Skocz do zawartości

Lelkosław

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    70
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Lelkosław

  1. _____________________________________________ Nowa taktyka odmieniła oblicze mojego zespołu. Na treningach było widać, że zawodnicy dużo lepiej czuli się w tej taktyce niż poprzedniej - mimo wszystko wolę grać bardziej zachowawczo. Do "Jaskółczego Gniazda" przyjechał zespół z Andrychowa. Zespół umiejętnościami podobny do naszego ostatniego rywala. Długo analizowałem ostatnie mecze zespołu z Andrychowa i postanowiłem, że zaczniemy takim samym ustawieniem, z małą korektą w składzie. Krystiana Kurka zmienił Marcel Tyl, a Gancarczyka, który ostatnio ma duże problemy z utrzymaniem nerwów na wodzy zmienił Kret. Pierwsze minuty były usypiające, dopiero w 12 minucie idealne podanie Ślęzaka wykorzystał Wójcik i dał nam prowadzenie. Beskid nie mógł długo się pozbierać po tej bramce, a do końca połowy nie zobaczyliśmy już goli. Najbliżej podwyższenia wyniku był Popiela, którego piłka po strzale głową obiła obramowanie bramki. Druga połowa to absolutna dominacja zespołu Beskidu. Bardzo dobra postawa Ćwiczaka i Pawlaka chroniła nasz zespół przed utratą bramek, oraz rażąca nieskuteczność napastników rywali. W 60 minucie, po strzale z rzutu wolnego w poprzeczkę Popieli, Adamski dopada do piłki i dobija na pustą ustalając wynik spotkania. Końcówka meczu, to pełna kontrola naszego zespołu. Cieszą kolejne trzy punkty, lecz skutecznie depcze po piętach nam Soła Oświęcim. Zapowiada się, że walka o końcowy sukces właśnie rozegra się pomiędzy nami. (Statystyki meczu)
  2. _____________________________________________ Mecz z rezerwami Korony Kielce miał zakończyć napięty tydzień, w którym rozgrywaliśmy aż 3 mecze. Po serii 3 bezbarwnych meczy, nadzieją na przełamanie był właśnie mecz w Kielcach. Zespół rezerw Ekstraklasowego zespołu w tym sezonie spisuje poniżej oczekiwań - zajmują dopiero 15 miejsce, z 4 wygranymi, 4 remisami i aż 6 porażkami. Nie mogłem zbytnio zrozumieć, co jest przyczyną naszych słabych wyników, lekko zmodernizowałem taktykę, ustawiłem zespół ofensywnie, by móc wykorzystać ich ofensywny potencjał - liczyłem na to, że więcej strzelimy, niż stracimy. Ku mojemu zdziwieniu, modyfikacja ustawienia podziałała pozytywnie na piłkarzy. Już do pierwszych minut przejęliśmy inicjatywę w meczu. Lecz dopiero w 36 minucie... Szymon Adamski genialnym strzałem z okolic 25 metra, umieścił piłkę w siatce w samym okienku bramki! Aż sam się złapałem za głowę, co ten chłopak uderzył. Od tego momentu grało nam się zdecydowanie łatwiej. Chłopcy złapali ta swobodę, z cierpliwością tworzyli swoje akcje pod bramką Korony. Efektem było kolejne trafienie Filipa Wójcika, który wykorzystał podanie Popieli, gdzie mieliśmy już 2:0! Po tym golu do inicjatywy doszli gospodarze, czego efektem była bramka w 83 minucie Przybyły. Wreszcie przerywamy tą passę bez wygranej, odnosimy upragnione zwycięstwo i na kilka meczu przed półmetkiem sezonu wciąż pozostajemy na fotelu lidera. (Statystyki meczu) (Tabela)
  3. _____________________________________________ Mamy okropny problem z przełamaniem się. Ostatnio nie gramy aż tak źle, a wyniki nie są takie jak powinny być - mecz z Porońcem był tego idealnym dowodem. Prowadziliśmy grę, byliśmy o klasę lepszym zespołem od naszych rywali, a ostatecznie i tak nie potrafimy odnieść zwycięstwa przez własne błędy. Już w 2 minucie do bramki strzeżonej przez Rożalskiego, po wrzutce Adamskiego trafił Wójcik. Genialny powrót po kontuzji tego młodego napastnika, w 8 meczu strzelił już 7 bramkę w lidze! Kolejne minuty meczu to jak bicie głową w mur. Poroniec zamknął się na swojej połowie, a my co rusz oddawaliśmy to albo nie celne strzały, albo wprost w ręce Różalskiego. Mówi się, że niewykorzystane sytuacje lubią się mścić? Znów to przysłowie znalazło odbicie w naszej grze. Fatalny błąd Drwala wykorzystuje Dudzik i strzałem w samo okienko bramki wyrównuje stan gry. Nie chcę być nie miły, ale na Boga... była to pierwsza i ostatnia akcja Poronina. Kolejny raz na własne życzenie tracimy punkty i roztrwaniamy naszą przewagę. Mimo wszystko wciąż pozostajemy na fotelu lidera, ale kolejne wpadki będą kosztować nas spadek o kilka lokat w dół. (Statystyki meczu)
  4. _____________________________________________ Zbliżamy się powoli do półmetku rozgrywek, a jesteśmy wciąż na czele tabeli mimo tego, że ostatnio mamy lekki kryzys formy. Czołówka tabeli po raz drugi pogubiła punkty, z teoretycznie słabszymi rywalami więc znów mieliśmy szansę na odskoczenie im w tabeli. Po części nam się to udało, ale mogło być lepiej. Tym razem udaliśmy się do Skarżysko Kamiennej, by rozegrać tam mecz z 4 zespołem III ligi - Granatem. Za kartki ze składu wyleciał Pawlak, natomiast po ostatnich absencjach wrócili Węgrzyn, Gałuszka oraz Kret. Również po kontuzji do 18stki meczowej powrócił nasz najlepszy strzelec - Filip Wójcik. Od pierwszych minut było wiadome, że ten mecz nie będzie należał do tych z serii "łatwe 3 punkty". Już w 7 minucie gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, lecz piłka po strzale Imieli minimalnie minęła słupek. Po naszej stronie swoje okazję mieli: Adamski, Gherkenashvili oraz Kaganek. Na przerwę schodziliśmy z wynikiem remisowym. Obaj trenerzy próbowali zmienić coś w swoich ustawieniach, lecz i to nie przyniosło skutku. W 91 minucie Chrzanowski mógł ustalić wynik spotkania, lecz chybił w sytuacji sam na sam z Ćwiczakiem. Tym oto sposobem, po 13 kolejkach mamy tylko 3 punkty przewagi nad drugą w tabeli Sołą Oświęcim.
  5. _____________________________________________ Do kolejnego meczu przystępowaliśmy bez 3 kluczowych zawodników: za kartki pauzowali Węgrzyn, Kret oraz Gałuszka. Do 'Jaskółczego Gniazda' w sobotnie popołudnie przyjeżdżał zespół MKS Trzebinia/Siersza, który do tej pory plasował się na 13 pozycji. Po ostatniej wygranej, byłem spokojny o ten mecz - pokazaliśmy bowiem, że potrafimy sobie radzić z zespołami ze środka tabeli. Niestety, jak się okazało byłem w błędzie. Już w 2 minucie fatalną interwencję Witka wykorzystał Ołownia, który wpakował piłkę do pustej bramki. Długo czekaliśmy na przebudzenie, dopiero w 32 minucie Witek wrzucił w pole karne, gdzie spokojnym strzałem Adamski doprowadził do remisu. Wszystko zapowiadało, że mecz zakończy się remisem - gdyż żadna z drużyn nie potrafiła już stworzyć sobie dogodnej sytuacji do strzelenia bramki, lecz w 89 minucie z okolic 20 metra, z rzutu wolnego Ołownia huknął w samo okienko, co dało gościom 3 punkty. Mieliśmy jeszcze szansę wyrównać, lecz wprowadzony Dziza nie potrafił wykorzystać sytuacji sam na sam. Tym oto sposobem, przegrywamy drugi mecz w tym sezonie w lidze i zamiast wykorzystać okazję, że czołówka ligi przegrała mecze my również do nich dołączamy. (Statystyki meczu)
  6. Lelkosław

    Les Gones

    Zapowiada się ciekawie, a OL jest jednym z klubów, z którymi sympatyzuję, więc tym bardziej ciekawi mnie jak się potoczy tutaj Twoja kariera.
  7. _____________________________________________ Słaby mecz z Wierną dał nam pozytywnego kopniaka na mecz z Wisła Sandomierz. Nie mieliśmy zbyt dużo czasu, bo za 3 dni właśnie mieliśmy wyjazd do Sandomierza. Wisła jak do tej pory zajmowała solidne 11 miejsce, z 3 zwycięstwami i 3 remisami, oraz 4 porażkami. Z punktu widzenia tabeli, ten mecz nie powinien sprawić dla nas większego problemu. Tak też było, zespół wziął sobie do serca moje słowa po bezbarwnym meczu w Małogoszczy i zagrał już całkiem inną piłkę. Już w 2 minucie Adamski dał znak, by zacząć atakować - lecz niestety, jego strzał zza 16stki minimalnie minął prawy słupek bramki. Gdy już wydawało się, że w pierwszej odsłonie nie zobaczymy nic ciekawego, to w 45 minucie, po dobitce strzału Piwińskiego z rzutu wolnego, Kaganek umieszcza piłkę w siatce i schodzimy na przerwę z prowadzeniem. Ustrzegłem moich chłopców, by nie popełniali głupich błędów i nie dali się sprowokować. Kilka minut po wznowieniu gry podwyższamy prowadzenie: Po wrzutce Piwińskiego z rzutu rożnego do siatki strzałem głową trafia Pawlak, no i mamy 2:0. Gdy wydawało się, że mamy już wszystko pod kontrolą, w 75 minucie Paweł Węgrzyn łapie bezsensowną żółtą kartkę, co w konsekwencji daje mu czerwoną(gdyż kilka chwil wcześniej obejrzał już żółty kartonik) i wylatuje z boiska. Na nasze szczęście, Wisła nie potrafiła nawet zagrozić naszej bramce strzeżonej przez Ćwiczaka. W taki oto sposób odnosimy swoje 8 zwycięstwo w lidze, oraz przedłużamy passę meczów bez porażki. (Statystyki meczu)
  8. _____________________________________________ Po dosyć łatwym zwycięstwie nad Partyzantem, 5 dni później udaliśmy się do Małogoszczy, by zmierzyć się z trzecim zespołem ligi, tamtejszą Wierną. Do składu po zawieszeniach i urazach wracają Gancarczyk oraz Kaganek. Po dwóch dobrych meczach liczyłem, że tym razem również bezproblemowo poradzimy sobie z zespołem wiernej. Bolesnym dla nas faktem było to, że w tym meczu na pewno nie wystąpi nasz najlepszy strzelec Filip Wójcik, który wciąż leczy uraz po ostatnim meczu z Partyzantem. Chciałbym cokolwiek napisać o przebiegu meczu... ale... to się mija z celem. Mecz był nudny, żadna z drużyn nie stworzyła sobie chociaż jednej dogodnej sytuacji strzeleckiej. Większość czasu mecz rozgrywał się w środku pola. Jedynym wartym zauważenia aspektem jest postawa Rafała Witka w 8 minucie, który perfekcyjnym wślizgiem zapobiegł sytuacji 1 na 1 dla Wiernej. Mimo zmian, w których swoje szanse dostali Piwiński, Popiela i Dziza wynik meczu pozostał taki sam. Po raz drugi remisujemy na własne życzenie. (Tabela)
  9. _____________________________________________ Kolejny mecz zaczynaliśmy bez zawodnika, który pauzuje za kartki - drugi raz za czerwoną kartkę musimy sobie radzić bez Gancarczyka. Po ciężkim meczu z Popradem mieliśmy troszkę czasu na zregenerowanie sił przed meczem z Partyzantem Radoszyce. Partyzant jak na razie spisuje się słabo, mają problem z wygrywaniem więc pozytywnie zapatrywałem się w ten mecz. Już w 3 minucie mieliśmy emocje, gdy Węgrzyn w głupi sposób podcina Hajduka, po czym sędzia wskazuje na wapno. Rzut karny pewnie wykorzystuje Czarnecki i mamy 1:0 dla gości. Mecz nie zaczął się po naszej myśli, lecz... to zagranie Rafała Witka przejdzie chyba do historii. Niesamowity cross, od naszej 16stki pod 16stkę rywali, gdzie idealnie odnalazł się Wójcik, który doprowadza do remisu! Na wyrównanie czekaliśmy tylko 6 minut. Następnie do rzutu wolnego przystępuje będący w gazie Wójcik, strzela, Zieliński broni, lecz przy dobitce Ślęzaka nie miał szans. Mamy 2:1 co ustala wynik spotkania. Do końca meczu nic wielkiego się nie działo, żaden z zespołów nie zrobił akcji godnej zauważenia. Warto wspomnieć, że nasz najlepszy snajper w 56 minucie w skutek kontuzji wypada z gry na 3-4 tygodnie. Takim oto sposobem wygrywamy drugie spotkanie z rzędu i umacniamy się na pozycji lidera. (Statystyki meczu)
  10. _____________________________________________ Po przegranej u siebie z Garbarnią w zespole coś zawrzało. Widziałem po minach, że byli strasznie wściekli na siebie, że tak zawalili mecz, więc byłem pozytywnie nastawiony na starcie z Popradem Muszyną. Drużyna zrozumiała, że mamy potencjał by walczyć o awans do II Ligi i takie mecze mogą nas od niego oddalić. Jeszcze nigdy nie widziałem takiego zaangażowania na treningach jak po tej porażce, obawiałem się tylko, że zbyt duża motywacja może zadziałać na nich destruktywnie. Do meczu przystępowaliśmy bez Drwala, który w ubiegłym meczu obejrzał dwie żółte kartki, co w konsekwencji dało mu czerwoną, oraz pauzujących za kartki Witka i Węgrzyna. Linia obrony została znacznie osłabiona, ale trzeba było walczyć. Od pierwszych minut chcieliśmy narzucić swoje tempo gry. Kolejny raz pierwsza odsłona gry była nasza. Poprad nie stworzył na dobrą sprawę ani jednej sytuacji. Najpierw w 20 minucie błąd obrońcy nie wykorzystał Wójcik, który fatalnie uderzył w sytuacji sam na sam z Bombą. Lecz już 10 minut później, nie pomylił się gdy po raz drugi dostał prezent od obrońców Popradu i dał nam prowadzenie 1:0. Po tym golu ruszyliśmy do ataku, Wójcik miał kilka swoich szans, lecz tuż przed przerwą po doskonałym podaniu Gałuszki w sytuacji sam na sam Popiela trafia na 2:0 i tak zeszliśmy do szatni. Obawiałem się drugiej połowy, gdyż ostatnio nie wychodziły nam za dobrze. W pierwszych dwóch minutach mogliśmy już zakończyć mecz: najpierw Popiela przestrzelił w 100% sytuacji, a kilka sekund później Adamski nie trafił... do pustej bramki. Niewykorzystane sytuację lubią się mścić. W 62 minucie po składnej akcji Piszczek doprowadza do bramki kontaktowej. Zrobiło się lekko niebezpiecznie, lecz za sprawą niesamowitego tego dnia Wójcika wychodzimy ponownie na dwu bramkowe prowadzenie. Idealne dogranie Popieli i mamy 3:1. Mecz był pod nasze dyktando... do 80 minuty. Wtedy za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Gancarczyk. Szybka zmiana, za Ślęzaka wchodzi Więcek do wzmocnienia obrony. W 89 minucie fatalny błąd popełnia właśnie wyżej wspomniany Więcek, który w polu karnym fauluje Mężyka. Kilka sekund później Orzechowski zamienia 11stkę na bramkę kontaktową. Popradowi brakło już czasu, a my wracamy z Muszyny z 3 punktami! Wracamy na fotel lidera! (Statystyki meczu)
  11. Już na samym wstępie muszę przeprosić wszystkich czytelników - na obecną chwilę nie będę umieszczał wpisów tak jakby "Z pamiętnika menadżera". Czasowo przerosło to moje oczekiwania, ostatnio nie mam czasu na wymyślanie co rusz nowych historii, oraz moja kreatywność powoli sięga dna. Myślałem, że uda mi się ciągle pisać te kartki z pamiętnika, ale jak widać przeliczyłem się. Bardzo przepraszam tych, którzy lubili czytać moje wypociny. Od tego wpisu będę zdawał tylko relację z meczy. Jeszcze raz przepraszam najmocniej. _____________________________________________ Nie będę ukrywał, że nieco denerwuje mnie tak napięty terminarz mojego zespołu. Po ciężkim meczu z Sołą mieliśmy tylko na dobrą sprawę dwa dni odpoczynku przed meczem z Garbarnią. Trzy mecze w ciągu jednego tygodnia, to dla mnie na takim poziomie rozgrywkowym to jakieś nieporozumienie, no ale z władzą nie wygrasz. Po ostatnim pechowym remisie chcieliśmy przedłużyć dalej swoją passę meczów bez porażki. na nasz stadion przyjechał siódmy zespół III ligi małopolsko-świętokrzyskiej - Garbarnia Kraków. Miałem spory ból głowy kogo wystawić na ten mecz, połowa składu była strasznie zmęczona i nie nadawała się zbytnio do gry, na dodatek za kartki pauzował stoper Kamil Pawlak. Pierwsza połowa przebiegała po naszej myśli. W 10 minucie Popiela wrzucił do Adamskiego, który zgrał na 11 metr, gdzie Wójcik bez problemu umieścił piłkę w siatce, co dało nam prowadzenie. Garbarnia nie potrafiła się przedostać przez naszą obronę i do przerwy dociągnęliśmy spokojne prowadzenie. Natomiast to, co się stało w drugiej połowie było dla mnie ogromnym rozczarowaniem. Moi zawodnicy wyszli na drugą odsłonę, tak jakby zapomnieli jak się gra w piłkę. Zamknęliśmy się na swojej połowie, czego efektem było fatalne zagranie Węgrzyna, który podał sam na sam Masiudzie i w 64 minucie padł gol wyrównujący stan meczu. Żeby tego było mało, wręcz identyczny błąd popełnia Jamróg i w 75 minucie kolejny błąd obrońców wykorzystuje tym razem Pluta. Garbarnia miała jeszcze dużo okazji do podwyższenia wyniku, lecz w bramce świetnie spisywał się Ćwiczak. Niestety po raz drugi mecz kończyliśmy w 10. Drwal nie wytrzymał presji wyniku i w 89 minucie za drugą żółtą kartkę wyleciał z boiska. Mimo zmian w zespole, nie udało się odrobić strat. Swoje szanse otrzymali w 65 minucie Banach, który zmienił Wójcika oraz Ślęzak który zmienił Piwińskiego. W 78 Popielę zmienił Dziza. Przegrywamy pierwszy mecz w tym sezonie, mam nadzieję, że zespół zareaguje pozytywnie na ta porażkę i w następnym meczu odniesiemy zwycięstwo. (Statystyki meczu)
  12. @ Spajk - Jak na razie maszyna działa bez zarzutów, skutecznie bronimy to i skutecznie atakujemy, oby to trwało jak najdłużej! Dzięki za pozytywne słowa, pięć! _____________________________________________ Odcinek 9: "Urocza sekretarka" Wczorajszego dnia prezes powiedział, że ma dla mnie pewną niespodziankę. Strasznie byłem ciekaw, ale sądziłem, że to kolejny alkohol w podzięce za dobre wyniki. Następnego dnia moje zdziwienie było ogromne. Okazało się, że Krzysiek przedstawił mi moją, nową osobistą sekretarkę. Na jej widok włosy stanęły dęba.. Młoda, zgrabna kobieta miałaby się zajmować moimi sprawami? Huh.. Nie będę ukrywał, że wolałbym jakąś starszą, niezbyt zgrabną kobietę do pomocy - wiadomo, facet jak facet, różnie może się zachowywać przy tak seksownych sekretarkach. Na początek dałem jej kilka prostych zadań, zobaczymy czy się nadaje do tej roboty. _____________________________________________ Nie zwalniamy tempa! Na odpoczynek po ciężkim wyjeździe do Krakowa nie mieliśmy zbyt dużo czasu, gdyż kilka dni później na Jaskółcze Gniazdo miał się stawić vice-lider III ligi małopolsko-świętokrzyskiej - Soła Oświęcim. Do meczu przystępowaliśmy bez Kaganka i Tyla, którzy leczą swoje kontuzje, oraz bez Gancarczyka i Drwala, którzy pauzowali za kartki. Mimo zmęczenia, postanowiłem, że wystawię możliwie najmocniejszy skład. Od pierwszego gwizdka prowadziliśmy grę, lecz nie potrafiliśmy się przebić przez żelazną defensywę Oświęcimia. Dopiero po odważnej decyzji Filipa Wójcika, zdobywamy prowadzenie! Filip huknął jak z armaty! Strzałem z okolic 20 metra pokonuje Khodanovycha i mamy 1:0. Soła zaraz po naszej bramce miała szansę na wyrównanie, lecz w sytuacji sam na sam okazał się lepszy Ćwiczak. Uczulałem moich podopiecznych, by uważali zaraz na początku drugiej połowy.. Można mówić... 4 minuty po wznowieniu do siatki Ćwiczaka po składnej akcji trafia Snadny. Próbowaliśmy zmienić wynik, ale wszystko kończyło się tylko na chęciach. W 59 minucie rozgrywającego słabe zawody Adamskiego zmienił Mateusz Banach, w 71 minucie Piotra Gałuszkę zmienił debiutujący w niebieskich barwach Piwiński, a w 82 Kazika zmienił Karol Dziza. Mimo wszystko, podtrzymujemy dobrą passę 6 meczy bez porażki.
  13. @yaneck1 - Jak można o tym zapomnieć? ___________________________ Odcinek 8: "Coraz więcej whisky..." Ostatnie dni mi upłynęły na poważnych refleksjach. Może żona miała rację? Czy ja już nie wpadam nałóg alkoholowy? Po każdym meczu jadę po zapas whisky na następny tydzień, to już się staje powoli chore. Muszę to ograniczyć bo inaczej stracę pracę i rodzinę, tylko nie wiem co mogę zrobić... Do grupy AA się nie zapiszę, bo zaraz te hieny dziennikarskie podłapią temat i wysmarują mnie w swoich miernych dziennikach. Nie! Koniec z tym! Na biurku stoją dwie półlitrowe butelki mojego ulubionego trunku, próbując się przełamać, by wylać ich zawartość do ubikacji popadam w coraz większą panikę. Wtedy właśnie uświadamiam sobie, że mam problem z alkoholem. Wszyscy na mnie liczą, a ja... Obiecałem sobie, że skończę z tym. Przełamałem się, opróżniłem zawartość butelek w ubikacji, spłukałem i zaraz po tym wziąłem zimny prysznic, trzeba wziąć się w garść! ___________________________ Dzień przed meczem z Hutnikiem Nowa Huta odbyłem dosyć ciekawą rozmowę z prezesem mojego klubu. Minęły dopiero 4 mecze, a tu już dostałem zielone światełko od zarządu. Mówił, że wszyscy są pod wrażeniem mojej pracy, że są pełni uznania za moje wyniki i takie tam. Mi się troszkę zachciało śmiać, bo dopiero minęły 4 kolejki, a przed nami jeszcze zostało 30 - więc wszystko mogło się zdarzyć. Po meczu z Łysicą mieliśmy aż tydzień przerwy, w ten czas mogliśmy zregenerować siły, odpocząć i przećwiczyć nowe schematy w naszej grze. Doskonale wiedzieliśmy, że wyjazd do Nowej Huty będzie tym jednym z najtrudniejszych w obecnym sezonie. Do składu po kontuzji powrócił Andrzej Gancarczyk, głównie dlatego, że dwójka stoperów jest zagrożona pauzą za żółte kartki - więc nie ma co ryzykować utraty dwóch stoperów w jednym meczu. Ten mecz był istną powtórką meczu z Łysicą. W 7 minucie do siatki rywali trafia Szymon Adamski, a do końca meczu już nie widzimy żadnych bramek. O ile mecz z Łysicą był pod względem dobrych sytuacji bramkowych bogaty, tak ten mecz był bogaty, ale w brutalną grę, czego efektem było obejrzenie dwóch czerwonych kartek. Pierwszą z nich otrzymał Gancarczyk w 74 minucie, za drugi brutalny faul, a drugą w 90 minucie Krzysztof Świątek również za drugi faul. Mecz był bez większej historii, walka w środku pola zdominowała cały przebieg meczu. Swoje szanse po stronie Unii otrzymali w 46 minucie Kaganka zmienił Popiela, w 65 minucie Węgrzyna zmienił Jamróg a w 74 minucie za Drwala wszedł Kret. (Statystyki meczu) (Tabela) ___________________________ Przed nami koniec okienka, a więc czas na lekkie podsumowanie transferów. Do klubu z wolnych transferów dołączyli: Jakub Kaganek, Andrzej Gancarczyk, Łukasz Ćwiczak oraz Irkali Gherkenashvili. Z klubu 22 lipca do Resovi Rzeszów przeszedł Piotr Drozdzowicz za kwotę 0zł, natomiast 30 sierpnia do klubu dołączył 33 letni były zawodnik Skry Częstochowej, Sławomir Piwiński za kwotę 0zł. Jest to koniec transferów w letnim okienku, budżet klubu zbytnio na tym nie ucierpiał.
  14. Odcinek 7: "Pijąc przed TV.." Jak co wieczór zasiadłem przed telewizorem, z szklanką whisky. Tego wieczora miałem pracować nad taktyką pod zespół Łysicy Bodzentyn, ale tak okropnie mi się nie chciało, nie miałem do tego głowy. Znudzony przełączałem kanały, aż w końcu trafiłem na informacyjny. Reporter żywiołowo dawał sprawozdanie z jakiegoś zdarzenia. Otarłem oczy ręką, bo lekko obraz mi się zamazywał z powodu chęci snu. Dziennikarz relacjonował katastrofę która zdarzyła się we Francji - pewna grupa osób zaczęła strzelać do cywilów. Aż mi włosy zdębiały. To jest niepojęte, jak można tak się zachowywać? Dla mnie jest to niewyobrażalne.. Za niedługo Mistrzostwa Europy, a tam takie rzeczy się dzieją? Ja gdybym był szkoleniowcem reprezentacji, pewnie bym długo myślał, czy warto jest ryzykować życie dla czegoś takiego. Usłyszałem jakieś kroki, do pokoju wchodzi żona i mówi: "Ty znów pijesz? W przeciągu tygodnia wypiłeś z trzy półlitrowe butelki whisky. Dziś nie zbliżaj się do mojego łóżka". "Aua" - pomyślałem - "Czy może ja mam problemy z alkoholem?", po czym się zaśmiałem - przecież to nie mogło być możliwe - "Pewnie żona znów dramatyzuje" - tak zakończyłem swoje przemyślenia i poszedłem spać do salonu. ___________________________ Zwycięska passa trwa. Po trzech zwycięstwach z rzędu, przyszedł mecz z Łysicą Bodzentyn, na ich stadionie. Wiedziałem, że nie będzie to łatwy mecz - według bukmacherów faworytem tego spotkania byli właśnie gospodarze. Na szczęście na ten mecz do składu wrócili kontuzjowani Kaganek i Gancarczyk. Patrzyłem z optymizmem na to spotkanie, jesteśmy na fali - więc co może pójść źle? Mecz rozpoczął się tak jak zwykle - od mocnego uderzenia Unii. Już w 6 minucie do siatki rywali trafił Szymon Adamski, który niewątpliwie jest objawieniem początku tego sezonu - chłopak gra wręcz fenomenalnie! Wykorzystał zamieszanie po rzucie rożnym i wpakował piłkę do siatki. Oba zespoły stwarzały sobie sporo sytuacji. Po naszej stronie do siatki rywali pięknym strzałem zza 16 metra mógł trafić Gałuszka. W 60 minucie w miejsce powracającego po kontuzji Jakuba Kaganka wszedł Łukasz Popiela. Niestety w kolejnym meczu odnosimy stratę zawodnika, w 74 minucie w skutek kontuzji(naciągnięcia mięśnia uda - 4/5 tygodni) boisko opuszcza Marcel Tyl, a w jego miejsce wskakuje Igor Ślęzak. Do końca meczu już nie obejrzeliśmy bramek, a końcowe minuty to walka o utrzymanie wyniku, dużo niepotrzebnych wybić, próba utrzymania się jak najdłużej przy piłce. Jeszcze w 81 minucie Adamskiego zmienił Karol Dziza. Jest to już 4 mecz wygrany z rzędu przez 'Jaskółki'! (Statystyki meczu) Zachęcam do komentowania, oraz oceniania mojej kariery/opowiadania.
  15. @MaKK - Nie wiedziałem, że trzeba tak robić. Spróbuję tak zrobić, jak mi się nie uda, to będziesz musiał mi wytłumaczyć co i jak z tym. :P ___________________________ Odcinek 6: "Chwila relaksu" Dobrze nam zrobił ten ostatni wieczór, właśnie tego potrzebowaliśmy - chwilki dla siebie, pobycia trochę sami. Mówi się, że gdy w domu ci się dobrze układa to i w pracy ci dobrze idzie. Jakby nie patrzeć, to stwierdzenie u mnie znajduje swoje obicie. Jesteśmy po dwóch ważnych wygranych na początku sezonu, powiem szczerze, że nie spodziewałem się takie startu. Chłopcy szybko zrozumieli moją filozofię, na treningach panuje miła atmosfera, więc wyniki muszą przychodzić. Cieszy mnie również to, że sprawiamy coraz większe zainteresowanie wśród tutejszych kibiców, już nie liczy się tylko żużel w tym mieście, wreszcie coś pozytywnego - ale może być jeszcze dużo, dużo lepiej. Za niedługo moja mała ma urodziny, nie mam zielonego pojęcia co jej mogę kupić.. Miałem w te wakacje zabrać je na wycieczkę do Barcelony, lecz.. No właśnie, miałem odpocząć od piłki a tu znów zasiadam na ławce trenerskiej. ___________________________ Nie spodziewałem się takiego startu, dwa mecze - dwa zwycięstwa 3:1. Chłopcy naprawdę zaczęli grać ładnie. Po meczu z Wisłą mieliśmy na dobrą sprawę dwa dni odpoczynku i już w sobotę mieliśmy grać u siebie z Wolanią Wolą Rzędzińską. To był dobry czas na danie moim zawodnikom trochę odpoczynku, wykazanie się rezerwowym. Teoretycznie ten mecz powinien być dla nas spacerkiem, Wolania to jeden z głównych kandydatów do spadku, ale nie wolno żadnego przeciwnika lekceważyć. Tak wiec dałem odpocząć kilku zawodnikom, gdyż za tydzień czekał nas ciężki mecz z Łysicą. Nie spodziewałem się, że zdominujemy tak ten mecz. Wolania przez 90 minut... nie oddała ani jednego strzału na naszą bramkę. Całkowicie jednostronne widowisko. Gdybyśmy mieli lepszą skuteczność, zapewne byłoby to łatwe i wysokie zwycięstwo. A tak obejrzeliśmy tylko jedną bramkę w 19 minucie do siatki rywali trafił Irkali Gherkenashvili, który kilka minut później musiał już opuścić plac gry na wskutek kontuzji(skręcenie kolana - 4/5 tygodni). Do końca meczu kontrolowaliśmy wynik. W słupek trafił jeszcze Gałuszka. Mecz bez większej historii, ważne 3 punkty w kontekście całego sezonu.
  16. Odcinek 5: "Bo rodzina jest najważniejsza..." Po ostatnim incydencie, kiedy no nie oszukujmy się - trochę przesadziłem z alkoholem, miałem z żoną i córką 'ciche dni'. Nie sądziłem, że aż tak zareagują na tą moją niesubordynację tego dnia. Czekałem kilka dni z nadzieją, że im przejdzie, zaczynałem się czuć w domu jak jakiś intruz, krótkie polecenia od żony i tyle by było z rozmowy. W końcu nie wytrzymałem, pytam: "Długo jeszcze będziesz odstawiać taką szopkę? No fakt, trochę przesadziłem z tym alkoholem i zawiodłem, ale to przecież nie jest powód do tego, by robić takie sceny." - odpowiedzi nie usłyszałem. Wtedy mnie coś ruszyło, chwyciłem za telefon i szybko zarezerwowałem stolik na wieczór w jednej z najlepszych restauracji w Tarnowie. Następnie telefon do teściowej, czy nie zajęłaby się małą, bo chciałem z Mariolką wyskoczyć na jakąś kolację. Więc wróciłem z treningu z drużyną jak zawsze, coś pomarudziłem, że zawodnicy nie wykonują moich poleceń i mówię: - Może ubierzesz tą czerwoną sukienkę, którą Ci ostatnio kupiłem? - Niby po co? - odpaliła żona. - Dziś wieczorem wychodzimy, nie powiem Ci gdzie i po co, po prostu ubierz tą sukienkę. Weroniką zajmie się Twoja mama, już z nią to ustaliłem. Widziałem duże zaskoczenie na twarzy żony, nie ma się co dziwić, ostatni raz kiedy wychodziliśmy gdzieś razem to było jeszcze przed urodzeniem się Weroniki, czyli... jakieś 10 lat temu. ___________________________ Długo nie mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa nad Czarnymi, gdyż już za kilka dni mieliśmy grać z jednym z faworytów do wygrania ligi - rezerwami Wisły Kraków. Po ostatnim meczu ze składu wyleciał na 2 tygodnie skrzydłowy, Jakub Kaganek(stłuczenie żebra), dzięki czemu swoje szanse mieli zmiennicy na pokazanie swoich umiejętności. Długo myślałem, czy nie dać odpocząć kilku zawodnikom, bo zaraz po meczu z Wisłą czeka nas starcie z Wolanią, ale postawiłem wszystko na jedną kartę. Wóz albo przewóz. W między czasie wpłynęła oferta z Pogoni Siedlce za naszego kluczowego pomocnika, Marcela Tyl, lecz została natychmiastowo odrzucona - kwota którą proponowali była niezbyt wystarczająca. Tak więc w deszczową środę udaliśmy się do Myślenic, gdzie swoje mecze rozgrywają rezerwy 'Dumy Krakowa'. W składzie dokonałem małych zmian: w miejsce kontuzjowanego Kaganka, wszedł Łukasz Popiela a Jamróga zmienił Witek. Mecz rozpoczął się od mocnego uderzenia gości - już w 4 minucie po wrzutce Adamskiego do siatki strzałem głową trafia Popiela. Lepiej ten mecz dla nas nie mógł się zacząć! Lecz... szybko naszą radość ostudził Tomasz Sabała, który po samodzielnej akcji dwie minuty po naszej bramce, pokonuje Ćwiczaka i mamy 1:1. Oba zespoły zrobiły dobre widowisko dla zgromadzonych kibiców. W 14 minucie faulowany w polu karnym przez Guedesa był Wójcik, a jedenastkę na bramkę zamienił Witek. Do końca połowy nic wielkiego się już nie wydarzyło. Pierwsza połowa mimo wyniku należała do Wisły. Na drugą odsłonę wyszliśmy zmotywowani, by nie utracić zdobytej przewagi. Już w 48 minucie mogło być 3:1 dla gości, lecz strzał Adamiaka trafił tylko w słupek. Kolejnie Filip Wójcik dwukrotnie obił obramowanie bramki Bieszczada, ale i to nie przyniosło skutku w postaci gola. W 54 minucie został zmieniony Jan Kret za Łukasza Jamróga, a w miejsce Marcina Drwala wszedł Igor Ślęzak. Mecz wciąż przebiegał na dosyć wysokim poziomie i ostatnia zmiana w drużynie gości odbyła się w 67 minucie, za Marcela Tyla wszedł Gruzin, Gherkenashvili. Gdy już wydawało się, że nie zobaczymy więcej bramek w 78 minucie po zamieszaniu w polu karnym do siatki trafia wcześniej wprowadzony Jamróg, który ustala wynik spotkania. (Statystyki meczu)
  17. Odcinek 4: "Warszawa jest piękna... ale wracamy do rzeczywistości" Po meczu miałem chwilę by przyjrzeć się miastu. Po odprawie meczowej powiedziałem, żeby zespół wracał sam, a ja się jeszcze porozglądam po mieście. Było to moje pierwsze spotkanie z Warszawą, nigdy wcześniej tu nie byłem. Oczywiście odwiedziłem m.in bazy treningowe, stadion Legii, przez chwilę marząc o potędze swojej Unii. Niestety szybko na ziemię sprowadził mnie przysłowiowy "kanar".. Z tego wszystkiego zapomniałem kupić bilet, co kosztowało mnie 100zł. Po tym incydencie nie miałem już sił na zwiedzanie stolicy, wróciłem do domu. Wróciłem do domu, a na biurku już czekał na mnie mój ulubiony trunek - Jonnie Walker, kochana żona wiedziała co mi najlepiej poprawi humor po porażce mojego zespołu. Do rana już nie zmrużyłem oka, kolejny mecz przecież już za niedługo, więc całą noc analizowałem ostatnie mecze Czarnych, by móc ich dobrze rozpracować. Następny dzień miałem wolny, więc po "upojnej" nocy musiałem odespać. Schodząc do kuchni zobaczyłem zapisaną kartkę: "Dzięki, że zapomniałeś o tym, że mieliśmy jechać z Werą na zakupy, bo za miesiąc ma szkołę. Pojechałyśmy same.". W głowie mi szumiało wciąż wczorajszym whisky, jakoś zbytnio się tym nie przejąłem - najważniejszą potrzebą było tylko ukoić pragnienie, tą suchość która mnie dopadła. ___________________________ Po ostatniej porażce z rezerwami Legii trochę sobie odpoczęliśmy od futbolu. Na przygotowanie do pierwszego meczu sezonu mieliśmy aż 13 dni! Ten czas poświęciliśmy na trening ustawień taktycznych jak i zgrania zespołu. Wreszcie nadszedł ten dzień, dzień mojego debiutu w III Lidze, jako trenera 'Jaskółek'. Na kilka dni przed meczem, ze składu wypadł Krystian Kurek w skutek kontuzji(naciągnięcie mięśni grzbietu - 5/6 tygodni), więc jego miejsce w kadrze meczowej wskoczył Łukasz Popiela. W Warszawie podobała mi się postawa moich zawodników, mimo tego, że zmieniłem co nieco w składzie, to ustawienie oraz polecenia były bez zmian. Widzę, że chłopcy z każdym dniem coraz bardziej rozumieją moją filozofię gry, co mnie niezmiernie cieszy. Przejdźmy do meczu, który nie zaczął się dla nas zbyt dobrze. W 8 minucie, już przegrywaliśmy 0:1. Bałem się jak zareaguje na to mój zespół, jak widać niepotrzebnie się obawiałem. Do przerwy schodziliśmy z wynikiem 2:1 dla 'niebieskich'. W przerwie na drobny uraz skarżył się Kaganek, więc swoją szansę dostał Łukasz Popiela. Mecz był pod naszą kontrolą, w 72 minucie w obawie przed czerwoną kartką boisko opuścił Marcin Drwal, a w jego miejsce wszedł Igor Ślęzak oraz w 82 minucie rozgrywającego dobre zawody Filipa Wójcika zmienił Gruzin, Gherkenashvili. Gdy wydawało się, że nic już się nie wydarzy w 85 minucie faulowany był właśnie Gruzin, a minutę później rzut karny na bramkę zamienił Łukasz Popiela. Tym oto sposobem odnosimy zwycięstwo na rozpoczęcie sezonu. (Statystyki meczu)
  18. @MaKK - Masz rację, moja pomyłka. Jakoś dziwnie mi się skojarzyło, że to jest druga runda, ale nie kwalifikacji. :P ___________________________ Odcinek 3: "Od teraz tylko liga!" Po zwycięstwie nad Polonią w rzutach karnych, dało się wyczuć większe zainteresowanie moją osobą. Następnego dnia idąc rano po świeże bułeczki, doznałem największego szoku. Płacąc za tradycyjne zakupy ranne (bułki, mleko, jajka, herbata w saszetkach, masło, szynka, ser) pani kasjerka, ni stąd ni zowąd poprosiła mnie o autograf. Ja całkowicie zszokowany całą sytuacją nie za bardzo wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Jestem menadżerem Unii dopiero od kliku tygodni, na dobre jeszcze nie oswoiłem się z miastem a tu po jednym meczu jestem już tak rozpoznawanym człowiekiem w Tarnowie? Ku mojemu wielkiemu zadowoleniu, okazało się, że sprzedawczyni jest mamą jednego z moich podopiecznych - 17letniego Filipa Wójcika. Po części kamień spadł mi z serca, ponieważ pomimo tego, że zawód który wykonuję naraża mnie na 'bycie rozpoznawalnym' to cenię sobie ponad wszystko przestrzeń osobistą. Ale dosyć moich osobistych przemyśleń, do kolejnego meczu pozostało tylko 3 dni... Mariola, gdy usłyszała że mamy wyjazd do Warszawy od razu zaczęła planować, to co mam ze sobą zabrać na ten kilkudniowy wyjazd. Z jednej strony to dobrze, miałem dzięki temu dużo czasu, by przemyśleć jak ustawić zespół przeciwko rezerwom Legii... ___________________________ W 3 rundzie kwalifikacyjnej do Pucharu Polski, przyszło nam się zmierzyć z rezerwami stołecznego klubu - Legii Warszawa. Na nasze nieszczęście, to właśnie Legia w losowaniu została wybrana na gospodarza. Czekał nas długi i kosztowny wyjazd do Warszawy, co w mojej myśli nie było dobre dla zespołu. Na regenerację sił mieliśmy tylko 4 dni! Zaznaczając, że po ostatnim meczu urazów nabawiło się dwóch naszych kluczowych obrońców: Andrzej Gancarczyk(naciągnięcie mięśnia czworogłowego uda - 5/6 tygodni) oraz Robert Witek(rana cięta uda - 3 tygodnie) sytuacja kadrowa nie wyglądała za ciekawie. No ale w 22 osobowej kadrze udaliśmy się do Warszawy na mecz. Gdy dostałem raport przedmeczowy i zobaczyłem skład gospodarzy, to myślałem, że to jest jakaś kpina. Zespół rezerw, a w jego składzie takie gwiazdy jak Tomasz Brzyski, Bartosz Bereszyński, Arkadiusz Malarz czy Michał Kucharczyk. Więc od początku wiedziałem, że ten mecz będzie jednym z najtrudniejszych spotkań. Ustawiłem zespół podobnie jak 4 dni temu, przed meczem mówiąc chłopcom by zagrali na spokojnie - Legia musi wygrać ten mecz, my tylko możemy - gdyż od samego początku nie przywiązywałem zbytniej wagi do tych rozgrywek. Mecz zaczął się od kilku naszych kilku ataków, lecz Malarz w bramce był tego dnia bezbłędny. Po w miarę ciekawej pierwszej połowie oba zespoły schodziły z wynikiem 0:0. Lecz to co się zdarzyło zaraz po przerwie zburzyło moje wszystkie plany na drugą połowę, Legia w 47 minucie po prostym błędzie w obronie trafia bramkę, która ostatecznie ustala wynik spotkania. (Statystyki meczu)
  19. @MaKK - Na przyszłość postaram się popracować nad interpunkcją i literówkami, zawsze miałem z tym problem w szkole. Być może dlatego, że chcę za bardzo koloryzować, czego efektem są te drobne błędy. @Morpheus - Cudzysłów w temacie był zamierzony, jeżeli naruszyłem jakikolwiek punkt regulaminu w tworzeniu tematu, to głęboko przepraszam. ___________________________ Odcinek 2: "Byleby nie przegrać..." Po średnim okresie przygotowawczym, długo zastanawiałem się na kogo postawić w pierwszym meczu o stawkę - "Przecież to już blisko, a ja mam pustkę w głowie" - pomyślałem sobie pewnego wieczoru. Dodatkowo pierwszy oficjalny mecz, rozgrywany na własnym stadionie, przeciwko swojej publiczności nie napawał mnie optymizmem. W głowie mi szumiało od przeróżnych myśli, przeróżnych taktyk, które miały na celu pomóc nam w osiągnięciu sukcesu. Z każdym dniem, stres był coraz większy, przecież czeka mnie pierwszy mecz o stawkę od przeszło 2 lat. Dużo myśli przeszywało mi głowę: "Co się stanie jak dostaniemy niezły oklep?", "Kibice strasznie liczą, że pomogę im odnieść sukces, a jak na razie jest to droga bardziej przez ciernie niż przez płatki róż.". Tak mijały dni, aż do samego meczu. Wreszcie nadszedł ten dzień, 22 lipca 2014 - ta data będzie zapamiętana jako mój oficjalny debiut w roli szkoleniowca Unii Tarnów. Przed meczem przekazałem moim chłopcom, co mają robić - utrzymywanie się przy piłce i cierpliwe rozgrywanie, miały konsekwentnie przybliżyć nas do strzelenia upragnionej bramki. Widać było, że jeszcze większość zespołu, mówiąc kolokwialnie, 'nie załapała' mojego stylu gry. Lecz z pierwszym gwizdkiem sędziego, zeszły ze mnie wszystkie obawy, stresy i inne zmartwienia. Od teraz liczył się tylko ten mecz... ___________________________ Przejdźmy do meczu. W 2 rundzie Pucharu Polski, Unia Tarnów przed własną publicznością mierzyła się z zespołem Polonii Bytom(która niegdyś grała w Ekstraklasie). Od początku było wiadome, że ten mecz nie będzie należał do łatwych. W swoich przedmeczowych założeniach, kazałem grać zespołowi spokojną i cierpliwą piłkę. Postanowiłem wystawić od pierwszych minut trzech z czterech moich nowych nabytków - Łukasza Ćwiczaka, Andrzeja Gancarczyka i Jakuba Kaganka. Od początku spotkania inicjatywę przejęli gospodarze. Nasz zespół co rusz próbował zaskoczyć rywali, lecz w bramce przeciwników nienagannie spisywał się Przemysław Frąckowiak. I tak do przerwy utrzymał się wynik remisowy. Po przerwie obaj menadżerowie próbowali zmienić coś w swoim stylu gry, próbując wprowadzić 'świeżych' zawodników. W 66 minucie za 17-letniego napastnika Filipa Wójcika wszedł Irakli Gherkenashvili, dla którego był to również oficjalny debiut w barwach Unii, następnie w 76 minucie Marcina Drwala zastąpił Igor Ślęzak. Niestety zmiany nie przyniosły oczekiwanych efektów, gdyż po 90 minutach wynik był wciąż remisowy - 0:0. W dogrywce w 102 minucie zszedł słabo spisujący się w tym meczu Szymon Adamski, a w jego miejsce wszedł Karol Dziza. W dogrywce mimo kliku ładnych akcji, nie zobaczyliśmy bramki, więc zwycięzcę tego spotkania musiały wyłonić rzuty karne. (Statystyki meczu tutaj). W serii rzutów karnych zespół gospodarzy nie miał sobie równych - na 5 wykonanych 5 zostało trafionych.
  20. Długo myślałem, nad tym kogo poprowadzić. Po skraszowanym zapisie, gdzie Portsmouth wyprowadziłem z League Two do BPL nie miałem pomysłu za co się złapać. Wtedy trafiła mnie znakomita myśl! Może zrobić to samo co zrobiłem w Anglii, tylko w Polsce? Tak więc swą przygodę rozpoczynam na nowo, z zespołem który znajduje się ode mnie o kilkadziesiąt kilometrów – Unią Tarnów. Gra: Football Manager 2015 Wersja gry: 15.30 Ligi grywalne: Anglia [6], Polska [4], Francja [3], Hiszpania [3], Holandia [2], Niemcy [3], Portugalia [2], Rosja [2], Szkocja [2], Szwajcaria [2], Włochy [3]. Dodatki: PLU 1.01 Rozmiar bazy danych: Duża Odcinek 1: „Złe dobrego początki…” Siedząc spokojnie przed telewizorem, popijając ze znudzeniem whisky, które dostałem w prezencie od żony, słyszę mocne wycie telefonu. Myślę, kto normalny może dzwonić o tej porze, przecież jest około północy. Biegnę szybko po telefon, by nie pobudził wszystkich mieszkańców domu. Odbieram, a w słuchawce słyszę: - Tadek? Przyjedź jutro na 13 do Tarnowa, mam dla Ciebie niezłą ofertę. – powiedział na ‘dzień dobry’. Nie bardzo mogąc poznać po głosie kto to dzwoni mówię: - Człowieku, kim Ty jesteś? Wiesz która jest godzina? Nie przypominam sobie, żebyśmy byli na T – wystrzeliłem, byłem lekko podenerwowany że ktoś śmiał mi przerwać mój wieczorny seans. - Jak to kim jestem? Z tej strony Krzysiek, Krzysiek Zieliński. Nie pamiętasz mnie? Razem chodziliśmy do szkoły. Słuchaj, spotkajmy się jutro o 13 w „Sfinxie” i ci wszystko wjaśnię. - Niech ci będzie, do zobaczenia jutro. – odpowiedziałem. Całą noc spędziłem na zastanawianiu się, co mógł oznaczać ten ‘tajemniczy telefon’. Szybko wyszukałem w google informacje na temat Krzyśka, z których wynikało, że jest on prezesem Unii Tarnów, która aktualnie gra w III lidze małopolsko-świętokrzyskiej. Już wtedy zacząłem się domyślać, jaką to ofertę ma mi do przedstawienia. Następnego dnia stawiłem się punktualnie, na 13 w umówionym miejscu – Krzysiek już czekał. Po serdecznym przywitaniu, wymienieniu kilku zdań na tematy prywatne, wreszcie przeszliśmy do najważniejszej części spotkania. - Słuchaj, nie będę owijał w bawełnę. Potrzebujemy cię. Nasz klub w ostatnich latach nie notował zbyt wysokich wyników, a chcemy by Tarnów nie kojarzył się szerszej liczbie odbiorców tylko z żużlem. Więc jak? Następnie przedstawił mi sytuację klubową, propozycję kontraktu, a ja obiecałem, że dziś wieczorem odezwę się do niego, czy współpracujemy razem, czy jednak dziękuję – wiadomo, takie rzeczy trzeba skonsultować z żoną, która w większości przypadków ma najważniejsze zdanie. I tak się stało. Kilka dni później, 37 letni Tadeusz Paszczyszyn (na wymogi kariery tak nazwany jest nasz bohater) objął stery w III Ligowej Unii Tarnów. _____________________________________________ Klub: Z.K.S Unia Tarnów Krótka charakterystyka: Jak już wyżej zostało wspomniane, głównym bohaterem tej kariery jest 37 letni mieszkaniec Limanowej - Tadeusz Paszczyszyn (Profil). Głównym celem, jakie przed sobą postawił menedżer jest niewątpliwie walka o awans do II Ligi, mimo że wsparcie zarządu jest znikome. Klub w głównej mierze musi polegać na graniu wychowankami, gdyż budżet transferowy liczy 0zł, natomiast budżet na pokrycie wynagrodzeń zamyka się w granicach 3 tyś zł. Prawdopodobnie, zespół pod wodzą Paszczyszyna, będzie grał w systemie 4-1-2-2-1. Ogólnie rzec ujmując, warunki do pracowania nie są zbytnio zachęcające. Kiepskie obiekty sportowe, kiepska szkółka młodzieżowa, sztab szkoleniowy również nie jest wysokiej rangi - ale nie ma co narzekać, pracowało się z gorszymi. Przed moim zespołem są 4 spotkania kontrolne, w których będę próbował nowych ustawień, oraz ocenię przydatność poszczególnych zawodników. Co do sztabu, to wielkich roszad na razie nie planuję - spróbuję przepracować pół roku z tymi osobami, które od lat zasiadają w sztabie szkoleniowym. Mimo ograniczonego budżetu, udało mi się przeprowadzić 4 transfery. Pierwszym z nich był prawy ofensywny pomocnik, którego najpilniej poszukiwałem - brak piłkarza w kadrze o takich możliwościach gry. Mój wybór padł na 22 letniego Jakuba Kaganka, który wcześniej grał w I Ligowej Bytovii. Jak na realia budżetowe klubu, myślę że będzie dobrym wzmocnieniem składu. Drugim zawodnikiem, który dołączył do nas na zasadzie wolnego transferu jest Andrzej Gancarczyk, doświadczony środkowy obrońca - kolejna pozycja, która potrzebowała natychmiastowego wzmocnienia. Kolejnym wzmocnieniem, tym razem już na podstawie kontraktu tymczasowego jest bramkarz, Łukasz Ćwiczak, który niewątpliwe przerasta pod względem umiejętności swoich konkurentów w bramcę Unii. No i ostatnim zawodnikiem, pozyskanym również na takiej zasadzie jak wyżej wymieniony bramkarz, jest młody Gruzin, grający na pozycji napastnika Irakli Gherkenashvili. W meczach sparingowych idealnie odnajduje się tytuł tematu jak i tego odcinka. W 4 rozegranych meczach nie potrafiliśmy uzyskać wyniku zwycięskiego. Na sam początek przegraliśmy 2:1 z Izolatorem Boguchwała, następnie zremisowaliśmy bezbramkowo z zespołem I Ligi - Zagłębiem Sosnowiec, kolejno doznaliśmy wysokiej porażki Wisłą Płock(która również jak Zagłębie występuje w I Lidze) 1:4, by na sam koniec zremisować 1:1 z zespołem MTK Budapeszt. (Wyniki dostępne tutaj) To jak na razie na tyle, przede mną oficjalny debiut na ławce trenerskiej - 1 runda Pucharu Polski. Zapraszam do komentowania i oceniania, co zmienić, co dodać i wgl - jest to moja pierwsza kariera opisywana, więc proszę o wyrozumiałość. Pozdrawiam. ;)
×
×
  • Dodaj nową pozycję...