Skocz do zawartości

me_who

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    33 679
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    420

Zawartość dodana przez me_who

  1. Padła mi pralka, a że ma 20 lat prawie, więc pora szarpnąć się na nową. Pralka typu małego, wsad tak do 6kg, rozmiar 80x60x40, pakowana od przodu. Budżet ~1000 złotych. Nie musi mieć miliona programów, bo pranie to głównie ubrania 40 stopni i ręczniki w 95, żadnych firanek, butów, dywaników itp. Fajnie, jakby wirowanie miała sensowne, żeby ciuchy były prawiesuche po wyjęciu z pralki. Nie wiem czy to wchodzi w skład wymagań, ale korzystam z kapsułek, nie wiem, może jakieś pralki nie mogą, więc wolę zaznaczyć.
  2. Kurde, ja w ogóle nie ogarniam tych szczepień. Wyraziłem chęć w styczniu. W marcu przeszedłem COVID, wiem, że muszę odczekać 3 miesiące od wykonania testu żeby się zaszczepić, więc u mnie wychodzi 8 czerwca. Jak był ten fakap 01.04. co "przez przypadek" mogli się zapisać 40+, to u mnie w pracy wszyscy się elegancko pozapisywali, na Pfeizerka, na maj. A ja nadal nie mam żadnego skierowania, zakładam, że dostanę w czerwcu, tak? Ale teraz jak uwolnią szczepienia, a ja będę się mógł zapisać dopiero wtedy, to termin będę miał na Bóg wie kiedy. A nie chcę drugi raz przechodzić.
  3. Może dlatego dorzuciłem "oczy", bo w Alinoe to właśnie one grały główną rolę
  4. Kiedy dojdziesz do tomiku, który był chyba jedną z najbardziej traumatycznych lektur dzieciństwa, Oczy Alinoe? Boże, jak mi to zryło baniak. A swoją drogą korci mnie zrobić kącik otaku i opisać moje mangi, może się ktoś zainteresuje
  5. Wpłaciłem. Spokoju by mi to nie dało.
  6. Tłumaczyłem, że u mnie w tym roku priorytetem są sprawy zdrowotne, a konkretnie pewna operacja W maju będę być może widział kiedy jest jej termin. Z pierwotnych wyliczeń wychodziło, że być może to być właśnie lipiec/sierpień. Ale koronawirus tak pozmieniał pracę szpitali, że jest duże prawdopodobieństwo, że to będzie jesienią, zimą albo za rok. Dziękuję
  7. Ja bym bardzo, bardzo chciał, ale odpowiedź mogę dać dopiero w końcówce maja. Jeśli będą miejsca i będę mógł jechać, to oczywko wpłacę.
  8. Może jeszcze ktoś sobie pyka w HoI4, więc info, że szykują się spore zmiany w grze Polską. Link
  9. Szarpnąłem się jakiś czas temu na season passa i wyszedł pierwszy dodatek - Northern Lords dodający wiele smaczku graniu, jak łatwo się domyślić, watażkami z Północy. Uspokajam, że nie jest on uważany za główne danie season passa, bo EXPANSION 1 nadal jest nieznane. Zmiany pojawiły mi się w poprzednim sejwie, ale że byłem już w okolicach 1050 roku, to zaczynając nową grę w IX wieku zauważam jak dużo mnie ominęło. Nawiasem mówiąc tamten sejw się zakończył katastrofa, gdy miałem już olbrzymie Imperium Północne (Anglia, Irlandia, Szkocja, Norwegia) i dominującą role w regionie. Ale jeden błąd i następcą została niezguła, chyba jedyny w rodzie lollard. Do tego jak zwykle przy partition przedziwnie została podzielona domena, że ja zostałem z jednym hrabstwem. Oczywiście nie było szans odpierać kolejnych rebelii, do tego wprowadziłem szalone pomysły jak feudalizm, który spowodował, że pieniądze w liczbie 4000 wyparowały w dwa lata wojen, a przy dochodzie +0,2 xD w czasach pokoju nie było sensu grać. Ale wracając do Northen Lords - są nowe jednostki, widziałem casus belli nazwany "varangian adventure", który nie wiem na czym polega, bo jest dostępny dla maksymalnie książąt, są nowe wynalazki. Jest grand blót, czyli wielkie składanie ofiar odbywające się co 9 lat. Po wygranej wojnie można stawiać kamienie runiczne ku czci bohaterów. Wprowadzono pojedynki, które mają formę minigry tekstowej w układzie papier-nożyce-kamień. Oczywiście bardzo dużo kosmetycznych zmian. Ale to dopiero parę chwil z obcowaniem. Dodatek luzem kosztował oidp 25 zł, byłem pewien, że zmienią tylko kosmetykę, więc jestem dość pozytywnie zaskoczony. Poprzednio swoich sił próbowałem na Morzu Północnym, teraz zagram troszkę trudniej, bo z Gotlandii, więc daleko do zasobnych anglosaskich ziem. Za to już bez ironmana, to ponad moje siły
  10. Po zakończeniu sejwa afrykańskiego zacząłem grać "wikingami" z Szetlandów. Po zjednoczeniu wysp pod berłem książęcym przez kolejne dziesiątki lat skupiłem się na wyprawach łupieżczych, co niewyobrażalnie napchało mi kiesę i dodawało masę prestiżu. Przekonałem się też jak bezcenni na początku gry są czempioni, którzy przy prowess powyżej 20 praktycznie koszą wszystko co staje im na drodze. A co dopiero, jak ma się w wyprawie 14 takich, z czego jeszcze 5 jest berserkerami. Aaaanyway, no nie można bez końca siedzieć na tych wyspach, więc korzystając z zamieszania w Szkocji najechałem ich w celu zagarnięcia całego Królestwa. Była to jedna z najgorszych wojen jakie toczyłem - nie byłem w stanie przechylić szali zwycięstwa powyżej 75% a bez sprzętu oblężniczego każdy zajęty teren zużywał całkowicie zapasy. Wracałem do domu, żeby uzupełnić w tym czasie Szkoci odbijali i tak przez 15 lat. 4 razy kontrakt najemnikom musiałem przedłużyć, 2000 złota na to poszło, straszne dzieje Ale w końcu się udało starym sposobem "na stolicę" gdzie wartość pochwyconych jeńców przechyliła szalę wygranej. I tutaj zostałem zasypany tysiącem wiadomości. Najpierw - chyba nieostrożnie dość - założyłem nowe królestwo Wysp Północnych, potem musiałem posprzątać absolutny bałagan jaki powstał w wyniku braku tytułów książęcych. Ale teraz stoję przed kolejnym dylematem: gra mi proponuje zamianę sukcesji z confederate partition na elekcję (skandynawską?). Gra za bardzo nie wyjaśnia o co chodzi, z porad w internecie też nie mogę rozkminić czy jest to korzystne. Czy na przykład wyłącza się automatyczne tworzenie tytułów królewskich po śmierci władcy? Jeśli tak, to jestem w stanie zaryzykować, ale jeśli grozi to utratą korony na rzecz jakiegoś zbyt silnego wasala, to chyba po prostu zatrzymam kolejne podboje do czasu "wynalezienia" partition.
  11. me_who

    Seriale telewizyjne

    Kajko i Kokosz (Netflix) Jak na pierwszą próbę zekranizowania komiksu to nawet udane. Problemem może być, że jest zdecydowanie za krótkie (5x13 minut) co może spowodować, że nowi widzowie nie zdążą polubić się z bohaterami, tym bardziej, że nie ma żadnego wprowadzenia. I jest to problem, bo imo serial jest skierowany do młodszego odbiorcy, tak w okolicach 10 roku życia, a nie jestem pewien, czy tacy młodzi widzowie są zaznajomieni z komiksem. Jeśli miał być to serial skierowany do widza, który się wychował na Kajku i Kokoszu, to mimo wszystko jest zbyt dziecinny, mimo prób przemycenia tych "doroślejszych" żartów, jest ich zwyczajnie za mało. Także wychodzi, że najlepiej oglądać razem ze swoją pociechą, jeśli taki był cel to imo trafione. Kreska poprawna, choć odrobinę inna niż ta komiksowa, animacja również porządna, bardzo ładne kolory. Jeśli chodzi o dubbing zdecydowanie najlepszy jest Hegemon mówiący głosem Grzegorza Pawlaka (Skipper z Pingwinów), inne głosy nie przeszkadzają, więc ok. Mam nadzieję, że nakręcą więcej odcinków, choć jak będą tak obcinać fabułę komiksów jak w odcinku Złoty Puchar, gdzie dwutomowy komiks zredukowano do 13 minut to szybko będą musieli sobie znaleźć nowych scenarzystów.
  12. me_who

    Filmy

    Właśnie mam wrażenie, że podkreślanie jaka Marla to jest silna i niezależna, jest lesbijką i w ogóle ludzie nienawidzą ją nie dlatego, że jej zachowanie to skurwysyństwo najwyższej próby, ale dlatego, że JEST SILNĄ KOBIETĄ (tak wynikało z reakcji na oplucie jej przez tego biednego desperata z pierwszej sceny filmu) to było takie koło ratunkowe, które niby miało budować pozytywny odbiór. Ale to sztuczne podkreślanie jaka to ona jest niesamowita, bo jest kobietą niezależną imo tylko dorzucało do pieca. Podobno cały zamysł reżysera polegał na tym, że są sami źli i może bym nawet kupił pomysł, gdyby nie koszmarne poprowadzenie fabuły od fragmentu gdy Od tego momentu jest już zgroza i katastrofa fabularna.
  13. Tak, ale nie tak liczne. Był moment, że było sporo albinosów, ale jakoś w głównej gałęzi rodu te cechy nie przetrwały.
  14. Pochwalę się latami inżynierii genetycznej. Owszem trafiały się nieudane gałązki, gdzieś na świecie są domy mojej dynastii gdzie są nadliczbowe karły i albinosi, trafiały się inbredy, które musiały być usuwane z dalszej "hodowli". Jednak na koniec mamy dynastię, gdzie cechami dziedzicznymi jest genius, herculean i beautiful
  15. Doszedłem chyba do endgame w CK3 i jak tak jest za każdym razem to suabo Owszem prowadzenie podwójnego imperium i posiadanie swojej religii jest super, ale chyba coś zrobiłem źle, skoro mam dochód ledwo 40 złota miesięcznie i armię około 45 tysięcy. W dużym uproszczeniu mogę się rozwijać na czterech kierunkach, ale tak naprawdę na jednym. Bo na trzech pozostałych: muzułmanie z Hiszpanii, Maroka i Algierii z armią 120 tysięcy muzułmanie z Bliskiego Wschodu z armią 145 tysięcy przerośnięte papiestwo (pas ziemi od Skandynawii do Libii) z armią 58 tysięcy, z czego 35 to najemnicy. Mimo tego, kolejni papieże mają do dyspozycji około 50-60 tysięcy złota i stabilny dochód +230 miesięcznie o_O To papiestwo to przypadek, więc nie będę rozdzierał szat, ale muzułmanie są chyba jacyś OP. Szczególnie Ci bliskowschodni, to jest drugi mój sejw, gdzie wjechałem w drugą połowę XIV wieku i znowu jest tam potworny kolos pożerający wszystko wokoło mający monstrualne możliwości mobilizacyjne i absolutną lojalność poddanych. Jestem ciekaw jak się to będzie przedstawiać w kolejnym sejwie czy znowu muzułmańskie szczypce z Zachodu i Wschodu zacisną się na Europie. A powoli podsumowując sejw w Afryce - praktycznie tylko religia, imiona, być może szaty, tereny i jeden (!) oddział wojska odróżnia grę od tej w Europie. Są te same eventy z tymi samymi tłami tak samo opisane, na polowaniu ścigamy dziki (nie guźce ) i lisy, a jedynym wyróżnikiem jest chyba krokodyl w rzece. To troszkę za mało, fajnie że mapa tam sięga, ale musi być coś więcej żeby dodać klimatu i pogłębić wczuwkę.
  16. me_who

    Filmy

    O wszystko zadbam (Netflix) Dawno mnie tak żaden film nie zgrzał. Pierwsze około 45 minut skakałem na kanapie z radości jakie cudeńko znalazłem, żeby na końcu siedzieć wkurwiony. Zmarnowano naprawdę fajny pomysł na film robiąc z tego gunwo-pseudo-akcyjniaka z niepotrzebnym imo afiszowaniem gurl power. Marla Grayson to bezwzględna hiena (o sobie mówi lwica), której pomysłem na życie jest wykorzystanie dziury w systemie, który pozwala oddać staruszka pod skrzydła opiekuna prawnego bez wiedzy zainteresowanego. Będąc jego opiekunem Marla umieszcza klienta w luksusowym ośrodku, który tak naprawdę jest złota klatka, a sama spienięża majątek by pokryć rachunki za swoje rzekome usługi dla dobra podopiecznych. Któregoś dnia Marli trafia sie w ręce prawdziwy rarytas - samotna staruszka nadziana hajsem po uszy. Marla wprowadza machinę w ruch i świat babci w ciagu pol godziny staje na głowie, a Marla błyskawicznie spienięża wszystkie ruchomości i nieruchomości, skoro babcia i tak jest sama, a spod ręki Marli do końca życia sie nie wydostanie. Okazuje sie, ze o babcie jednak ktoś pyta i nie jest to ktoś miły. I w tym miejscu zapowiadało sie na naprawdę ciekawa batalie, tym bardziej, ze zainteresowanym jest nie kto inny jak Peter Dinklage, wiec możemy wykorzystać jego charyzmę i umiejetność grania przebiegłych osób. Mogliśmy liczyć na pojedynek dwóch spaczonych umysłów, które inteligentnie zwalczają sie. Moglismy może liczyć, ze Marla poczuje na własnej skórze co wyprawia. NOPE. Film zamienia sie w tandetnego akcyjniaka z plot armourami takimi, ze płakać sie chce, niebywałym dziurami logicznymi, uproszczeniami i bzdurami, a samo starcie obu osób jest maksymalnie spłycone. Od pewnego momentu nawet można przewidywać kolejne sceny, bo są tak odtwórcze, ze zęby bolą. O zakończeniu nie pisze, kto chce to zobaczy. Zmarnowany potencjał, zmarnowany Dinklage, zmarnowany entuzjazm z początku i w sumie dwie godziny. Nie polecam, chyba, ze ktoś chce być świadkiem marnacji ciekawego pomysłu.
  17. To uczucie, gdy żona Cię zdradza z zamaskowanym grubaskiem Aczkolwiek skubany jest podrywaczem jak widać bo umiejętnościach
  18. Odpowiedź brzmi: można. Ale co się przy tym narobiłem, to pewnie jak to bywa z Zakonami - skóra nie warta wyprawki. Najpierw podstawowy kłopot - zacofanie level hard. W związku z tym, że i tak rozwój terytorialny nie ma sensu, to postawiłem na gwałtowny skok cywilizacyjny i dwóch kolejnych władców całkowicie poświęciło się nauce. Gdy już ogarnęliśmy jak budować umocnienia, to się okazało, że ta technika może posłużyć tylko do poprawienia palisad, a nie zbudowania nowych "zamków". No a zamek/miasto to podstawa żeby Zakon miał siedzibę. Skoro nie mogę zbudować, muszę zdobyć. Ale jak, skoro wkoło wszyscy plemienni? Na szczęście z ratunkiem przyszedł islam, który przebił się przez Saharę i pozwolił nowym wyznawcom sformowanie struktury klanowej i co za tym idzie - budowę miast i zamków. Na cel obrałem sobie ziemie Gao (na mapie wyżej to jest Tagant). Po krótkiej wojnie zdobyliśmy w końcu jakieś cywilizowane tereny z potencjalną bazą Zakonu. Fundamenty położone. W tak zwanym międzyczasie nowa królowa poświęciła się całkowicie teologii (szamaństwu?) i zbierała piety. Powód prosty - reforma Orisi i zapewnienie sobie ekskluzywności w korzystaniu z przyszłego Zakonu. Królowa mocno się przykładała do swojej religijnej pasji i wkrótce została prorokiem. To mi pozwoliło wyliczyć ile jeszcze piety muszę zdobyć by zreformować religię - wyszło, że 3000, więc mogłem się zająć czymś innym. A miałem czym. Po tym jak daaaawno temu miałem w garści trzy tytuły królewskie i król był zszedł, zostało nasze Igbo-Benue oraz Yorubaland i Hausaland, które przez dziesięciolecia tkwią w śmiertelnym uścisku nawzajem się wyżynając. To mi nie przeszkadzało zasadniczo - do czasu. W moim królestwie bawiąc się w naukowców i teologów całkowicie przegapiłem moment, w którym moi wasale skonsolidowali swoje księstwa i stali się troszkę za bardzo ambitni. Zapragnęli korony. I idealnym celem okazały się dla nich skłócone królestwa Yorubalandu i Hauslandu. Raz udało mi się dość szybko (10% postępu) spacyfikować próbę przejęcia korony Yorubalandu, ale w drugim przypadku doszło prawie do wojny domowej, gdzie mój wasal z wielkim bólem (81% postępu wojny!) musiał przerwać inwazję Hauslandu. Igbo-Benue się utrzymało w swoich granicach. I nadszedł dzień, gdy na liczniku pojawiło się 3000 piety. I zonk. Nie mogę zreformować. Panika, hurr, sapanie, durr. Okazało się, że zapomniałem, że dawno temu zostawiłem w Yorubalandzie Święte Miejsce w Ife i zamiast 3 wymaganych mam 2. A WIĘC WOJNA! (uzasadniona, dla dobra wiary ). Yorubaland trochę się stawiał, zaskakująco dobrze - okazało się, że skubańcy wynajęli najemników (co przyniosło im sukces na krótką metę, ale mi później 100 złota za złapanego dowódcę). Wojna wygrana, miejsca święte są. Nadejszła wiekopomna chwiła - reforma Orisi. Pozmieniałem to co chciałem (o jednym zapomniałem, ale to później), królowa została nową głową wiary i włala, mamy zreformowaną religię. Nasz Zakon będzie naszą własnością przez najbliższe lata, a może i na zawsze Niestety wyprstrykałem się z piety, a królowa już dobiegała 70, więc w każdej chwili mogła zejść. A trzeba uzbierać 1000 na sformowanie Zakonu. Śmierć królowej spowodowałoby kłopot taki, że ziemie na których była potencjalna siedziba Zakonu miały przypaść drugiemu synowi, a nie następcy. Wolałem nie testować czy mogę takiemu gagatkowi wcisnąć potem Zakon na siłę czy konieczne byłoby odbieranie tytułów. Na szczęście ori czuwały nad królową i w końcu po latach starań stworzyła pierwszy afrykański zakon wojowników, którzy ogniem i maczugą będą bronić wiary przodków Masa pracy wykonana, na zegarze znowu 4 rano. Kładąc się spać przypomniałem sobie, że reformując religię zapomniałem dodać jako dogmat możliwość wstępowania do zakonu A chciałem by nadprogramowe i liczne potomstwo trafiało do Zakonu, a nie szwędało się po świecie ze swoimi claimsami. Także słodko-gorzki sukces, dużo napracowania i historia Afryki pisana na nowo. Krok następny - let's get feudal!
  19. Też mam pada do Xboxa, z prostej przyczyny. Na PC z Windows domyślnym padem jest pad do Xboxa - w grach masz obłożenie przycisków odnoszące się do oznaczeń xboxowych.
  20. Oczywiście, tylko nie wiem jak wyliczyć ile miałbyś zapłacić Po 10 zł każdemu? Znaczy @lad , @Dudeki mnie
  21. I znowu mi się odechciało grać. Jednak to confederate jest zbyt wkurwiające. No serce mnie boli, jak musze oddać 2/3 ziem i 3/4 wojska bo się jakieś tytuły tworzą z automatu po śmierci władcy Edyta: ale kurr... gram, bo ta gra jak już porwie, to siedzisz i grasz Teraz mam koncepcję stworzenia "zakonu" wojowników Orisi, ciekawe czy przy takiej religii można mieć takich ancymonów.
  22. Obiecana mapa, już po wchłonięciu Yorubalandu: I radosna afrykańska familia:
  23. Wczoraj sobie na chwilkę chciałem odpalić CK3 i pograć w Afryce, tak kontrolnie, żeby zobaczyć jak to tam wygląda i...grałem do 4 nad ranem. Ale było warto. Z maleńkiego plemienia Ibibo leżące na wschód od delty Nigru przy granicy z niezdobytymi dżunglami dzisiejszego Kamerunu stworzyłem przez te parę godzin całkiem poważne królestwo Igbo-Benue jednocząc wszystkie okoliczne ziemie pod moim berłem. Co ciekawe conferderate partition ukuło mnie tylko raz, na sam koniec sesji. Miałem nieutworzony drugi tytuł królewski (Yorubaland), który niestety stworzył się z automatu po śmierci króla co spowodowało oderwanie się kilku ziem "od macierzy" i zapewne dzisiaj doprowadzi do bratobójczej wojny. Niestety droga do Imperium (Cesarstwa?) Gwinei jest jeszcze bardzo daleka Mapki może wjadą jak będę w domu, ale jestem na nowo tak podjarany grą, że musiałem się podzielić Z różnic jakie zauważyłem, to największą jest całkowita równość kobiet i mężczyzn, więc nie ma drżenia o narodziny syna W ogóle nie ma drżenia o narodziny, bo władca poza żoną/mężem może mieć 3 konkubiny (konkubentów) i dzieci z takiego związku również wchodzą do dziedziczenia (z małą karą -1 do dyplo). Na wojnę rusza się całą familią nieomal, bo zdarza się tak, że czempionami są kuzynowie, konkubiny, siostry i wujowie Tak liczna familia ma też plus, że zawsze jest jakiś bombelek na podorędziu, żeby zawrzeć sojusz. Gorzej, że nie dla każdego wystarcza ziemi. Nie do końca jeszcze rozgryzłem religię (Orisi) bo ma dość odmienne od "naszych" podstawy i katalog cnót/grzechów. Na minus, to postęp nauki jest dramatycznie powolny, no ale mogłem się tego spodziewać.
  24. me_who

    Kącik absurdalny

    To już znam argument - są gender studies, więc się przeciwstawimy nauką o rodzinie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...