3:3. Bohaterem meczu został Hugo Lloris, który bronił jak natchniony, co było miłą odmianą, bo we wcześniejszych spotkaniach zdarzały mu się kiksy. Ostatecznie więc zainkasowaliśmy 7 na 9 możliwych punktów do zdobycia, co rzec jasna bardzo mnie satysfakcjonuje. | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | Man City | | 9 | 6 | 2 | 1 | +25 | 20 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | Tottenham | | 9 | 6 | 2 | 1 | +14 | 20 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | Arsenal | | 9 | 5 | 3 | 1 | +8 | 18 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | Man Utd | | 9 | 5 | 2 | 2 | +10 | 17 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | Stoke | | 9 | 5 | 2 | 2 | +6 | 17 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | Newcastle | | 9 | 4 | 2 | 3 | +5 | 14 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| Liga Europy: 2/6 – Anorthosi 2 : 6 Tottenham (Spadacio 17', Vertonghen sam. 80' – Defoe 15' i 81', Lennon 39', Dempsey 49', Bale 55', Kaboul 62') 3/6 – Tottenham 2 : 2 Debrecen (Dempsey 5', Bale 41' – Sidibe 33', Szakaly 67') W ramach drugiej kolejki fazy grupowej Ligi Europy bez żadnych problemów ograliśmy na wyjeździe cypryjski Anorthosi aż 6:2. Liczba zdobytych goli cieszy, straconych irytuje. Ogólnie kuleje nasza gra w defensywie, a ja nie mogę znaleźć na to lekarstwa. Właśnie przez fatalną postawę obrońców, goście z Węgier zabrali ze sobą do domu jedno oczko. Zabawne – dwa mecze u siebie ze słabymi rywalami i dwa remisy. Wydawało się, że szybko powinniśmy przyklepać awans, a tu trzeba będzie powalczyć... Basel 3 : 0 Debrecen Basel 1 : 2 Anorthosi | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | | Tottenham | | 3 | 1 | 2 | 0 | 9 | 5 | +4 | 5 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | | Anorthosi | | 3 | 1 | 1 | 1 | 6 | 9 | -3 | 4 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Basel | | 3 | 1 | 1 | 1 | 5 | 3 | +2 | 4 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Debrecen | | 3 | 0 | 2 | 1 | 4 | 7 | -3 | 2 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| Stan w ligach europejskich: Polska – Legia (+2) Francja – PSG (+3) Hiszpania – Atletico (+1) Niemcy – Bayern (+1) Włochy – Napoli (+1) Holandia – Feyenoord (+4) Portugalia – Sporting (+3)
  2. krystiaan - Cieszy mnie to ;) markess1984 - Któż to wie Szumina - Bałem się, że połamie mi się ten Falque. Taki słaby fizycznie ;) Jakoś nie przepadam za nim ;P lew77 - Podziękował Fenomen - Hm. Pewnie znajdzie się kilka lepszych ekip od Spurs w Premier League. Czemu nie? W końcu zmiany będą pewnie jedynie kosmetyczne, poprawią silnik meczowy. A trzeba się przetrzeć przed "normalną" karierą, ograć ;) tomba - Dzięki ;) -------------------- Wrzesień 2012 Wybrałem się na rozmowę z zarządem, zapytałem o nowy stadion i... szok! Zgodzili się. Dostaliśmy pozwolenie na budowę, która ma zostać ukończona 29.06.2014. Nowy obiekt będzie nosił nazwę Perryman Stadion, a pomieścić będzie mógł około 49,633 widzów. Dodatkowo wywalczyłem zwiększenie budżetu juniorskiego. Przydaliby się jacyś zdolni wychowankowie, ot co. Transfery: Zanim zamknęło się okienko transferowe, zdąrzyłem jeszcze zatrudnić kilku zdolnych – mam nadzieję – juniorów. Między innymi dołączyli do nas dwaj Polacy – Karol Linetty z Lecha Poznań oraz Aleksander Jagiełło z Legii Warszawa. W styczniu natomiast dołączy do nas hiszpański stoper, wychowany piłkarsko w wielkiej Barcelonie. Zbyt wiele popularna Blaugrana za Sergi Gomeza nie chciała, zaledwie 2,5 miliona euro. Grosze można by rzec, biorąc pod uwagę umiejętności i potencjał dwudziestolatka. Premier League: 3/38 – Tottenham 2 : 1 Southampton (Defoe 3', Gallas 36' – Lallana 64') 4/38 – Sunderland 2 : 1 Tottenham (Johnson 11' i 67' – Kaboul 59') 5/38 – Tottenham 3 : 0 Chelsea Londyn (Bale 23' i 34', Lennon 29') 6/38 – Liverpool 1 : 1 Tottenham (Sahin 11' – Adebayor 47') Jeszcze przed zgrupowaniami kadr narodowych zagraliśmy na White Hart Lane z Southampton. Co prawda wygraliśmy, ale w o wiele gorszym stylu niż w poprzednich dwóch spotkaniach. Przeciwko Świętym w Premier League zadebiutował młody Arek Milik, ale jedyne czym błysnął, to zmarnowaną setką na kilka minut przed zakończeniem meczu. W następnej kolejce wybraliśmy się do Sunderlandu, gdzie doszło do małej niespodzianki – straciliśmy pełną pulę punktów. Czy gospodarzom należało się zwycięstwo? Nie powiedziałbym, bo mecz był bardzo wyrównany, równie dobrze to my mogliśmy zwyciężyć. Tym bardziej więc szkoda tej przegranej. Po dwóch słabszych spotkaniach w naszym wykonaniu (z Czarnymi Kotami i Szwajcarami) postanowiłem coś zmienić, a konkretnie ustawienie zespołu. Przeciwko londyńskiej Chelsea zagraliśmy w formacji 4-3-3, co okazało się strzałem w dziesiątkę. W ważnych dla kibiców derbach Londynu zniszczyliśmy The Blues 3:0. Co najważniejsze jednak w pełni na ten wynik zasłużyliśmy. Ba! Gdyby nie dobra postawa Petra Cecha wygralibyśmy znacznie wyżej. W ostatnim ligowym meczu w tym miesiącu graliśmy na wyjeździe z Liverpoolem. Ten punkt wywalczony na Anfield Road cieszy, biorąc pod uwagę przebieg meczu. Byliśmy drużyną słabszą, daliśmy się stłamsić rywalom, co o mały włos nie kosztowało nas straty oczek. Ogólnie rzec ujmując jestem zadowolony z naszej postawy we wrześniu. | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | Man City | | 6 | 4 | 2 | 0 | +20 | 14 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | Tottenham | | 6 | 4 | 1 | 1 | +12 | 13 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | Man Utd | | 6 | 4 | 1 | 1 | +8 | 13 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | Stoke | | 6 | 3 | 2 | 1 | +6 | 11 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | Arsenal | | 6 | 3 | 2 | 1 | +5 | 11 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | Swansea | | 6 | 3 | 2 | 1 | +2 | 11 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| Capital One Cup: 3. runda – Manchester City 4 : 2 Tottenham (Kolarov 48', Tevez 68', Dzeko 76' i 80' – Huddlestone 7', Sigurdsson 87') Niedosyt – to słowo ciśnie się na usta jak żadne inne. Szkoda tej porażki, bo zagraliśmy całkiem dobry mecz. The Citizens byli zabójczo skuteczni, wpakowali nam kilka bramek i było po zawodach. Odpadamy więc z pierwszych rozgrywek, oby w ramach kolejnych poszło nam lepiej. Liga Europy: 1/6 – Tottenham 1 : 1 Basel (Lennon 55' – Frei 12') Szok. Nie wiem co się stało, że nie udało nam się zdobyć kompletu punktów w pojedynku ze Szwajcarami. Przeważaliśmy przez cały mecz, stwarzaliśmy sobie mnóstwo okazji bramkowych, ale to o dziwo nie wystarczyło. Inauguracja więc się nie udała. Liczę, że odbijemy to sobie w wyjazdowym pojedynku z Anorthosi. Debrecen 2 : 2 Anorthosi | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | | Anorthosi | | 1 | 0 | 1 | 0 | 2 | 2 | 0 | 1 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | | Debrecen | | 1 | 0 | 1 | 0 | 2 | 2 | 0 | 1 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Basel | | 1 | 0 | 1 | 0 | 1 | 1 | 0 | 1 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Tottenham | | 1 | 0 | 1 | 0 | 1 | 1 | 0 | 1 | | --------------------------------------------------------------------------------------------------| Stan w ligach europejskich: Polska – Legia (+2) Francja – PSG (+2) Hiszpania – Barcelona / Zaragoza / Atletico (+1) Niemcy – Schalke (+2) Włochy – Napoli (+2) Holandia – Heerenveen (+1) Portugalia – Sporting (+1)
  3. Nie mam pojęcia ile podejść zaliczyłem do nowego FM-a, ale jednego jestem pewien – długo nie mogłem rozpocząć, ani podtrzymać rozgrywki. Ciekawie zapowiadała się kariera za sterami Arminii Bielefeld, ale... Właśnie – ale. Pierwszy ligowy mecz przegrany 0:5, w tym dwa karne dla rywali. Drugi mecz przegrany 2:4, w tym dwa karne dla rywali. Efekt? Dałem sobie na jakiś czas spokój. Do teraz. Postanowiłem dać sobie i nowej wersji gry jeszcze jedną szansę, a po udanym zgrupowaniu przed ligowym sezonem uznałem, że swoimi wyczynami podzielę się na forum. Kogo poprowadzę? Długo nad tym myślałem, aż w końcu zdecydowałem się na Tottenham. Silna kadra, pieniądze spore, a wymagania zarządu do spełnienia. Mamy zająć miejsce premiowane grą w Lidze Europy – w teorii bułka z masłem, jak to mówią. Jaka będzie rzeczywistość? To się okaże, sam jestem ciekaw. Karierę opisywać będę w stylu dobrze wam znanym, z opowiadań moich, czy Fenomena – miesięcznych podsumowań. Czas będzie płynął szybko, na czym zresztą mi zależy, ciekawi mnie jak będzie wyglądała piłkarska Europa w nowym FM-ie po upływie kilku wiosen. Cóż, dość marudzenia, pora na rozpoczęcie rozgrywki. Trzymajcie za mnie kciuki. Wersja gry: FM 2013 BETA Wybrane ligi: wiele lig (Anglia, Polska, Francja, Hiszpania, Włochy, Niemcy, Portugalia, Holandia) Dodatki: własna bamboniera Lipiec/Sierpień 2012 Transfery do klubu: - Arek Milik (Górnik Zabrze – 1 mln. euro) - Jores Okore (FC Nordsjaelland – 1,6 mln. euro) - Lukas Hradecky (Esbjerg – 500 tys. euro) - Stelios Demetriou (Lokomotiv Płowdiw – 500 tys. euro) Transfery z klubu: - Michael Dawson --> West Brom (5 mln. euro) - Gomes --> Manchester United (2 mln. euro) - Iago Falque --> Wolverhampton (2 mln. euro) - Carlo Cudicini --> Manchester City (za darmo) - Brad Friedel --> Seattle (100 tys. euro) Sparingi odbyte na zgrupowaniu w Brazylii: Vitoria 0 : 2 Tottenham (Sandro 4', Dembele 59') Internacional 0 : 6 Tottenham (Bale 7', Adebayor 15', Dempsey 33' i 45+1', Sigurdsson 67' i 69') Criciuma 1 : 5 Tottenham (Wagner 89' – Lennon 5' i 31', sam. 33', Defoe 74', Caulker 78') Nautico 3 : 6 Tottenham (Rico 23' i 26', Kieza 65' – Dempsey 1' i 46', Bale 27', Defoe 33' i 41', Dembele 87') Portuguesa 2 : 3 Tottenham (Rodriguinho 60', Mineiro 76' – Bale 16' i 42', Dembele 54') Gremio 1 : 5 Tottenham (Sabia 39' – Bale 5', Lennon 14', Defoe 23' i 45', Dempsey 66') Sam tak ekstremalnego kierunku na zgrupowanie nie wybrałem, że tak powiem – było to już wcześniej zaklepane. Mimo wszystko nie żałuje, że akurat w Brazylii przyszło nam się przygotowywać do sezonu, a nawet wręcz przeciwnie, jestem zadowolony. Zmierzyliśmy się bowiem z kilkoma bardzo silnymi drużynami, a same mecze – jak przystało na kraj kawy – były niesłychanie szalone. Padło wiele bramek, nawet bardzo wiele. Początkowo tylko strzelaliśmy, ale z czasem zaczęliśmy także tracić, z czego nie byłem zbyt zadowolony. Ogólnie jednak w każdym meczu zdecydowanie przeważaliśmy, każdy wygraliśmy w pełni zasłużenie. Pora przejść do personaliów, a zacznę od złych nowin. Niestety, jak to na zgrupowaniu, nie obyło się bez kontuzji. Wypadło mi kilku ważnych graczy jak Emmanuel Adebayor czy Jan Vertonghen, ale w ich przypadku były to tylko drobne urazy. Największym pechowcem brazylijskiego zgrupowania jest Kyle Naughton. Chłopak miał u mnie pewne miejsce w wyjściowej jedenastce, ale zerwał mięsień łydki, przez co czeka go kilka miesięcy leczenia. Dobra, pora na troszkę lepsze nowiny. Taktyka. Będziemy grali popularnym diamentem, czyli 1-4-2-3-1. Pracowałem nad tym ustawieniem przez całe zgrupowanie i myślę (a raczej mam nadzieję), że sprawdzi się także w lidze. Jeśli miałbym kogoś szczególnie wyróżnić za okres przygotowawczy, to z pewnością największe brawa należą się dla Amerykanina, Clinta Dempsey'a. Doświadczony pomocnik, który będzie grał za wysuniętym napastnikiem, spisywał się świetnie, strzelił kilka ładnych bramek. To samo mogę powiedzieć o Jermainie Defoe, który wobec absencji Togijczyka, wskoczył do wyjściowej jedenastki. Pozycja snajpera – właśnie tu mam największy dylemat. Mam dwóch kapitalnych piłkarzy, ale grać może tylko jeden. Zobaczymy jak się wszystko ułoży w trakcie sezonu. Podsumowując więc, zgrupowanie w Brazylii na plus, olbrzymi plus. Premier League: 1/38 – Tottenham 4 : 0 Swansea (Defoe 4', Huddlestone kar. 33', Sandro 41', Adebayor 73') 2/38 – Reading 1 : 6 Tottenham (Robson-Kanu 46' – Sandro 6', Kaboul 8' i 81', Defoe 10', Dempsey kar. 20', Federici sam. 30') Ligowy sezon inaugurowaliśmy spotkaniem ze Swansea. Nie wyobrażałem sobie, że nie zwyciężymy na White Hart Lane, to było naszym obowiązkiem. Wywiązaliśmy się z niego znakomicie, zagraliśmy po prostu kapitalne spotkanie. Wygraliśmy 4:0, choć mogliśmy wyżej, bo okazji do zdobycia kolejnych goli nie brakowało. Co cieszyło mnie po tym meczu najbardziej? Że po golu rywalom zapakowali podstawowy napastnik i jego zmiennik. Rywalizacja się rozpoczęła, zapowiada się niezwykle ciekawie. Pora przejść do drugiego ligowego meczu w sierpniu, w którym to graliśmy na wyjeździe z Reading. Beniaminek dostał od nas solidną lekcję futbolu, ograliśmy ich aż 6:1! Co do samego meczu, to w pierwszej części gry dominowaliśmy całkowicie, a w drugiej połowie spotkanie się wyrównało. Ogólnie rzecz biorąc jestem bardzo zadowolony ze startu jaki zaliczyliśmy, oby tak dalej. | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | Tottenham | | 2 | 2 | 0 | 0 | +9 | 6 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | Newcastle | | 2 | 2 | 0 | 0 | +4 | 6 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | Man City | | 2 | 1 | 1 | 0 | +8 | 4 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | Liverpool | | 2 | 1 | 1 | 0 | +2 | 4 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | West Brom | | 2 | 1 | 1 | 0 | +2 | 4 | | --------------------------------------------------------------------------------------------| Przedstawienie zespołu na sezon 2012/2013: Bramkarze: Hugo Lloris Lukás Hrádecký Obrońcy: Jan Vertonghen Kyle Walker Kyle Naughton William Gallas Younes Kaboul Jores Okore Steven Caulker Benoît Assou-Ekotto Pomocnicy: Scott Parker Tom Huddlestone Sandro Jermaine Jenas Jake Livermore Clint Dempsey Mousa Dembélé Aaron Lennon Gareth Bale Gylfi Sigurðsson Napastnicy: Arkadiusz Milik Emmanuel Adebayor Jermain Defoe
  4. Jestem po dwóch sparingach, wrażenia bardzo dobre. Nie oglądam meczy w 3D, bo wolę stary tryb, jestem sentymentalny. Spotkanie ogląda się super, silnik meczowy o wiele lepszy, bardziej realistyczny. Na plus trawa - różne rodzaje koszenia, że tak powiem Jeśli można powiedzieć, że FM 2011 i 2012 tak wiele - jeśli chodzi o interfejs - się nie różniły, tak nowa wersja, to zupełnie coś nowego. Początkowo można się pogubić, kwestia przyzwyczajenia. Ciekaw jestem poziomu rozgrywki, oby nie był niższy od tego z poprzednich wersji...
  5. Włącz steam (program). Gry-->Aktywacja produktu w Steam
  6. Myślę co z tym zrobić, inne zapisy działają normalnie.. Się wkurzę, to zostawię na noc włączonego laptopa, może ogranie.. Nie ma mowy, żebym porzucał tą karierę, zbyt dobrze mi się gra i pisze.
  7. Świetnie. Mam spory problem z zapisem gry. Gdy próbuję wczytać, zawiesza się laptop, a tuż przed tym zużycie pamięci na MZ idzie szaleńczo w górę. Kopiowanie zapisu nic nie dało, godzinne czekanie także. Odpisy są gówno warte, bo są sprzed prawie roku... Będę jeszcze myślał nad tym, ale źle to wygląda.
  8. Po wielkim zwycięstwie nad hiszpańską Valencią, graliśmy przed własną publicznością z West Bromem, w ramach 5. rundy FA Cup. Chyba nie muszą mówić, że oczekiwałem od swoich chłopaków zwycięstwa, w końcu następnym przystankiem jest ćwierćfinał. Marzy mi się powtórka z sezonu 2011/2012, gdy to sensacyjnie sięgnęliśmy po Puchar Anglii... Od samego początku spotkania zamknęliśmy rywali w ich własnym polu karnym, aż w końcu stało się nieuniknione, czyli zdobyliśmy gola! Z lewego skrzydła piłkę w pole karne dośrodkował Lukas Podolski, a bramkę – uderzeniem z woleja – zdobył niezawodny Arek Piech. Pięć minut później przed szansą na gola stanął Paweł Gmitrzuk, jednak strzał młodego Polaka w fantastycznym stylu wybronił Ben Foster. Następnie odpuściliśmy trochę, co było błędem, bo mający więcej swobody goście, zaczęli coraz groźniej atakować na bramkę Bartka. Ten jednak bronił jak natchniony, a swoim ogromnym talentem popisał się na sekundy przed końcem pierwszej połowy, gdy to wygrał indywidualny pojedynek z Shanem Longiem. Dzięki szybko zdobytej bramce, oraz interwencjom Bartka, do przerwy prowadziliśmy 1:0. Druga część meczu – jak pierwsza – rozpoczęła się od ataków moich podopiecznych. Już dwie minuty po wznowieniu gry z dystansu uderzył Grzesiek Krychowiak, ale niestety minimalnie spudłował. W 53. minucie blisko zdobycia drugiego gola był Arek Piech, jednak Ben Foster końcówkami palców zdołał odbić piłkę poza boisko. Angielski bramkarz gości błysnął po raz kolejny kilka minut później, fenomenalnie broniąc uderzenie Lukasa Podolskiego. Następnie dwukrotnie naszej bramce zagrozili po stałych fragmentach goście, jednak przy obu sytuacjach ich strzały były niecelne. Oczekiwałem od swoich podopiecznych drugiego gola, który by mnie trochę uspokoił, a także zgasił rosnące zapały piłkarzy West Bromu. I tak też się stało. W 78. minucie piłkę na wolne pole dostał Arek Piech, który takie okazje rzadko marnuje, nie zawiódł i tym razem. Polak uderzył pewnie tuż obok słupka, więc prowadziliśmy 2:0! Pan AK-47 mógł wpisał się na listę strzelców po raz trzeci na pięć minut przed końcem meczu, jednak po raz kolejny cudowną paradą popisał się Ben Foster. Ostatecznie więc zwyciężyliśmy 2:0, co oznacza, że gramy dalej – awansowaliśmy do ćwierćfinału! Białkowski – Naughton, Vicino, Kone, Nyatanga – Krychowiak, Polański (Strasser 63'), Pepe – Podolski (Skoko 79'), Gmitrzuk (Krasic 63'), Piech FA Cup – 5. runda – 22.02.2014 r. [bPL] Coventry 2 : 0 West Brom [bPL] Piech 7' [1:0], 78' [2:0] Widzów – 32604 MoM – Arek Piech [9.1]
  9. Naszą pierwszą przeszkodą w rundzie pucharowej Ligi Europy jest jak wiecie Valencia. Dziś gościliśmy Hiszpanów na The Ricoh Arenie, więc liczyłem na choćby jakąś skromną zaliczkę, byle tylko byśmy nie przegrali. Chcę chociaż spróbować obronić tytuł, zajść jak najdalej, choć mam świadomość, że nawet jeśli pokonamy Valencię, to już czeka na nas potężna Barcelona – ruskich pewnie odprawią z kwitkiem. Wracając jeszcze na chwilę do Nietoperzy, byli oni w wyśmienitych nastrojach, bo zaledwie trzy dni temu ograli na Santiago Bernabeu Real Madryt – 6:0! Pierwsi w tym meczu groźnie zaatakowali goście z Hiszpanii. Już w 3. minucie gola mógł zdobyć Younes Belhanda, jednak jakimś cudem Bartek obronił strzał z kilku metrów autorstwa Marokańczyka. Siedem minut później boisko na noszach opuścił Kyle Naughton, a na murawę wbiegł za niego niedoświadczony Gustav Olsson – w dodatku Szwed to nie prawy defensor, ale cóż zrobić, ograniczona kadra. Następnie po upływie kolejnych kilku minut, rozegraliśmy pierwszą składną akcję w tym meczu, która zakończyła się golem na 1:0! Zapoczątkował ją podaniem na skrzydło – do Milosa Krasicia – Libor Hlousek, a zakończył... także młody Czech, uderzeniem z kilku metrów. Chwilę później mogło już być 2:0, jednak okazji jeden na jeden nie wykorzystał Arek Piech – no tylko nogi z dupy wyrwać. Goście coraz bardziej zapędzali się w ofensywie, z czego skrzętnie korzystaliśmy, wyprowadzając kontry. Nic jednak nie chciało wpaść, a okazje do podwyższenia prowadzenia mieliśmy co kilka cholernych minut... Setkę udało nam się wykorzystać dopiero na chwilę przed przerwą, a na listę strzelców ponownie wpisał się niesamowity Libor Hlousek! Tym razem młody Czech dostał piłkę z lewego skrzydła, od Lukasa Podolskiego, a akcję wykończył identycznie jak pierwszą, czyli uderzeniem z kilku metrów. Dość szczęśliwie, nie ma co ukrywać, na przerwę schodziliśmy prowadząc z Valencią 2:0. Druga połowa rozpoczęła się dla nas bardzo, a to bardzo źle. Już kilka minut po wznowieniu gry, goście zdobyli gola kontaktowego. Z rzutu wolnego piłkę w nasze pole karne przetransportował Ever Banega, a Bartka pokonał – uderzeniem głową – Mamadou Sakho. Odpowiedzieliśmy jednak Hiszpanom błyskawicznie, można by rzec, że z przytupem. Zaledwie cztery minuty później Arek Piech dograł cudowną piłkę do Milosa Krasicia, a Serb uderzeniem po długim rogu zdobył gola na 3:1! Końca szaleństwa widać nie było, mecz wyzbył się jakichkolwiek zasad, wygrać miała drużyna bardziej skuteczna. Goście z Hiszpanii pudłowali, a my... robiliśmy swoje. Tuż po upływie godziny gry, po raz trzeci tego wieczoru na listę strzelców wpisał się Libor Hlousek! Tym razem nastolatek przeprowadził indywidualny rajd, którego zakończył płaskim strzałem, obok wychodzącego do niego bramkarza Valencii. Minęły ledwie trzy minuty, a prowadziliśmy już 5:1! Milos Krasić ze skrzydła w pole karne, a tam egzekucji dokonał Arek Piech. Cóż to byłby za mecz, gdyby Polak nie wpisał się na listę strzelców. Następnie wszystko się uspokoiło. Widocznie Hiszpanie pojęli, że idąc na wymianę ciosów, sami sobie strzelili w stopę. Posucha trwała do 88. minuty, gdy to szóstą bramkę przyjezdnym zaaplikował Joe McKee! Wygraliśmy więc z Valencią aż 6:1 – pogrom! Awans mamy już raczej pewny, ale nie ma co zapeszać, jest jeszcze 90 minut do rozegrania... Białkowski – Naughton [+] (Olsson 10'), Nyatanga, Kone, Cameron – Krychowiak, Polański (Vince 65') [+] (McKee 71'), Krasić – Podolski, Hlousek, Piech Liga Europy – 1/16 [1/2] – 18.02.2014 r. [ENG] Coventry 6 : 1 Valencia [ESP] Hlousek 18' [1:0], 44' [2:0], 61' [4:1] Sakho 53' [2:1] Krasić 57' [3:1] Piech 64' [5:1] McKee 88' [6:1] Widzów – 30401 MoM – Libor Hlousek [9.6]
  10. Trzy dni po pokonaniu w Pucharze Anglii drugoligowego Evertonu, podejmowaliśmy na własnym stadionie Blackburn. Co oczywiste, liczyłem na komplet punktów, bo meczów w drużynami walczącymi o utrzymanie, przegrywać nie możemy, jeśli chcemy znaleźć się w „Big Four”. Co do naszego rywala, to po pierwsze ostatnio grają beznadziejnie, a po drugie w ich barwach występuje Jakub Błaszczykowski. Biorąc pod uwagę te dwa fakty, nie mogliśmy dziś stracić choćby dwóch oczek. Po raz pierwszy w tym spotkaniu groźnie natarliśmy na bramkę gości w 3. minucie gry, gdy to w przeciągu jednej akcji kilka razy piłka była dośrodkowywana w pole karne Blackburn. Ku mojej irytacji, nie wygraliśmy żadnego pojedynku główkowego, tak więc nasze próby spełzły na niczym. Goście odpowiedzieli kilka minut później, niecelnym uderzeniem Alejandro Faurlina. Następnie ponownie strzał oddali przyjezdni – tym razem prosto w Bartka kopnął futbolówkę Morten Gamst Pedersen. W 17. minucie gry byliśmy bardzo blisko objęcia prowadzenia, gdy to poprzeczkę ustrzelił Lukas Podolski. Niemiecki napastnik dopiął swego kilka minut później! Piłkę na wolne pole – idealnie na strzał z pierwszej piłki – dograł mu Eugen Polański, a popularny Poldi uderzył z całej siły pod poprzeczkę! Poszliśmy za ciosem, dzięki czemu trzy minuty później prowadziliśmy już 2:0. Lewym skrzydłem rajd przeprowadził Lukas Podolski, dograł płasko w pole karne, a na bramkę gości uderzył Simone Pepe. Bramkarz Rovers z uderzeniem Włocha sobie jeszcze poradził, ale przy dobitce Arka Piecha był bez najmniejszych szans! Graliśmy świetnie, a goście wyglądali na kompletnie rozbitych, w drobny mak. Dobiliśmy ich w 37. minucie gry, gdy to fantastycznym dośrodkowaniem popisał się Francesco Vicino, a bramkę głową zdobył Milos Krasić! Ku mojemu zaskoczeniu szybko nam odpowiedzieli, i to z jakim rezultatem... Na cztery minuty przed zakończeniem pierwszej części gry zapędziliśmy się w ofensywie, jeden z moich podopiecznych stracił piłkę, czego efektem było to, że sam na sam z Bartkiem Białkowskim wyszedł Jeremy Perbet. Francuski snajper problemów ze zdobyciem gola nie miał żadnych, tak więc po pierwszej – fantastycznej w naszym wykonaniu – połowie meczu, prowadziliśmy 3:1. Przez pierwszy kwadrans drugiej części spotkania nic się nie działo – kompletnie. Posuchę przerwali goście, gdy to w 62. minucie gry na bramkę Bartka uderzył niecelnie Chris Brunt. Kilka minut później Rovers zaatakowali ponownie, tym razem jednak fatalnie spudłował Jeremy Perbet. Nie graliśmy zbyt dobrze, to Blackburn przeważało, z czego co oczywiste, byłem bardzo niezadowolony. Jakby moi podopieczni zbytnio się rozluźnili, co zdarzyć się nie powinno, nie na takim poziomie. Pierwszą bramkową okazję w drugiej połowie stworzyliśmy sobie w 78. minucie. Sam na sam z bramkarzem gości wyszedł Milos Krasić... i przestrzelił wysoko nad bramką. Kilka minut później swoją szansę miał Arek Piech, jednak ten także spudłował, tyle, że uderzył obok słupka. Więcej ciekawego już się na boisku nie działo. Dzięki dobrej pierwszej połowie, ograliśmy więc Blackburn 3:1. Białkowski – Naughton, Vicino, Kone, Cameron – Krychowiak, Polański (Strasser 81'), Pepe (Hlousek 81') – Podolski, Krasić, Piech Premier League – 26. kolejka – 15.02.2014 r. [5.] Coventry 3 : 1 Blackburn [17.] Podolski 21' [1:0] Piech 24' [2:0] Krasić 37' [3:0] Perbet 41' [3:1] Widzów – 32010 MoM – Eugen Polański [8.0]
  11. Nie mogłem z pewnych powodów wrzucać postów, więc jestem trochę do przodu z rozgrywką. Liczę, że szybko się to wszystko jednak wyrówna ;) -------------- Odbyło się losowanie fazy grupowej Eliminacji Mistrzostw Europy 2016, które odbędą się we Francji. Tak jak już mówiłem, bardzo prawdopodobne, że po Mistrzostwach Świata pożegnam się z kadrą Belgii. Niczego nie deklaruję, po prostu w tej chwili tak myślę. Cóż, wracając do losowania, zastaliśmy rozstawieni w pierwszym koszyku, a wraz z nami w grupie znalazły się: Walia, Czarnogóra, Islandia oraz Azerbejdżan. Problemów z awansem być nie powinno, ktokolwiek by Belgią sterował... Przesrane mają natomiast Polacy, i to bardzo. O wycieczkę nad Sekwanę bowiem zawalczą z Anglią, Szwecją, Szwajcarią i Cyprem. Prognoza? Najgorsza z możliwych, czyli miejsce ostatnie, albo przedostatnie. Pozostawiając już tematy piłki reprezentacyjnej, kilka dni po losowaniu podejmowaliśmy przed własną publicznością Everton, w ramach 4. rundy FA Cup. Tego spotkania mogło nie być, gdybyśmy nie dali ciała w pierwszej potyczce, remisując z The Toffees na ich terenie 2:2. Właśnie – „gdybyśmy nie dali ciała”. Ale daliśmy, więc 12 lutego ponownie krzyżowaliśmy miecze z Evertonem... Już w pierwszej minucie gry mogliśmy objąć prowadzenie, jednak strzał Lapy w fantastycznym stylu obronił Tim Howard. Goście odpowiedzieli kąśliwym uderzeniem Stevena Naismitha, które Bartek obronił, ale jak się okazało wcale nie musiał, bo Szkot był na spalonym. Po raz kolejny groźnie zaatakowaliśmy w 14. minucie meczu, jednak doskonałą sytuację – z kilku metrów uderzając obok słupka – zmarnował Dragan Skoko. Już trzy minuty później jednak się udało! Z narożnika boiska futbolówkę dośrodkował Simone Pepe, a bramkę – uderzeniem głową, w okienko – zdobył Lewin Nyatanga. Prowadziliśmy więc jednym golem, ale to nas nie satysfakcjonowało. Chcieliśmy jeszcze coś ukłuć, aby poczuć się na murawie pewniej. Bardzo blisko trafienia był w 34. minucie gry Lukas Podolski. Niemiec ładnie przymierzył zza pola karnego, ale Tim Howard jego strzał obronił. Osiem minut później Lapa ośmieszył Jospeha Yobo, po czym uderzeniem po długim rogu zdobył – jakże wyczekiwanego – gola na 2:0! Dzięki kapitalnej indywidualnej akcji młodego Brazylijczyk, do przerwy prowadziliśmy więc z Evertonem dwoma bramkami. Trener gości musiał powiedzieć w szatni kilka ostrych słów pod adresem swoich podopiecznych, bo na drugą połowę wyszli naładowani pozytywną energią, co przełożyło się na kilka groźnych akcji w ich wykonaniu w przeciągu pierwszego kwadransa. Najpierw okazję sam na sam z Bartkiem Białkowskim zmarnował Dimitar Berbatov, a następnie poprzeczkę naszej bramki obił uderzeniem z dystansu Tim Cahill. Tuż po tych wariackich kilkunastu minutach goście opadli z sił, można by rzec, że się wyszaleli. Następnie to my przeważaliśmy, co zresztą nie uległo zmianie aż do ostatniego gwizdka arbitra. W międzyczasie stworzyliśmy sobie kilka bramkowych okazji, jednak żadnej z nich nie udało nam się wykorzystać. Awansowaliśmy więc do kolejnej rundy, gdzie czeka już na nas West Brom! Białkowski – Naughton, Vicino, Kone, Nyatanga – Krychowiak, Polański, Pepe (McKee 65') – Podolski (Krasić 72'), Lapa (Gmitrzuk 65'), Skoko FA Cup – 4. runda – 12.02.2014 r. [bPL] Coventry 2 : 0 Everton [CH] Nyatanga 17' [1:0] Lapa 42' [2:0] Widzów – 26355 MoM – Simone Pepe [9.0]
  12. Germain ;) --------------- Po remisie w stolicy niestety znowu wypadliśmy z „Big Four”, wyprzedził nas o jedno oczko londyński Arsenal. Ponownie także mamy problemy z wygraniem meczu, z wykorzystywaniem stuprocentowych okazji oraz grą w obronie przy stałych fragmentach. Jakby to sensacyjne zwycięstwo nad Liverpoolem rozleniwiło moich podopiecznych. Wydawało mi się, że powinno dać in pozytywnego kopa, dodać wiatru w żagle, a tu dwa remisy, w dodatku po słabej grze. Passę remisów zamierzaliśmy przerwać w pojedynku z Reading, czyli ostatnią drużyną Premier League. Przeciwko Królewskim zagrać nie mógł – nie ma się z czego smucić – Milos Krasić, który zachorował na grypę. Oby Serb nie zaraził innych, bo wtedy bym go chyba do rezerw zesłał. W jego miejsce do wyjściowej jedenastki wskoczył 18-letni Brazylijczyk Lapa, który dołączył do nas w styczniu tego roku. Wracając jeszcze na chwilę do oczekiwań, każdy inny rezultat niż nasza wygrana, byłby w tym meczu sromotną porażką... Spotkanie z Reading rozpoczęło się identycznie jak pojedynek z Q.P.R., czyli od szybkiego objęcia przez nas prowadzenia! Ponownie asystą popisał się Lukas Podolski, a do siatki rywali piłkę posłał Arek Piech – Niemiec zagrał ze skrzydła po ziemi, a Polak uderzył z pierwszej piłki. Trzy minuty później mogło być już 2:0, jednak okazji nie wykorzystał Lukas Podolski, uderzając prosto w goalkeepera rywali. Wypożyczony z Arsenalu napastnik zrehabilitował się chwilę po upływie kwadransa gry, gdy to dobijając strzał Arka Piecha, podwyższył nasze prowadzenie na 2:0! Następnie – co także miało miejsce kilka dni temu – na boisku nic się nie działo. To znaczy nic ciekawego, bo chłopaki urządzili sobie kapaninę w iście tradycyjnym, angielskim stylu. Wyjątkiem od reguły były akcja w wykonaniu moich podopiecznych z 34. minuty, gdy to cudownym podaniem w uliczkę popisał się Simone Pepe, a stuprocentowej okazji nie wykorzystał Arek Piech. W końcu sędzia zarządził przerwę, prowadziliśmy więc pewnie 2:0. A tuż po jej upłynięciu, w poprzeczkę trafił, uderzając tuż sprzed pola karnego, Lukas Podolski. Cztery minuty później po raz drugi tego popołudnia na listę strzelców mógł wpisać się Arek Piech, jednak Polak przegrał indywidualny pojedynek z bramkarzem gości, Adamem Federici. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, tak też było i tym razem. W 60. minucie goście mieli rzut wolny, jakieś 30 metrów od naszej bramki. Zaskoczyli nas krótkim rozegraniem, po czym pięknego gola uderzeniem z dystansu zdobył Jason Puncheon. Co ciekawe, był to pierwszy celny strzał gości w tym meczu... Ta bramka wprowadziła trochę zamętu w nasze poczynania, ale w końcu się otrząsnęliśmy. Ponownie zaatakowaliśmy na kwadrans przed zakończeniem meczu. Uderzył Lukas Podolski, ale bardzo niecelnie, piłka poszybowała w trybuny. Osiem minut później szczęścia spróbował Joe McKee, goalkeeper Reading wypluł futbolówkę przed siebie, a dobić chciał za wszelką cenę Arek Piech, co skończyło się fatalnie... Polak – jak orzekł sędzia, faulował – wobec czego pokazał mu żółtą kartkę. A jako, że Arek już jedną taką na swoim koncie miał, w 83. minucie gry wybrał się na przedwczesny prysznic. Mimo gry w osłabieniu wciąż przeważaliśmy, a nawet stworzyliśmy sobie dwie bramkowe okazje. Najpierw na trzy minuty przed końcem meczu poprzeczkę ustrzelił Bakary Kone, a następnie w kapitalnej sytuacji – uderzając głową – piłkę nad poprzeczką bramki Reading przeniósł Paweł Gmitrzuk. Chwilę później sędzia mecz zakończył, wygraliśmy więc 2:1. Nie zagraliśmy źle, ale wciąż to nie ta sama drużyna, która gromiła każdego przez pierwszą część sezonu... Białkowski – Naughton, Vicino, Kone, Nyatanga – Krychowiak, Polański, Pepe (McKee 76') – Podolski, Lapa (Gmitrzuk 76'), Piech Premier League – 25. kolejka – 08.02.2014 r. [5.] Coventry 2 : 1 Reading [20.] Piech 3' [1:0] Podolski 16' [2:0] Puncheon 60' [2:1] Piech 83' Widzów – 31214 MoM – Lukas Podolski [8.0]
  13. Oszczędzam i zbieram fundusze na letnie okienko -------------------------------------------------------------------- Cholera, kolejny boczny obrońca wyeliminowany przez kontuzję. Jordan Clark nie pobiega za piłką przez 2-3 tygodnie. Obrona się sypie, nie dobrze. Ponownie więc musiałem zareagować, przesuwając do pierwszej drużyny młodzieżowca, a zaszczytu dostąpił 16-letni Czech Milos Hlavacek. Jeśli w rewanżowym meczu FA Cup pokonamy przed własną publicznością Everton, to już w 5. rundzie czeka na nas West Brom. Jestem zmobilizowany aby dość do finału, zdobyć puchar, który daje przepustkę do gry w Lidze Europy. Potrzebujemy zabezpieczenia, bo terminarza na końcówkę ligowego sezonu łatwego nie mamy, tak więc będzie ciężko powalczyć o wysoką lokatę. Po kiepskim występie w Pucharze Anglii, wybraliśmy się do Londynu, aby powalczyć o ligowe punkty z Q.P.R. Popularni The Rs co okienko transferowe wydają ładną sumkę na nowych graczy, ale jakoś nie przekłada to się specjalnie na ich pozycję w tabeli. Obecnie piastują ledwie 15. pozycję, tak więc jeśli mieliśmy się bić o „Big Four”, to musieliśmy ich pokonać. Teoria teorią jednak, boisko zawsze wszystko dokładnie weryfikuje. Spotkanie rozpoczęło się dla nas idealnie, bo już w 5. minucie wyszliśmy na prowadzenie! Asystę na swoim koncie zapisał Lukas Podolski, a ładną bramkę – uderzeniem z pierwszej piłki, z około 20 metrów – zdobył Arek Piech. Niestety ku mojej rozpaczy, zbyt długo prowadzeniem się żeśmy nie cieszyli. Sześć minut później bowiem do wyrównania doprowadził – po dobrze wybitym rzucie rożnym – uderzeniem głową Alex Pearce. Po dobrym początku, bardzo emocjonującym i ciekawym, na boisku zapanowała futbolowa susza. Trwała ona aż do 32. minuty, gdy to sam na sam z Bartkiem Białkowskim wyszedł Bobby Zamora. Na szczęście Polak wygrał indywidualny pojedynek z Anglikiem, dzięki czemu wciąż na tablicy wyników widniał remis. Odpowiedzieliśmy rywalom uderzeniem Lukasa Podolskiego, ale było ono bardzo, a to bardzo niecelne. Na pięć minut przed zakończeniem meczu fatalny w skutkach błąd popełnił Lewin Nyatanga. Mój walijski stoper stracił piłkę na rzecz Valere Germaina, któremu pozostało jedynie dokonać egzekucji na Bartku, co też zresztą uczynił. Po indywidualnym błędzie, a także złej grze defensorów przy rzucie rożnym, do przerwy przegrywaliśmy z Q.P.R. 1:2. Drugą połowę meczu rozpoczęliśmy tak jak pierwszą, czyli od zdobycia gola. W 52. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Simone Pepe, bramkarz gospodarzy zdołał jedynie odbić piłkę przed siebie, a do niej dopadł szybko Arek Piech i mieliśmy remis! Osiem minut później powinniśmy już prowadzić, ale po raz kolejny już odkąd do nas dołączył, setkę zmarnował Milos Krasic. Miarka się przebrała, chwilę później wszedł za Serba Paweł Gmitrzuk – Milos chyba potrzebujemy przerwy, już może sobie grzać miejsce na ławie. Cóż, wracając do meczu, w 68. minucie fatalnie skiksował inny z moich podopiecznych, a mianowicie Arek Piech. Gospodarze mogli postawić kropkę nad „i” na dziewięć minut przed zakończeniem spotkania, jednak w sytuacji sam na sam z Bartkiem poległ ponownie Bobby Zamora. Białkowski cichym bohaterem, jakby nie patrzeć. Dwie minuty później to my mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Z rzutu wolnego piłkę dograł Simone Pepe, ładnie głową uderzył Bakary Kone, jednak futbolówka trafiła jedynie w poprzeczkę! Następnie słupek bramki Q.P.R. obił Arek Piech, po czym nic więcej ciekawego się nie działo. Zremisowaliśmy więc z Londyńczykami 2:2, tracąc tym samym dwa – jakże cenne – oczka... Białkowski – Naughton, Vicino, Kone, Nyatanga – Krychowiak, Polański (Strasser 71'), Pepe – Podolski (Hlousek 71'), Krasic (Gmitrzuk 62'), Piech Premier League – 24. kolejka – 04.02.2014 r. [15.] Q.P.R. 2 : 2 Coventry [4.] Piech 5' [0:1], 52' [2:2] Pearce 11' [1:1] Germain 40' [2:1] Widzów – 12241 MoM – Arek Piech [8.8]
  14. Właśnie, odrzucił ;) ------------------------ Tuż przed meczem z The Toffees poważnego urazu na treningu nabawił się Patryk Rogalski, który będzie pauzował przez aż 2-3 miesiące... Tak więc obecnie mam dwóch kontuzjowanych lewych defensorów – świetnie. Z braku laku przeciwko Evertonowi zagrał 17-letni Włoch Francesco Vicino. Mimo tego, iż nasi rywale dobrze prezentują się na zapleczu Premier League, oczekiwałem od swoich podopiecznych pewnego awansu do kolejnej rundy. Co by nie było, gramy przecież na co dzień ligę wyżej... Początek meczu do najciekawszych nie należał. Jedynie muszę wspomnieć o kontuzji, której już w 10. minucie doznał Jordan Clarke. Wścieknę się, jeśli i młodego Anglika czeka dłuższa przerwa, bo to był oznaczało prawdziwą katastrofę, armagedon – już przecież dwóch lewych obrońców podlega leczeniu! Wracając do meczu, na pierwszą bramkową okazję czekaliśmy aż do 20. minuty gry. Uderzył głową doświadczony Dimitar Berbatov, lecz Bułgar skierował piłkę prosto w Bartka Białkowskiego, który problemów więc z dobrą interwencją nie miał żadnych. Polak skapitulował dziewięć minut później – gospodarze wyszli z szybką kontrą, którą perfekcyjnie sfinalizował Alex Buttner. Chcieliśmy szybko odpowiedzieć, ale w dobrej sytuacji nad bramką przestrzelił Arek Piech. W 33. minucie Polak spróbował ponownie, tym razem uderzył w światło bramki, ale jego strzał obronił wiekowy Tim Howard. Sześć minut później ponownie w roli głównej wystąpił Arek Piech. Pan AK-47 uderzył z około dziesięciu metrów, piłka po drodze odbiła się od obrońcy Evertonu, tym samym myląc Tima Howarda, i wpadła do siatki! Byliśmy w gazie, jak to mówią, więc liczyłem, że szybko zdobędziemy drugiego gola. Najpierw obok słupka głową uderzył Lukas Podolski, a chwilę później na prowadzenie wyprowadził nas Arek Piech! Polak wpisał się na listę strzelców, korzystając ze znakomitego dogrania Lukasa, który świetnie wszedł do drużyny – zaskakująco szybka aklimatyzacja. Cóż, do przerwy więc – dzięki dobrej grze w końcówce – prowadziliśmy 2:1. Druga połowa meczu od samego początku rozczarowywała. Nic nie graliśmy, kompletnie – dno, totalne wręcz – co zresztą można powiedzieć również o gospodarzach. Dla potwierdzenia moich słów, w 57. minucie w doskonałej okazji bramkowej znalazł się Milos Krasic, ale przestrzelił obok słupka, uderzając z dosłownie pięciu metrów! Serb częściej niestety mnie zawodzi, niż daje coś dobrego drużynie – może pora aby odpoczął przez jakiś czas na ławce? Nie dość, że prezentowaliśmy się fatalnie, to jeszcze Everton zdołał wyrównać! W 65. minucie – po dobrze wykonanym rzucie rożny, a jakże – gola na 2:2 zdobył Tomas Pekhart... Chwilę później dokonałem podwójnej zmiany, licząc na pozytywne efekty, ale ich się nie doczekałem. W końcu sędzia zakończył mecz, za co byłem mu cholernie wdzięczny. Czeka nas więc rewanż, tym razem na The Ricoh Arenie. Obyśmy spisali się lepiej... Białkowski – Clarke [+] (Naughton 10'), Vicino, Cameron, Nyatanga – Strasser, Polański, McKee (Pepe 65') – Podolski, Krasic, Piech (Skoko 65') FA Cup – 4. runda – 01.02.2014 r. [CH] Everton 2 : 2 Coventry [bPL] Buttner 29' [1:0] Taravel sam. 39' [1:1] Piech 43' [1:2] Pekhart 65' [2:2] Widzów – 40157 MoM – Alex Buttner [8.2]
  15. A oto i Masilela ;) adi91139 - Trochę ich jeździ, zwłaszcza, że mam wielu młodych, co to w U-21 grają ;) ------------------ Mała niespodzianka w ostatnim dniu okienka transferowego. Po pół roku gry dla Coventry, odszedł z klubu Goran Pandev. Za Macedończyka w ostatniej chwili ofertę 8 milionów euro złożyło rosyjskie Anzhi, a ja po chwili namysłu postanowiłem dać zielone światło dla tego transferu. Podsumowanie – Styczeń 2014 Bilans meczy (klub): 4-0-1 (16-4) Najlepszy strzelec (klub): Arek Piech (9 bramek) Budżet: 31,52 mln. euro (+6,48 mln. euro) | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | | Liverpool | | 23 | 17 | 3 | 3 | 49 | 18 | +31 | 54 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | | Man Utd | | 23 | 16 | 4 | 3 | 59 | 21 | +38 | 52 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Man City | | 23 | 15 | 5 | 3 | 57 | 18 | +39 | 50 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Coventry | | 23 | 16 | 2 | 5 | 57 | 31 | +26 | 50 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | | Arsenal | | 23 | 15 | 4 | 4 | 66 | 20 | +46 | 49 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | | Chelsea | | 23 | 14 | 4 | 5 | 54 | 37 | +17 | 46 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| Transfery (Świat): Antoine Griezman [22, OP (LŚ), FRA 27/9 (j)] (Sociedad) → Juventus Turyn (24 mln. euro) Arda Turan [27, OP (PLŚ), TUR 68/16] (Atletico Madryt) → Manchester City (24 mln. euro) Balazs Dzsudzsak [27, P/OP (LŚ), HUN 45/6] (Dinamo Moskwa) → Liverpool (18,25 mln. euro) Yaroslav Rakitskyi [24, O (LŚ)/DP, UKR 43/4] (West Brom) → Manchester United (17,5 mln. euro) Vedran Corluka [27, O (PŚ)/P (Ś), CRO 58/1] (Lokomotiw Moskwa) → Liverpool (16,5 mln. euro) Eric Mathoho [23, O (Ś), RPA 24/2] (Napoli) → Porto (14,25 mln. euro) Ciaran Clark [24, O (LŚ)/DP, IRL 26/1] (Aston Villa) → Q.P.R (14,25 mln. euro) Eugene Konplyanka [24, P/OP (L)/N, UKR 10/2] (Dnipro) → Napoli (14 mln. euro) Transfery (Polska): Antonio Milic [19, O (PŚ)/DP, CRO 4/0 (j)] (Maribor) → Zagłębie Lubin (1,8 mln. euro) Milan Rodic [22, O (PL)/WO (L), SRB 1/0] (Legia Warszawa) → Midtjylland (1,2 mln. euro) Atanas Atanasov [28, O (LŚ)/WO (L), BUL 1/0] (Loko Sofia) → Legia Warszawa (850 tys. euro) Uros Vitas [21, O (Ś)/DP, SRB 10/0 (j)] (Ludogorec) → Jagiellonia (675 tys. euro) Peter Stojanovic [23, O/OP (Ś), SVN 7/0 (j)] (Maribor) → Śląsk Wrocław (625 tys. euro) Revaz Ghaniashwili [23, O (L) , GEO 5/1 (j)] (WIT-Georgia) → Wisła Kraków (600 tys. euro) Adam Danch [26, O (PŚ), POL 5/1] (Górnik Zabrze) → Śląsk Wrocław (550 tys. euro) Kale Devic [18, O (Ś)/DP/P (Ś), CRO 1/0 (j)] (Dinamo) → Górnik Zabrze (525 tys. euro) Ligi w Europie: Polska: Legia (+3) Niemcy: Dortmund (+12) Hiszpania: Barcelona/Real (+3) Włochy: Juventus (+1) Francja: PSG (+8) Holandia: Heerenveen (+3) Portugalia: Benfica (+3) Ranking FIFA: 1. Francja (-) 2. Hiszpania (-) 3. Portugalia (-) … 15. Belgia (-) … 62. Polska (+1)
  16. Jacelinho - Jeszcze raz dzięki, poprawione ;) Egomaniac - Przyda się, przyda ------------------------------------------ Na spotkanie z Liverpoolem w ostatniej chwili ze składu wypadł mi Bakary Kone, który zachorował na... grypę. Bez najlepszego stopera przyszło więc nam się mierzyć z liderem Premier League, w dodatku na ich terenie. The Reds pałali pewnie rządzą rewanżu za porażkę z rundy jesiennej, kiedy to pokonaliśmy ich na The Ricoh Arenia 2:1. Najogólniej rzecz ujmując, było to dla nas niesłychanie ważne spotkanie, ponieważ aby Liverpool pozostał w naszym zasięgu w tabeli, nie mogliśmy z nimi przegrać. Po prostu nie mogliśmy, inaczej strata wynosiłaby już aż 10 oczek. Muszę jeszcze wspomnieć, że postanowiłem zaryzykować, i wyjść od pierwszej minuty w ustawieniu 4-3-3. Mam jeszcze świeżo w pamięci mecz z Manchesterem United, kiedy to daliśmy się rywalom stłamsić niemiłosiernie, co zakończyło się blamażem, polegliśmy aż 0:5. Postanowiłem więc zaatakować, jak to mówią – raz kozie śmierć... Pierwsi w tym meczu zaatakowali gospodarze – co chyba nikogo nie dziwi – a niecelnym strzałem w 3. minucie gry popisał się Aaron Lennon. Minutę później powinniśmy prowadzić 1:0... ale popis nieskuteczności dał Milos Krasic. Serb – uwaga! – uderzał w ramach jednej akcji, dobijając własne strzały, aż trzykrotnie, jednak za każdym razem lepszy okazał się Jose Reina. No myślałem, że go rozszarpie na strzępy, już nawet chciałem ściągnąć go z boiska – ale ostatecznie na nim pozostał. Następnie ostrzej przycisnęli nas The Reds, aż w końcu stało się nieuniknione – Bartek skapitulował. W 10. minucie cudowną bramkę, uderzeniem zza pola karnego, zdobył Steven Jovetic. Straty mogliśmy odrobić już chwilę po wznowieniu gry, ale Jose Reina popisał się piękną paradą, broniąc potężne uderzenie Milosa Krasicia. W tej samej akcji mieliśmy jeszcze rzut rożny. Głową na bramkę Liverpoolu strzelił Lewin Nyatanga... ale po raz kolejny świetnie w bramce gospodarzy spisał się Hiszpan. No nie mogłem w to uwierzyć, gdyby nie on, to już dawno byśmy prowadzili! Nie poddawaliśmy się jednak, wciąż graliśmy swoje, czyli atakowaliśmy kiedy tylko nadarzyła się ku temu okazja, aż w końcu los nam starania wynagrodził. W 25. minucie gry fantastycznym rajdem popisał się Milos Krasic, a po minięciu dwóch obrońców The Reds, uderzył pod poprzeczkę, nie do obrony! Sześć minut później zmarnowaliśmy kolejną setkę – Arek Piech przegrał indywidualny pojedynek z Jose Reiną. Ostatni kwadrans pierwszej połowy już tak ciekawy jak pierwsze pół godziny nie był. Mało się działo, ale to z powodu zmęczenia, bo tempo meczu było niesłychanie wysokie. W końcu sędzia zarządził przerwę. Remisowaliśmy więc z liderem Premier League 1:1. Wraz z początkiem drugiej części gry na naszą bramkę uderzył Aiden McGeady, jednak zrobił to bardzo niecelnie. Chwilę później Irlandczyk spróbował ponownie, ale z takim samym skutkiem jak za pierwszym razem. Ogólnie początek drugiej połowy należał do gospodarzy, którzy grali bardzo dobrze. W 62. minucie swoich sił spróbował Steven Gerrard, ale on także nie trafił nawet w światło bramki. Z każdą upływającą minutą zaczęliśmy co raz wyraźniej przeważać na murawie. Gospodarze jakby zaczęli opadać z sił, po tym intensywnym w ich wykonaniu początku drugiej połowy. Prowadzenie powinniśmy objąć w 68. minucie gry, jednak Milos Krasic spartaczył stuprocentową okazję, uderzając wprost w Jose Reinę. Następnie słupek naszej bramki – uderzeniem z około 30 metrów – obił Charlie Adam. Przełomowa dla całego meczu okazała się 78. minuta gry. Wtedy to piłkę przed polem karnym Liverpoolu dostał Arek Piech, po czym zwiódł dwóch obrońców The Reds, a swoją indywidualną akcję wykończył uderzeniem w okienko, po długim rogu! Szalałem z radości, a jednocześnie nie mogłem w to uwierzyć... Prowadziliśmy z liderującym Liverpoolem na ich terenie 2:1! Jak by tego było mało, na pięć minut przed zakończeniem meczu zdobyliśmy kolejną bramkę! Fantastycznie do Pawła Gmitrzuka,w tak zwaną uliczkę, zagrał Arek Piech. Młody napastnik już miał strzelać, aż tu nagle wślizgiem piłkę do własnej bramki skierował obrońca The Reds, Jose Enrique! Hiszpański goalkeeper gospodarzy był bez szans, nikt by się nie spodziewał takiego obrotu spraw. Nic więcej ciekawego już się nie wydarzyło. Po dwóch doliczony minutach sędzia zakończył to świetne widowisko. Zagraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie. Oddaliśmy na bramkę Liverpoolu aż 19 strzałów, z czego 16 w światło bramki! Wygraliśmy zasłużenie, co do tego nie mam wątpliwości. Gospodarze powinni się cieszyć, że w wyśmienitej dyspozycji był dziś Jose Reina, inaczej skończyłoby się masakrą... Białkowski – Naughton, Rogalski, Cameron, Nyatanga – Krychowiak, Polański, Pepe (McKee 65') – Podolski (Pandev 74'), Krasic (Gmitrzuk 74'), Piech Premier League – 23. kolejka – 25.01.2014 r. [1.] Liverpool 1 : 3 Coventry [4.] Jovetic 10' [1:0] Krasic 25' [1:1] Piech 78' [1:2] Enrique sam. 85' [1:3] Widzów – 43233 MoM – Jose Reina [9.3]
  17. Masilela będzie na podsumowanie miesiąca, czyli jeszcze jeden post po tym.. ;) ------------------------------------------------------------------------------------------------ Przeprowadziłem kolejny transfer, znowu do Coventry dołączył piłkarz ze znanym nazwiskiem! Co prawda to tylko wypożyczenie do końca sezonu, ale i tak liczę, że Lukas Podolski okaże się solidnym wzmocnieniem. Arsenal zażądał za udostępnienie nam niemieckiego napastnika 575 tysięcy, które dałem im z uśmiechem na ustach. Cała suma z pewnością się zwróci, ba, można by nawet powiedzieć, że ubiliśmy świetny interes. Kontuzji na treningu nabawił się Atila Turan. Będzie pauzował przez aż 5-6 tygodni. W związku z tym z drużyny młodzieżowej do pierwszego składu przesunąłem 17-letniego Włocha Francesco Vicino, którym to interesuje się kilka europejskich potęg. Po pokonaniu Sunderlandu,gościliśmy na własnym stadionie Wolverhampton. Miałem nadzieję na podtrzymanie zwycięskiej passy. Chciałem, aby drużyna wróciła do zwycięskiego rytmu, którym to maszerowaliśmy jeszcze tak niedawno temu, ogrywając po drodze każdego – no prawie każdego. W dzisiejszym meczu w barwach Coventry miał zadebiutować Lukas Podolski, z którym to wiążę ogromne nadzieje. Szczerze wierzę, że strzeli dla nas do końca sezonu nie jednego gola. Przejdźmy już może do sedna sprawy, czyli dzisiejszego meczu... Który rozpoczął się nawet ciekawie. Blisko objęcia prowadzenie byliśmy w 4. minucie gry, gdy to z rzutu wolnego piłkę dośrodkował Goran Pandev, a minimalnie niecelnie głową uderzył Lukas Podolski. Potem jeszcze kilka razy zagościliśmy w polu karnym rywali, ale z mizernym skutkiem. Pierwszy strzał w tym meczu piłkarze Wolverhampton oddali dopiero w 17. minucie zawodów, ale był on bardzo niecelny – w trybuny. Następnie tempo meczu drastycznie spadło. Na jakiekolwiek uderzenie czekaliśmy aż do 37. minuty! Wtedy to kolejną bardzo niecelną próbą popisali się goście. Minutę później gola dla nas mógł zdobyć Milos Krasic, jednak Serb przestrzelił – uderzając głową – nad poprzeczką. Po raz ostatni w tej części meczu zaatakowaliśmy na sekundy przed przerwą. Potężnie zza pola karnego uderzył Grzesiek Krychowiak, ale niestety w środek bramki, tak więc goalkeeper gości nie miał problemów ze skuteczną interwencją. Po pierwszej, słabej połowie był więc bezbramkowy remis. Musiałem coś zmienić, bo mieliśmy zaskakująco duże problemy ze stwarzaniem bramkowych okazji. Postanowiłem, że na drugą połowę wyjdziemy w ustawieniu bardzo ofensywnym, a mianowicie 4-3-3. Jakieś efekty? Błyskawiczne! W 47. minucie gry w doskonałej sytuacji do oddania strzału znalazł się Arek Piech. Polak jednak nie strzelił, za to popisał się znakomitym zagraniem do lepiej ustawionego Lukasa Podolskiego któremu pozostało jedynie skierować futbolówkę do pustej bramki! Arek po raz kolejny błysnął na minutę przed upływem godziny gry. Wtedy to odebrał piłkę jednemu z obrońców Wolverhampton, po czym zagrał na wolne pole do Milosa Krasicia. Serb jednak w sytuacji jeden na jeden przestrzelił obok słupka... Nie wiem ile jeszcze jest we mnie wiary w to, że Milos w końcu zacznie trafiać w bramkę. Cóż, dwie minut później ładnie wolejem ze skraju pola karnego uderzył Simone Pepe, ale bramkarz gości, popisując się znakomitą interwencją, obronił uderzenie Włocha. Po raz kolejny już zaatakowaliśmy w 71. minucie gry. Przed szansą na gola stanął Grzesiek Krychowiak, ale spartaczył okazję, uderzając bardzo słabo, w dodatku w sam środek bramki – znowu. Historyczna rzecz wydarzyła się na czternaście minuty przed zakończeniem meczu. Pierwszy strzał na bramkę Bratka oddali bowiem piłkarze Wolverhampton, a konkretnie Kevin Doyle. Minutę później Milos Krasic po raz kolejny zapędził się w dryblingu na skrzydle, po czym błyskotliwie wycofał piłkę do Arka Piecha, a ten uderzeniem na siłę podwyższył nasze prowadzenie! Minęły kolejne trzy minuty, a Simone Pepe popisał się fajnym zagraniem do niepilnowanego Arka Piecha (ogólnie dzięki ustawieniu 4-3-3 mieliśmy więcej miejsca w ataku), który płaskim strzałem zdobył gola na 3:0! Graliśmy wyśmienicie, aż przecierałem oczy ze zdumienia, zmiana ustawienia całkowicie odmieniła moją drużynę. Kolejną bramkę – tym razem uderzeniem głową po zagraniu Joe'a McKee – Arek Piech zdobył na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry! Ale to jeszcze nie koniec! Dwie minuty później do Polaka piłkę na wolne pole zagrał Simone Pepe, a ten uderzeniem po długim rogu zdobył swoją czwartą bramkę w tym spotkaniu! Chwilę potem sędzia odgwizdał koniec. Zmiana taktyczna którą przeprowadziłem w przerwie zdziałała cuda. Ograliśmy dziś więc Wolverhampton aż 5:0! Białkowski – Naughton, Rogalski, Kone, Nyatanga – Krychowiak – Polański (McKee 72'), Pandev (Pepe 46') – Krasic, Podolski (Skoko 72') – Piech Premier League – 22. kolejka – 19.01.2014 r. [5.] Coventry 5 : 0 Wolverhampton [12.] Podolski 47' [1:0] Piech 77' [2:0], 80' [3:0], 88' [4:0], 90' [5:0] Widzów – 32604 MoM – Arek Piech [9.9] ------------------------------------------- Mój błąd ;) Dzięki ;) Poprawione
  18. No właśnie kasy chcieli dać mało, kadra przeciętna, żadnych super transferów... ;) -------------------------- Długo rozmyślałem nad ofertą włoskiego Milanu, aż w końcu postanowiłem ją odrzucić. Mam w Coventry jeszcze trochę do zrobienia, chcę aby ten klub stał się angielskim potentatem, choć o to łatwo nie będzie. Odszedł od nas kolejny piłkarzy. Ściągając do klubu Rafała Wolskiego liczyłem na coś więcej, aniżeli pokazał. Może i kilka fajnych występów zaliczył, ale zazwyczaj na boisku był bardzo bezbarwny. Beż żalu więc oddałem go Ajaxowi za równe 4 miliony euro. Niech mu się widzie tam jak najlepiej. Odbyło się losowanie 4. rundy FA Cup. Zmierzymy się na wyjeździe z drugoligowym Evertonem. Mimo wszystko nie będzie to pewnie łatwy pojedynek, ponieważ popularni The Toffees radzą sobie na zapleczu Premier League znakomicie, piastują pozycję wicelidera. Czyżby za pół roku zagościli ponownie w najlepszej lidze świata? W końcu moi podopieczni mogli sobie porządnie wypocząć, a na zebranie sił, których tak bardzo potrzebowaliśmy, mieliśmy aż calutki tydzień. Po kilku ostatnich ligowych porażkach spadliśmy w tabeli na 5. miejsce, a do liderującego Liverpoolu tracimy już aż siedem oczek. Aby wrócić do „gry”, musieliśmy ograć na wyjeździe Sunderland, po prostu musieliśmy. Przed meczem z 15. obecnie ekipą Premier League byłem optymistą, ponieważ po pierwsze wypoczęliśmy, a po drugie w końcu do gry wrócił – po poważnej kontuzji – Bakary Kone, którym to notabene interesuje się londyński Arsenal. Za żadne skarby jednak nie mam zamiaru go sprzedawać, no chyba, że suma jaką zaproponują Kanonierzy będzie oscylować w granicy 10 milionów, a na to się nie zanosi. Cóż, wracając do dzisiejszego meczu, oczekiwałem wygranej, oczekiwałem przełamania kiepskiej passy... Spotkanie mogło rozpocząć się dla nas znakomicie, gdyby nie fakt, że w 18. sekundzie gry Milos Krasic – któremu nikt nie przeszkadzał – fatalnie przestrzelił z około szesnastu metrów obok słupka. Następnie ostro przycisnęli nas gospodarze, aż zacząłem się porządnie martwić, jednak udało nam się przetrwać oblężenie bez straty gola – gwoli ścisłość, strzelali zaskakująco niecelnie. Wtem pomóc postanowił im sędzia, dyktując bardzo wątpliwą jedenastkę w 21. minucie gry... Sprawiedliwości stało się jednak za dość, ponieważ Bartek Białkowski w cudownym stylu wybronił uderzenie Marka Noble'a! Aż podskoczyłem z radości, Polak spisał się fantastycznie, po raz kolejny udowodnił, że jest prawdziwym fachowcem. Gospodarze podłamali się tą zmarnowaną okazją, jakby ich zamroczyło, z czego zresztą skrzętnie skorzystaliśmy, już dwie minuty później obejmując prowadzenie! Pięknego gola uderzeniem zza pola karnego zdobył Eugen Polański. Goalkeeper Czarnych Kotów jedynie odprowadził futbolówkę tęsknym wzrokiem, był bez szans na skuteczną interwencję. Nie ma to jak ironia losu – mogliśmy przegrywać, a prowadziliśmy. Kilka minut później mogło być już 2:0, jednak po raz kolejny w przeciągu swej krótkiej przygody z Coventry, setkę zmarnował Milos Krasic. W końcu miejscowi wrócili do świata żywych, co odbiło się pozytywnie na ich ofensywnych poczynaniach. Cóż z tego jednak, skoro w 30. minucie wyprowadziliśmy zabójczą kontrę! Z piłka przy nodze jakieś 30 metrów przebiegł się Goran Pandev, zamiast strzelać podał do lepiej ustawionego Arka Piecha, który tylko kopnął piłkę do pustej bramki! Po tym ciosie gospodarze padli na deski i już z nich w tej części meczu nie wstali. Ostatni kwadrans był więc nudny jak flaki z olejem, co trochę mnie wkurzyło, bo mogliśmy pójść za ciosem i jeszcze coś ukłuć. Do przerwy więc było 2:0, dla nas. Już pięć minut po wznowieniu gry, pięknego gola mógł zdobyć Arek Piech. Polak cudnie uderzył z około dziesięciu metrów, ale piłka trafiła jedynie w poprzeczkę, po czym poszybowała w górę, żeby chwilę później złapał ją w ręce bramkarz Sunderlandu, notabene mój podopieczny z reprezentacji Belgii – Simon Mignolet. Następnie na boisku wiało nudą, przerażającą nudą, katastrofalną, anty-futbolową. Chociażby jakiś strzał z dystansu, ale nie, nie działo się nic, kompletnie. Do czasu, a mianowicie do momentu, kiedy to gola kontaktowego – z tak zwanego niczego – zdobyli gospodarze. Piłkarze Sunderlandu chcieli pójść za ciosem, zareagował nawet ich trener, zmieniając ustawienie na hiper-ofensywne 4-2-4! Kilka minut po stracie gola spokój ducha mógł mi przywrócić Arek Piech, ale Polak nie wykorzystał sytuacji jeden na jeden z Simonem Mignoletem. Arkadiusz odkupił jednak winy w pierwszej minucie doliczonego czasu gry, gdy to uderzył na bramkę Sunderlandu tak mocno, że piłka przełamała ręce ich bramkarza i zatrzepotała w siatce! Na nic więc się zdały szczere chęci gospodarzy, ograliśmy się pewnie i zasłużenie 3:1. Nareszcie, nareszcie, nareszcie... Białkowski – Naughton, Turan, Kone, Nyatanga – Krychowiak, Polański (Strasser 70') – Krasic, Pandev (Skoko 70'), McKee – Piech Premier League – 21. kolejka – 11.01.2014 r. [15.] Sunderland 1 : 3 Coventry [5.] Polański 23' [0:1] Piech 30' [0:2], 90+1' [1:3] Rondon 85' [1:2] Widzów – 32827 MoM – Arek Piech [9.1]
  19. Coś jakby mały kryzys, oby niezbyt długi ;) ------------------------------------------------------ Wciąż jeszcze nie podjąłem decyzji, czy aby nie przenieść się do Włoch. Milan to światowa półka, a w dodatku moi podopieczni z Coventry w ostatnim czasie bardzo mnie zawodzą. Dałem więc sobie jeszcze jeden tydzień do namysłu... na co włodarze Rossonerich na szczęście przystali. A tymczasem w ramach 3. rundy FA Cup podejmowaliśmy przed własną publicznością Stoke City. Jeszcze nigdy od kiedy objąłem Coventry, nie pragnąłem zwycięstwa tak jak przed tym meczem. Potrzebowaliśmy bowiem szybkiego przełamania złej passy, bo w innym wypadku mogła ona przeistoczyć się w prawdziwą autostradę kiepskich występów. Gdy morale drużyny spadają na łeb na szyję, ciężko jest wrócić do formy. Na szczęście sytuacja w mojej ekipie nie wyglądała jeszcze tak tragicznie, choć rychło mogła się pogorszyć, na przykład gdybyśmy polegli po raz trzeci z rzędu... Wymarzony początek spotkania – tak, te słowa pasują najlepiej. Na prowadzenie wyszliśmy już kilkadziesiąt sekund po rozpoczęciu gry! Kąśliwym uderzeniem popisał się Arek Piech, Asmir Begovic piłki złapać nie mógł, więc odbił ją tylko przed siebie, a raczej wprost pod nogi Joe'a McKee, któremu pozostało jedynie skierować futbolówkę do pustej bramki. Szczerze wierzyłem, że pójdziemy za ciosem, dobijemy chwiejącego się na nogach rywala, ale tak się jednak nie stało. Moi podopieczni popadli w dziwne samozadowolenie, co o mały włos w 20. minucie nie doprowadziło do wyrównania. Wtedy to groźnie na naszą bramkę uderzył nieatakowany przez nikogo Kenwyne Jones, ale na szczęście dobrą interwencją popisał się Bartek Białkowski. Siedem minut później napastnik gości spróbował ponownie, jednak tym razem – uderzając głową – przeniósł piłkę nad poprzeczką. Te dwie sytuacji dały chyba trochę do myślenia moim chłopakom, bo w końcu ocknęli się z drzemki i zaatakowali. W 35. minucie spotkania fantastycznym podaniem do niepilnowanego Milosa Krasicia popisał się Joe McKee, a Serb uderzeniem po długim rogu zdobył swoją premierową bramkę w barwach Coventry! Niczym ciekawym piłkarze obu drużyn nas w tej części gry już nie uraczyli, tak więc po słabej pod względem piłkarskim pierwszej połowie, prowadziliśmy ze Stoke City 2:0. A drugą część meczu otworzył cudowny lob autorstwa Joe'a McKee, tyle, że Szkot miał ogromnego pecha, bo piłka odbiła się od poprzeczki i opuściła boisko. Mimo że od wznowienia gry minęło ledwie dziesięć minut, to śmiało mogę powiedzieć, że w drugiej połowie byliśmy inną drużyną. Graliśmy lepiej, zdecydowanie lepiej. W 60. minucie zawodów sam na sam z bramkarzem gości wyszedł Milos Krasic, ale okazję na zaliczenie drugiego trafienia zaprzepaścił, uderzając wprost w wychodzącego z bramki Asmira Begovicia. Cztery minuty później, po raz kolejny już w tym meczu, nie lada talentem błysnął Joe McKee. Tym razem Szkot doskonałym podaniem obsłużył Arka Piecha, który uderzeniem pod poprzeczkę podwyższył nasze prowadzenie do aż trzech goli! Może i Polak w pierwszej połowie był niewidoczny, ale w drugiej wszystko nadrobił, i to z nawiązką. W 70. minucie gry Pan AK-47 musiał uznać jednak wyższość Asmira Begovicia, który fantastycznie obronił uderzenie Arka, po którym piłka zmierzała w okienko bramki gości. Co się nie udało na dwadzieścia minut przed zakończeniem meczu, wyszło na minutę przed ostatnim gwizdkiem. Z narożnika boiska piłkę w pole karne gości dośrodkował Derek Vince, a bramkę celną główką zdobył właśnie Arek Piech! I to by było na tyle. Wygraliśmy pewnie i zasłużenie 4:0. Dawno nie zagraliśmy tak dobrego meczu, a raczej tak nieźle, jak w drugiej połowie. Obyśmy podtrzymali tę dyspozycję do najbliższego ligowego spotkania – na wyjeździe zmierzymy się z Sunderlandem. Białkowski – Naughton, Turan, Cameron, Olsson – Polański, Strasser (Vince 65') – Krasic, Pandev (Skoko 45'), McKee – Piech FA Cup – 3. runda – 04.01.2014 r. [bPL] Coventry 4 : 0 Stoke City [bPL] McKee 1' [1:0] Krasic 35' [2:0] Piech 64' [3:0], 89' [4:0] Widzów – 27022 MoM – Arek Piech [9.4]
  20. Te dwa różne komentarze doskonale odzwierciedlają moje myśli ;) Bramka numer 1, albo numer 2 ;) ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Rok 2014 inaugurowaliśmy spotkaniem przed własną publicznością z Tottenhamem, z którym to w rundzie jesiennej – po znakomitym widowisku – zremisowaliśmy na White Hart Lane 3:3. Mimo tego, iż prowadzona przez Paula Lamberta drużyna zawodzi swoją postawą własnych kibiców i działaczy, obawiałem się ich nie mniej, niż Manchesteru United. W końcu grają dla nich takie sławy jak Luka Modric czy Gareth Bale, a jak wiadomo tacy piłkarze mecz potrafią wygrać czasami nawet w pojedynkę. Byłem pełen respektu do rywali, a jednocześnie solennie wierzyłem w umiejętności własnych podopiecznych, tak więc przed meczem uznałem, że dobrym wynikiem w tym meczu były nawet remis... Spotkanie rozpoczęło się dla nas wyśmienicie, a dla gości z Londynu fatalnie. Czerwoną kartkę bowiem już w 2. minucie zawodów obejrzał znakomity pomocnik Rafael van der Vaart! Ucieszyłem się – co oczywiste – bo to stwarzało nam szansę na ogranie, zawodzącego bądź co bądź w tym sezonie, lecz zawsze groźnego Tottenhamu. Blisko objęcia prowadzenie byliśmy w 10. minucie meczu, gdy to sam na sam z bramkarzem gości wyszedł Milos Krasic. Debiutujący dziś w barwach Coventry Serb niestety uderzył obok słupka, co było „nie lada wyczynem”, biorąc pod uwagę sytuację w jakiej się znalazł. Następnie szybko odpowiedzieli goście, a konkretnie Gabriel Torje. Na nasze szczęście Rumun uderzył w środek bramki, tak więc Bartek Białkowski nie miał problemów z obroną jego strzału. W 19. minucie ponownie przed szansą na gola stanął Milos Krasic, ponownie jednak ją zmarnował. Oj kiepsko wychodził mu debiut, bardzo kiepsko. Byłem zły, nie tyle na Serba, co na całą drużynę. Graliśmy w przewadze – to fakt – ale nie przekładało to się zbytnio na obraz gry. Nie potrafiliśmy zdominować rywali – mecz był wyrównany, lecz przy tym kiepski, można by nawet pokusić się o stwierdzenie, że nudny i beznadziejny. Wracając do okazji bramkowych – których było tyle co kot napłakał – w 34. minucie Koguty miały kornera. Piłkę z narożnika boiska w nasze pole karne dośrodkował Luka Modric, a bramkę uderzeniem głową zdobył młodziutki stoper Alain Roussel. Grający w osłabieniu Tottenham prowadził więc z nami 1:0. Na ten swoisty policzek odpowiedzieliśmy dopiero na kilkanaście sekund przed końcem pierwszej połowy. W drugiej minucie doliczonego czasu gry rajd prawym skrzydłem przeprowadził Milos Krasic, dośrodkował w pole karne, a tam próbującego uderzyć futbolówkę głową Arka Piecha, do parteru sprowadził Michael Dawson! Sędzia co oczywiste podyktował dla nas jedenastkę, którą – uderzeniem w okienko – na gola zamienił Patryk Rogalski. Dzięki więc akcji z ostatnich sekund gry, do przerwy remisowaliśmy z Kogutami 1:1. Cóż za ironia losu, kto by się czegoś takiego spodziewał? Na samym początku pierwszej połowy z boiska usunięty został holenderski pomocnik gości, a już pięć minut po wznowieniu gry, sędzia odprawił pod prysznic mojego piłkarza, także pomocnika – Andersona! Kilka minut później indywidualną akcją popisał się Andriy Yarmolenko, a wykończył ją perfekcyjnym uderzeniem przy słupku. Od 54. minuty przegrywaliśmy więc z Tottenhamem 1:2. Następnie na boisku nic się działo, co dziwne, bo przecież piłkarze mieli o wiele więcej wolnego miejsca do gry. W końcu zaatakowaliśmy, przed szansą na gola stanął Milos Krasic, który zamiast strzelać postanowił lobować, a piłka po jego technicznym zagraniu o centymetry minęła słupek bramki gości! Jak się okazało była to nasza ostatnia bramkowa okazja w tym meczu. Polegliśmy więc po raz drugi z rzędu wynikiem 1:2, ponownie niestety przed własną publicznością. Zagraliśmy fatalnie, aż brak mi słów... Białkowski – Clarke, Rogalski, Cameron, Nyatanga – Krychowiak (Vince 85'), Anderson – Krasic, Gmitrzuk, McKee (Christensen 46') – Piech (Skoko 85') Premier League – 20. kolejka – 01.01.2014 r. [4.] Coventry 1 : 2 Tottenham [8.] van der Vaart 2' Roussel 34' [0:1] Rogalski kar. 45+2' [1:1] Anderson 50' Yarmolenko 54' [1:2] Widzów – 31892 MoM – Alain Roussel [7.7]
  21. Poważnie. Tak jak wcześniej odrzucałem oferty bez namysłu, teraz się zastanawiam ;) ------------- Podsumowanie – Grudzień 2013 Bilans meczy (klub): 5-0-3 (21-15) Najlepszy strzelec (klub): Arek Piech (8 bramek) Budżet: 15,15 mln. euro (+ 1,66 mln. euro) | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 1. | | Liverpool | | 19 | 14 | 3 | 2 | 41 | 13 | +28 | 45 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 2. | | Arsenal | | 19 | 13 | 3 | 3 | 57 | 15 | +42 | 42 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 3. | | Man City | | 19 | 13 | 3 | 3 | 48 | 14 | +34 | 42 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 4. | | Coventry | | 19 | 13 | 2 | 4 | 45 | 27 | +18 | 41 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 5. | | Chelsea | | 19 | 12 | 3 | 4 | 47 | 32 | +15 | 39 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| | 6. | | Man Utd | | 18 | 11 | 4 | 3 | 38 | 19 | +19 | 37 | | ----------------------------------------------------------------------------------------------------| Transfery (Świat): Transfery (Polska): Ligi w Europie: Polska: Legia (+3) Niemcy: Dortmund (+10) Hiszpania: Barcelona (+3) Włochy: Napoli (+2) Francja: PSG (+3) Holandia: Heerenveen (+5) Portugalia: Benfica (+4) Ranking FIFA: 1. Francja (-) 2. Hiszpania (-) 3. Portugalia (-) … 15. Belgia (+3) … 63. Polska (+2)
  22. W ostatnim meczu w tym roku, a jednocześnie na zakończenie rundy jesiennej, gościliśmy na własnym stadionie Aston Villę. Obawiałem się szczególnie w szeregach gości pary napastników, którą tworzą Darren Bent oraz Jermaine Defoe. Optymizmem nie napawała także sytuacja kadrowa w mojej ekipie, bo większość piłkarzy jest bardzo zmęczona. Ponownie więc musiałem dokonać wielu roszad w wyjściowej jedenastce, co delikatnie mówiąc nie jest pomocne, gdy chce się utrzymać wysoką dyspozycję. Cóż było jednak zrobić? Innego wyjścia nie miałem... Na prowadzenie powinniśmy wyjść już w 23. sekundzie meczu! Fantastycznym rajdem tuż po rozpoczęciu gry popisał się Goran Pandev, dograł po ziemi mocno bitą piłkę w pole karne, a pracę Macedończyka zmarnował Arek Piech, uderzając wprost w bramkarza Aston Villi. Mimo wszystko podobała mi się postawa moich podopiecznych, którzy w przeciągu pierwszych pięciu minut kilkakrotnie zagrozili bramce Brada Guzana. Cóż z tego jednak, skoro w 7. minucie goście oddali premierowy strzał, który zakończył się golem? Pięknym golem, trza to dopowiedzieć, a zdobył go Fabian Delph – pomocnik Aston Villi kapitalnie uderzył zza pola karnego, a piłka nim wpadła do siatki odbiła się jeszcze od słupka. Chcieliśmy szybko odpowiedzieć – najpierw niecelnie z dystansu strzelił Eugen Polański, a następnie doskonałą okazję zaprzepaścił Arek Piech. Gdy wydawało się, że jesteśmy o malutki kroczek od wyrównania, drugiego gola dla Aston Villi zdobył Darren Bent. 0:2, nie mogłem w to uwierzyć. Chwilę po stracie bramki okazję na trafieni kontaktowe zmarnował Libor Hlousek, uderzając tuż obok słupka. Byłem zły, to spotkanie bardzo przypominało mi nasz ostatni pojedynek z Malagą, gdy to przez nieskuteczność przegraliśmy 2:3, a w konsekwencji nie wygraliśmy grupy. Cóż, sędzia w końcu zarządził przerwę, miałem z chłopakami do pogadania. Chłopaki moje wywody z prośbami o lepszą grę puścili chyba mimo uszu, bo do upływu godziny gry, nie stworzyli ani jednej okazji podbramkowej. Musiałem więc zareagować w inny sposób – dokonałem potrójnej zmiany. Ta jednak także nic nie dała. Chociaż... możliwe, że graliśmy jeszcze gorzej. W 72. minucie meczu powinniśmy przegrywać już 0:3, jednak fatalnie z pięciu metrów spudłował Darren Bent, uderzając piłkę głową. Moi podopieczni przebudzili się dopiero w końcówce meczu. Na kwadrans przed zakończeniem widowiska setkę zmarnował Dragan Skoko, po czym kilka minut później także stuprocentową okazję zaprzepaścił Rafał Wolski. Rwałem włosy z głowy... no bo jak można być aż tak nieskutecznym? Gdy tak się nad tym zastanawiałem, bramkę kontaktową zdobył Dragan Skoko. Do końca meczu pozostało jeszcze pięć minut, tak więc mieliśmy sporo czasu aby powalczyć o choćby jeden punkcik. Ku mojemu zaskoczeniu zaatakowaliśmy tylko raz, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry, a w dodatku z kilku metrów w bramkę nie trafił Rafał Wolski... Po średnio ciekawym, za to bardzo wyrównanym meczu, polegliśmy więc na własnym – wypełnionym po brzegi – stadionie z The Villans 1:2... Koszmarne pożegnanie z rokiem 2013. Białkowski – Naughton, Turan, Cameron, Krychowiak – Polański, Strasser – Hlousek (Vinko 65'), Pandev, McKee (Wolski 65') – Piech (Skoko 65') Premier League – 19. kolejka – 30.12.2013 r. [3.] Coventry 1 : 2 Aston Villa [10.] Delph 7' [0:1] Bent 39' [0:2] Skoko 85' [1:2] Widzów – 32604 MoM – Ciaran Clark [7.7] → jaki mecz taki jego MPV
×
×
  • Dodaj nową pozycję...