Skocz do zawartości

petemitchell

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    93
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez petemitchell

  1. Panowie tak poza tematem, jeśli będziecie mieć wolne miejsce w nowym sezonie to zgłaszam chęć gry. Opole tez chce mieć swoją ekipę!;)
  2. KSZO pewnie awansuje bo było wtedy mega mocne. Dziwi słaba gra Radomska. Jeśli możesz to pokaż tabelę na zakończenie jesieni.
  3. Mohammeda Al-Fayeda od nowego właściciela Fulham odróżniała jedna, ale bardzo ważna rzecz. Potrafił otoczyć się właściwymi ludźmi, że wspomnę choćby Kevina Keegana czy Jeana Tiganę. Niestety nie można tego w żaden sposób powiedzieć o Shahidzie Khanie. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić, żeby poczciwy Al-Fayed pozwolił sobie na mianowanie dyrektorem sportowym swojego syna. Niestety Khan wpadł na tego typu szalony pomysł i ożenił ekipę z Craven Cottage z prawdziwą chodzącą katastrofą. Tony Khan nie miał oczywiście żadnego doświadczenia w futbolu (poza tym… amerykańskim), ale zapewne zafascynowany rolą Brada Pitta w filmie „Moneyball” zapragnął wraz ze swoim przyjacielem Craigiem Klinem przenieść na brytyjski grunt kontrowersyjną politykę Billy’ego Beane’a. Skończyło się publicznymi awanturami i odejściem z klubu zarówno Kline’a, jak i menedżera Cottagers Slavisy Jokanovica. W całym tym bałaganie, pośród ludzi, którzy o prowadzeniu futbolowego klubu nie mają zielonego pojęcia, pojawiłem się ja. Wprost nie mogę doczekać się współpracy z synulkiem właściciela, choć nomen omen „Moneyballa” uwielbiam i mógłbym go oglądać całymi godzinami. Już po podpisaniu rocznego kontraktu otrzymałem mała próbkę tego, co miało mnie czekać w najbliższych miesiącach. Durnowaty Tony zapewnił „komfortowe” warunki przygotowań wysyłając nas praktycznie tuż przed rozpoczęciem sezonu na zgrupowanie do Marsylii. Nie byłoby w tym jeszcze nic dziwnego, gdyby nie chwalił się licznymi kontaktami i zaaranżowaniem nam, jak to ujął „wymagających” przeciwników. Patrzę w kalendarz, a tam tuzy z trzeciej i piątej ligi. Na szczęście udało mi się odwołać inne zaplanowane gry, w tym absurdalny wyjazd już po zakończeniu zgrupowania ponownie do Francji, na jedno spotkanie z, a jakżeby piątoligowcem z Cannes. Innym hitem było natarczywe wciskanie mi dziwnego gracza z Kostaryki, który zapomniany przez cały świat miał okazać się nowym Shearerem. Nie, dzięki Tony, siedź już w loży z ojcem i się nie wpierd… Na szczęście całkiem miłym zaskoczeniem okazali się bynajmniej na pierwszy rzut oka zawodnicy, jakich pozostawił po sobie Jokanovic. Nie było wśród nich, co prawda wybitnych jednostek, ale też nie miałem prawa narzekać. Poniżej kilka słów o każdym z nich: Fulham FC 17/18 [1] Marcus Bettinelli – 25, bramkarz. Wychowanek, naprawdę utalentowany chłopak. Początek sezonu ma z głowy – kontuzja. Nasz numer 1. [2] Ryan Fredericks – 24, prawy obrońca. Pochodzi z Londynu, więc już ma u mnie plus. Bardzo szybki, ale ma braki w kryciu i odbiorze. [3] Ryan Sessegnon – 17, lewoskrzydłowy. Wychowanek, talent czystej wody. Ma zadatki na światowej klasy skrzydłowego. [4] Denis Odoi – 29, prawy obrońca. Belg, który gra dopiero drugi sezon poza ojczyzną. Agresywny i bardzo pracowity. [5] Rafa Soares – 22, lewy obrońca. Wypożyczony z Porto, wyłączony na 2-3 miesiące z gry. Solidny gość, nieco słabszy jednak fizycznie. [6] Kevin McDonald – 28, środkowy pomocnik. Wice kapitan, ale może problemy z graniem, ponieważ więcej już z niego nie wycisnę. Średniak. [7] Neeskens Kebano – 25, napastnik. Na skrzydle nie miałby miejsca, więc będzie próbowany z przodu. Dobra technika, ciekawy drybling. [8] Stefan Johansen – 26, środkowy pomocnik. Wyciągnięty za drobne z Celticu stał się z miejsca kluczowym graczem. Bardzo pracowity. [9] Rui Fonte – 27, napastnik. Świeży nabytek, ściągnięty za ponad 8 mln z Bragi. W przeszłości próbował zahaczyć się w Arsenalu. [10] Tom Cairney – 26, środkowy pomocnik. Kapitan, najważniejszy zawodnik. Środkowy pomocnik potrafiący zdobywać masę goli. [11] Floyd Ayite – 28, prawoskrzydłowy. Prawdziwy dynamit, szybki z nienaganną techniką. Wyciągnięty za frytki może być łakomym kąskiem. [13] Tim Ream – 29, lewy obrońca. Jankes ograny na angielskich boiskach. Bardzo solidny, na którego zawsze można liczyć. [15] Michael Madl – 29, środowy obrońca. Do tej pory grał w Austrii, ale dobrze zaaklimatyzował się na Craven Cottage. Może być przydatny. [16] Oliver Norwood – 26, środkowy pomocnik. Wypożyczony z Brighton. Wychowanek Man Utd będzie idealnym zmiennikiem w środku pola. [17] Jordan Graham – 22, prawoskrzydłowy. Wypożyczony z Wolves. Błyskotliwy zawodnik, którego największym atutem jest drybling. [19] Sheyi Ojo – 20, lewoskrzydłowy. Wypożyczony z Liverpoolu, ale pochodzi z okolic Londynu. Przed nim duże perspektywy. [20] Lucas Piazon – 23, lewoskrzydłowy. Wypożyczony z Chelsea, przez kontuzję ten sezon ma z głowy. Spróbujemy go wykupić bo ma potencjał. [22] Yohan Mollo – 27, napastnik. Ściągnięty z Zenitu, może grać praktycznie na każdej pozycji w ofensywie. Bardzo szybki, ale nieskuteczny. [23] Marcelo Djalo – 23, środkowy obrońca. Jedyny zawodnik z kadry pierwszego zespołu, dla którego nie widzę przyszłości. Zbyt słaby. [26] Tomas Kalas – 24, środkowy obrońca. Wypożyczony z Chelsea, podpora całej defensywy. Bardzo szybki, z wielkim potencjałem. [27] David Button – 28, bramkarz. Wychowanek Spurs, który błysnął dopiero w Brentford. Ostro naciska na Bettinelliego i może liczyć na szansę. [38] George Williams – 21, prawoskrzydłowy. Mimo młodego wieku zagrał już dla pierwszej reprezentacji Walii. Nieprzewidywalny. [44] Ibrahima Cisse – 23, środkowy obrońca. Podobnie jak dla Odoia Fulham to jego pierwszy klub na obczyźnie. Bardzo sprawny i agresywny. [47] Aboubakar Kamara – 22, napastnik. Świeży nabytek, który musi się jeszcze zaaklimatyzować. Silny i naprawdę pracowity. [-] Ragnar Sigurosson – 31, środkowy obrońca. Na wypożyczeniu w Rubiniu Kazań. Etatowy reprezentant Islandii powinien jeszcze dostać szansę. [-] Cauley Woodrow – 22, napastnik. Na wypożyczeniu w Bristol City, a szkoda bo miałby spore szanse na grę w wyjściowej jedenastce.
  4. Włókniatrz Kietrz to była nasza lokalna zmora przez parę sezonów. Niestety zazwyczaj derby kończyliśmy na tarczy. Trzeba im jednak oddać, że potrafili w takiej małej miejscowości zrobić ciekawą ekipę. Grali tam np. Michał Chałbiński czy Dariusz Pawlusiński. A wszystko dzięki wsparciu lokalnego biznesmena Mariana Konopki.
  5. Tak masz rację, mój błąd. Nowa gra była konieczna przy nazwach brazylijskich ekip.
  6. Szkoda, że nie Red Star, ale i tak życzę powodzenia!
  7. Na ten moment nie ma takiej możliwości.
  8. Jakież to jest wkur... gdy czytasz marudzenie gościa, który do oszczędnych nie należy, a klub daje mu właściwie wolną rękę i spełnia wszystkie te swoje fanaberie. Uwielbiam Man Utd, ale to co się dzieje z tym klubem od czasu odejścia Sir Alexa to jest kpina. Dają sobie wejść na głowę każdemu kolejnemu menedżerowi wyganiając przy tym ludzi związanych z Old Trafford od zawsze. Kasa, kasa i tylko kasa. Do tego brak wizji, odejście od tradycji i mamy jeden wielki burdel. Mogłoby to pierd... jak w latach 70’ to może wreszcie ktoś by się tam ogarnął.
  9. Carvalhal trenerem Swansea. Van Dijk za jakąś absurdalną kasę w LFC - świat zwariował, ale o tym każdy już dawno wie. Tosun w Evertonie? Według mnie tam idealnie pasował Chris Wood. Ciekaw też jestem, czy ktoś w najbliższym czasie wyciągnie z Championship Britta Assombalonge.
  10. Londyn. Miasto futbolu. Niezliczona ilość drużyn, od komercyjnych przedsiębiorstw z Premier League, aż po małe dzielnicowe ekipy grające dla garstki fanów. Ciężko w to uwierzyć, ale uwielbiam zdecydowaną większość z nich. Właściwie nie potrafiłbym wskazać, choć jednej, która działałaby mi na nerwy. Czyste szaleństwo. Spośród wszystkich londyńskich zespołów, losy dwóch śledziłem w pewnych okresach swojego życia ze szczególnym zaciekawieniem. Oczywiście nie mogłem pamiętać dnia, w którym szalony Sam Hammam za 40 tysięcy funtów kupił Wimbledon, a później w dziewięć lat zaliczył cztery awanse. Gdy słynny Crazy Gang terroryzował cały kraj przy okazji poniekąd zdobywając Puchar Anglii miałem ledwie 4 lata. Pod koniec szalonych lat 90’ nie potrafiłem sobie jednak wytłumaczyć, jakim cudem praktycznie bezdomni Wombles potrafią całkiem przyzwoicie grać w najwyższej klasie rozgrywkowej. Mniej więcej w tym samym czasie, niecałe 5 mil na północ bankrutujące Fulham zostało uratowane przez innego biznesmena marzącego o futbolowych salonach. Harrods stał się zbyt ciasny dla Mohammeda al-Fayeda, który luksusowe korytarze w sobotnie popołudnia zamieniał na rozpadające się ławki Craven Cottage. W sezonie 2000/01 obie ekipy spotkały się w Division One (drugi poziom rozgrywkowy), a później ich losy potoczyły się już zgoła odmiennie. Wyrzucony z Plough Lane Wimbledon przy wydatnej pomocy lichwiarzy ze Skandynawii szybko zakończył swój żywot, a Fulham przez kilka dobrych lat potrafiło skutecznie walczyć m.in. na europejskich murawach. Życie również to piłkarskie nie znosi jednak próżni. Każdy cykl ma swój początek i koniec, ale historia lubi się powtarzać. Po latach odbudowany przez wiernych fanów Wimbledon po raz kolejny pnie się w ligowej hierarchii, a Fulham już z nowym właścicielem u steru pragnie ponownie zawitać w elicie. Taki jest już Londyn. Miasto futbolu.
  11. Maniek Kucharski! Nasz kapitan przez wiele lat. Tak jak Ci kibicuje, tak cieszę się, że akurat z Odrą przegrałeś;)
  12. Stare, dobre czasy! Masz wiernego czytelnika. PS. Znasz numer do Rysia Forbicha?;) Chociaż nie wiem czy jest sens dzwonić, bida aż piszczy!
  13. Wyglada na to, że Czerwone Diabły znowu będą dominować. Hughes aż 10 mln?! Tyle wyniósł ekwiwalent, czy on miał już profesjonalny kontrakt?
  14. Dzięki, jest walka na całego, ekipy z miejsc 2-7 dzieli jedno zwycięstwo. Będzie ciekawie.
  15. Odpalam karierę Rangersami i oczom nie wierzę. Cel postawiony przez zarząd - mistrzostwo! Poniosło ich i to srogo. Z drugiej strony czy może być w takim klubie inaczej?
  16. Można prosić o aktualną tabelę?
  17. Tak jest! Teraz wyścig zbrojeń, bo wymagania rosną.
  18. Trzy ostatnie ekipy z ligowej tabeli chyba z jakiegoś innego świata.
  19. Szkodaaa, bo mam wrażenie, że byli spokojnie do ogrania.
  20. Szkoda tego meczu z Soton. Punktów straconych z takimi przeciwnikami później najbardziej brakuje. Za to w Europie - klasa!
  21. petemitchell

    QPR

    1998 The Loftus Road Stand znana kibicom londyńskiego QPR jako The Loft jest chyba najbardziej charakterystyczną trybuną ich kameralnego stadionu. Gdy Jo ujrzał z niej murawę, po której na co dzień biegają Rangers uśmiechnął się właściwie sam do siebie. Dookoła nie było nikogo, wszak było naprawdę wcześnie rano. O czym wtedy myślał? Zapewne przypomniał sobie oblepioną plakatami ścianę w małym ciasnym pokoju. Dzielił go przez wiele lat z młodszą siostrą, więc obojgu przypadał niewielki skrawek do upiększenia. Ze wszystkich plakatów jeden miał dla Jo szczególne znaczenie. Zajmował centralną część ściany i naprawdę wyróżniał się spośród innych. Nie pamiętał już, z którego magazynu był wyciągnięty, ale prawdopodobnie był to „Shoot” albo „Match”. Jego pierwszy plakat, więc gdy na jednej stronie zobaczył klubowe zdjęcie Wolves, a na drugiej londyńskiego Queens Parku, nie potrafił zdecydować się. Co przeważyło? Piękne koszulki w poziome biało-niebieskie pasy. Tak, tak. Zdecydował wzór i kolor koszulek. Od tej pory ścianę przyozdabiali Rangers z początku lat 90-tych, w składzie z Lesem Ferdinandem, Andy Impeyem czy Trevorem Sinclairem. Sezon 98/99 nie zapowiadał nic dobrego. Poprzednie rozgrywki The Hoops zakończyli tuż nad kreską, cudem unikając relegacji na trzeci poziom rozgrywkowy. Zamiast londyńczyków z ligi zlecieli legendarni obywatele z Manchesteru, co wprawiło w osłupienie całe piłkarskie Wyspy. Kilka tygodni później David Beckham po swoim mundialowym występku stał się wrogiem publicznym numer 1 i niebieska część miasta mogła sobie choć trochę poużywać. Dla Jo czas ten był wyjątkowy. W przerwie letniej rozpoczął pracę jako stażysta w szumnie brzmiącym dziale sportowym lokalnego dziennika. „Hammersmith Chronicle” zarządzane przez starego Duncana Edwardsa stać było na opłacenie ledwie kilku etatowych dziennikarzy, więc skaperowanie kolejnego młodego w okresie wakacyjnym było tam stałą zagrywką. Dodatkowo za kilka tygodni miał ruszać nowy sezon, a Edwards po kolejnej butelce gorzały nieopatrznie zwolnił jedynego pismaka mającego jakiekolwiek pojęcie o futbolu. Jo spadł mu jak z nieba bo nie dość, że potrafił pisać, to do tego był wiernym fanem QPR. Poczciwy Duncan szybko polubił chłopaka, a ponieważ w roli mentora czuł się jak przysłowiowa ryba w wodzie, więc kolejne wieczory spędzali w The Springbok rozmawiając o wszystkim co ma jakikolwiek związek z Rangersami. Każdy ranek po nocnych pijackich nasiadówkach był istną katorgą, ale to był naprawdę dobry czas...
  22. petemitchell

    QPR

    Przedzierając się w tą grudniową noc przez śnieżne zaspy myśli Jo uciekały setki kilometrów od tego przeklętego miejsca. Choć było strasznie zimno, a lodowaty wiatr chciał z całych sił urwać mu głowę nie potrafił wyrzucić ze swojej głowy tych obrazów. Prawdopodobnie wcale tego nie chciał bo już dawno nie widział swojego rodzinnego domu, a teraz gdy musiał walczyć o życie, myśl o tych czterech kątach tak daleko stąd powstrzymywała go od poddania się. Gdy tylko z wysiłku zamykał oczy przypominał sobie święta, czas kiedy w całym domu pachniało słodkimi wypiekami. Minęło już tak wiele lat, a on nagle potrafił przypomnieć sobie każdy jeden, nawet najmniejszy szczegół. Gdy już za oknem zapadała ciemność zasiadał z ojcem przed telewizorem i uruchamiali starego poczciwego Commodore 64. Z wielkim namaszczeniem przystępowali do regulowania głowicy, a gdy już przez to przebrnęli, potrafili ugrzęznąć na długie godziny w ulubionej grze. Jo jej nazwę miał wrytą głęboko w głowie, wszak to od niej wszystko się zaczęło. Całą fascynację światem futbolu zawdzięcza niepozornemu świątecznemu prezentowi. „Premier League”. Mogli ze staruszkiem siedzieć przy tym całymi dniami, a i tak byłoby im za mało. Mijały jednak dnie, miesiące, lata. Z czasem przesiadywanie przed ekranem ustąpiło wspólnym wypadom na mecze ukochanej drużyny. Godziny spędzane przy grze zastąpili kreśleniem w osiedlowej kolekturze zestawów legendarnych trzynastek ligi angielskiej. Jo pamiętał o tym wszystkim, jednak tej nocy niczym zjawa nachodziły go migawki z wieczorów spędzanych przy „Premier League”. Z każdym kolejnym pokonywany metrem coraz bardziej zdawał sobie sprawę, że to właśnie niepohamowana fascynacja futbolem sprowadziła na niego kłopoty, a wszystko rozpoczęła wydawałoby się nic nie znacząca gra. W myślach katował się, że wszystko jednak mogło potoczyć się inaczej, gdyby tylko nie przyjął tamtej propozycji...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...