Skocz do zawartości

CancuN

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    5 350
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez CancuN

  1. 5.10.14 Po tym wieczorze stwierdzam, że wygrywanie nie jest absolutnie dla nas. Mieliśmy wszystko, by sięgnąć po komplet punktów. Wyjazdowy mecz przeciwko mocnemu Toledo układał się znakomicie. Mimo iż pierwszego gola zobaczyliśmy dopiero po godzinie gry, to był on naszego autorstwa. Simón pięknie przymierzył z rzutu wolnego oddalonego od bramki o nieco ponad dwadzieścia metrów. Graliśmy świetnie, neutralizując ataki rywali na własnej połowie, ale już w okolicach środka. I nagle, jak piorun z nieba pojawił się Alana, który beznadziejnym podaniem do rywala uruchomił ich ostateczny atak. Swoją drogą kolejnego farfocla wpuścił Dominguez, jednakże jest on w dużo lepszej dyspozycji, niż kolega po fachu. Żeby było śmieszniej, ta bramka padła w trzeciej minucie doliczonego czasu gry! Fuck off! 2. Liga B2 [7/38] [6] Toledo – [16] Leioa, 1:1, [Ivan Mateo 90’+3 – Diego Simón 60’] 12.09.14 W ósmej kolejce mierzyliśmy z kolejnym zespołem „B” kogoś z La Liga. Tym razem padło na rezerwy Getafe. Tym razem nasi kibice zapamiętają ten mecz na długo. Nie patrzcie na to, że nasz zespół był sklasyfikowany wyżej, bo co to za przewaga dwóch pozycji. W każdym razie pokazaliśmy bardzo dobrą grę w ofensywie, a przede wszystkim skuteczność. Rywale oddali dwukrotnie więcej strzałów na naszą bramkę, ale to my celnie ładowaliśmy w ośmiu z dziewięciu prób. To co prawda wcale nie musiało przynieść zwycięstwa, ale tak się właśnie stało! Zaaplikowaliśmy rywalom aż cztery gole, tracąc przy tym dwa. Dwukrotnie przeciwnik wykorzystał zamieszanie podczas stałych fragmentów gry i pokazał nam, nad czym musimy niebawem popracować. Natomiast w ofensywie działo się najlepsze. Pewne i wysokie jak na nasze standardy zwycięstwo miało miejsce, co najważniejsze, na naszym stadionie. Ostatnio forma rośnie, czyżbyśmy zdołali przełamać złą passę z początku? 2. Liga B2 [8/38] [17] Leioa – [19] Getafe, 4:2, [Lander Yurrebaso 23’, Lander Gabilondo 45’+2, Jonathan Reguero 66’, Alex Goikoetxea 90’+1 – Hugo 37’, Phitzgerald Mbaka 70’] 19.10.14 Idąc za ciosem wybieramy się do znajdującej się tuż za nami Fuenlabrady po kolejne trzy punkty. Poczułem wiatr w żaglach, więc muszę tak mówić, bo dodatkowo podbudować swoich podopiecznych. Ci zaczęli się spisywać na miarę oczekiwań, a wszystko najprawdopodobniej za sprawą powrotu do zdrowia przez Diakite, który już ostatnio dodał nam dużo spokoju w drugiej formacji. Czego więc można było spodziewać się po meczu piętnastej z siedemnastą ekipą? Nudy! Ależ nic bardziej mylnego! Podejrzewam, że ten mecz będzie kandydował do spotkania roku! Kibice na Estadio Fernando Torres w Fuenlabradzie byli świadkami dziewięciu goli. Dramatów, dnia konia, pięknych dryblingów, braku gry w defensywie i absolutnie nie mających nic do powiedzenia bramkarzy. Jeśli chodzi o kibiców, to nawet nasi, mimo porażki byli zadowoleni. Strzelamy trzy, a dostajemy sześć, a mimo wszystko wciąż widzę pozytywy mocnego treningu, który poprawia niektóre elementy naszej gry. Szczerze mówiąc, po dzisiejszym meczu defensywni zawodnicy mają wstrzymane tygodniówki. 2. Liga B2 [9/38] [17] Fuenlabrada – [15] Leioa, 6:3, [Jorge Molino 8’, Ander Alana 19’(sam), Sergio Pachón 34’ 53’ 82’, Dani Pevida 81’ – Jonathan Reguero 52’ 75’, Ander Vitoria 55’] ---- Na problem w defensywie zdecydowałem się zatrudnić kolejnego trenera oraz scouta, który podsunął mi ciekawego zawodnika z wolnego transferu. Chwilę mu się przyjrzałem, obejrzałem kilka skrótów spotkań z jego interwencjami i bez wahania podpisałem dwuletnią umowę. Hans Dibi (26l./Francja) został naszym nowym, środkowym obrońcą, który z miejsca włączy się w walkę o pierwszy skład i powinien być wartością dodaną dla klubu. Nie kosztował ani grosza, więc dużo nie ryzykujemy. Trochę pograł w Belgii, to znaczy miał pograć, ale był wypożyczany do klubów z naszego poziomu w Hiszpanii, więc ligę już zna. Zobaczymy co pokaże. No i… pokazał wiele, ale w związku z zasadami, gdzie w jednej części sezonu na raz nie może być powołanych do ligi więcej niż szesnastu piłkarzy powyżej 23. roku życia, na razie nie pogra… --- 26.10.14 Ostatnio przytrafiła się nam klęska w defensywie, ale się nie poddajemy. Dzisiaj czekał nas bardzo trudny, domowy pojedynek z rezerwami Las Palmas. Kolejny szalony i kolejny przegrany przez nas mecz. Powoli tracę siły do defensywy, bo ofensywa radzi sobie znakomicie. Bramkarz to ręcznik, obrońcy to słupki i tylko napastnicy coś robią na poczet dobrego imienia zespołu. Miesiąc kończymy dotkliwą, ale ciekawą porażką, gdzie była straszliwa huśtawka nastrojów. Przegrywaliśmy dwoma trafieniami, by wyjść na prowadzenie i znów dać sobie strzelić trzy gole. Atak zaczął działać jak należy, ale co z tego, jak dwoi się troi a i tak dostajemy w dupę poprzez dziecinną grę obrony? 2. Liga B2 [10/38] [17] Leioa - [4] Las Palmas At., 3:5, [Ander Alana 32'(k), Jonathan Reguero 44' 58' - Adrian 13' 15', Jesus 66', Tana 84', Ale Rodriguez 89']
  2. 1.10.2014 Podsumowanie sierpnia i września Bilans spotkań: 8 meczów (2-1-5) Bilans bramek: 10-14 Pozycja ligowa: 16. miejsce (4 pkt) Puchar Hiszpanii: wyeliminowany w 2. rundzie (0:2 z Las Palmas) Najlepszy strzelec ogólnie: 3 bramki - Jonathan Reguero, Lander Yurrebaso Najlepszy asystent ogólnie: 2 asysty - Jonathan Reguero, Asier Ormazabal Najlepszy strzelec miesiąca: 3 bramki - Jonathan Reguero, Lander Yurrebaso Najlepszy asystent miesiąca: 2 asysty - Jonathan Reguero, Asier Ormazabal Najwięcej MVP w miesiącu: 3 - Asier Ormazabal Sytuacja w innych ligach: Anglia: Manchester City (+1) Liverpool Francja: Olympique Marsylia (+3) Girondins Bordeaux Hiszpania: Real Madryt (+1) Atletico Madryt Niemcy: Bayern Monachium (+0) Bayer Leverkusen Włochy: AC Milan (+0) Lazio Największe transfery lata: 1. Ander Iturraspe (Athletic Bilbao -> Chelsea) 28 mln € 2. Lars Bender (Bayer Leverkusen -> Real Madryt) 18,75 mln € 3. Andriy Yarmolenko (Dynamo Kijów -> Tottenham) 17,5 mln € Jak widać na zamieszonym obrazku, początku przygody z Leioa nie można zapisać do udanych. Zaledwie dwie wygrane i jeden remis w ośmiu spotkaniach, to zdecydowanie za mało, jak na moje ambicje. Ja rozumiem, że w końcu klasyfikowani byliśmy na szarym końcu, ale przecież nie gramy tragicznie. Powiedziałbym nawet, że przegrywamy z własnej woli, nie chcąc zrobić rywalom krzywdy. Musimy jeszcze popracować nad decyzjami w niektórych momentach. Mamy spore przestoje i z reguły wybieramy najprostsze rozwiązania do najbliższego. Pal licho takie granie, ale niestety wkrada się cholerny brak dokładności, dzięki czemu często w newralgicznych punktach boiskach robimy sobie sporo kłopotu. Oprócz tego kuleje defensywa, gdzie jest za dużo agresji i bezmyślnych fauli, które można było uniknąć. Tak czy siak, nie poddam się tak łatwo i będę próbował odmienić losy tego malutkiego klubu. W październiku czekają nas kolejne wyzwania i miejmy nadzieję, że coś się ruszy. W domowym ognisku pojawił się pewien pomysł na rozkręcenie biznesu. Sporo ludzi uważa, że bilety na spotkania Leioa są zbyt drogie w stosunku do tego, co prezentuje drużyna. Całkowicie się z tym zgadzam, no ale to już pozostaje w kwestii włodarzy zespołu. Wraz z rodziną zdecydowaliśmy się więc zagospodarować kilka metrów kwadratowych w ogrodzie przy kramiku z rybami, dołożyć do oferty lane piwo i kilka miejscowych drinków, oraz podłączyć spory telewizor. Szczególnie starsi kibice przychodzą tu bardzo chętnie podjeść, wypić i obejrzeć widowisko miejscowego zespołu. Przynajmniej z początku wydaje się, że może być to idealny pomysł na integrację z sąsiadami, którym do tej pory mówiło się jedynie dzień dobry...
  3. 14.09.14 Cholernego terminarzu ciąg dalszy. Nie dość, że na przestrzeni dwóch tygodni wybiegamy na murawę po raz piąty, to po raz kolejny mamy bardzo trudnego rywala, jakim jest bez wątpienia ekipa Castilli. Rezerwy Realu Madryt byli faworytami dzisiejszego wieczoru, a jak to się zakończyło? No niestety, o ile start mieliśmy całkiem pozytywny, to jednak im dalej w las, tym gorzej. W pierwszej odsłonie Reguero, który zszedł ze skrzydła na pozycję kontuzjowanego Yurrebaso zapisał się na liście strzelców. Szkoda, że w drugiej połowie nasza gra posypała się na dobre. Sporo żółtych kartek i finalnie czerwona dla Alani, który dwukrotnie musiał ratować zespół wślizgiem po babolu kolegi. Pierwszy rzut karny był spowodowany właśnie przez niego, ale głównym winowajcom jest Dominguez. Nasz bramkarza mając czystą i klarowną sytuację zamiast złapać piłkę wolał czekać na rozwój sytuacji i drapać się po dupie. Był to w najbliższym czasie jego ostatni występ w pierwszym zespole Leoia. Takiego zachowania na boisku tolerował niestety nie mogę. Finalnie przegrywamy jedną bramką i znów pozostaje niedosyt… Castilla – Leioa, 2:1, [Juan Jose Narvaez 48’(k), Sergio Diaz 78’ – Jonathan Reguero 45’+1] 21.09.14 W kalendarzu wreszcie pojawiło się trochę wolnego. Mówiąc trochę miałem na myśli cały tydzień, w trakcie którego pracowaliśmy nad nowym ustawieniem taktycznym. Póki co nie idzie nam jakoś dobrze, ale Real Unión powinien odczuć skutki naszego treningu i dostać po dupie. Niestety, ale atut własnego boiska, przejście na dwóch snajperów to za mało. Kolejny mecz przegrywamy dzięki fatalnemu występowi bramkarza. Ze względów zdrowotnych Iturrioza musiałem zostawić w bramce Domingueza i było to beznadziejny jego wieczór. Przy dwóch golach rywala miał swój główny udział. On chyba zapomniał, że jako jeden z dwóch zawodników na murawie ma prawo do łapania piłki w rękawice. Osioł jakich mało! Od nas odpowiedział tylko raz Yurrebaso i to by było na tyle… Leioa – Real Unión, 1:2, [Lander Yurrebaso 64’ – Haritz Mujika 34’(k) 63’] 24.09.14 Kolejny przykład na to, że sami nie chcemy wygrywać meczów. Sami gramy przeciwko sobie i nie stwarzamy sytuacji. W kluczowym momencie zamiast huknąć, to turlamy futbolówkę do bramkarzy rywali. Dzisiaj rezerwy Barcelony na ich terenie były jak najbardziej do ogrania. Problem w tym, że nieporadność moich podopiecznych pokazała się pełną krasą i znów schodzimy z murawy w roli pokonanych. Na dodatek nie potrafimy nie faulować w obronie i dlatego po raz kolejny rywale dostają od nas prezent w postaci rzutu karnego. Tragedia! Barcelona „B” – Leioa, 2:0, [Ayoub Abou 8’, Wilfrid Kaptoum 90’+1(k)] 28.09.14 Dopiero szósta kolejka ligowych zmagań pozwoliła nam na odniesienie pierwszego zwycięstwa w sezonie! Na własnym obiekcie podejmowaliśmy zespół Guadalajary, który powinien być wiernym kibicom hiszpańskiego futbolu znany nieco bardziej, niż jakaś Leioa. No ale stało się! Jestem dumny ze swoich podopiecznych, którzy po tak słabej serii zdołali podnieść się z kolan, bowiem również i w tym spotkaniu z początku przegrywaliśmy. Widać, że jednak można i że potrafimy dać swoim kibicom choć trochę radości. Światełko w tunelu, czy może jednorazowy wyskok? Leioa - Guadalajara, 2:1, [Jonathan Reguero 39', Lander Yurrebaso 71' - Jesus Moyano 14']
  4. Niestety już na sam początek przygody z meczami o stawkę mamy pod nogami kłody. Nie chodzi tu o rywali, a możliwość skorzystania z własnych piłkarzy. Okazuje się bowiem, że przez kilka kolejek w składzie nie będziemy oglądać Goikoetxea, Garmendie, Gabilondo i Vitorię, a więc teoretycznie samych podstawowych piłkarzy. Trochę szkoda, bowiem mocno zachwiał się nam kręgosłup drużyny, na którym miałem opierać swoją grę. W ich buty muszą wejść zmiennicy i módlmy się, by zagrali dobre mecze. 31.08.14 Pierwszy, debiutancki mecz rozgrywaliśmy na terenie Madrytu, gdzie naszym rywalem było Rayo „B”. Spodziewałem się trudnej przeprawy, tym bardziej ze względów personalnych. Jak się okazało, dodatkowo w trakcie spotkania do szpitala udali się Diakite i Paredes, a w ostatnich dziesięciu minutach z boiska wyleciał Garcia i graliśmy w dziesiątkę. Większość tego pojedynku było jednak pod dyktando Leioa, jednak przekuliśmy tą przewagę na tylko jedną bramkę. W rolach głównych pokazali się najlepsi zawodnicy okresu przygotowawczego, gdzie Ormazabal asystował, a pierwszego gola pod moimi skrzydłami w meczu o stawkę strzelił Reguero. Ten jednak został ustawiony z początku na skrzydle, a na szpicy grał Yurrebaso, który jednak mocno zawiódł nie wykorzystując trzech setek. W ostatnich sekundach meczu, kiedy jeszcze nie otrząsnęliśmy się po czerwie, rywale wyrównali za sprawą Fernandeza. Szkoda, bowiem debiutanckie zwycięstwo było w zasięgu ręki, a tak musimy dzielić się punktami. Mimo wszystko odebrałem gratulacje za dobry występ. Rayo „B” – Leioa, 1:1, [Alex Fernandez 89’ – Jonathan Reguero 45’+1] 3.09.14 Zaledwie po trzech dniach znów musieliśmy wyjść na murawę. Tym razem zadebiutowaliśmy w rozgrywkach o Puchar Hiszpanii. Ponownie nie mogłem jednak zaprezentować się przed własną publicznością. Naszym rywalem była ekipa Barakaldo, czyli drużyna z naszej ligi a więc także w naszym zasięgu. Dodatkową informacją był brak Diakite, który dołączył do listy kontuzjowanych. Samo spotkanie zachwyciło zgromadzonych za obiekcie Lasesarre kibiców. Jak na warunki i umiejętności ekip z trzeciego poziomu, rozgrywka toczyła się na bardzo wysokim tempie, co odbiło się w końcówce. Piłkarze oddychali rękawkami, jednak to my łapaliśmy więcej tlenu. W regulaminowym czasie spotkania skończyło się bramkowym remis, gdzie to my musieliśmy gonić wynik. W roli głównej znów najlepsza para z okresu kontrolnego, z tymże, zamiast bramki Reguero zmusił on rywala do swojaka. Potrzebna była dogrywka, gdzie po zaledwie dwudziestu sekundach piłka wylądowała w siatce rywala dzięki uderzeniu Garci. Szkoda, że nie zdołał tego zrobić ciut wcześniej, to wtedy nie potrzebowaliśmy dodatkowych trzydziestu minut mordęgi. Rywal nie odpowiedział, więc moim pierwszym sukcesem za sterami Leioa będzie awans do drugiej rundy Pucharu Hiszpanii i zarazem zanotowanie pierwszego zwycięstwa już w drugiej próbie! Barakaldo – Leioa, 1:2d, [Gerardo Carrera 45’(k) – Inigo Carro 75’(sam), Sergio Garca 91’] 7.09.14 Złapałem się za głowę widząc kondycję moich podopiecznych oraz terminarz początkowej fazy sezonu. Znów zaledwie po kilku dniach wybiegamy na murawę, by tym razem zmierzyć się w drugiej kolejce Hiszpańskiej La Liga z Realem Sociedad „B”. Będzie to moja pierwsza próba na własnym obiekcie i niestety, ale spodziewam się porażki. Rywal to w obecnej sytuacji nasz najtrudniejszy przeciwnik. W żadnym wypadku nie spodziewałem się przed meczem takich emocje, jakie zaserwowali nam piłkarze w trakcie pierwszych minut. Akcja za akcję i bramka za bramkę, czego efektem były szybkie cztery gole. Świetny mecz i świetne widowisko. Szkoda tylko, że w drugiej odsłonie nieco odpuściliśmy i straciliśmy gola w momencie, kiedy już ciężko było się pozbierać. Niestety, ale zbieramy żniwo posiadania słabszej kadry przy tak renomowanej, lokalnej ekipie z San Sebastian. Należy to powiedzieć, że bardziej sprawiedliwy byłby remis, jednak wygrała ekipa bardziej skuteczna. Szkoda porażki w tym pierwszym meczu na malutkim obiekcie Sarriena w Leioa. Leioa – Real Sociedad „B”, 2:3, [Julio Cesar Montero 7’, Sergio Garca 21; - Andoni Ugarte 3’ 81’, Diego Simon 10’(sam) 10.09.14 Byłem wściekły, kiedy dowiedziałem się o losowaniu par drugiej rundy Pucharu Hiszpanii. Mogliśmy trafić bardzo dobrze, a tymczasem trafiamy najgorzej jak tylko można było. Na nasz malutki stadion, mogący pomieścić raptem trzy tysiące widzów przyjeżdża Las Palmas występujące w La Liga. Jak tu żyć? Na domiar złego sędziowie im pomagają i zaliczają drugiego ich gola z kilometrowego spalonego. To widział każdy oprócz najbliżej stojącego arbitra liniowego. Będziemy składać protest, bo tak karygodne zachowanie nie może mieć miejsca w futbolu. Przechodząc do naszego występu byłem dumny ze swoich podopiecznych. Mimo tego, że Las Palmas niesamowicie gniotło, potrafiliśmy się im przeciwstawić. Szkoda dwóch sytuacji Reguero, który minimalnie przestrzelił będąc w doskonałej pozycji. Zabrakło mało, ale jednak zabrakło, dzięki czemu kończymy swój udział w Pucharze Hiszpanii na drugiej rundzie. Szczerze mówiąc, widząc rywala z Kevinem Princem Boatengiem na czele, przed spotkaniem uginały się nam nogi. Na boisku zostawiliśmy ósme poty i pokazaliśmy się z dobrej strony szerszej publiczności. Brawa dla chłopaków, którzy kosztują i zarabiają łącznie mniej, niż większość z ekipy Las Palmas. Szkoda tylko, że nawet taka okazja nie sprowadziła na stadion kompletu widzów… Leioa – Las Palmas, 1:2, [Lander Yurrebaso 83’ – Kavin Prince Boateng 57’, Momo 79’]
  5. Wielcy znawcy hiszpańskiego futbolu jasno skreślają nas z roli faworytów do awansu. Ba, skazują nas na pożarcie i na zajęcie dziewiętnastego miejsca w tabeli na dwadzieścia ekip pod koniec sezonu. Zarząd za podstawowe zadanie wyznaczył mi zażartą walkę o utrzymanie, co moim zdaniem jest planem minimum. Przeglądając kadry innych zespołów w lidze doszedłem do wniosku, że może nie mamy ledwie dziewiętnastej siły, ale z pewnością do dziesiątki się nie zbliżymy. Oczywiście moim marzeniem na ten sezon będzie przełamanie połowy tabeli, ale to uznam za niesamowity sukces. W każdym spotkaniu zapewniłem walkę do upadłego o korzystny wynik, natomiast zagwarantowałem utrzymanie się w lidze. Obym się nie przeliczył... Nieco ponad miesiąc przygotowań do ligi przebiegł bardzo szybko. Oczywiście oprócz spotkań sparingowych, wzmożonych treningów, musiałem też poświęcać czas na pomidory i sklepik rybny. W tym momencie zupełnie odpuściłem wypady kutrem, gdyż nie miałbym czasu wypocząć. Napięty grafik bardzo mi się jednak spodobał. Wiedziałem, w co w danym momencie muszę włożyć ręce i nogi i nie przepuszczałem czasu między palcami. Dodatkowo przecież, w klubie po raz pierwszy dostałem tak sporą wypłatę, która była większa, niż z dwóch prac na raz. Byłem zadowolony, że od życia dostałem szansę na kolejną poprawę jakości życia swojego, jak i moich najbliższych. Wszyscy znakomicie się uzupełniali i każdy każdego wspierał. Genialna atmosfera pozwoliła mi na zmaksymalizowanie skupienia nad każdą wykonywaną pracą, a przecież klub stał się teraz numerem jeden! Wyniki spotkań sparingowych: vs Leioa u-19, (d), 3:0, [A. Vitoria, J. Reguero, A. Alana] vs Cultural Durango, (d), 5:0, [J.C. Montero, L. Yurrebaso 3x, J. Reguero] vs Toulouse FC II, (d), 4:2, [A. Alana 2x, J. Reguero 2x] vs Izarra, (d), 5:0, [J. Reguero 3x, A. Alana, P. Garcia] vs Aviles, (d), 1:2, [J. Reguero] vs Pena Sport, (d), 2:1, [A. Cordoba, L. Yurrebaso] vs Escobedo, (d), 3:2, [P. Paredes, P. Garcia, M. Garmendia] vs Lagun Onak, (d), 3:0, [J. Reguero, O. Barrado, P. Garcia] Jak widać w sparingach osiągnęliśmy bardzo ładne wyniki dla oka. Prawda jest taka, że większość ekip to zdecydowanie słabsze drużyny, ale jak na przetarcie z zespołem, poszło nam nieźle. Specjalnie wykorzystałem sytuacje, by wszystkie kontrolne potyczki rozegrać na własnym obiekcie, by specjalnie nie jeździć po kraju. Najlepszy strzelec: Jonathan Reguero - 9 bramek Najlepszy asystent: Asier Ormazabal - 4 asysty Czas więc przystąpić do tego, co najważniejsze. Emocje rosną z każdą chwilą przed zbliżającym się wielkimi krokami pierwszym sezonem w mojej karierze trenera. Jak nam pójdzie we wrześniu? Tego dowiecie się w kolejnym odcinku przygód Speedy Gonzaleza.
  6. Środek pomocy: Ander Alana (32l./Hiszpania) Najbardziej doświadczony piłkarz w zespole, jeśli chodzi o grę na wysokim szczeblu. Wiele lat reprezentowania Eibaru przyniosło mu sto piętnaście występów w Liga Adelante. Próbował swoich sił również w rezerwach Bilbao, jak i Alaves, a teraz już drugi sezon zagra u nas. Niewątpliwie będzie to ważny piłkarz w mojej układance. Może zagrać na środku obrony, jak i w drugiej linii, gdzie go właśnie widzę. Cala (21l./Hiszpania) Pierwszy z dwóch moich nabytków. Do tej pory całą karierę spędził w Zamorze i został wypatrzony na dniach testów jako wolny piłkarz. Dostał dobre rekomendacje od moich współpracowników, więc zawitał do klubu. Ali Diakite (21l./WKS) Jeden z dwóch zawodników spoza Hiszpanii. Brał szlify w Almerii, więc papiery na grę ma. Młody, nieustępliwy i twardy zawodnik przeznaczony jest do destrukcji ataków rywala. Potrafi również strzelić z dystansu. Julio Cesar Montero (25l./Boliwia) Drugi z graczy zagranicznych. Boliwijczyk imponuje boiskowym sprytem, ale oprócz tego nic poza tym. Będzie grał, ale nie będzie pierwszym wyborem. Skrzydła: Pablo Garcia (21l./Hiszpania) Drugi z moich tegorocznych nabytków. Nie przebił się w Huracan Valencia, a u nas będzie dostawał szansę albo na środku, albo też częściej na lewym skrzydle. Dobre umiejętności techniczne spowodowały, że go przygarnąłem. Pablo Paredes (31l./Hiszpania) Mniej uzdolniona, ale starsza i bardziej doświadczona wersja Garcii. Od dłuższego czasu nie grał w futbol, więc jest to niewiadoma. Lander Gabilondo (27l./Hiszpania) Typowy gracz prawego skrzydła. W swojej karierze ma kilka ładnych sezonów w Sociedad "B" i Osasunie "B". Jeden z nielicznych graczy, który wystąpił poza krajem, a konkretnie w Anglii, gdzie bronił barwy Swindon na czwartym poziomie ligowym. Będzie dla nas ważnym ogniwem. Sergio Garca (24l./Hiszpania) Teoretycznie najgorszy piłkarz na skrzydła, ale nie skreślam go. Być może wykorzysta swoją pierwszą szansę na grę na tym poziomie ligowym, gdyż do tej pory rozgrywał mecze w czwartej lidze Hiszpanii i to w wielu klubach. Atak: Jonathan Reguero (25l./Hiszpania) Początki w Alaves, a Leioa to już druga przygoda dla tego napastnika. Ja go widzę jako drugi wybór na atak. Swoją drogą dobrze spisał się w sparingach więc kto wie, kto wie... Ander Vitoria (24l./Hiszpania) Na papierze najlepszy napastnik. Problem jednak w tym, że na samym początku przygotowań doznał kontuzji i jeszcze się z niej nie wyleczył. Ciężko mu będzie wrócić do pierwszej jedenastki po tak długiej przerwie. Lander Yurrebaso (24l./Hiszpania) Jeden z najwyżej wycenianych piłkarzy w zespole. Gośc jak na nasze warunki faktycznie ma potencjał. Bardzo liczę na niego w ofensywie, gdzie może wygryźć faworyzowanego Vitorie. Jak widzicie, nasz skład nie jest zbyt przepełniony piłkarzami. Na każdą pozycję mam średnio dwóch piłkarzy, z czego jeden jest znacznie lepszy od drugiego. Największy kłopot bogactwa będzie w ofensywie, gdzie wśród napastnik zadecyduje obecna forma. Cieszę się z obsady bramki, natomiast największy kłopot może być po lewej stronie defensywy. Ta pozycja ma zdecydowanie najsłabszych dwóch piłkarzy w zespole i będę musiał sporo myśleć, by zabezpieczyć tę flankę.
  7. Od pierwszej godziny mojej pracy w zespole było dużo roboty. Niemalże z miejsca wchodziliśmy w okres sparingowy, więc szybko trzeba było działać. Treningi, ustawienie taktyki i nowatorskie moje pomysły, które miały na celu jeszcze większe zjednoczenie drużyny były dla niektórych szokiem. Po co trenować z piłką na stadionie, jak można dwa razy w tygodniu wyjść i pobiegać po plaży o piątej rano. Inni byli zachwyceni, że do zwykłego strechingu dołożyłem zabawy gimnastyczne w terenie. Było też kino, do którego zdecydowałem się zabierać piłkarzy w ramach odpoczynku od wysiłku na dzień po spotkaniu domowym. Takie nowalijki jednak przyjęły się bardzo szybko. Wiadomo, że kilku zawodników (niby profesjonalistów), dorabiało sobie na boku po godzinach i musiałem się do tego dostosować, ale ogólnie nikt nie odpuszczał zajęć. Atmosfera w zespole była bardzo dobra. Zorganizowałem też spotkanie z najbardziej zagorzałymi kibicami, których wyznaczył właśnie ten ojciec z tym synem, co mnie zabierali na mecze. Mogliśmy sobie w spokoju porozmawiać przy lekkim grillu i kilku soczkach. Ot taka sobie sielanka. Czy było łatwo? Otóż muszę powiedzieć, że na treningach wylewaliśmy mnóstwo potu. Było kilku, którzy musieli szybko udać się do kibelka, by załatwić swoje potrzeby. Ja natomiast wiedziałem, że tylko najbardziej konkretny trening może dać rezultaty. Dodatkowo wiara w siebie, która przecież niedawno pomogła i mi! Ogólnie analizując zespół pod względem personalnym wiedziałem, że zbyt dużo na rynku ofert nie zdziałam. Dostałem do wydania na nowe twarze równe zero Euro, a w budżecie płacowym widniała rubryczka, że maksymalnie mogę zwiększyć płace o lekko ponad tysiaka tygodniowo. W dzisiejszych realiach futbolu są to kwoty śmieszne, jednak na tak głębokim zapleczu, jak najbardziej adekwatne. Finalnie udało mi się sprowadzić dwa ogniwa, których mi brakowało. Obaj zostali wypatrzeni na dniach testowych i z wielką chęcią do nas dołączyli. Teraz przedstawię zespół, jak prezentuje się on na start rozgrywek ligowych. Później będzie trochę o sparingach i ogólnie całym tym przepracowanym okresie. Wśród naszych zawodników trudno szukać wielkich nazwisk. Prędzej spotkamy się z wielkimi klubami, które w historiach zawodników pojawiały się w ramach pierwotnego szkolenia, bądź jakiegoś krótkiego stażu. Bramkarze: Bernardo Dominguez (35l./Hiszpania) Wiekowy golkiper, który w ostatnich latach zaliczył spory zjazd wartości w zespole. O ile wcześniej bywał pierwszym wyborem w Teneryfie, Alaves czy Recreativo, tak w tej chwili jest on już raczej brany pod uwagę, jako rezerwa. Dla niego będzie to pierwszy rok w barwach Leioa. Jak do tej pory nigdy nie wyskoczył poza Hiszpanię i poza jej drugi szczebel rozgrywkowy. Urtzi Iturrioz (26l./Hiszpania) Młodszy i chyba lepszy zawodnik na bramce w naszym zespole. W swojej karierze może pochwalić się występami w Alaves, czy rezerwach Athletic Bilbao, jednak swoje szlify pobierał w San Sebastian. Obrona prawa: Asier Ormazabal (31l./Hiszpania) W trakcie całej kariery nie wyszedł ponad pułap trzeciego szczebla rozgrywek w Hiszpanii. Reprezentował rezerwy Athletic Bilbao, Pontevedry, czy ostatnio Logrones. Moim zdaniem ma całkiem spore umiejętności, więc będę z nich często korzystał. Mikel Garmendia (27l./Hiszpania) Dla niego jest to trzecie przetarcie z naszym zespołem. Odchodził, przychodził i tak w kółko, próbując swoich sił na przykład w Laudio. Głównie grywał w czwartej lidze, ale to widać po umiejętnościach. Jest w zespole bo jest i raczej będzie tylko rezerwowym. Obrona środek: Ander Larrucea (24l./Hiszpania) Mimo krótkiej kariery grał już w wielu klubach, jednak będzie to jego pierwsze przetarcie dla Leioa. Wywodzi się z Athletic Bilbao, ale tak nigdy nie zagrał. Będzie ważnym ogniwem defensywy, jednak zbyt wiele nie oczekuję. Alex Goikoetxea (31l./Hiszpania) Lider naszej defensywy. Doświadczony piłkarz, który ma swojej karierze kilka ładnych epizodów z z Granadą w La Liga na czele. Oprócz tego grywał na zapleczu w Cadizie, Racingu, czy Salamance. Wiedzę ma i zamierzam ją wykorzystać. Oier Barrado (26l./Hiszpania) Młodszy i bliżej mu do Larrucei, niż Alexa. Swoje minuty dostanie i co najważniejsze jest naszym wychowankiem, który nigdy nie zmienił zespołu. Lokalny ulubieniec! Aitor Cordoba (19l./Hiszpania) Najmłodszy ze stawki środkowych obrońców, również nasz wychowanek i melodia przyszłości. Dobrze się rozwija, w sparingach pokazał iż jest pewnym punktem defensywy, który obok Alexa najprawdopodobniej stworzy pierwszoplanową parę. Wiążę z nim duże nadzieje, ale chłopak musi się rozwijać. Obrona lewa: Diogo SImon (25l./Hiszpania) Wychowanek Athletic Bilbao, gdzie kariery ne zrobił. Znacznie lepiej wiodło mu się na trzecim stopniu rozgrywkowym, w którym to praktycznie rok w rok reprezentował inny zespół. Jasiu wędrowniczek! Eric Polanco (21l./Hiszpania) Również wychowanek z Bilbao, jednak jak do tej pory nikt o nim dobrego słowa nie może powiedzieć. Praktycznie nie grywał w pierwszych zespołach, nawet na czwartym poziomie, więc trudno rokować.
  8. Moja dziewczyna (tak tak, nadal tylko dziewczyna) nie miała zbyt wielkiej rodziny. Hiszpania to nie model polskiej wsi, gdzie średnio po podwórku biega przedszkole. Co prawda ja jestem wyjątkiem, ale właśnie taka infrastruktura rodziny – czyli dwa plus jeden bądź ewentualnie dwa, jest najczęściej spotykana. Dlaczego w ogóle o tym piszę? Otóż poznałem praktycznie wszystkich członków jej rodziny, no i zafascynowała mnie jej jedna część. Mianowicie we trójkę mieli konkretnego bzika na punkcie lokalnego klubu. Ojciec zabierał syna na trybuny kiedy ten był jeszcze mały. Później młody próbował swoich sił w juniorach, jednak nie było mu dane na zbudowanie większego nazwiska i zrezygnował ze sportu. Miłość do zespołu jednak pozostała. Ten typ ludzi to już podchodzi pod dinozaury w dzisiejszych czasach. Od kilkunastu sezonów nie opuścili we dwójkę ani jednego domowego spotkania swoich pupili, dokładając do tego ponad pięćdziesięcioprocentową skuteczność na wyjazdach. Ja rozumiem, że klub mógłby grać o najwyższe cele, jednak nic takiego nie ma i nie miało miejsca w całej jego historii! Żeby było śmieszniej, żona ojca, a matka młodego za porozumieniem z klubem otworzyła sklepik sprzedający jego gadżety. Koszulki, wszywki, proporczyki, magnesy no i wszelkiego rodzaju duperele z logiem klubu. Mówią, że nawet można na tym zarobić, tym bardziej, że jest to jedyny, oficjalny tego typu interes w regionie. Tak czy siak, zagrali mnie kilkukrotnie na mecze z gatunku tych bardziej prestiżowych i muszę powiedzieć, że powoli łapałem bakcyla również i w tym kierunku. Caroline się nie denerwowała, bo wiedziała iż taka wyprawa jest raz na jakiś czas, a poza tym mam obok siebie jej rodzinę, więc teoretycznie wszystko będzie w porządeczku. Zaakceptowała moją nową „miłość”, jednak sama nie pałała chęcią wdrążenia się w temat futbolu. Nadszedł pewien dzień, nie pamiętam już którego to dokładnie było, nie tak jak w przypadku pierwszej randki, gdzie zapisałem się na kurs trenerski. Szykował się akurat wolny wakat w drużynie juniorskiej, a że na mecze chodziłem coraz częściej, oraz miałem spory kontakt z samymi zawodnikami, postanowiłem spróbować. Wiedziałem, że uprawa pomidorów, prowadzenie kramiku z rybami i wypływy na połowy ryb zajmują mi dużo czasu, jednak czego się w życiu nie robi? A nóż i widelec będą ze mnie menedżery! W sumie marzenia o sławie o bogactwie trochę mnie w tym kierunku pociągnęła. Przyszłość wąchana zapachem pieniędzy również, więc musiałem się postarać. Pierwsze kurs ukończyłem po kilku miesiącach i miałem zdane egzaminy z pozytywną oceną. Wiedziałem, że rodzina Caroline będzie próbowała mnie wepchnąć do zespołu w roli szkoleniowca juniorów, bądź też asystenta w tym przedziale wiekowym, natomiast w najśmielszych snach nie przypuszczałem, co się niebawem wydarzy! Otóż wielkie zaplecze wiedzy o zespole, w postaci dwóch znajomych, których miałem pod ręką, częste pojawianie się na meczach oraz dyskusje z zawodnikami gdzieś przy soczku spowodowały, że zostałem zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną na pozycję trenera pierwszego zespołu! Rozumiecie to? Rodzina już była dumna, bez względu na finał sprawy, a przecież miałem przed sobą możliwość otwarcia nowego rozdziału w życiu! Poniekąd już byłem po słowie z Marcosem, że gdy tylko będę wolny pomogę w pomidorach. Byłem po słowie z rodzicami, którzy postarają się mnie pełnoprawnie zastąpić w tych fachu. Byłem po słowie z najbliższą mi Caroline, która zaakceptowała decyzję o podjęciu przeze mnie takowej roboty. Rodzinka mniut malinka! Siódmego lipca dwa tysiące czternastego roku zostałem oficjalnie przedstawiony, jako nowy trener zespołu Leioa! Mały klubik z małego miasta bez większych i znaczących wyników w historii. Ot taki sobie zespolik od lat występujący w trzeciej lidze hiszpańskiej. Jest to dla mnie ogromna szansa na wybicie się. Na zarabianie wielkich pieniędzy, na nowe wyzwanie. Wiem, że mogę zostać znienawidzony przez kibiców, ale równie dobrze za chwile mogą powstać ulice i ronda mojego nazwiska. Hiszpania od wielu lat jest czołową ligą Europy. Jej trzeci szczebel nie kreuje wielkich gwiazd, ale ma w sobie coś niepowtarzalnego. Mówili mi, że mecze z lokalnymi rywalami przyciągają na mini stadiony tłumy. Mówili, że wyniki właśnie w takich pojedynkach mogą stanowić o tym, jak będą cię postrzegali. Wziąłem sobie to wszystko do serca i de facto pracę rozpocząłem od zaraz. Miałem tego plusa, że większość zawodników znałem już od jakiegoś czasu osobiście. Widywałem ich na meczach, czy treningach i wiedziałem, na kogo mogę liczyć. Prawda jest jednak taka, że tego rzemiosła będę się dopiero uczył. Zostałem rzucony na głęboką wodę i wyniki mogą być różne. Wiele zależy też od wsparcia rodziny, kibiców czy zarządu. Jeśli wszyscy na początku pokażą, że będą we mnie wierzyć najmocniej, jak tylko potrafią, to szybko zadomowię się „w domu”, gdzie mieszkam już kilka ładnych lat. Football Manager 2015 15.3.2 + uaktualnienie Pogby (moje ulubione) ligi: Anglia, Hiszpania, Włochy, Niemcy, Francja (od najniższych, które sukcesywnie będę niwelował)
  9. Wracając do nadmorskiego pasażu i tych nielicznych, aczkolwiek świetnych knajpek jedna specjalnie przypadła mi do gustu. Wędzone ryby, ryby na świeżo wyłowione z morza, owoce morza… Możecie sobie wyobrazić jak przepyszne kolacje tam jedliśmy i jak miło spędzaliśmy czas. Po kilku wizytach dostaliśmy nawet specjalny rabat jako stali klienci, który był zbyt wysoki i lekko podejrzany. Dopiero po kilku tygodniach Caroline przyznała się, że za wszystkim stoją jej rodzice, którzy prowadzą owe cacko. Fakt faktem, czasem widywałem tam jej ojca, który zajmował się rybactwem i to głównie dzięki jego staraniom knajpka miała co serwować. Natomiast to, że lokalem zarządzała jej mama – tego nie byłem świadom. Wydedukowałem, że po prostu chcieli mnie sprawdzić i szczerze mówiąc, chyba im to wyszło. Tak czy siak wszystko przebiegało zgodnie z planem. Sytuacja sercowa rozwijała się pozytywnie. Z biegiem czasu, kiedy tylko nie było sezonu na pomidory pomagałem w prowadzeniu knajpki, a nawet czasem zdarzyło się wypłynąć w morze po połowy. Ogólnie świetna, ale i cholernie ciężka praca. Pokochałem ją, tak jak kochałem Caroline i pracę przy pomidorach. Niby nic wielkiego, ale dla chłopaka z głębokiej polskiej wsi oznaczało to wiele! Trzy lata temu miała miejsce pierwsza nasza randka. Teraz właśnie zasiadamy do wspólnej biesiady, by świętować nie tylko zbliżającą się za kilka dni kolejną naszą rocznicę, ale pierwszy rok małego szkraba. Carlos, bo tak nazwaliśmy synka jest owocem miłości dwójki ludzi. Miłości do siebie, wspólnych pasji, zainteresowań, no i miejsca, do którego skierowało nas życie. Ciężko pomyśleć, co by się działo, gdybym nadal siedział w Polsce... Świętowaliśmy z jej rodzicami, wujaszkiem oraz moimi rodzicami, którzy powoli przyzwyczajają się do dobrobytu i powoli do swoich mózgów doprowadzają informację, że niedługo czeka ich przeprowadzka. Plan jest taki: oni idą do wujaszka, natomiast my mamy już ułożone gniazdko u niej na poddaszu. Dzielić nas będzie zaledwie kilka kroków, co również sobie od zawsze ceniłem. Jeszcze chwila, jeszcze kilka miesięcy i wszystko wróci do normy. Ponoć ma to nastąpić na grudniowe święta, więc ledwie mamy do tego czasu cztery miesiące. Czekam z niecierpliwością… W tak zwanym międzyczasie poznałem kilku wspaniałych mieszkańców tej mieściny. Swój żywot postanowił toczyć tu dalej pewien Francuz, który wytwarzał przecudne sery i swoją recepturę z rodzinnego dzienniczka przeniósł na nowy rynek. Szczerze? Świetny ruch, ale brakowało jeszcze czegoś… Taaa brakowało! Nie martwcie się! Oliwki również przejechały w te okolice. Gęba w niebie! Sery, oliwki, domowe wino, owoce morza, no i… pomidory! Życie jak w Madrycie, choć nie będzie tu zbytnio mowy o hiszpańskiej stolicy. Wszystko to wciąż przeplatane było ciężką pracą. Doszło kilka innych obowiązków i tak oto, całe dnie, a czasami i nocki spędzałem poza domem, by w chwilach wolności cieszyć się z rodziny i potomstwa, choć szczerze mówiąc, to i tak z większością z nich pracowałem. Nadszedł upragniony grudzień. Dwa tygodnie przed świętami wraz z wujaszkiem wynajęliśmy od pewnego znajomego dwa busy i udaliśmy się do Polski. Wszystko było już przygotowane, więc cała przeprowadzka nie zajęła nam dużo czasu. Chałupę udało się sprzedać, choć nie były to kokosy, to jednak problem mieliśmy z głowy. Od tej pory cała kolonia znajdzie się tu, na północnym wybrzeżu Hiszpanii. Moi rodzice z miejsca zadeklarowali pomoc przy rybach, by interes był kręcony tylko i wyłącznie przez najbliższych. Oczywiście kwestia połowów tyczyła się również lokalsów, ale tego przeskoczyć się nie da! Najszczęśliwszy czas pora rozpocząć!
  10. W pierwszym roku pobytu u wujaszka dwukrotnie odwiedzałem rodzinne strony. Tak, jak to Dudek miał w zwyczaju, przyjechaliśmy na prawie dwa tygodnie w trakcie grudniowych świąt, jak i na długą w Polsce majówkę. Rodzina cieszyła się ogromnie, ale to w sumie nic dziwnego, bo ja czułem dokładnie to samo. Pojawiła się też możliwość pierwszych dofinansowań, więc wysyłałem w miarę możliwości pewne sumy pieniędzy. Na kolejne święta, rodzice zjawili się w Hiszpanii. To był szok. Oni przeżywali teraz to, co ja czułem nieco wcześniej. Wujek miał starą, ale odremontowaną chatkę rybacką, którą nabył po taniości. Piękna okolica, widok na morze i brak śniegu, to dla moich nadopiecznych dziwna sprawa, szczególnie w grudniu. Z domu musieliśmy w tym okresie wychodzić z łopatą i odgarniać śnieg, a tu? Pełen hajlajf… Oczywiście mimo lokalnych tradycji nie mogło zabraknąć ryby, barszczu czy pierogów. Był jeszcze przymusowo odpalony kominek, choć temperatura na zewnątrz tego nie wymagała. Choinka prowizoryczna, bo zrobiona z dość sporej palmy, ale przecież chodziło o symbolikę. Najpiękniejsze święta? Połączenie dwóch kultur w domu, w którym wreszcie zapanowała w pełni tego słowa znaczeniu domowa atmosfera. Błogi stan mógłby trwać wiecznie i właśnie wtedy zdałem sobie sprawę, że jeszcze chwilę, jeszcze trochę i będę mógł ich ściągnąć na stałe w te rejony. Obiecałem sobie to, ale bez rozmowy z kimkolwiek, by nie zapeszać. Tak właśnie, będą pieniądze, to będzie i rodzina w komplecie. Pieprzyć wioskową padolę! W między czasie grały też we mnie hormony. Człowiek dorasta, człowiek potrzebuje kobiety, człowiek zagryza wargi, by tylko w pocie czoła doprowadzić do lepszego jutra. W okolicy dziewczyn nie brakowało, a że plażę miałem na wyciągnięcie nosa, to uwierzcie, że widoki były z kosmosu. Lekko inna karnacja powodowała skurcze żołądka, kosmate myśli i tego typu podobne uniesienia. Kłopot był jednak – kochałem je wszystkie. Tak nie można – Speedy – TAK NIE MOŻNA! Z wielu pieców jednego chleba nie zjesz! Czekałem i polowałem, a finalnie okazało się, że przynęta złowiła rybkę mieszkającą zaledwie sto metrów dalej! Ależ to były chwile! Nie wierzyłem, że człowiek mający skręcenie karku, żyrafią szyję i podwojonego zeza przy każdej wizycie na plaży skupi się tylko i wyłącznie na dwóch oczach, dwóch pośladkach, dwóch nogach i jednym tyłeczku, który skupiał piękne dwa pośladki. Dobra dobra, wyjdzie ze mnie pewnie szaman, który zewnątrz widzi najpierw, a później skupia się na tym, co na zewnątrz. Wnętrze też jest ważne. Caroline, lat dwa mniej ode mnie była cudowną Hiszpanką. Kruczo czarne włosy, piękne zielone oczy i może nie nieziemska figura – to wszystko trzymało w sobie ciepłe serce, dużą dozę kultury i przede wszystkim podejście do drugiej osoby, czym mnie uraczyła. Wiedziałem, że będzie to strzał w dziesiątkę! Dwudziestego trzeciego sierpnia, sobota godzina 18.00. Spięty jak pączek w gorsecie czekałem na jej pierwsze przyjście w moje/nasze skromne progi. Do tej pory randki, a może nawet i zwykłe spotkania odbywały się na mieście. Hah, mieście to może zbyt dużo powiedziane, ale na promenadzie z małą liczbą, jednak bardzo dobrych knajpek. W związku z tym, że oczywiście był już sezon na zbieranie pomidorów, zdecydowałem się przyrządzić coś samemu! I wiecie co? No właśnie… nie wyszło… Kolejna nauczka w życiu, że jeśli robisz coś pod presją, pod naciskiem własnych emocji, to uwierzcie, że to nie wyjdzie. Zjedliśmy, udawała że było dobre i przeszliśmy do tego, co najlepsze. Domowe wino – czerwone wytrawne – robione przez nas przez ostatnie kilka lat. Mieliśmy ogród, mieliśmy winogron i mieliśmy dom. Winogron obrósł dom, były cudowne owoce i tak oto powstał smakowity trunek, którą uraczyłem Caroline. Nie wiem, czy udawała tak dobrze, jak przy obiedzie, czy faktycznie jej smakowało. Wiem tylko, że chwiejnym krokiem odprowadziłem ją do domu z niedalekiego sąsiedztwa i tak to się zaczęło…
  11. Pierwsze kroki na prowincji miałem ułatwione. Wujaszek bowiem kilka dobrych lat wcześniej wyjechał za pieniądzem. Z zawodu był rolnikiem. Czekajcie, czy jednak umiejętności nabyte bez szkoły i papieru to zawód? Tak czy siak, pochodził z tych samych stron, co moi rodzice. Wioska, wioska i jeszcze raz brak prądu. Bieda piszczała i świszczała, a że wiek już niejako zmuszał do ogarnięcia się w życiu, to wsiadł w pierwsze lepsze coś, co kierowało się na zachód i tam już pozostał. Umiał dużo w polu. Tresowanie maszyn rolniczych, sadzenie, podlewanie, pielęgnacja, zbiory i przechowywanie. Mimo wszystko dostał się do roboty na najniższej płacy z kawałkiem dachu nad głową i miską gorącej zupy w trakcie pracy. Początki były trudne, ale dał rady i to właśnie dzięki niemu, dzisiaj to ja mam nieco łatwiej. Imał się różnych zadań u różnych ludzi, jednak na stałe zakotwiczył w jednej robocie trzynaście lat wstecz. Miał dobre rekomendacje od ludzi, dzięki czemu zaprzyjaźnił się z rodziną mającą własną plantację pomidorów. Ta czerwona roślina nie wywodzi się z Europy, jednakże w Hiszpanii jest traktowana bardzo poważnie. Doczekała się nawet swojego święta zwanego „Tomatina”, którego celem jest czczenie daru natury poprzez wszechobecne obrzucanie się pomidorem, zwanym czerwoną wojną. Dla mnie to trochę słabe, no ale pozostawmy to lepiej bez komentarza. Skupmy się na pracy! Wujaszek w lokalnej dystrybucji wyrósł na osobę numer dwa. Oczywiście pierwszą i niepodważalną pozycję ma tu właściciel – Marcos wraz z żoną i dwójką dzieci, którzy są młodsi ode mnie o kilka lat. Rodzinna tradycja jest jednak najważniejsza. Wracając do Dudka, to jest on prawą ręką gospodarza – anfitrióna po lokalnemu. Nadal jednak pracuje jak każdy pozostały, pobiera pensję i czuje się sympatycznie, jak na surówkę do obiadu nie ma akurat pomidorów. To właśnie on wziął mnie pod swoje skrzydła. Pierwsze tygodnie w nowym otoczeniu przebiegły bardzo sprawnie. Poprzez wzmożoną pracę, bowiem akurat zbliżał się sezon zbiorów, nie miałem nawet czasu myśleć o czymś, zwanym homesickiem. Z jednej strony dobrze, jednak z drugiej brakowało mi domowego ogniska, domowych rytuałów, posiłków i wieczornej atmosfery. Musiałem jednak sobie radzić z tym co miałem, a że los sprawił, że teraz to miałem, to nie mogłem narzekać. Dużo się nauczyłem, szybko złapałem bakcyla i muszę powiedzieć, że często w pracy byłem przed wujaszkiem. To raptem 10 minut jazdy rowerem, tak więc z niczym nie było problemów. Po niespełna dwóch latach terminowania jako zwykły pracownik, dostałem pod swoje skrzydła dwie szklarnie. Invernadero miały spore powierzchnie i mnóstwo sadzonek w środku. Był to mój pierwszy raz, kiedy mogłem poczuć się jak pan swojego podwórka. Oczywiście pomoc nadchodziła z każdej strony, ale starałem się jak najwięcej robić samodzielnie. Naturalnie zyski z upraw wciąż szły do kieszeni Marcosa, jednak pensja była już wyższa. Rodzina Garattegi powoli stała się dla mnie, tak jak Pan Dudek – wujaszkami, ciotkami. Tak już jest w zwyczaju, że się tak mówi i koniec kropka – mi to pasuje. Poza sezonem pracy było mniej, ale nie znaczy to, że była mniej ważna. Przygotowanie ziemi, sadzonki, nawodnienie, nawożenie – to wszystko w odpowiednim czasie i miejscu powoduje, że pomidory mają smak. Firma może i nie rozrasta się tak, jak by się tego chciało, ale na lokalnym rynku zyskała miano najpoważniejszego kandydata na monopolistę. Miejsca na kolejne szklarnie jednak brakowało. Niestety, rąk do pracy także. Chociaż w sezonie przyjeżdżały jakieś słoiki, to jednak poza nim zostawaliśmy w sześć osób. Czasem, zarywaliśmy nocki, czasem nie było weekendów, ale każdy czuł, że wykonuje odpowiednią pracę, z której są wymierne korzyści. Z grubsza rzecz ujmując, właśnie tak przepracowałem prawie sześć lat, które minęły bardzo szybko…
  12. AB i RSSS już za kilka lat będzie nam czyściło buty!
  13. Nieco ponad pięć lat temu, kiedy skończyłem liceum, postanowiłem coś zrobić ze swoim życiem. W domu nigdy się nie przelewało, więc nawet niepotrzebne były długie rozmowy namawiające rodziców na brak kontynuacji nauki na studiach. Potrzebny był pieniądz, który jak wiadomo, można zdobyć pracując. Jedni mają szczęście, wygrywają losy na loterii, a inni po prostu mają bogatych staruszków i żyją w błogiej niewiedzy, jak praca wpływa na rozwój danej jednostki. Takich osobników miałem w klasach i zawsze mnie wkurzali. Bo to imprezka, bo to piwko, a nawet zdarzały się przypadki, gdzie nie wiedząc co kupić za kolejną stówkę, szli w narkotyki. Temu byłem akurat bardzo przeciwny i być może właśnie to uratowało mnie od totalnej degrengolady. Stroniłem od wszelkich występków i kłopotów, samemu sobie narzucając potężny reżim. Jeśli tylko była okazja, często jednak po znajomości, weekendami starałem się coś dorobić, by w jak największym stopniu odciążyć rodziców. Ci nie żałowali i często sobie odmawiając przyjemności darowali mi kilka złociszy. Przyszedł jednak czas, by podjąć radykalne kroki i spróbować zmienić nie tylko swoje życie, ale głównie ich. Obrałem sobie cel, że w przypadku jakiś zarobków, część z nich będę im wysyłał. To są rodzice! To oni nas wychowali, to oni dali życie, to oni w sporym stopniu spowodowali, że jestem kim jestem, gdzie jestem i jakim jestem. Tak jak każdy z nas, ludzi na ziemi ma tą dwójkę, dzięki której możemy cieszyć się tym, co nas otacza. Szanujmy i nigdy nie zapominajmy, kim dla nas są! To jednak tylko taka dygresja. Opowiadanie zaczyna się nietypowo, ale będzie miało dużo wspólnego z przyszłością. Nazywam się Speedy Gonzalez (czyli jak każda kolejna postać w moich wirtualnych przygodach). Obecnie zbliżam się do dwudziestego szóstego roku życia i chciałbym przedstawić wam to, czym zajmuję się od kilku ładnych lat… Dobry znajomy rodziców, którego pamiętam jeszcze z czasów kiedy na gówno mówiłem papu już dawno wyprowadził się z Polski. Oczywiście przyjeżdżał i odwiedzał nas regularnie dwa razy w roku. Kontakt był i to jest kolejna cecha, którą w ludziach bardzo cenię. Opowiadał o tym, że życie w innym zakątku świata bardzo się różni. Zarówno on, jak i moja rodzina pochodzimy z wioski. Małej wioski zabitej dechami, tak więc nie ma się co dziwić, że takimi superlatywami określał inny klimat i zarobki w Euro. Obiecał, że jeśli tylko ogarnę angielski i zakończę swoją edukację, będę mógł do niego zawitać. Tak też się stało! Wszelkie oszczędności z mini robótek trzymałem na bilet – kto wie, może bilet w jedną stronę, oraz pierwsze momenty pobytu w nowym miejscu. Byłem zachwycony, podekscytowany, że nawet kiedy znalazłem się u niego, motylki w brzuchu nie dawały mi spokojnie egzystować. Chęć chłonięcia wszystkiego dookoła była niesamowita. Nowi ludzie, nowy język, nowa kultura i sposób bycia oraz życia. Jednak mimo wszystko, mimo chęci, mimo nowych możliwości, najbardziej podobało mi się jedno słowo – SIESTA, a lokalnie brzmiało ono BIAO! WITAMY U WUJKA DUDKA!
  14. Niestety nie, ale zauważyłem, że sejwy padły nie tylko w FM! Nie wiem do końca co było przyczyną, ale ten temat definitywnie jest do zamknięcia.
  15. Luty 2018 Rozgrywki: Ligue 1: [24/38] [3] Girondins Bordeaux - [2] Olympique Lyon, 0:1, [C. Fierro 9'] [25/38] [2] Olympique Lyon - [9] LOSC Lille, 3:0, [A. Lacazette 1', C. Fierro 46', M. Gonalons 61'] [26/38] [5] Olympique Marsylia - [2] Olympique Lyon, 2:2, [Z. Milidrag 68' 86' - M. Cornet 1', J. Ferri 76'] Liga Mistrzów: 1. runda [1/2] Olympique Lyon - Chelsea Londyn, 2:3, [M. Cornet 45' 79' - P. Aubameyang 53', Willian 73', D. Costa 90'+1] Puchar Francji: dziesiąta runda SO Romorantin - Olympique Lyon, 0:4, [A. Lacazette 8' 41', H. Lozano 13', E. Mammana 82'] jedenasta runda Olympique Lyon - AJ Auxerre, 2:1, [A. Lacazette 44', D. Lovren 57' - G. Jobava 69'] ------ JA PIERDOLE. Wczoraj został mi jeden do dokończenia miesiąca, więc zapisałem grę, wyłączyłem i zgasiłem kompa. Teraz wchodzę sejw jest, ale nie można go wczytać! CO ZA SCIERWO! Wrzucam wyniki dla podglądu, co działo się w ostatnim miesiącu tej kariery. W ogóle co ciekawe, odpalam FM-a to wszystkie ustawienia mi się pokasowały do standardowych... Dziwne to, bo to po raz pierwszy mi się dzieje z tymi ustawieniami. SKANDAL! Do poprzedniego zapisu na innym slocie nie chcę wracać, gdyż jest on na początku spotkań sparingowych przed sezonem 17/18, a więc prawie trzydzieści pięć meczów do nadrobienia i zupełnie inaczej by się działo... Powiedzmy sobie szczerze, będę próbował coś naprawiać, ale informatykiem to ja nie jestem. Jeśli się nie uda do wieczora, to wtedy temat będzie do zamknięcia. Jeśli tak będzie, to podejrzewam że szybko wrócę z innym tematem, bo mam go w głowie, a dodatkowo kończy mi się remont i mam lekko czasu... Swoją drogą możecie dawać jakieś ciekawe pomysły, które można wdrożyć w najniższych dostępnych ligach - wezmę to pod uwagę!
  16. Najlepsza Jedenastka Roku Ligue 1: 1. Toulouse FC FIFA Ballon d'Or: 1. Lionel Messi (FC Barcelona), 2. Cristiano Ronaldo (Real Madryt), 3. Neymar (FC Barcelona) Europejski Złoty Chłopiec: 1. Dele Alli (Tottenham) Dostałem ofertę przedłużenia współpracy z Olympique Lyon i oczywiście ją zaakceptowałem. Teraz umowa będzie ważna do czerwca 2021 roku. Styczeń 2018 Rozgrywki: Ligue 1: [20/38] [15] FC Nantes - [2] Olympique Lyon, 0:0 [21/38] [5] OGC Nice - [3] Olympique Lyon, 0:2, [A. Lacazette 15', H. Lozano 66'] [22/38] [2] Olympique Lyon - [8] Stade Malherbe Caen, 4:1, [H. Lozano 21', A. Lacazette 35', M. Gonalons 45', D. Lovren 79' - A. Delort 51'] [23/38] [2] Olympique Lyon - [19] SC Bastia, 3:0, [C. Fierro 18' 90'+2, J. Kembo-Ekoko 86'] Coupe de la Ligue: ćwierćfinał PSG - Olympique Lyon, 2:1d, [C. Pavón 49', B. Matuidi 110' - C. Fierro 33'] Puchar Francji: 9. runda Olympique Lyon - US Orleans, 6:0, [H. Lozano 16', A. Lacazette 31', C. Fierro 32', M. Cornet 78' 87' 89'] Jak podsumować styczeń? Szczerze mówiąc byłem zadowolony z gry moich podopiecznych, za wyjątkiem jednego spotkania. Moi piłkarze jak tylko słyszą nazwę PSG, to robią się sztywni. Co prawda byliśmy w tym spotkaniu zespołem lepszym, stwarzającym większą liczbę sytuacji, jednak co z tego, jak nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Zamiast strzelać to podawaliśmy, natomiast zamiast podawać to strzelaliśmy i to z reguły daleko od bramki. Przegraliśmy to w głowach i tyle było naszej gry w Coupe da la Ligue. Szkoda, bowiem Paryżanie wyszli w mocno rezerwowym składzie, a i tak sobie z nami poradzili.
  17. @ No niestety, póki co nie dajemy sobie rady ze światowym topem, ale PSG już tam pyknęliśmy, więc nie jest najgorzej. Grudzień Rozgrywki: Ligue 1: [16/38] [13] Racing Club de Lens - [3] Olympique Lyon, 0:3, [A. Lacazette 22' 65', Joris Delle 57'(sam)] [17/38] [2] Olympique Lyon - [17] Evian TG FC, 6:1, [A. Lacazette 18'(k) 50'(k) 83', J. Ferri 40', C. Fierro 56', J. Kembo-Ekoko 77' - R. Costa 59'] [18/38] [8] AS Saint-Etienne - [2] Olympique Lyon, 1:1, [N. Roux 85' - N. Kante 5'] [19/38] [3] Olympique Lyon - [7] Stade Rennais FC, 2:0, [C. Fierro 35'(k), H. Lozano 72'] Liga Mistrzów: faza grupowa [6/6] Olympique Lyon - Videoton, 5:0, [H. Lozano 20', Y.F. Carrasco 22', C. Fierro 45' 62', M. Yanga-Mbiwa 54'] Coupe de la Ligue: 4. runda Olympique Lyon - AC Ajaccio, 3:2, [H. Lozano 37', C. Fierro 64' 71' - M. Farhan 39' 75'] Jak widzicie grudzień był dla nas bardzo dobrym miesiącem. Prawdą jest jednak też to, że nie mieliśmy trudnych rywali. Dużo dało też przejście na grę dwoma napastnikami, gdzie Fierro z Lacazettem wykonali świetną robotę. Należy również dodać, że zarówno z Evian TG, jak i AC Ajaccio od drugiej minuty graliśmy w dziesięciu, po czerwonych kartkach odpowiednio dla Yanga-Mbiwa i Ferriego. W Ligue 1 zakończyli rok kalendarzowy ze stratą trzech punktów do liderującego PSG, ale też i jednym meczem rozegranym mniej. Dobrze to wróży! W Lidze Mistrzów dopełniliśmy formalności i wyszliśmy z grupy na drugiej lokacie inkasując dwanaście punktów. W Coupe de la Ligue gramy dalej i oby nam się wiodło jak najdłużej!
  18. Listopad Rozgrywki: Ligue 1: [13/38] [2] Olympique Lyon - [17] FC Metz, 2:1, [N. Kante 56', W. Faes 61'(sam) - H. Sacko 67'] [14/38] [1] PSG - [2] Olympique Lyon, 6:1, [A. Morata 1' 58' 59', M. Verratti 10', S. Mustafi 36', E. Cavani 77' - M. Cornet 50'] [15/38] [2] Olympique Lyon - [18] Angers SCO, 3:0, [A. Lacazette 15'(k) 50', M. Cornet 65'] Liga Mistrzów: faza grupowa [4/6] Fenerbahce - Olympique Lyon, 1:3, [A. Tas 37' - C. Fierro 13'(k) 39', J. Kembo-Ekoko 55'] faza grupowa [5/6] Manchester United - Olympique Lyon, 5:1, [A. Candreva 12', Z. Ibrahimovic 21' 78', F. Ferreyra 61', M. Depay 84' - N. Kante 73'] Eliminacje Mistrzostw Świata: baraże [1/2] Czechy - Portugalia, 1:2, [M. Rabusic 48' - J. Moutinho 30', C. Ronaldo 90'+1(k)] baraże [2/2] Portugalia - Czechy, 3:2d, [N. Oliveira 32', B. Silva 95', R. Sanches 119' - O. Mazuch 45'+1, V. Darida 78'] Informacją listopada jest brak awansu reprezentacji Czech na Mistrzostwa Świata! Mimo heroicznej walki i bardzo dobrego drugiego meczu, nie daliśmy rady w dogrywce. Oddychający rękawkami zawodnicy, niestety ale doprowadzili do straty dwóch goli i piękny sen się skończył. Czteroletnia walka o najważniejszą imprezę świata niestety, nie zostanie zapisana do udanych. Jedyną pozytywną sprawą jest to, że mimo wszystko moja osoba pojedzie na Mistrzostwa Świata! Mimo świętowania awansu, swojego selekcjonera zwolniła Ghana i to właśnie tam będę kontynuował reprezentacyjną przygodę. Oprócz tego, oczywiście toczyliśmy boje na łamach klubowej piłki. Tam należy wspomnieć o totalnym rozpiździelu przeciwko PSG. Książęta z Paryża zrobili nam z dupy kisiel i rozbili w piach, wbijając aż sześć bramek. Dramat! Oprócz tego poszło całkiem dobrze. W Lidze Mistrzów po wygraniu w czwartej kolejce z Fenerbahce zapewniamy sobie awans, więc dwa ostatnie mecze nieco odpuszczam.
  19. Październik Rozgrywki: Ligue 1: [10/38] [1] Olympique Lyon - [18] EN Avant de Guingamp, 0:0 [11/38] [4] AS Monaco - [2] Olympique Lyon, 2:2, [M. Gonalons 51'(sam), A. Traore 84' - M. Gonalons 11', C. Fierro 71'] [12/38] [2] Olympique Lyon - [10] FC Lorient, 2:1, [J. Bailly 10', M. Yanga-Mbiwa 22' - D. Ndlovu 72'] Liga Mistrzów: faza grupowa [2/6] Videoton - Olympique Lyon, 0:4, [Y.F. Carrasco 15' 49' 56', A. Lacazette 51'] faza grupowa [3/6] Olympique Lyon - Fenerbahce, 3:1, [A. Lacazette 2', M. Gonalons 83', M. Yanga-Mbiwa 90' - A. Pereira 35'] Eliminacje Mistrzostw Świata: [9/10] Czarnogóra - Czechy, 1:2, [S. Jovetic 10' - V. Darida 24', O. Vanek 42'] [10/10] San Marino - Czechy, 0:3, [O. Vanek 63' 74' 75'] Październik był bardzo dziwnym miesiącem. W każdym meczu mieliśmy sporą przewagę nad rywalem, a mimo to nie zawsze nam się udało wygrać. Kłopot polegał na wykańczaniu akcji! Co z tego, że na przykład z San Marino oddaliśmy 49 strzałów, jak tylko trzynaście weszło w światło bramki, a z tego powstały trzy gole. To tylko jeden z przykładów, których było zdecydowanie więcej. Oprócz tego już drugi miesiąc gramy bez Hirvinga Lozano, który załapał długą kontuzję, a dodatkowo strasznie słabo gra Digne. Coraz bardziej przemawia do mnie to, by w zimie sprzedać go za dobre pieniądze i na dobre postawić na młodziaka. Kolejnym problemem są drobne kontuzje, gdzie co chwila ktoś wypada ze składu. To denerwuje, bo zdarza się to Lopesowi i Lacazettowi, a więc dwóm podstawowym piłkarzom. Październik w Ligue 1 kończymy na drugim miejscu, mając jednak tyle samo punktów co PSG, ale ciut gorszy bilans bramkowy. Nie jest źle! W Lidze Mistrzów natomiast zrobiliśmy to, co do nas należało. Z dwoma słabszymi ekipami wygrywamy i zdobywamy komplet potrzebnych punktów, które pozwoliły nam wskoczyć na drugie miejsce w grupie. W eliminacjach do Mistrzostw Świata również udało nam się osiągnąć założony cel. Na dwa spotkania przed końcem byliśmy za plecami Czarnogóry, więc w bezpośrednim pojedynku musieliśmy wygrać. Zrobiliśmy to, choć łatwo nie było, a ostatnia kolejka dla nas była tylko formalnością. To pozwoliło nam skończyć eliminacje na drugiej pozycji w grupie i awansować do meczów barażowych. Szkoda, że tak jak dwa lata temu nie załapaliśmy się bezpośrednio z drugiego miejsca do turnieju, no ale cóż... Sytuacja po eliminacjach: Gr.1 1. Włochy [28], 2. Czechy [22], 3. Czarnogóra [20], 4. Islandia [12], 5. Łotwa [6], 6. San Marino [0] Gr. 2 1. Niemcy [23], 2. Francja [22], 3. Bośnia [16], 4. Gruzja [15], 5. Norwegia [10], 6. Malta [1] Gr. 3 1. Anglia [27], 2. Portugalia [27], 3. Rumunia [16], 4. Estonia [10], 5. Irlandia [6], 6. Wyspy Owcze [1] Gr. 4. 1. Holandia [25], 2. Serbia [22], 3. Szwecja [16], 4. Walia [13], 5. Cypr [5], 6. Macedonia [4] Gr. 5 1. Belgia [26], 2. Grecja [18], 3. Słowacja [16], 4. Bułgaria [15], 5. Litwa [11], 6. Liechtenstein [0] Gr. 6 1. Chorwacja [26], 2. Białoruś [20], 3. Szkocja [18], 4. Izrael [14], 5. Kazachstan [7], 6. Andora [0] Gr. 7 1. Irlandia Północna [22], 2. Ukraina [21], 3. Turcja [19], 4. Albania [12], 5. Mołdawia [8], 6. Azerbejdżan [3] Gr. 8 1. Szwajcaria [21], 2. Austria [14], 3. Słowenia [12], 4. Luksemburg [5], 5. Finlandia [3] Gr. 9 1. Hiszpania [24], 2. Dania [16], 3. Polska [13], 4. Węgry [2], 5. Armenia [2]
  20. Wrzesień Rozgrywki: Ligue 1: [5/38] [20] SC Bastia - [2] Olympique Lyon, 2:3, [A. Ngando 9', T. Zeghdane 51' - C. Fierro 3', A. Lacazette 26', J. Ferri 81'] [6/38] [1] Olympique Lyon - [2] Girondins Bordeaux, 4:2, [J. Kembo-Ekoko 6' 49', Y.F. Carrasco 73', M. Rybus 85' - D. Rolan 77', R. Cabella 78'] [7/38] [9] LOSC Lille - [1] Olympique Lyon, 4:2, [V. Love 13' 78'(k), M. Mak 24', M. Amalfitano 69' - B. Engels 25', A. Doucoure 53'] [8/38] [1] Olympique Lyon - [12] Olympique Marsylia, 1:1, [J. Ferri 66' - Dória 28'] [9/38] [12] Toulouse FC - [1] Olympique Lyon, 0:3, [M. Gonalons 3', T. Doumbia 77'(sam), C. Fierro 85'] Liga Mistrzów: faza grupowa [1/6] Olympique Lyon - Manchester United, 1:5, [J. Kembo-Ekoko 48' - P. Jones 21', Z. Ibrahimovic 45'(k) 72'(k), M. Depay 53' 79'] Eliminacje Mistrzostw Świata: [7/10] Czechy - Islandia, 2:1, [J. Zmrhal 16', L. Kozak 71' - R. Gislason 60'] [8/10] Czechy - Włochy, 1:3, [M. Nespor 28' - A. Candreva 13', S. Zaza 38' 45'+1] Patrząc na to, co wyczynialiśmy we wrześniu należy powiedzieć, że był to cholernie ciężki miesiąc. W Ligue 1 poszło nam nawet nawet, ale oczywiście wysoka porażka z LOSC Lille bardzo bolała. Tym bardziej, że trafiła się zaraz po eurowpierdzielu z Manchesterem United. Angielska ekipa pokazała nam miejsce w szeregu, ale nie ma się czym przejmować. Grupę mamy ogólnie łatwą, więc z awansem nie powinno być kłopotów. Co prawda zaliczamy falstart, ale teraz przed nami zdecydowanie łatwiejsze spotkania. Natomiast z reprezentacją Czech zaliczamy ważne zwycięstwo z Islandią i niestety, kolejną porażkę z Włochami. Oznacza to, że spadliśmy na trzecie miejsce za Czarnogórę i w ostatnich dwóch meczach będziemy musieli zdobyć komplet punktów, by myśleć o awansie. Wszystko nadal w naszych rękach. W meczu z Olympique Marsylią zadebiutował najlepszy z naszych juniorów. Zastąpił on na lewej flance defensywy słabo spisującego się ostatnio Digne. Zagrał pełny mecz, zanotował ocenę "7.0" i pokazał świetną grę. Jest to materiał na przyszłą gwiazdę zespołu! Przed Wami Jonathan Bailly.
  21. Sierpień Rozgrywki: Ligue 1: [1/38] Olympique Lyon - ESTAC Troyes, 3:0, [H. Lozano 27', C. Fierro 47', Y.F. Carrasco 61'] [2/38] Stade Rennais FC - Olympique Lyon, 0:1, [Y.F. Carrasco 17'] [3/38] Olympique Lyon - FC Nantes, 6:1, [Y.F. Carrasco 8' 14' 46', J. Ferri 43', C. Fierro 71' 84' - M. Stępiński 70'] [4/38] Stade Malherbe Caen - Olympique Lyon, 1:4, [A. Delort 20' - N. Kante 14', H. Lozano 19', A. Lacazette 56', C. Fierro 67'] Francuskie Champions Trophy: Finał Olympique Lyon - PSG, k2:2, [A. Lacazette 40', M. Gonalons 60' - E. Cavani 17', A. Perez 53'] Cóż to był za miesiąc! Na pięć spotkań wygraliśmy wszystkie pięć, z tym najważniejszym przeciwko PSG! Takie otwarcie sezonu musiało dobrze wpłynąć na morale moich podopiecznych. Dodatkowo gramy bardzo dobrze w ofensywie i strzelamy sporo bramek. Duża w tym zasługa nowych zawodników, którzy perfekcyjnie weszli w zespół. Z początku nie mógł grać Lacazette, to perfekcyjnie zastąpił go Fierro i teraz, kiedy Francuz wrócił do gry będę miał spory orzech do zgryzienia, na kogo stawiać. Lozano, Kante i Doucoure również są podstawowymi graczami, co mnie ogromnie cieszy. Mimo wszystko jednak, świetną robotę wykonuje Carrasco i to dla niego należy się nagroda dla najlepszego piłkarza miesiąca w klubie. Sierpień kończymy z jednym trofeum i dwoma punktami przewagi nad PSG w Ligue 1!
  22. Ze sprzedaży jestem zadowolony. Zarobiliśmy trochę grosza, a przy okazji odchudziliśmy komin płacowy, dzięki czemu mamy miejsce na potencjalne gwiazdy. Zakupów natomiast było dużo mniej, ale jakie! Alban Lafont (18l./Francja/1/0u21) <- 22,5 mln € z Toulouse FC Z zespołem z Tuluzy mieliśmy w tym okienku całkiem dobry kontakt. Jednak według wielu fachowców, to my zrobiliśmy na nim złoty interes. Nieco ponad dwadzieścia baniek kosztował nas bramkarz, który jest świetlaną przyszłością Trójkolorowych na tej pozycji. Alban Lafont po cichu kreowany jest na największego bramkarza w historii. Czy tak się stanie? Ciężko przewidywać, póki co dopiero osiągnął pełnoletniość, a już trafił pod skrzydła jednej z najlepszych szkółek w kraju. Alban ma być w tym sezonie numerem dwa i wchodzić częściej, niż Schmeichel w zeszłych rozgrywkach. To w nim upatruję następcę Lopesa. Kwota ogromna, jednak tonowałem nastroje, zdejmując niejako presję z samego zawodnika. Zależało mi na dalszym jego rozwoju, ale już pod naszymi skrzydłami. Javier Munoz (15l./Francja) <- 475 tys € z AS Nancy Lorraine Młodziak kupiony przed włodarzy klubu. Osobiście zaklepałem ten zakup, bo gościu ma wielki potencjał. Teraz będzie się uczył u nas i za kilka lat może być podstawowym zawodnikiem środka pola. Carlos Fierro (23l./Meksyk/17/13a) <- 19,75 mln € z Chivas Poszukiwania drugiego napastnika były bardzo długie. Początkowo bardzo chciałem pozyskać Jeremie Porsan-Clemente, który w barwach słabiutkiego Crystal Palace dostał złotego buta dla najlepszego strzelca wszystkich lig zeszłego sezonu! Tak tak, ten młody Francuz może stać się legendą, ale niestety nie u nas. Anglicy chcieli za niego prawie siedemdziesiąt baniek, na co niestety nie mogliśmy sobie pozwolić. Wybór więc padł na młodego super strzelca z Meksyku. Carlos Fierro znany jest maniakom FM-a jako wielki talent, ale nie zawsze on zaświeci. tutaj wydaje się być pewniakiem do bycia lepszym, niż był Fekir, o co oczywiście ciężko nie będzie. Gość stracił cały okres przygotowawczy, ale jestem pewien, że swoje pokaże. Kwota jak na tamten rynek była spora, jednak za taki talent chyba warto. Hirving Lozano (22l./Meksyk/17/4a) <- 41,5 mln € z Schalke Długo zastanawiałem się, czy jest mi potrzebny kolejny skrzydłowy na prawą flankę. Byłem zadowolony z Kembo-Ekoko, ale patrząc na statystyki Carrasco, chciałem, by po prawej stronie też coś się działo. No i wybór padł na kolejnego z Meksyku. Hirving ma za sobą świetny sezon w Schalke, więc areny europejskie poznał. Wierzę, że pomoże nam w osiągnięciu jeszcze lepszych wyników i odciążeniu Belga ze zdobyczy punktów w klasyfikacji kanadyjskiej. A kto wie, może mu dorówna i będziemy mieli najlepszych skrzydłowych świata? Tak czy siak, właśnie jesteśmy świadkami rekordu transferowego, jeśli chodzi o kupno w Olympique Lyon. N'Golo Kante (26l./Mali/12/4a) <- 13 mln € z Juventusu Malijczyk, czy Francuz? N'Golo wybrał kadrę Mali czując, że we Francji nie będzie powoływany. Ja mam zamiar to zaprzeczyć, bo gość rozwinął się fantastycznie. To jest największe wzmocnienie środka pola, gdzie brakowało nam klasowych zawodników. Do tego kwota, którą uznaję za śmieszną. N'Golo będzie pierwszym wyborem w tej formacji i wierzę, że jeszcze wiele nam da uśmiechu. Abdoulaye Doucoure (24l./Francja) <- 2,3 mln € z Watford Może nie jest genialny. Może w przeciętnym Watford był jedynie rezerwowym. Ale u mnie, będzie bardzo ważnym zawodnikiem pierwszego zespołu. Uzupełnienie nazwisk mogących grać na środku boiska. Mający dobre wyszkolenie techniczne, ale i świetne fizyczne! Gość, który zastąpi każdego, ale przy odrobinie szczęścia, również i wygryzie każdego ze składu. Już się nie mogę doczekać, by zobaczyć jak kasuje kolejnych piłkarzy rywali w odbiorze futbolówki! Jak widać zakupów jest w klubie znacznie mniej. Jestem jednak z tego powodu zadowolony, gdyż zyskałem na jakości. No, może będzie mi brakowało Valbueny, no ale tak już musiało być. Wciąż zastanawiam się, czy włączyć do pierwszego zespołu genialnych piętnastolatków, w jakich obrodziła nasza szkółka. Mam jednak wrażenie, że pozycja obrony wymaga lekkiego chociaż doświadczenia. Za rok, może dwa będą oni podstawowymi zawodnikami Lyonu, to gwarantuję! W razie natłoku kontuzji, oczywiście z nich skorzystam już w tym sezonie.
  23. Dla niektórych jest to okres wakacyjny, dla mnie natomiast tylko i wyłącznie przygotowawczy do nowego sezonu. Rozpoczął się on zaledwie kilka dni po ostatnim gwizdku zeszłych rozgrywek. Uważam, że jeśli chcemy dobrze przygotować zespół do nowego rozdania, musimy zmaksymalizować pracę dotyczącą analiz gry. Dużo się działo w klubie. Mój telefon rozgrzewany był do czerwoności, a i tak nie mogę powiedzieć, by wszystko było już pewne. Mam w zwyczaju mieć gotowy zespół przed pierwszym, oficjalnym gwizdkiem sezonu. Owszem, zmiany mogą dotyczyć jeszcze najbardziej rozchwytywanych piłkarzy, jak i graczy rezerw, ale o tym poinformuję. Zacznę może jednak od informacji, która bardzo zadowoliła włodarzy Olympique Lyon. Mianowicie z miejsca odrzuciłem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną od Realu Madryt! Każdy trener na świecie chciałby trenować Królewskich, jednak ja stwierdziłem, że przynajmniej jeszcze przez rok zostaję na miejscu. Zacznijmy od tego, kto od nas odszedł, a było tego trochę. Po poprzednim sezonie wiedziałem, że musimy przewietrzyć kadrę. Kilku zawodników nie było zadowolonych ze swojej roli w zespole, a ja nie chciałem blokować im kariery. Inni, jak już kiedyś wspominałem nie pokazali się z dobrej strony, więc odeszli. Nabil Fekir (24l./Francja/1/0a) -> 17 mln € do Aston Villi Nabil był zmiennikiem zarówno na lewe skrzydło, jak i atak. Nie poradził sobie zbyt dobrze, bowiem od człowieka, który jeśli nawet wchodzi z ławki a zalicza ponad trzydzieści występów oczekuje się nieco więcej. Słaba skuteczność zadecydowała, że wziąłem od angielskiego klubu trochę ponad dwukrotność jego wartości rynkowej. Myślałem że będzie dawał wiele, a tymczasem trochę to niespełniony talent, przynajmniej u nas... Henri Bedimo (33l./Kamerun/55/1a) -> 450 tys € do Sheffield Wednesday Henri był kiedyś podstawowym zawodnikiem. Ostatnio, na rzecz Digne stał się jedynie rezerwowym, który zaliczył ledwie kilka występów. Trochę za mało na jego ambicje, jak i płace. Zdecydowałem się go sprzedać za grosze, by nie komplikować mu sytuacji pod koniec kariery. Odszedł do Anglii za grosze i życzę mu tam powodzenia. Jeremy Morel (33l./Francja) -> 15 tys € do Stade Brestois 29 Od dawna było wiadomo, że nie widzę go w zespole. Był ledwie trzecim wyborem na lewą flankę defensywy, z którym też nie podpisałem nowego kontraktu. Dlatego też, dosłownie na trzy przed wygaśnięciem umowy zgarnąłem skromne 15 koła od spadkowicza Ligue 1. Lindsay Rose (25l./Francja/4/0u21) -> 3 mln € do Racing Club de Lens Trzy bańki za zapchajdziurę, który w zeszłym roku nie pokazał zupełnie nic, to dobra kwota. Odszedł do świeżo upieczonego beniaminka i będziemy mieli okazję się z nim zmierzyć. Jeśli w tym meczu wystąpi w pierwszym składzie, to na jego stronę będę chciał nawarstwiać kolejne ataki mojej drużyny. Mathieu Valbuena (32l./Francja/47/6a) -> 2 mln € do Galatasaray Turecki klub kontynuuje swoją tradycję kupowania za bezcen podstarzałych zawodników. No właśnie, nad Mathieu długo się zastanawiałem, ale koniec końców doszło do transferu. Zadecydował o tym wiek, duża pensja i za rok koniec kontraktu, który jak bym chciał przedłużyć, to musiałby być nieco wyższy. Szkoda, no ale odchudziliśmy mocno komin płacowy, bo mimo iż w zeszłym sezonie był jedynie rezerwowym, to pobierał sporo. Emil Forsberg (25l./Szwecja/21/2a) -> 4 mln € do Toulouse Emil nie spełnił oczekiwań i trochę na nim straciliśmy. No cóż w futbolu wpadki się zdarzają, a Szwed był właśnie jedną z nich. Bez łez żegnamy się, ale nie na długo, bowiem odszedł do klubu z naszej ligi, więc się niebawem spotkamy. David Jensen (25l./Dania/4/0u21) -> 2 mln € do Toulouse Bramkarz numer trzy zeszłego sezonu, który rozegrał jedno, ale za to świetne spotkanie przeciwko Barcelonie, przeszedł razem z Forsbergiem do Toulousy. Nikt za nim płakać nie będzie. Bruno Bertinato (19l./Brazylia) -> 900 tys € do Olympiakosu Nasz czwarty bramkarz odszedł do ligi greckiej. Nie rozwinął się tak, jak chciałby tego Lyon, bez zawahania go oddajemy, a przy okazji trochę zarabiamy w przeciągu roku. Sergi Darder (23l./Hiszpania/2/0u21) -> 10,75 mln € do Valencii Najbardziej drewniany pomocnik w klubie. Od niego oczekiwałem więcej, a tymczasem tylko grał i grał i grał... Bez większych fajerwerków i właśnie dlatego sprzedałem go za nieco ponad dychę. Gueida Fofana, Rachid Ghezzal - Obaj nie chcieli podpisać nowej umowy, więc odeszli za darmo. Szkoda trochę tego pierwszego, ale i tak nie był on pierwszoplanową postacią. Ivan Taranov - Rozwiązałem z nim przedwcześnie kontrakt. U nas nie miał szans na grę, a nikt nawet nie chciał go za 1/3 wartości rynkowej. Dodatkowo bardzo ciekawą sytuację mieliśmy z Lucasem Digne. Wart czternaście milionów zawodników był na celowniku Liverpoolu (tylko jego). Bez wahania wystawiłem go na sprzedaż na 50 milionów z nadzieją, że za te pieniądze znajdę kogoś, kto gra mniej agresywnie. I co? Liverpool nie chciał, natomiast z miejsca taką ofertę złożył Arsenal. Oczywiście odmówiłem, dałem swojemu podopiecznemu podwyżkę i mam go nadal w zespole. Dlaczego tak się stało? Otóż dobrych lewych defensorów i przyszłościowych na rynku jak na lekarstwo. Niestety, musiałbym wydać więcej, albo kupować kota w worku, dlatego zostawiłem sobie Digne. Natomiast, jeśli na sam koniec okienka ktoś wyłoży 70 baniek, to już go sprzedam.
  24. Środek pomocy: Maxime Gonalons (28l./Francja/14/0a) - [41 m - 2 br - 5 as - 3 mom - 14 żk - 0 czk - 6,98 śr] Sergi Darder (23l./Hiszpania/2/0u-21) - [35 m - 1 br - 5 as - 1 mom - 3 żk - 1 czk - 7,03 śr] Jordan Ferri (25l./Francja/9/1u-21) - [33 m - 7 br - 7 as - 1 mom - 3 żk - 1 czk - 7,01 śr] Mathieu Valbuena (32l./Francja/47/6a) - [32 m - 6 br - 13 as - 3 mom - 3 żk - 2 czk - 7,36 śr] Gueida Fofana (26l./Francja/6/0u-21) - [20 m - 2 br - 0 as - 0 mom - 3 żk - 0 czk - 6,84 śr] Rachid Ghezzal (25l./Francja/4/0u-21) - [5 m - 0 br - 0 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - 6,73 śr] Lucas Tousart (20l./Francja/2/0u-21) - [2 m - 0 br - 0 as - 0 mom - 1 żk - 0 czk - 6,60 śr] Na środku pomocy wymieniam siedem nazwisk. Najwięcej zagrał dla nas Gonalons, który był w tym sezonie kapitanem zespołu. Muszę jednak powiedzieć, że z tej całej grupy tylko jeden piłkarz wyróżnił się z szarości. Był nim Valbuena, który jednak ze względu na brak możliwości gry na skrzydle (choć czasem i tak zagrał), musiał pogodzić się z rolą rezerwowego, gdyż na środku wolę mieć zawodników odpowiadających bardziej za defensywę, ale i potrafiących grać do przodu. Valbuenie brakuje tej pierwszej cechy, ale i tak zrobił swoje. Reszta natomiast spisała się powiedzmy sobie poprawnie, ale bez fajerwerków i to właśnie tutaj szykują się największe zmiany. Najbardziej rozczarowany tym sezonem mogę być przy Darderze, który po prostu był takim drużynowym średniakiem, a przecież ma zadatki na bardzo dobrego gracza. Aha, jeszcze jedno! Ferri dla mnie był zawodnikiem, który najmniej trzymał się ryz taktycznych. Miał odpowiadać głównie za defensywę, a tymczasem pełno było go z przodu. Wykręcił fajne liczby i to w zasadzie tyle. Skrzydła: Yannick Ferreira Carrasco (23l./Belgia/4/0a) - [48 m - 25 br - 17 as - 7 mom - 0 żk - 0 czk - 7,50- śr] Jires Kembo-Ekoko (29l./Francja/13/2u21) - [45 m - 14 br - 6 as - 2 mom - 2 żk - 0 czk - 7,20 śr] Maciej Rybus (27l./Polska/37/3a) - [5 m - 1 br - 1 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - 6,68 śr] Emil Forsberg (25l./Szwecja/21/2a) - [4 m - 0 br - 0 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - 6,63 śr] Jak widać spośród czterech zawodników, tylko dwóch odegrało główną rolę. Po prawej stronie biegał Kembo-Ekoko, który dla mnie był bardzo wielkim oczarowaniem. przed sezonem nie spodziewałem się, że będzie on tak ważną częścią drużyny, a przede wszystkim, że wygryzie tu Valbuenę. Miał swoje pięć minut, jednak trochę osłabł w drugiej części sezonu. Natomiast po drugiej strony mieliśmy nie dość, że gwiazdę formacji, to jeszcze jednego z dwóch najważniejszych zawodników drużyny. Carrasco w roli schodzącego napastnika spisał się fenomenalnie! Nic dziwnego, gdyż w Fiorentinie też właśnie na lewej flance mieliśmy kozaków (Tello i Sigurdsson). Już wiem, że możemy w tej chwili dostać za niego grube miliony, a przecież przychodził praktycznie za darmo! Czy jednak tak robi się interesy? Czy należy sprzedawać takiego kosmitę? O nim można napisać książkę, ale należy pamiętać, że lekką cegiełkę dołożyło również dwóch rezerwowych skrzydłowych. Przy takiej obsadzie, ani Rybus ani Forsberg nie mieli szans na grę, choć przed sezonem kreowałem Szweda na ważne ogniwo. Obaj najprawdopodobniej odejdą! Atak: Alexandre Lacazette (26l./Francja/8/0a) - [53 m - 32 br - 10 as - 9 mom - 0 żk - 0 czk - 7,28 śr] Nabil Fekir (23l./Francja/1/0a) - [32 m - 4 br - 6 as - 1 mom - 4 żk - 0 czk - 6,88 śr] Maxwell Cornet (20l./Francja) - [6 m - 0 br - 1 as - 0 mom - 0 żk - 0 czk - 6,57 śr] Tutaj królował niepodzielnie Lacazette. Zgarnął on tyle samo punktów w klasyfikacji kanadyjskiej, co Carrasco, jednak został najlepszym strzelcem swojej ekipy, ale i Ligue 1! Alexandre to gość niesamowity i cholernie potrzebny. Jak widać, chyba tylko w klubie, gdyż w reprezentacji jeszcze nie trafił do siatki. Już pojawiają się za niego oferty, ale póki któraś nie przekroczy 120 milionów Euro, to nawet nie siadam do negocjacji. Na drugim miejscu sezon skończył Fekir. Niech was nie myli duża liczba gier, gdyż praktycznie wszystkie z nich zaliczył wchodząc z ławki. Dla Nabila ten sezon był jednak beznadziejnie słaby i powiem szczerze, że zastanawiam się nad jego przyszłością. Dużo lepsze wrażenie został Cornet, który na murawie jest jak mucha. Biega wszędzie, ambitnie walczy i ma cholernego pecha pod bramką rywala. Ileż to on słupków trafił, to ja nie mam pytań...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...