Skocz do zawartości

Miki088

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    251
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Miki088

  1. Cześć. Od jakichś dwóch tygodni graliśmy sobie ze znajomym w FMa 15 przez sieć, oczywiście oryginały itd. Ja wyjechałem na wakacje, wróciłem po tygodniu i chcemy grać - pojawia się już problem. Jak wyszukuje serwera (na różne sposoby, np. zaznaczenie "wyszukuj znajomych) to mi jego serwera nie wyszukuje. Zaporę sprawdzał, antywirusa też. Wszystkie ustawienia miał takie same. Pliki w /editor data mamy identyczne. Co może to powodować? Wcześniej działało, teraz już nie działało? Dzięki za pomoc.
  2. Pewnie nie jest to błąd, ale przy co drugiej bramce pada komentarz "to będzie hit internetu". Takie to trochę denerwujące.
  3. Na pucharowym meczu pojawiło się już 14 tysięcy, więc miejmy nadzieję, że to taki "jednorazowy" bug. :p
  4. Tak wiem, kupowałem tam FM 2014, niestety przy 15 jest tylko info "brak klucza". Dziwne, bo ja tez na muve brałem i klucz był. Przy tytule kupionego produktu masz +beta, tak?
  5. Kod do bety na muve masz w profilu użytkownika na muve.pl w zakładce "moje gry do pobrania".
  6. Nie miał ktoś problemów z płatnością na muve? Chcę zapłacić jako iPko, ale o dziwo... nie ma tam takiej opcji.
  7. Cześć. Nie wiem co jest nie tak z chmurą, ale zapisałem save (w chmurze) na jednym laptopie i chciałem kontynunować grę na drugim. Ku mojemu zdziwieniu zapisu w chmurze nie było. Spróbowałem przenieść save ręcznie - tzn. na pendrive i wgrać do games, to wówczas pokazuje mi "gra nie została wczytana". Jak rozwiązać problem?
  8. Miki088

    Trophy Manager

    Zaczynam grę. http://trophymanager.com/club/2981472/
  9. Miki088

    La Serenissima

    Przepraszam za przestój, proszę nie usuwać tej kariery - bo ja ją prowadzę, jednakże ostatnio miałem bardzo mało czasu, dlatego nic nie pisałem. Zaczyna się weekend, potem już bardziej spokojnie - więc myślę, że od jutra wracam do normalnego pisania.
  10. Miki088

    La Serenissima

    Sorki za dłuższą przerwę. --- Po serii meczów wyjazdowych, nareszcie zagramy na własnym obiekcie. Z przeciwnikiem mało wymagającym, aczkolwiek mogącym zaskoczyć każdego przeciwnika. Po ostatnim, wygranym meczu morale całej drużyny wzrosło, co było widać między innymi w szatni, jaka panuje tam atmosfera. Przedstawiając naszego najbliższego rywala, jest to Górnik Zabrze, który zajmuje dziewiąta lokatę w tabeli. Poprzedni mecz przegrał srogo i wysoko z Lechem Poznań, bo aż 3:0, natomiast jeszcze poprzedni wygrał z Zagłębiem Lubin 2:1. Co dziwne, niedawno na stanowisku trenera nastąpiła zmiana i zarząd owego klubu zatrudnił... Jose Maria Bakero. W tym momencie wiedziałem, że zagrają typowo jak Barcelona, mnóstwo podań i do przodu. P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, A. Kokoszka, M. Matras - S. Mila, P. Kaźmierczak - M. Żyro, W. Sobota - D. Despotovic, C. Diaz Rozpoczęliśmy spokojnie, natomiast gdy rywale rzucili się na nas jak głodne lwy, wkładając nogi gdzie tylko się da. Konsekwencją takiej gry była... nie czerwona kartka dla któregoś z zawodników przeciwnika, tylko kontuzja Michała Żyry. Jednakże to my mieliśmy całkowitą kontrolę i inicjatywę w tym meczu, którą idealnie wykorzystaliśmy w 34. minucie. Bramkę zdobył Despotovic, za sprawą Diaza, który idealnie dośrodkował z lewej strony boiska. Chwilę później, po rozpoczęciu, futbolówkę odzyskał Djordje Despotovic, przebiegł pół boiska należące do przeciwnika, wszedł w pole karne i zdobył fantastycznego gola. Pięć minut po bramce, mieliśmy następną sytuację - tym razem dobrze akcję rozegrali Mila i Sobota, ten ostatni zagrał do wbiegającego Despotovica, który bez problemu pokonał bramkarza Górnika. Zabójcza końcówka pierwszej połowy. Niestety już po wznowieniu gry, straciliśmy bramkę na rzecz Otwinowskiego. Trzy bramki przewagi zdążyliśmy przywrócić kilka chwil później, kiedy z rzutu wolnego dośrodkowywał Mila, a główką uderzył zawodnik, który wszedł z ławki rezerwowych - Sebastian Szkatuła i cieszyliśmy się z następnego gola. Dominowaliśmy w całym spotkaniu, jednakże chwile dekoncentracji wykorzystali piłkarze przeciwnika. Świetnie piłkę odebrał przed naszym polem karnym Łuczak, podał w stronę Sadula. Ten minął Kokoszkę i uderzył nie do obrony. Taki wynik utrzymał się już do końca. Ekstraklasa, 6/30 - 24.09.2014r. Stadion Miejski, Wrocław. [2] WKS Śląsk Wrocław – [9] Górnik Zabrze, 4:2 (DESPOTOVIC 34', DESPOTOVIC 35', DESPOTOVIC 40', Otwinowski 46', SZKATUŁA 50', Sadula 76') MoM: D. Despotovic (Śląsk Wrocław)
  11. Miki088

    La Serenissima

    Dziś wieczorem pojawi się pewna niespodzianka, o której wie tylko Jacelinho. Czekajcie cierpliwie. --- Dwie porażki w jednej i drugiej drużynie spowodowały, że media zaczęły powątpiewać w moje umiejętności i wypisywały totalne bzdury, że sprzyja mi tylko szczęście. Kibice porażką z Jagiellonią za bardzo się nie przejmowali, bo widzieli to, czego nie widzieli dziennikarze - dobrą grę i zaangażowanie z naszej strony, toteż trzeba wyszczególnić zachowanie sędziów na naszą niekorzyść. Nie chciałem nikogo oskarżać, czy publicznie się na ten temat wypowiadać, ale to co oni wyprawiają, przekracza ludzkie granice. Na czele tabeli wciąż drużyna Krakowskiej Wisły, która zdobyła komplet punktów w czterech spotkaniach. Peleton składa się z mojego zespołu, który zajmuje miejsce drugie, kolejno z Lecha, Legii i Jagiellonii. Co ciekawe, mamy najwięcej zdobytych bramek ze wszystkich zespołów, bo aż dziewięć. Natomiast w klasyfikacji strzelców prowadzi zawodnik lidera, Tsvetan Genkov - z dorobkiem czterech goli. Wrócić na ścieżkę zwycięzców spróbujemy już w najbliższym meczu z beniaminkiem, Cracovią Kraków. Liczy się tylko komplet punktów, gdyż nie możemy już pozwolić sobie na wpadki, typu remisy i porażki z typowymi ogórkami. Kapitanem i zarazem gwiazdą tej drużyny jest młody Sebastian Steblecki. Jest to jeden z piłkarzy, którego chciałem pozyskać w oknie transferowym, ale niestety zabrakło czasu. Sam zespół plasuje się na dość dobrej, dziesiątej pozycji. P. Frąckowiak - R. Lima, M. Matras, M. Pazdan, M. Kowalczyk - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - D. Despotovic Kiedy spiker co kilka minut informował o golach zdobytych przez inne drużyny w Ekstraklasie, my męczyliśmy się z dziesiątą Cracovią. Teoretycznie, waliliśmy głową w mur, praktycznie, atakowaliśmy, aczkolwiek bez żadnego pomysłu. Dogodną sytuację dopiero w 38. minucie stworzył Żyro, biegnąc lewą stroną boiska dośrodkował w pole karne idealnie na głowę Mili, który minimalnie przestrzelił obok bramki. Minutę później piłkę obrońcy Cracovii odebrał Despotovic, zagrał świetną piłkę do wychodzącego Mili. Ten będąc sam na sam po raz drugi spudłował. Po raz kolejny ten sam zawodnik dostał dobrą piłkę pod polem karnym rywala, tym razem uderzył celnie, a piłka wpadła pod poprzeczkę, odbiła się jeszcze od murawy i wpadła do bramki. W przerwie wytłumaczyłem moim grajkom, że gramy o pewne zwycięstwo, dokumentując ten fakt wprowadzeniem drugiego napastnika Diaza, za Kaźmierczaka. Właśnie ten pierwszy rozegrał ładną akcję z Sobotą, ten drugi zaś dośrodkował w pole karne, gdzie głową pewnie wpakował piłkę do siatki Despotovic. Wspomniany Steblecki nie zagrał udanych zawodów, a zakończył je w 62. minucie otrzymując za brutalny faul na Elsnerze czerwoną kartkę. Świetnymi umiejętnościami dryblerskimi popisał się Matras, podając wprost pod nogi napastnika... Cracovii, który będąc sam na sam pokonał Frąckowiaka. To już chyba czas, Panie Mateuszu - pożegnania. Na dwanaście minut przed końcem znów akcja dwójki napastników, podawał Diaz do Despotovica i było już 1:3. Druga połowa należała dla nas, totalnie zdominowaliśmy i gdyby nie błąd patałacha, wrócilibyśmy z czystym kontem. Ekstraklasa, 5/30 - 20.09.2014r. Stadion przy ul. Kałuży, Kraków. [10] Cracovia Kraków– [2] WKS Śląsk Wrocław, 1:3 (S. MILA 45'+2, D. DESPOTOVIC 52', Vladislav Romanow 68', D. DESPOTOVIC 79') MoM: D. Despotovic (Śląsk Wrocław)
  12. Cześć, otóż czytając pewien artykuł na jednej ze stron sportowych, gdzie było wymienione tylko kilka nazwisk ze świata managerskiego, które karierę robiły tylko w grach komputerowych, a w świecie realnym totalnie zawodzili. Znam np. Freddy'ego Adu z CM 03/04 albo Maksyma Tsygalko z któregoś managera. Pamiętacie może jeszcze jakichś i co się z nimi później stało?
  13. Miki088

    La Serenissima

    Szkoda, mogliśmy pokusić się chociaż o jeden punkt, tak ważny w późniejszym rozrachunku. Jesteśmy blisko celu, walczymy już z wyżej notowanymi rywalami, powoli stajemy się piłkarską, profesjonalną reprezentacją. Na chwilę musimy oddalić się od San Marino, gdyż czeka nas kolejny mecz w Ekstraklasie. My, po słabym meczu na własnym stadionie jechaliśmy zrewanżować się i pokazać dobry styl gry - do Białegostoku, gdzie zagramy z miejscową Jagiellonią. Nasz najbliższy przeciwnik w obecnym sezonie spisuje się przeciętnie, zajmując ósmą lokatę w tabeli, mając zrównoważony bilans meczowy. Jedno zwycięstwo, jeden remis i jedna porażka. Chcemy cały czas podtrzymywać passę zwycięstw i trzymać ją jak najdłużej. Moim osobistym marzeniem jest to, aby w przeciągu całych rozgrywek nie przegrać meczu. Cel ambitny, ale na pewno do osiągnięcia, tylko ciekawe kiedy. Popularną Jagę prowadzi nieprzerwanie Tomek Hajto, bez większych sukcesów. Dużym zagrożeniem pod bramką Frąckowiaka będzie z pewnością ich najlepszy napastnik, Ruben Jurado. Trzeba zagrać swoje, musi powrócić styl sprzed meczu z Podbeskidziem. Na przedmeczowej rozgrzewce kontuzji nabawił się Socha. P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, M. Matras, M. Kowalczyk - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - D. Despotovic Wojewoda z Podlasia zakazał wpuszczenia kibiców przyjezdnych na ten mecz - przez co sympatycy Jagiellonii zaprotestowali, brakiem jakiegokolwiek dopingu w tym spotkaniu. Prawie w samej ciszy po raz pierwszy gwizdnął sędzia Garbowski. Przemieszczaliśmy się idealnie, z jednej formacji na drugą, wymieniając między sobą piłkę. Typową akcję z podręcznika rozpoczął Elsner, odgrywając do Kaźmierczaka. Ten z pierwszej piłki podał w stronę Mili, który wbiegł w szesnastkę, minął dwóch obrońców i oddał techniczny strzał, nie dając żadnych szans Słowikowi. Jaga nie zamierzała rezygnować i poważną sytuację do zdobycia bramki miała w 32. minucie, kiedy to sam na sam wyszedł Jurado, minimalnie myląc się, posyłając piłkę nad poprzeczką. Rozsądnie ustawialiśmy każdą z formacji, dowożąc do przerwy ten sam wynik. Inicjatywa od pierwszych sekund kolejnej części należała już do drużyny rywali. Kilka minut po rozpoczęciu, uderzeniem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego wyrównał Toshev. Rozpędzali się bardzo szybko, jednakże jedną z ich akcji przerwał Elsner, od razu przeniósł piłkę na prawo do Soboty, ten przebiegł kilkanaście metrów, zagrał do Despotovicia, który umieścił piłkę w siatce. Niestety, błąd w defensywnie popełnił, kilkanaście minut po zdobytej bramce Kowalczyk, przepuszczając futbolówkę do Baltanova, strzelającego głową w światło bramki. Nasz bramkarz był bez szans. Zaczęliśmy od środka, ładnie minął dwóch rywali Matras, zauważył wolnego na prawej stronie boiska Sobotę, który popędził prawym skrzydłem, dośrodkował w pole karne, gdzie faulowany został Despotovic. Jedenastki nie wykorzystał Mila. Niewykorzystane sytuacje się mszczą, tak też było tym razem, a bramkę dla Jagiellonii zdobył nie kto inny, a Jurado. Przegraliśmy bardzo ważny mecz. Czołówka, wygrywając swoje spotkania, odskoczyła nam na trzy punkty, a marzenia o nieprzegranym meczu mogę przełożyć na następny sezon. Ekstraklasa, 4/30 - 13.09.2014r. Stadion przy ul. Słonecznej, Białystok. [8] Jagiellonia Białystok– [1] WKS Śląsk Wrocław, 3:2 (S. MILA 27', M. Toshev 55', D. DESPOTOVIC 60', L. Baltanov 74', R. Jurado 82') MoM: M. Toshev (Jagiellonia Białystok)
  14. Miki088

    La Serenissima

    Szantaż podziałał, zdjęcie pijanych oficjeli z polskiej burżuazji piłkarskiej nie trafiło w ręce mediów. Według mnie szkoda, ale najważniejszy jest fakt, że Bodzio w końcu otrzymał najważniejszą licencję trenerską. Prawdopodobnie zostanie u nas jako asystent do końca sezonu, aczkolwiek później wypłynie już na własne, głębokie wody. Powraca temat reprezentacji, nareszcie rozpoczynają się długo oczekiwane przeze mnie eliminacje do Mistrzostw Europy we Francji. Pierwsze spotkanie rozegramy niestety na wyjeździe, z zespołem Macedonii. Rywal trudny, posiadający w swoich szeregach takie gwiazdy jak Agim Ibraini czy Ivan Trickovski. Liczymy na siebie, co osiągniemy, zależy od losu, szczęścia i co raz wyższych już umiejętności piłkarskich moich podopiecznych. Powołałem dokładnie te same osoby, co zagrały w ostatnim sparingu z Mołdawią. N. Benedettini - F. Nanni, D. Simoncini, F. Melis, F. Casali - F. Bollini, M. Berretti, P.F. Mazza - M. Vitaioli, E. Cibelli - P. Gennari Pierwsi rozpoczęliśmy mecz na pięknym stadionie w Skopje. Szybko ruszyliśmy do ataku, prawą stroną pognał Vitaioli, lecz niestety stracił piłkę i kontratak zaczęli gospodarze. Świetnie, długie podanie otrzymał Trickovski, ale na nasze szczęście strzelił obok bramki. Rywale powoli zaczęli przejmować inicjatywę w spotkaniu i całkowicie kontrolowali cały jego przebieg. Konstruowali akcję od własnego pola karnego, przechodząc już prawie pod szesnastkę Benedettiniego, gdy futbolówkę odebrał Bollini. On zaś zagrał do Mazzy, który idealnie wypatrzył wbiegającego miedzy obrońców Gennariego, który będąc sam na sam fatalnie spudłował, posyłając piłkę ponad bramką. Czyhaliśmy tylko na swoje szanse w kontrataku, nie mieliśmy nic do powiedzenia w rozegraniu piłki. Bezbramkowym remisem zakończyła się pierwsza połowa. Katastrofalny błąd popełnił Simoncini, tracąc futbolówkę we własnym polu karnym na rzecz Ibrainiego, który uderzył soczyście z prawej nogi, trafiając... w słupek. Niestety, bramkę dla Macedonii po krótkim rozegraniu rzutu rożnego zdobył Trickovski. Kilka minut później, po kontrowersyjnej jedenastce przegrywaliśmy już dwoma golami. Funkcjonowała defensywa, nie działała ofensywa. Na 180 sekund przed końcem spotkania szanse nam przywrócił Nanni, zdobywając bramkę kontaktową strzałem zza pola karnego. Nic już więcej zrobić nie mogliśmy. Mecz Eliminacji do Mistrzostw Europy - 10.09.2014r. Philip II Arena, Skopje. [x] Macedonia – [x] San Marino, 2:1 (I. Trickovski 56', A. Ibraini kar. 75', F. NANNI 87') MoM: F. Nanni (San Marino)
  15. Miki088

    La Serenissima

    - Siemano, jak tam? - zapytałem, rozmawiając przez telefon z Bodziem. - Cześć, kiepsko się czuję, stary. - odrzekł. - Coś się stało? Tak nawiasem, są już wyniki egzaminów? - powiedziałem. - No są, kurwa mać... - niechętnie mówił. - Stary, nie, nie! Nie zdałeś? - ponownie zapytałem. - Domyśl się, w pizdu. Dwóch punktów mi zabrakło, kurwa mać. - zdenerwowany odpowiedział. - Drugi raz podejdziesz to zdasz. - próbowałem go pocieszać. - Nie podejdę drugi raz, mam pewien pomysł, wiesz... - zaczął się śmiać. - Nie wiem? - przerwałem mu. - Dwa dni przed egzaminami odbyła się ta cała wielka impreza, nazywana bankietem. Chłopie, takiej popijawy jeszcze w życiu nie widziałem. - zaczął. - No i co w związku z tym? - przerwałem ponownie. - Słuchaj mnie do końca. Popijawa na całego, nikt tam nie był trzeźwy. Na szczęście wszystko pamiętam co się tam działo. Jak zobaczysz zdjęcie najebanego jak trup Grzesia Laty, spadniesz z krzesła, zrobiłem mu kapitalną fotkę. Razem ze Zdzisiem Kręciną, kieliszek w ręku, wyraz gęby jak... nie wiem jak to opisać. - ironicznie się zaśmiał. - Nie pakuj się w kłopoty, szantaż jest nielegalny, możesz pójść siedzieć! - ostrzegłem go. - Spokojnie, pokażę mu tylko fotkę i zagrożę, że jeśli nie wyda mi licencji, wszystko pójdzie do mediów i pożegna się z fotelem. - odpowiedział.
  16. Miki088

    La Serenissima

    - Tak jest, trzymam za Ciebie kciuki! - wykrzyczałem do słuchawki podczas rozmowy z Lindą. - Nie, dziękuję - odpowiedział. Tak wyglądała nasza bardzo krótka rozmowa. On sam, właśnie siedział na fotelu w wielkiej sali, razem z innymi ciekawymi osobistościami, czekając na egzaminatora, którym był - jak się później dowiedział - Jerzy Brzęczek. Przez ostatnie dni miał słowny urlop ode mnie, więc analizę najbliższego rywala musiałem przygotować samemu, co mi szło bardzo mozolnie. W momencie startu egzaminu, my rozpoczynamy swój mecz. Aczkolwiek, z kim gramy? (chyba nadużywam słowa "aczkolwiek") Z "górolami"! Prostując, z czternastą drużyną, Podbeskidziem Bielsko-Biała. Najbliższy przeciwnik przez cały okres bytu w Ekstraklasie, człapie w dolnych rejonach tabeli. Ojcem samego awansu jest nadal prowadzący ten zespół, Dariusz Kubicki. Zagrożeniem przy naszym polu karnym będzie nieprzewidywalny, najlepszy strzelec poprzedniego sezonu, Maciej Ropiejko. Głównymi celami na to spotkanie są zdominowanie rywala, zdobycie przynajmniej dwóch bramek i pokazanie naszym kibicom prawdziwy, totalny futbol w wykonaniu Wielkiego Śląska. Dodatkowo wtrącając, prowadzimy rozmowy z trzema piłkarzami i przewidujemy transfery last-minute. P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, M. Matras, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz Nikt nie stwarzał dogodnych sytuacji, nikt nie atakował, nikomu się nie chciało, bo to już było. Takimi słowami można opisać to, co się działo na boisku w pierwszej połowie. Widowisko strasznie nudne, odliczałem już sekundy do zaśnięcia całej ławki rezerwowych i oczywiście sędziego. Nie wydarzyło się nic, co mogło zwrócić jakąkolwiek uwagę moją, czy kibica na stadionie. Zero, null, przynajmniej do przerwy. Druga połowa... dokładnie to samo, beznadziejny styl, zła gra, niedokładne podania. Gdzie był ten Śląsk z poprzednich meczów? Na szczęście, jedenaście minut przed zakończeniem spotkania, chyba w końcu się piłkarze obudzili. Ładnie akcję zaczęli spod własnej połowi Elsner i Kaźmierczak, zagrywając na skrzydło do Żyry. On wbiegł w pole karne, podał do Diaza, ten na jeden kontakt do Mili, który w swój sposób uderzył i w taki sposób prowadziliśmy. To chyba raczej na pewno nie było przebudzenie. Ponownie zaczęła się żmudna, denna gra ze strony obu zespołów. Współczuję kibicom, bo dopingowali nas świetnie, a my odwdzięczyliśmy się czymś takim. Trzy punkty zostają we Wrocławiu, ale... fatalny styl, kiepsko. Ekstraklasa, 3/30 - 30.08.2014r. Stadion Miejski, Wrocław. [1] WKS Śląsk Wrocław – [14] Podbeskidzie Bielsko-Biała, 1:0 (S. MILA 79') MoM: S. Mila (Śląsk Wrocław) Dzień po feralnym meczu mijał termin wykonywania transferów. Uporczywie próbowaliśmy dogadać się na temat wypożyczenia z Dynama Kijów lewego pomocnika, który jednak wolał pozostać w swoim klubie dłużej. Szkoda, bo u nas mógłby pokazać się europie i światu. Natomiast Bodzio... Bodzio napisał, czy zdał - jeszcze nie wie.
  17. Miki088

    La Serenissima

    @Jacelinho: Teraz sobie pluje w brodę? @Vanlid: Hehe, dzięki. --- Zmierzając po zwycięskiej ścieżce, musimy podtrzymać obecną passę i wygrać kolejne spotkanie ligowe. Tym razem na wyjeździe zmierzymy się z Kielecką Koroną. Kibice już nadali mi tytuł odnowiciela Mistrzów Polski, aczkolwiek nie patrzę na to i dalej staram wykonywać sumiennie swoje, co nie mówić, obowiązki. Cóż, niedługo swój staż w Jagiellonii kończy Bodzio. Następnie pewnie pojedzie na pijacką imprezę bankiet w PZPN'ie. Tym faktem jest szczególnie zachwycony, bo pić to on uwielbia, szczególnie jak jest dobra ku temu okazja. We Włoszech dostał zakaz od klubu, więc jeśli nikt mu nie zabrania, z pewnością skorzysta. Natomiast my, skupiamy uwagę już na ekstraklasę. W poprzedniej kolejce zabrakło pary Poznańskiej Lokomotywie, która tylko zremisowała z Lechią Gdańsk. Spora niespodzianka, patrząc na ostatnie wyczyny zespołu w Europejskich Pucharach. Co ciekawe, staną przed szansą awansu do fazy grupowej Ligi Europejskiej, jeśli pokonają greckie Atromitos. Świetnie sezon rozpoczęła Legia, wysoko wygrywając z Jagiellonią 5:2. Na laurach nie spoczęła także drużyna z Bełchatowa. Rozgromili oni wynikiem 6:1 górali z Bielska Białej. Wracając do najbliższego wyjazdu, Korona przegrała z Ruchem Chorzów 1:2, więc podrażnieni porażką, na pewno zechcą udowodnić swoim kibicom, że można na nich stawiać, aby ich za wcześnie nie skreślili. P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, M. Matras, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz Co najdziwniejsze, to drużyna przeciwna zaatakowała od pierwszej w minuty. W sumie, czy to jest dziwne - muszą prowadzić grę, w końcu są u siebie, na własnym obiekcie. Dobrze spisywała się formacja defensywna, więc bez trudu powstrzymywaliśmy ich trudy. My natomiast, nic szczególnego w pierwszej połowie sobie nie stworzyliśmy, więc z wyniku nie mogliśmy wtedy narzekać. Do przerwy wszystko zostawało tak jak jest. Po zmianie stron sytuacja się odwróciła, na boisko wszedł za Diaz'a Despotovic i to on strzelił dla nas pierwszą bramkę w tym meczu, po idealnym dośrodkowaniu Mili, z prawej strony boiska. Fantastyczne wejście smoka. Kluczem do sukcesu jest długie utrzymanie piłki i jej kontrola. Właśnie to potrafiliśmy zrobić. Dokładnie takim sposobem, wymiana podań na jeden kontakt, w polu karnym do futbolówki dopadł Despotovic, ale był faulowany i sędzia podyktował jedenastkę, którą pewnie wykorzystał nasz rozgrywający, Seba Mila. Wynik poprawiliśmy jeszcze przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Ładnym rajdem przez prawie pół boisko popisał się Elsner, podał do Limy. Ten minął jednego obrońce i technicznym strzałem pokonał bramkarza Korony. Przeciwnicy próbowali, my chcieliśmy i skutecznie wykonywaliśmy swój plan. Krytykowany przeze mnie podczas meczu Żyro, uderzył zza pola karnego, zdobywając fantastyczną bramkę. Jednakże przez 90 minut grał bardzo kiepsko, często spowalniał akcje, dlatego też będę musiał pomyśleć nad sprowadzeniem konkurenta na tę pozycję. Czystego konta zachować się nie udało, bo w ostatnich minutach nasi obrońcy wyraźnie zaspali, wykorzystał to Jamroź, wbiegając swobodnie w pole karne, minął Frąckowiaka i strzelił honorowego gola. Zmietliśmy zespół z Kielc z powierzchni metalu murawy, w drugiej połowie zupełnie nie istnieli. Zmierzamy w dobrym kierunku. Teoretycznie prawdziwy mecz zaczął się po wejściu Despotovica. Nasz pierwszy napastnik z Argentyny dzisiaj nie zaistniał. Ekstraklasa, 2/30 - 23.08.2014r. Kielce Arena, Kielce. [12] Korona Kielce – [3] WKS Śląsk Wrocław, 1:4 (D. DESPOTOVIC 60', S. MILA kar. 71', R. LIMA 85', M. ŻYRO 88', Ł. Jamroź 90'+2) MoM: D. Despotovic (Śląsk Wrocław)
  18. Miki088

    La Serenissima

    @bacao: Niestety. :/ --- Udany początek sezonu, pierwszy wygrany i pierwszy... przegrany mecz, aczkolwiek po walce i dobrej grze, co cieszy. Na inaugurację sezonu gramy z Widzewem Łódź, który w poprzedniej edycji rozgrywek zajął wysokie, gwarantowane europejskimi pucharami, trzecie miejsce w tabeli. Co ciekawe, z tym zespołem podpisał kontrakt nasz były zawodnik, Mateusz Cetnarski. Bodzio, widocznie w nocy ponownie nie spał. Z rana, wchodząc na skrzynkę pocztową ujrzałem mail'a o nazwie "Analiza". Znajdowały się tam słabe i mocne strony rywala, kluczowi piłkarze i krótka charakterystyka. Przede wszystkim, grali w tym sezonie już siedem spotkań, z czego cztery zwyciężyli, dwa przegrali i jeden zremisowali. Są w rytmie meczowym, więc dużo do tej konfrontacji przygotowywać się nie muszą. Niespodzianką jest, że z Pucharu Polski odpali już w drugiej rundzie, ulegając Zawiszy Bydgoszcz. W swoim najbliższym rozkładzie meczowym mają bardzo niewygodnych rywali. Najpierw, następnie Lech oraz Wisła. Ostatnio wysoką formę prezentuje napastnik Łodzian, młody Mariusz Stępiński, który zdobył już pięć bramek w siedmiu spotkaniach. Nadal do dyspozycji nie wrócił Palyakou. P. Frąckowiak - R. Lima, M. Matras, M. Pazdan, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz Od pierwszych minut gra toczyła się w środkowej części boiska. Wiele fauli, przerw w grze, ogólnie nieciekawy moment meczu. Na szczęście, w 9. minucie składną akcję przeprowadził mój zespół, a dokładniej świetnym podaniem popisał się Mila, zagrywając za obrońców, gdzie na futbolówkę czekał Sobota i bez problemu zdobył gola. Więcej dogodnych szans w pierwszej połowie nie mieliśmy, aczkolwiek zawodnicy Widzewa też nie kwapili się na porywcze ataki w stronę naszej bramki. Do przerwy wynik się utrzymał. Po zmianie stron, od razu do ataku ruszyli rywale. Świetnie z kilkunastu metrów uderzył Rybicki, ale jeszcze lepszą obroną wykazał się Frąckowiak, piąstkując piłkę na rzut rożny, z którego nic groźnego nie wynikło. My odpowiedzieliśmy natychmiastowo, kilka minut później w środku pola piłkę odebrał Elsner, podał do Żyry. Ten lewym skrzydłem przebiegł kilkanaście metrów, dośrodkował w pole karne, gdzie do futbolówki dopadł Diaz i podwyższył wynik na 2:0. Zdobyta bramka spowodowała zmniejszenie tempa gry, przez co mogliśmy spokojnie kontrolować całkowicie przebieg spotkania. Wygrywamy na inauguracje pewnie i znajdujemy się w samej czołówce. Ekstraklasa, 1/30 - 16.08.2014r. Stadion Miejski, Wrocław [x] WKS Śląsk Wrocław – [x] Widzew Łódź, 2:0 (W. SOBOTA 9', C. DIAZ 55') MoM: S. Mila (Śląsk Wrocław)
  19. Miki088

    La Serenissima

    Od razu, ze stadionu pojechałem do mieszkania - skąd wziąłem walizkę i z Bodziem wyruszaliśmy do San Marino, gdzie na własnym obiekcie w meczu towarzyskim mieliśmy podjąć reprezentację Mołdawii. Nasz poprzedni rywal z eliminacji spisuje się kiepsko, spadając o kilkadziesiąt miejsc w rankingu FIFA. Dodatkowo dwie porażki w tym roku z Norwegią oraz niespodziewanie z Liechtenstein'em dają nam przewagę ważną, czyli umysłową. Zawodników powołałem dokładnie tych samych, co na mecz poprzedni z moim udziałem, czyli Armenią. Cel jest jeden, udowodnić, że nie jesteśmy tymi samymi chłopcami do bicia co w latach ubiegłych. Oczywiście prawdziwym sprawdzianem będą mecze oficjalne, aczkolwiek już teraz będziemy mogli sprawdzić, jak przepracowaliśmy ostatni okres przygotowawczy. W międzyczasie otrzymałem wiadomość, że w trzeciej rundzie Pucharu Polski będzie prawdziwy szlagier, gdzie zagramy z bardzo trudnym rywalem, podopiecznymi Avrama Granta, Lechem Poznań. M. Manzaroli - F. Nanni, F. Melis, D. Simoncini, F. Casali - F. Bollini, M. Berreti, M. Lonfernini - M. Vitaioli, E. Golinucci - P. Gennari Pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki stworzyliśmy sobie już w 3. minucie, kiedy to w ogromnym zamieszaniu w polu karnym rywala, piłkę przechwycił Vitaioli, huknął na bramkę, jednakże futbolówką na szczęście rywali odbiła się od poprzeczki i wypadła za linię autową. Od tego momentu tempo meczu wyraźnie się przyspieszyło. W 22. minucie fantastyczną akcję rozegrał Lonfernini, gdzie w gąszczu nóg zagrał idealnie do Berretiego, ten przebiegł kilkanaście metrów, wpadł w pole karne i soczystym strzałem w róg bramki zdobył prowadzenie dla naszej reprezentacji. Nie przestawaliśmy atakować, jednakże bez większego skutku. Nasze zaangażowanie w ofensywie wykorzystała Mołdawia, zauważając lukę w defensywie, tam wybiegł do podania Bordijan i w doliczonym czasie gry pierwszej połowy wyrównał. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy mogliśmy przegrywać, aczkolwiek po rzucie rożnym zimną krew zachował Manzaroli, broniąc strzał rywala. Niestety, niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak też się stało dziesięć minut przed zakończeniem spotkania. Świetne podanie od kolegi z zespołu otrzymał Ciobanu, który nie miał problemów z pokonaniem naszego bramkarza. Niestety przegrywamy, będąc lepszym, wygrany mecz. Dobrze, że to był tylko mecz towarzyski i tym razem w meczach oficjalnym szczęście będzie sprzyjało lepszym. Mecz towarzyski - 13.08.2014r. Olimpico, Serravalle. San Marino – Mołdawia, 1:2 (M. BERETTI 22', V. Bordijan 45'+1, E. Ciobanu 81') MoM: Vitaly Bordijan (Mołdawia)
  20. Miki088

    La Serenissima

    Tomba: Dzięki, poprawione. Po większym namyśle, zdecydowałem się na Twoją sugestię. Jednakże moim głównym celem tak i tak zostanie ściągnięcie nowego bramkarza. --- Przystępując do pracy, już na pierwszym treningu usłyszałem słowa uznania, otuchy i wsparcia ze strony witających mnie piłkarzy. Pierwsze spotkanie, takie bardziej organizacyjne - wszyscy się dokładnie przedstawili, asystenci zapisali krótką charakterystykę i szczerze powiedziawszy wiedziałem już o wiele więcej. Dodatkowo, abym miał więcej czasu na poznanie osobowości w zespole, zdecydowałem, że w sparingach nie będę uczestniczył. Te mecze poprowadzi asystent, po których przyśle mi szczegółowy raport o naszej grze. Przez pierwszy tydzień nie było nowych twarzy, aczkolwiek byliśmy już w zaawansowanych negocjacjach. Pierwszym moim transferem jest lewy, wysunięty obrońca, grający ostatnio w Polonii Warszawa, Ruben Lima. Oczywiście, nie będzie to jedyny nowy piłkarz w tym okienku, gdyż prowadzimy jeszcze kilka rozmów. Zarząd klubu ogłosił, że sprzedaliśmy o 120 karnetów więcej, niż w roku ubiegłym, czyli 16.460. Liczba pokaźna, w tym jedynie prześciga nas Lech, który tych karnetów sprzedał ponad siedemnaście tysięcy. Nasi kibice chcą zobaczyć, co pokażemy w zbliżającym się sezonie. Mamy nadzieję, że jak najlepiej. Pierwsze spotkanie gramy na własnym stadionie, więc myślę, że będzie ich duża ilość obecna na trybunach. Bardzo dobrze, gdyż wsparcie na pewno się przyda. Dotrzymaliśmy, zrealizowaliśmy nasz główny cel w okienku transferowym. Na treningu zjawił się młody, nowy bramkarz - Przemysław Frąckowiak. Zaliczył epizod we Włoszech, wypożyczony był do Atalanty, gdzie jednak nie zaistniał. Widzę w nim ogromny potencjał, który postaramy się odpowiednio rozwinąć. Wiąże z tym zawodnikiem duże nadzieje na przyszłość. Śląsk Wrocław 2:2 Metalist Charków (C. Diaz 72', D. Stevanovic 90') Miedź Legnica 3:0 Śląsk Wrocław Śląsk Wrocław 6:3 Austria Wiedeń (M. Matras 12', W. Sobota 33', T. Socha 47', S. Mila 60', M. Kowalczyk 65', D. Despotovic 90') Śląsk Wrocław 4:0 Polonia Leszno (P. Kaźmierczak 11', C. Diaz 13', M. Żyro 29', W. Sobota 44') Śląsk Wrocław 3:0 Mikulovice (W. Sobota 6', S. Mila 12', M. Żyro 72') Z zapisów video i raportów wynika, że mecze towarzyskie przebiegły dobrze. Martwi mnie jedynie spotkanie z Miedzią, ale myślę, że był to wypadek przy pracy, patrząc na resztę. Przede wszystkim dobrze wykorzystujemy potencjał ofensywny, trochę gorzej pracuje defensywa, ale to kwestia kilku meczów. Pierwszy oficjalny mecz zagramy z Flotą Świnoujście w Pucharze Polski. Przybliżając sylwetkę drużyny Floty, ostatnie sezony spędzili rzecz jasna na zapleczu Ekstraklasy. Głównie w środkowej części tabeli, co roku ich celem jest walka o awans, jednakże jeszcze im to się nie udało. Podopieczni Dominika Nowaka w poprzedniej rundzie pewnie wyeliminowani Pogoń Siedlce, pokonując ich 2:0. Najbardziej wyróżniającym się piłkarzem tego zespołu jest bez wątpienia środkowy obrońca, Ivan Udarevic. W ostatnich sezonach grał prawie we wszystkich meczach z udziałem drużyny ze Świnoujścia. Okazało się, że przyjdzie zmierzyć się z nimi u siebie, więc mocno wierzę w ładne widowisko. Plusem było to, iż możemy skorzystać z kompletu zawodników, prócz Palyakova, który boryka się z lekkim urazem. P. Frąckowiak - R. Lima, M. Pazdan, M. Matras, T. Socha - R. Elsner, P. Kaźmierczak - M. Żyro, S. Mila, W. Sobota - C. Diaz Rozpoczęliśmy spokojnie, niesieni fanatycznym dopingiem naszych kibiców, szybko przedostaliśmy się pod bramkę rywala. Ładnie rozegrali piłkę między sobą Elsner, Kaźmierczak i Mila, gdzie ten ostatni zagrał do wychodzącego Soboty i już w czterdziestej sekundzie prowadziliśmy jednym golem. Chwilę później, ładnym szczupakiem popisał się Żyro, aczkolwiek bramkarz zdołał piłkę wypiąstkować przed pole karne. Tam przechwycił ją Socha, rozejrzał się, podał do Sebastiana Mili, który uderzył z dystansu, podwyższając wynik na 2:0. Kibice nie zdążyli się nacieszyć, a zdobyliśmy następnego gola, tym razem z sprawą Diaz'a. Mecz się uspokoił, wyraźnie drużyna przeciwna opadła z sił i dowieźliśmy wynik do przerwy. Druga część spotkania okiem neutralnego obserwatora mogła wydawać się nudna. Prowadziliśmy grę, rozgrywaliśmy piłkę w środku pola, raz po raz tworząc akcję. Wygrywamy najmniejszym nakładem sił i pewnie przechodzimy do dalszej rundy. Udany debiut, taki sam wynik jak w Lanciano. Puchar Polski, II runda - 09.08.2014r. Stadion Miejski, Wrocław. WKS Śląsk Wrocław – Flota Świnoujście, 3:0 (W. SOBOTA 1', S. MILA 3', C. DIAZ 9') MoM: Cristian Diaz (Śląsk Wrocław)
  21. Miki088

    Listy do Chaton

    Loczek! Polonia Leszno?
  22. Miki088

    La Serenissima

    Tak, do folderu "skins" wrzuciłem. Teraz mam inny, dziwny problem. Statystyki, tzn. atrybuty zawodników wyglądają dziwnie. Zobaczcie poniżej, w screenach. Ktoś miał podobny problem? kowal263: Tam, gdzie więcej płacą. Po moim odejściu, zarząd Virtusu zwolnił prawie wszystkich piłkarzy, zostawiając bodajże ośmiu. Cięcia finansowe. :P --- Przedstawienie składu: Bramkarze: Rafał Gikiewicz [POL, 26l.] - jedyny bramkarz w naszej drużynie. Przed odejściem Kelemena do Leeds był tylko rezerwowym. Prawdopodobnie za mojej kadencji nic się nie zmieni, pilnie poszukiwany będzie bramkarz. Sytuacja się powtarza, podobnie było w Virtusie. Obrońcy: Daniel Tanzyna [POL, 24l., OŚ] - do składu dołączył w przerwie zimowej, w rundzie wiosennej zagrał tylko siedem razy. Daję mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Marcin Kowalczyk [POL, 29l., OŚ/OP] - tak jak wyżej, jednakże w klubie jest dłużej. Nie widzę dla niego miejsca. Tadeusz Socha[bLR, 23l., OL/OP] - przyszedł z BATE Borysów, pewny punkt w poprzednim sezonie. Zobaczymy, co pokaże na najbliższych treningach. Jeśli się wykaże, ma miejsce w szerokim składzie. Dzyanis Palyakou [POL, 26l., OP] - wybrany jako najlepszy piłkarz roku 2013/2014 przez kibiców. Pierwsza jedenastka gwarantowana. Mateusz Matras [POL, 23l., OL/OŚ] - sprowadzony z Piasta Gliwice zimą, zagrał u trenera Levego na wiosnę we wszystkich spotkaniach, kończąc notą 7.40. Marek Wasiluk [POL, 27l., OŚ] - superrezerwowy, niestety nie widzę dla niego miejsca w pierwszej jedenastce. Adam Kokoszka [POL, 27l. OŚ] - podpora całej formacji defensywnej. Będzie trudno go zatrzymać, interesują się nim kluby niemieckie i tureckie. Arkadiusz Koprucki [POL, 29l., OŚ] - rezerwowy, nic nowego do drużyny nie wnosi. Jak otrzymam jakąkolwiek ofertę za tego zawodnika, pozwolę mu odejść. Michał Pazdan [POL, 26l., OŚ] - druga podpora obrony, razem z Kokoszką będą tworzyć parę środkowych defensorów w wyjściowym składzie. Przemysław Strzelecki [POL, 22l., OL] - sprowadził go jeszcze Levy, aczkolwiek nie mam pojęcia w jakim celu. Raczej w szerokim składzie się zmieści, ale nie widzę dalszej przyszłości. Pomocnicy: Przemysław Szkatuła [POL, 21l., OPL] - średniak, sprowadzony także przez poprzedniego szkoleniowca. Totalne rezerwy. Przemysław Kaźmierczak [POL, 32l., PŚ] - pomimo wieku, posiada dużo doświadczenia i przede wszystkim umiejętności. Główny punkt w środku pomocy. Meczu bez niego sobie nie wyobrażam. Rok Elsner [sVN, 28l., DP] - między nim, a Stevanoviciem rozegra się walka o miejsce w pierwszym składzie. Posiadają podobne umiejętności, więc tylko zaangażowaniem na treningach mogą pokazać, komu bardziej zależy. Dalibor Stevanovic [sVN, 29l., DP] - tak samo jak Elsner, walka na treningach równa się miejsce w zespole. Michał Żyro [POL, 21l., OPL] - prawdopodobnie jedyny udany transfer poprzednika. Świetna technika, szybkość, podania. Tego, co potrzeba skrzydłowemu. Mimo młodego wieku, pierwszy skład gwarantowany. Sebastian Mila [POL, 31l., OPŚ] - tej sylwetki przedstawiać nie potrzeba. Nasz główny rozgrywający, gwiazda zespołu. Waldemar Sobota [POL, 27l., OPP] - druga, po Mili, gwiazda w zespole. Reprezentant Polski w charakterystyce podobny do Żyry, natomiast jest trochę starszy, aczkolwiek bardziej doświadczony. Napastnicy: Stevan Vukovic [CAN, 21l., NŚ] - jeden z niewypałów transferowych poprzedniego sezonu. Kiepsko będzie o miejsce w szerokiej kadrze. Cristian Diaz [ARG, 27l., NŚ] - prawdopodobnie pierwszy napastnik w składzie, jednakże powalczy o miejsce z Despotoviciem. Djordje Despotovic [sRB, 22l., NŚ] - gwiazda poprzedniego sezonu, strzelił najwięcej goli dla drużyn Śląska. Z powodu trudnego charakteru, będzie mu ciężej o wyjściową jedenastkę. Zarząd przysłał mi sprawozdanie finansowe i budżet klubu zamknął się na 6mln euro, prócz tego na transfery otrzymujemy 2.5mln euro, a na płace 75tyś euro. Spora suma, scouci ruszyli do pracy. Cel numer jeden, sprowadzenie osoby na miejsce Mariana Kelemena, który przeszedł... za darmo, do Leeds United.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...