Nigdy nie chcialem tego sluchać i co? I oczywiście musiałem dostać baty od życia, żeby w końcu zrozumieć, eh... człowiek to jednak głupiutkie zwierzę. Kiedyś zakochałem się po uszy w pewnej pannie (nie była pierwszą, ale pierwszy raz tak poważnie mi zależało). Była dla mnie wszystkim i często poświęcałem sie dla niej i to właśnie w 100 %, dbałem, troszczyłem się, nie raz stawałem na rzęsach żeby sie spotkać, wracałem o 4 nad ranem aby po 3 godzinnej drzemce iść do pracy na 8 itp. Związek rozpadł sie niedawno. Oczywiście usłyszałem po raz kolejny, że jestem cudownym, świetnym facetem który zasługuje na kogoś kto odwzajemnia moje uczucia bla bla bla i dodała, że za bardzo sie starałem, byłem za dobry i troskliwy. No ja pier...., chyba zaczne być typowym skurwysynem. Oberwałem solidnie. Jednak nie mam do nikogo pretensji, tym bardziej do niej, przynajmniej była ze mną szczera i gdy sie popsuło była szczera rozmowa. Niestety, nie wiem jak ona (nie mam za bardzo kontaktu) ale ja nie moge pozbierać sie do kupy, ciągle myśle o niej i nie daje mi to spokoju... I ot tyle na temat bezgranicznego poświęcania się.
Ps. Musiałem sie gdzies wyżalic, sorry chłopaki, że musicie czytac te wypociny i smuty ;)