Skocz do zawartości

el_eldorador

Użytkownik
  • Liczba zawartości

    951
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez el_eldorador

  1. Olimpia Grudziądz to klub aspirujący do gry w Ekstraklasie. Gdyby doszło do takiej sytuacji, że Olimpia awansuje, to byłby to jej pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Najlepszym zawodnikiem tego zespołu jest Michał Piter-Bucko, 29-letni środkowy obrońca. Polska 1.Liga (10/34) | 19 września 2015 | 4. Olimpia - 1. Legia 0:0 Gracz meczu: 7.6 - Michał Pawlik (Olimpia) Budziłek - Bereszyński, Dzięcioł, Górka, Hołownia - Kalinkowski, Szczepański - Żyro, Tomasiewicz, Ojamaa - Napora Na stadion centralny w Grudziądzu według zapowiedzi miało przyjść około trzech tysięcy kibiców. Założenia te były prawdziwe i sędzia Tarnowski przy takim akompaniamencie rozpoczął mecz. Po chwili można było odczuć, że, ilość kibiców na trybunach może być adekwatna do gry obydwu klubów na boisku. Ani Olimpia, ani Legia nie była chętna do prowadzenia gry. Pierwszy strzał został oddany przez zawodnika Olimpii - Banasiaka, który z rzutu wolnego ustawionego na mniej więcej 20. metrze posłał piłkę w trybuny. W 11. minucie dzięki klepce Tomasiewicza ze Szczepańskim piłkę w polu karnym otrzymał Napora. Młody napastnik nie wykorzystał jednak tej sytuacji, podając wręcz piłkę Fabiniakowi. Na kolejną akcję musieliśmy trochę czekać, w 23. minucie piłkę do Napory zaadresował Żyro. W polu karnym pojawił się jednak Hołownia, który utrzymał piłkę i ściągnął na siebie kryjącego go obrońcę. Chwilę później zdecydował się oddać piłkę naszemu napastnikowi, a ten zmarnował drugą sytuację w tym meczu, strzelając w sposób zbyt łatwy, aby pokonać bramkarza gospodarzy. Mecz okazał się tak nudnym, że do 45. minuty kibice nie ujrzeli już żadnej akcji godnej najmniejszej uwagi. Patrząc na pierwszą połowę, trzeba na pewno pochwalić Michała Pawlika. Ten 20-letni pomocnik całkowicie zneutralizował zagrożenie ze strony Tomasiewicza, który nie istniał w tym meczu. W 62. minucie mieliśmy dotychczas najgroźniejszą sytuację, kiedy to, Radović zastępujący Ojamee postanowił przekonać się, czy jeszcze potrafi sprintować. "Polski Serb" pokazał, że jeszcze to potrafi i dośrodkował gdzieś na typowe dołożenie nogi. Nie spodziewał się jednak, że Fabiniak pomyśli, że to strzał, wypuszczając piłkę przed siebie. Na nasze nieszczęście dobrze zaasekurował go Jary, który przytomnie wybił piłkę panu bogu w okno. Blisko stał już tam Napora i gdyby nie przytomna reakcja obrońcy gospodarzy, na tablicy widniałby zupełnie inny wynik. Miro, nie odpuszczał i w 64. minucie pokazał, że potrafi zrobić więcej w dwie minuty, niż Ojamaa przez całą pierwszą połowę. Kolejny sprint i kolejny powód do wstydu dla paru Żołądź/Piter-Bucko, który nie byli w stanie go zatrzymać. Szkoda tylko, że w podobnej dyspozycji nie był dzisiaj Tomasiewicz, który po podaniu ze skrzydła minął się z piłką. Pawlik po tym niespodziewanym prezencie od środkowego pomocnika gości wybił piłkę daleko od bramki. W 67. minucie presje na swoje bramki chciał przenieść Szczepański, kiedy to rozpoczął festiwal strzałów z daleka. Za pierwszym razem był najbliżej, podjął próbę strzału, która została jednak zneutralizowana przez dobrze dysponowanego Pawlika. Pożniej było tylko gorzej i po żadnej z prób bramkarz nie miał nawet podwyższonego ciśnienia. W dzisiejszym spotkaniu byliśmy niesamowicie bezsilni. Pomocnik Pawlik i obrońca Jary wybijali nas z rytmu. Mecz musiał się więc zakończyć pierwszym remisem w mojej trenerskiej karierze.
  2. Zawisza Bydgoszcz ma w swoim składzie paru niezwykle utalentowanych zawodników: Kamila Drygasa, Arkadiusza Gajewskiego czy Damiana Ciechanowskiego. Wspierają ich zawodnicy bardziej doświadczeni, ale również z możliwością przyszłej kariery na wyższym poziomie: Mica, Alvarinho czy Jakub Kosecki, który jest wypożyczony z naszego klubu. Polska 1.Liga (9/34) | 16 września 2015 | 1. Legia - 4. Zawisza 2:0 (Waniek 72, Górka 83rzk) Gracz meczu: 7.3 - Aleksander Waniek (Legia) Budziłek - Lewczuk, Górka, Wiszorowski, Misiak - Masłowski, Trąbka - Radović, Tomasiewicz, Ojamaa - Cichocki W składzie na mecz musiało dojść do pewnych roszad, zaczynając od kontuzjowanego Adama Ryczkowskiego, który złamał kość ramienną i będzie pauzował przez około 8 tygodni. Jego naturalnym zmiennikiem jest Henrik Ojamaa, na którego ustawiła się kolejka chętnych, po tym, jak wrócił z wypożyczenia. Ojamaa na razie tylko zaznaczył, że chciałby się przenieść do jednego z klubów tureckich, a jego kontrakt wygasa po tym sezonie, więc bardzo możliwe, że Estończyk opuści nasz klub. Na trybunach usiądzie również Bartłomiej Kalinkowski, który pauzuje za czerwoną kartkę, a Komisja Ligi ukarała go za ten występek absencją w jednym spotkaniu. Odpocząć też musi połowa składu. Zaczynając od obrony, na ławce usiądzie Mateusz Hołownia i Mateusz Wieteska, a w ich miejsce pojawią się dwaj młodzi zawodnicy, Wiktor Wiszorowski i Nobert Misiak. W pomocy zabraknie dwóch kluczowych zawodników Miłosza Szczepańskiego i Michała Żyrę, którzy zazwyczaj ciągnęli zespół w kryzysowych momentach. Tutaj jednak zmiana może nie być fatalna w skutkach, gdyż zastąpią ich: Mirosław Radović i Michał Trąbka, którzy w innym klubie z łatwością znaleźliby zatrudnienie, a w Legii przy tak dużej konkurencji na tych pozycjach grzeją ławę. Najbardziej zmęczony był Mikołaj Napora i jego miejsce w ataku przejmie Piotr Cichocki. Nowy klub znalazł Jakub Rzeźniczak i w zimie za 900 tysięcy euro dołączy do Aalborgu. Również bydgoski Zawisza zaskoczył w doborze składu, w 18-stce meczowej nie ujrzeliśmy Alvarinho. Sędzią tego spotkania jest Tomasz Radkiewicz i to on rozpoczął swoim gwizdkiem to spotkanie. Na sytuację bramkową w meczu musieliśmy trochę poczekać, aż do 14. minuty, kiedy to z akcją ruszyli goście. Portugalczyk Mica, z Cywińskim zagrali klepką, dzięki czemu Dej wyszedł na wolną pozycję i otrzymał podanie. Polski pomocnik nie wszedł jednak dobrze w mecz, strzelając w środek bramki do wychodzącego Budziłka. Kontrofensywę zawdzięczamy Grzegorzowi Tomasiewiczowi, który rozsyłał piłki na wszelakie strony. Po jednej z nich Radović był w stanie dośrodkować w pole karne, a Ojamaa za główkować i tylko dzięki dobrej interwencji Kaczmarka na tablicy nadal widniał wynik remisowy. Co ciekawe do końca pierwszej połowy już nic się nie zdarzyło, mecz wydaje się bardzo nudny jak na okoliczności. W 54. minucie z akcją ruszyli zawodnicy Zawiszy. Porcelis chciał poklepać z Micą, jednak ten odbił się od Misiaka i piłka trafiła pod nogi Budziłka. Nasz bramkarz zdecydował się na dalekie podanie i dzięki temu, że Strąk minął się z piłką, piłka poleciała dalej. Do niej dobiegł Cichocki, jednak w sytuacji sam na sam lepszy był od niego bramkarz gości i nadal nie byliśmy w stanie przechylić szali na swoją korzyść. W 66. minucie Zawisza pokazał, że jest bardziej konkretny i statystyki nie mają większego przełożenia na futbol, Cywiński po podaniu Drygasa rozejrzał się i wysłał piłkę na skrzydło. Tam gnał Mica, który skrzętnie wykorzystał brak zgrania wśród formacji obronnej naszego zespołu. Nie wiedział jednak, że za dokładnie parę sekund można będzie to samo powiedzieć o nim i jego partnerze z ataku, gdyż portugalski boczny pomocnik, zamiast podać do lepiej ustawionego Porcelisa, postanowił oddać strzał. W bezpośrednim pojedynku wygrał Budziłek, który sparował strzał na poza bramkę. Kolejne próby Cichockiego, były nieskuteczne i było wiadome, że ktoś będzie musiał z niego ściągnąć presję zdobywania goli. I tak w 72. minucie Górka postanowił dalekim wybiciem otworzyć drogę do dośrodkowania dla Ojammy. Estoński skrzydłowy rozejrzał się i dojrzał wprowadzonego parę minut wcześniej Wańka. Utalentowany środkowy pomocnik ofensywny z pierwszej piłki zaskoczył bramkarza Kaczmarka i mogliśmy się w końcu cieszyć z bramki. W 82. minucie po raz kolejny w akcji uczestniczył Ojamaa, który dośrodkował do Napory. Młody napastnik dopiero co wszedł na boisko i nie spodziewał się, że to po faulu na nim będzie karny. Do piłki podszedł Górka i pewnym jak zwykle strzałem na siłę pokonał bramkarza. Było to jego 5. trafienie z karnego w tym sezonie. Dzięki temu zwycięstwu oddaliliśmy się od najgroźniejszego rywala na osiem punktów.
  3. Wystarczyło Panie zapytać na PW. Jeżeli ten wywiad byłby w 100% przygotowany przez z0nka to niemiałby żadnego sensu A tak była kooperacja i prawdziwy wywiad, poszły ode mnie pytania, z0nk odpowiedział, wcześniej wykreował postać, więc ja w efekcie finalnym dopisałem wprowadzenie, po czym lekko podrasowałem pytania, pozostawiając sens, edytując je aby wywiad był jak najbardziej realny. Po tym z0nk otrzymał wersje finalną, dopracował jeszcze jakieś swoje zdania i poszło do publikacji po obopólnej zgodzie
  4. Ja przygotowałem pytania (wcieliłem się w rolę Zygmunta Gejzera ), a z0nk odpowiadał. Do tego lekko zmodyfikowałem to wszystko aby wyglądało koniec końców jako wywiad (w tym przypadku musiałem swoje pytania zmodyfikować), dlaczego więc uważasz że z0nk powinien umieścić ten post?
  5. Wprowadzenie: Nasz gość to jeden z najbardziej uzdolnionych dziennikarzy sportowych w kraju. Nie jest może zbytnio popularny, przez to, że wyemigrował i zajmował się głównie wydarzeniami w "soccerze" i amerykańskiej MLS. Tęsknota za domem sprawiła, że wrócił i obecnie pod swoje skrzydła wziął go Krzysztof Stanowski z portalu Weszlo. W tym wywiadzie sprawdzimy, czy posiada jeszcze wiedzę na temat polskiego futbolu. Przedstawmy zatem naszego gościa - Jakub Wyndrowicz. Zygmunt Gejzer: Pan jako dziennikarz, czy też obserwator widział zapewne już wielu trenerów, czy jest zatem możliwe, aby ktoś doświadczony przez "football managera" opanował polskie podwórko? Jakub Wyndrowicz (dziennikarz sportowy weszło): Realny świat to nie gra komputerowa. Nie znałem osobiście gry, ale słysząc kogo zatrudnił pan Leśnodorski postanowiłem spojrzeć co to. Gra przedstawia parę aspektów trenerki, ale w życiu nie mamy przed oczami kartki z informacją czy dany zawodnik ma umiejętność podania na ileś punktów. Manager musi umieć czytać grę z boiska, z treningów i musi umieć reagować. Dlatego opieranie swojego cv na tej grze to za mało. Na razie Ibrahimović robi to dobrze, ale ile w tym jest szczęścia? To ocenimy dopiero za parę miesięcy. Ale jeżeli człowiek, który dotychczas grał w grę komputerową osiągnie jakieś sukcesy, to musimy naprawdę się zastanowić gdzie stoi polska piłka i dlaczego jest to bagno. Czy zatem Legia, jest aby na pewno zarządzana profesjonalnie? Jakub Wyndrowicz: W dzisiejszym futbolu sztab zarządzający drużyną jest ogromny. Nie sądzę, że profesjonalizm Legii ucierpiał. Prezes podjął odważną decyzję, odbija się ona na wizerunku klubu, ale z tego co widzę nie ma tu problemu z podejściem do zawodu. Każdy wie co ma robić, każdy realizuje zadania i Ibrahimović póki co sprawdza się pokazując, że człowiek z zewnątrz może zrobić licencje i brać się do pracy w dobrze przygotowanym klubie. Bardziej mnie interesuje czy obecny manager potrafi dodać coś od siebie w treningach. Niby ma od tego ludzi, ale przecież to on ma decydujące zdanie i piłkarze muszą je szanować. A jeżeli widzą, że na trenowaniu zna się jak ja na prowadzeniu promu kosmicznego, to będzie potrzebował ogromnej dozy charyzmy, aby uniknąć buntu w szatni. Bogusław Leśnodorski w wywiadzie powiedział, że projekt Zygmunta Lewandowskiego, oparty stricte na wychowankach był irracjonalny, a teraz nowy trener - Jan Ibrahimović, idzie podobną drogą, czy zatem można zarzucić prezesowi hipokryzję? Jakub Wyndrowicz: Myślę, że przekręcamy teraz trochę słowa prezesa Leśnodorskiego. Zgadzam się ze stwierdzeniem, że trener Lewandowski podejmował irracjonalne decyzje i w efekcie tego projekt z wychowankami zawiódł. Jednak jeżeli wprowadza się ich do gry z głową i nie popełnia baboli jakie popełniał poprzedni trener Legii nie ma powodu do zmartwień. Także jedyną hipokryzją jest tu przekręcanie słów prezesa tak, aby zrobić z tego aferę. Jak oceniłby Pan zatem grę Legii Warszawa na początku 1. ligowych rozgrywek? Jakub Wyndrowicz: Wyniki mówią same za siebie. Poza jedną wpadką Legioniści są bardzo skuteczni. Oczywiście nie obyło się bez problemów jak w meczu pucharowym z Sandecją czy bez wpadki z Widzewem, ale przecież po 8 spotkaniach, z zaległym meczem Ibrahimović ma 3 punkty przewagi nad wiceliderem. Oczywiście pomaga mu fakt, że to Legia i każdy rywal mimowolnie bardziej skupia się na bronieniu niż atakowaniu. I jeżeli nie pojawią się irracjonalne decyzje, sama ta renoma klubu wygra im jeszcze wiele spotkań na tym poziomie. Czy istnieję w takim razie szansa na dublet Legii? W lidze idzie im na razie strasznie gładko, a w Pucharze Polski nadal są w grze. Jakub Wyndrowicz: Spadek z ligi to dla takiego klubu to katastrofa finansowa. Oczywiście oszczędzają sporo na pensji managera, ale przecież to nie ma szans równać się z zyskami z europejskich rozgrywek czy nawet z premiami ligowymi. Wojskowi powinni chcieć do nich wrócić jak najwcześniej, a sezon temu Miedź udowodniła, że gra w 1. lidze nie dyskwalifikuje w walce o puchar. Dublet więc powinien być nie marzeniem, a celem, który jest swoją drogą bardzo realny. A dwa dopiero w pucharze zobaczymy ile wart jest Ibrahimović, w końcu prędzej czy później trafi na kogoś z czołówki Ekstraklasy. Jeżeli pokona te przeszkody to może zaskoczyć w Europie, w końcu Legia to nie Miedź, ma dużo większy potencjał od klubu z Legnicy. Jan Ibrahimović wyrzucił z pierwszego składu Jakuba Rzeźniczaka, czy ta decyzja może się zemścić? Jakub Wyndrowicz: Rzeźniczak bardzo zawodził, mam wrażenie, że to jego zemsta za brak transferu. W innych okolicznościach mogłoby to grozić buntem w szatni, ale nawet ślepy widział, że ten zawodnik nie radzi sobie w tym sezonie. Uważam to za dobrą decyzję. Za mojego imiennika trzymam kciuki, w końcu jeśli wróci do dobrej dyspozycji, powinien być dominatorem na tym poziomie ligowym. Czy na tym etapie, jest Pan w stanie przewidzieć jak będzie wyglądała pierwsza trójka na koniec rozgrywek 1. ligowych? Jakub Wyndrowicz: Nie. Mamy dopiero wrzesień. W obecnej sytuacji jestem gotów postawić tylko na Legię jako zwycięzcę, ale nawet to nie jest jeszcze pewne. --- W role Jakuba Wyndrowicza wcielił się @z0nk, dzięki!
  6. el_eldorador

    Highway to heaven

    Mi się wydaje, że Ty po prostu dałeś szanse temu Olympiakosowi i mogę się założyć że on jeszcze awansuje
  7. W sumie, ma to sens. Nie wiedziałem, że tak zaawansowane techniki można stosować
  8. Naszym rywalem w ósmej kolejce, będzie zespół Wisły Płock. Wisła w swojej historii raz zdobyła Puchar Polski i w tym samym 2006 roku Superpuchar Polski. Gwiazdami zespołu są: wychowanek Zawiszy, 22-letni środkowy pomocnik - Jacek Góralski, 28-letni Chorwat - Igor Prahic i 24-letni Mikołaj Lebedyński. Polska 1.Liga (8/34) | 13 września 2015 | 2.Wisła Płock - 1. Legia 0:2 (Żyro 9, Radovic 86) Gracz meczu: 8.3 - Michał Żyro (Legia) Budziłek - Lewczuk, Wieteska, Górka, Hołownia - Kalinkowski, Szczepański - Żyro, Tomasiewicz, Ryczkowski - Napora Rotacja w składzie: Ernesta Dziecioła zastąpi w pierwszym składzie Mateusz Wieteska. Pierwszy gwizdek sędziego Dreschela zwiastował naprawdę dobre widowisko, obydwa zespoły są na podobnym poziomie sportowym, a paru zawodników Wisły z chęcią widziałbym u siebie. Dlatego nikt się nie zdziwił, kiedy to w 4. minucie klub z Płocka rozpoczął widowisko. Lis podprowadził piłkę i wybił ją daleko od bramki. Niestety Lewczuk, na którego leciała ta piłka, zawiódł i przepuścił, dzięki czemu Darmochwał doszedł do sytuacji sam na sam. Pomocnik gości, zamiast iść do końca, postanowił przerzucić sobie na drugą nogę, czym kompletnie się zamotał. Akcja straciła na tempie, przez co mógł już tylko oddać strzał rozpaczy, który nawet nie doleciał do bramki. W 9. minucie do akcji ruszyli nasi zawodnicy. Ryczkowski skrzydłem gnał jak młody Bóg, ale w końcu za próbę zatrzymania obrał sobie za cel Stepiński. Ta próba okazała się mniej więcej udana, gdyż już w stronę bramki młody skrzydłowy nie był w stanie się poruszać. W środku pola karnego dostrzegł jednak Naporę, który jak zwykle wziął na plecy rywala. Sama sytuacja wyszła więc na naszą korzyść, ponieważ piłka trafiła do Żyry, który lubi zaskakiwać i po raz kolejny to zrobił, strzelając w samo okienko z pierwszej piłki. Taki gol sprawił, że od razu poprosiłem mojego asystenta o powtórkę, a ten wyjął komórkę i pokazał mi ten idealny strzał, a ja złapałem się za głowę, bo rzadko widzi się takie rzeczy. W 17. minucie Prahic popełnił błąd, wybijając piłkę w kosmos, po czym piłkę otrzymał Wieteska. Środkowy obrońca posłał ją w ruch, do Tomasiewicza. Utalentowany pomocnik postanowił rozegrać i Napora po raz kolejny mógł pokazać, że co jak co, ale grać tyłem do bramki to on potrafi. Ta umiejętność sprawiła, że Mikołaj doszedł do sytuacji 1vs1 i strzelił bramkę, jednak okazało się, że był na spalonym. Do końca pierwszej połowy nie zdarzyło się już nic ciekawego. Dopiero w 55. minucie, Żyro-Tomasiewicz-Napora rozgrywali razem z klepki, aż w końcu środkowy napastnik naszego zespołu doszedł do sytuacji. Z 20. metrów oddał strzał bezpośrednio na bramkę, jednak trafił w poprzeczkę, a Grzesiu za wolno podbiegł do dobitki, dzięki czemu Stepiński swoją determinacją i zawziętością zdołał go dogonić. Obrońca Wisły wybił piłkę w trybuny, dzięki czemu spełnił prawdopodobnie marzenie jednego z dzieciaków. Swój kunszt później pokazał również i nasz zawodnik. Z autu po wybiciu rywala, skorzystaliśmy, poprzez podanie Holownii do Trąbki. Młody pomocnik dopiero co wszedł na boisko za Szczepańskiego, ale to nie przeszkodziło mu, w huknięciu z około 18. metrów w bramkę Lisa. Bramkarz gospodarzy raczej nie tak wyobrażał sobie dzisiejszy dzień, ponieważ po raz kolejny fart uchronił go od straty bramki, gdyż piłka trafiła w poprzeczkę. Niestety nie obyło się bez kartek i pierwszy raz będę musiał nakrzyczeć na Kalinkowskiego. Nasz pomocnik złapał w tym meczu drugą żółtą kartkę, przez co przez 30 minut musieliśmy radzić sobie bez niego. Ten 21-letni zawodnik jest wręcz kluczowym mechanizmem naszego wehikułu, ponieważ średnio na mecz wykonuje około dziewięciu odbiorów i ma procent celnych podań na poziomie 78%, dlatego ciężko jest nam grać bez niego, mimo że często nie widać jego wysiłku. Napór przeciwnika wzrastał. Nasz zespół jednak był dobrze dysponowany, zarówno w bramce, jak i w obronie. Budziłek robił, co mógł, żeby sytuacja się nie zmieniła, a Lewczuk, przestał, chociaż na parę minut robić różne dziwne rzeczy w obronie, dlatego szybko ukradliśmy marzenia Wisły o dobrym wyniku. Z całej sytuacji chyba najlepiej wyszedł na tym Radović, który z miejsca w 86. minucie postanowił strzelić bramkę. Wiadomo, nikt go nie krył, ale i tak po tym zagraniu, które wymagało jakiejś techniki, warto było zaklaskać i zastanowić się, czy czasami nie skreśliłem za szybko Mirosława przed sezonem, marginalizując jego rolę w zespole.
  9. Legionovia to kolejny klub, który na przełomie dwóch sezonów awansował z ligi trzeciej, do pierwszej. Najlepszym zawodnikiem tego zespołu jest Denis Krkiec, 24-letni bramkarz, który stracił cały zeszły sezon na poszukiwanie klubu. W zespole pod koniec okienka doszło do pewnych roszad. Michał Kopczyński [POL, 23, DP, P LŚ] postanowił, że jego nowym klubem zostanie Wołga Niżny Nowogród. Środkowy pomocnik będzie tam rozgrywał sezon na wypożyczeniu, jednak wiadomo, że do Legii już nie wróci, przynajmniej nie za mojej kadencji. Podobny los czeka: Mateusza Długołęckiego [POL, 22, O Ś, DP] Zagłębie Sosnowiec, wyp), Mateusza Cichockiego [POL, 23, LB, O Ś, O P] Dolcan Ząbki, wyp), Arkadiusza Piecha [POL, 4/0Nt, 30, N Ś] Korona Kielce, wyp) i Konrada Michalaka [POL, 17, OP PL, N Ś] Pogoń Siedlce, wyp). Szczególnie Ci dwaj ostatni strasznie zawiedli moje oczekiwania, postanowiłem więc trochę przyoszczędzić na ich pensjach. Do pierwszego składu dołączony został młody Piotr Cichocki [POL, 17, N Ś], którego talentem zachwyca się mój asystent - Pal Arne Johanson. Polska 1.Liga (7/34) | 9 września 2015 | 4. Legia - 17. Legionovia 3:0 (Ryczkowski 18, Żyro 38, Napora 39) Gracz meczu: 9.0 - Michał Żyro (Legia) Budziłek - Lewczuk, Dzecioł, Górka, Hołownia - Kalinkowski, Szczepański - Żyro, Tomasiewicz, Ryczkowski - Napora Do składu Legii wrócili wszyscy oprócz Bereszyńskiego, który nadal leczy kontuzję. Przy akompaniamencie ~16 tysięcy kibiców mecz rozpoczął się gwizdkiem sędziego Przybyła. 21 stopni i lekkie zachmurzenie we wrześniu wręcz zachęcało kibiców na mecz dwóch Legii. Wszyscy wiedzieli jak ten mecz, będzie wyglądał, Legionovia nie posiada żadnych argumentów, nawet iluzorycznych, które byłyby w stanie zatrzymać Żyrę i spółkę. Naszła mnie jednak dygresja - taka robota w pierwszej lidze jest szalenie łatwa, większość zawodników i tak nie zasługuje na grę na tym poziomie, a mając takich kopaczy jak wyżej wymienieni, to czysta formalność wygrać wyższym wynikiem. Prawdziwa konfrontacja nastąpi dopiero wtedy, gdy zmierzymy się z Zawiszą, czy Wisłą Płock. Tylko te dwa zespoły, w moim odczuciu, są w stanie nam zagrozić, resztę w podstawowym składzie raczej pojedziemy bez wazeliny. Wracając jednak do spotkania z Legionovią, to warto jednak wspomnieć o tym, co się działo na boisku, mimo statystyk do jednej bramki i kolejnym bezbarwnym meczu naszych rywali. W 18. minucie rywale zaczęli grać sobie w ping-ponga, dając możliwość Lewczukowi dośrodkować. I popełnił ten błąd chyba że trzy razy, a uwierzcie, że nawet on nie jest w stanie spartolić trzech piłek w pole karne. Piłka więc za trzecim wpadła na łeb Ryczkowskiego, a ten dynią władował piłkę do bramki, dzięki czemu mieliśmy ustawiony mecz od początku spotkania. Zrozumcie też, że nasza obrona nie jest jakaś niesamowita, rywale też dochodzili do akcji, ale napastnik Saric, nie był w stanie uderzyć piłki prosto w bramkę, tylko cały czas ładował w biednych fotografów, którzy chcieli zrobić mu fotkę. Przy takim Sariciu, Tomasiewicz wydaje się bogiem futbolu, a uwierzcie mi, że tak nie jest. Ten nieopierzony młokos jest średni jak na swój wiek, jednak jego kluczowe atrybuty wpisują się idealnie moją wizję. I tak było też, w 38. minucie, kiedy to właśnie Grzesiu, wypatrzył Żyrę przed polem karnym, a ten postanowił sobie finezyjnie przyłożyć z 20. metrów. Zaskoczony bramkarz rywali po prostu się gapił i nie próbował nawet interweniować. Minutę później, nasz "as" miał już na liczniku dwie asysty, podając do Napory, będącego w polu karnym. Swoje skasztanił w polu karnym Dankowski, który dał się ograć jak dziecko. I tak się wygra domowe spotkania. I nie zgadniecie, Jakub Rzeźniczak znowu wszedł i znowu zawiódł, otrzymując żółtą kartkę chwilę po wejściu.. Wydaje mi się, że trzeba go jednak puścić do tej Danii. Zamiast niego do składu wskakuje Wiktor Wiszorowski [POL, 17, O Ś], który za kadencji Zygmunta Lewandowskiego zadebiutował w wieku 16 lat w Ekstraklasie. ps. powiedzcie mi, jak działa w nowszych wersjach gry, ukrycie atrybutów? Potrzebuje poradnika Obserwowałem graczy przez całe okienko i byłem w stanie tylko około 5. zawodników przescoutować do momentu pełnej widoczności i zeszło na każdego około trzy miesiące, czy tak będzie zawsze? Czy mogę w jakiś sposób na to wpłynąć?
  10. Transfer Pereiry może nie jest zaskakujący, ale bardzo przemyślany, w szczególności, że podpisałeś z nim kontrakt na rok.
  11. Jak uważasz, czy Aranburu jest w stanie godnie zastąpić Olcinę? Czy ściągnąłeś go tylko dlatego, że jest Hiszpanem i dzięki temu argumentowi liczysz na jego szybkie wkomponowanie się w zespół?
  12. el_eldorador

    Highway to heaven

    Nawet imigranci w Tajlandii Ci strzelają bramki
  13. Legia (<---> sezon 2015/16) Bilans: 6 M - 5 W - 1 L - 14-3 Polska 1. Liga: 2. [-1 pkt], 15 pkt, 14-3 Najlepszy strzelec 1. Ligi Polskiej: Filip Kozlowski [5 trafień - Flota], 2. Mikołaj Napora [4 frafienia - Legia] Puchar Polski: czwarta runda, vs Cracovia - 22 września Najlepszy strzelec Pucharu Polski: Daniel Kraśka [4 trafienia - Znicz Pruszków], -. Grzegorz Tomasiewicz [1 trafienie - Legia] Finanse: € 10,018,574 (- € 428, 758) Budżet transferowy: € 5,250,000 Budżet płac: € 1,571,300 (+ € 120,000, max. € 5,634,900) Transfery; sierpień 2015 Polska (<---> top3) Nikola Stojiljkovic [SRB, 7/1U-21, 23, OP P, N Ś] - (Czukariczki <---> Lechia) -> 700 tysięcy euro Andre Micael [POR, 26, O Ś] - (Zawisza <---> Debreceni VSC) -> 450 tysięcy euro Branislav Ninaj [SVK, 1/0Nt, 21, O Ś] - (Slovan <---> Lechia) -> 425 tysięcy euro Świat (<---> top 3) Carlos [BRA, 2/2Nt, 20, OP L, N Ś] - (Atletico Mineiro <---> Szachtar) -> 17,75 miliona euro Jonny [ESP, 5/0U-21, 21, O PL] - (Celta <---> Real Madryt) -> 15,75 miliona euro Eugene Khacheridi [UKR, 32/2Nt, 28, O Ś] (Dynamo Kijów <---> Juventus) - 12,5 miliona euro Anglia - Newcastle (+0) Brazylia - Chorwacja - Hajduk (+5) Francja - PSG (+2) Grecja - PAOK (+0) Hiszpania - Atletico (+1) Holandia - sc Heerenveen (+4) Korea Południowa - Meksyk - Toluca (+0) Niemcy - Polska - Lech (+3) Portugalia - FCP (+2) Rosja - Tieriek (+0) Ukraina - Dynamo Kijow (+3) Włochy - Fiorentina (+0) Polska - reprezentacja (65; -1, Adam Nawałka, Polska - Irlandia 3:1, Błaszczykowski 20, 32, 48, Polska - Szkocja 1:1, Lewandowski 21 - Eliminacje ME, 2. miejsce - 15 pkt) Polska - europejskie puchary: Wisła vs Dinamo 1-4 (Zając, dwumecz) - Puchar Mistrzów, 3 runda kwalifikacyjna, Wisła vs Panathinaikos 1-3 (Fernandez, dwumecz) - Puchar EURO, baraż Lechia vs Metalist 0-5 (dwumecz) - Puchar EURO, 3 runda kwalifikacyjna ps. miał być jeszcze opis meczu 7. kolejki, ale zabrakło czasu ;/
  14. @Makk- Aaa, o to chodzi, teraz już rozumiem. Ja zawsze sobie cenię porady (zastosuje się do tej ) i dziękuje za wyjaśnienie.
  15. Myślę, że z czasem znajdę złoty środek łączący moją wizją a wasze oczekiwania. Będzie trochę ubarwiania i złożonych zdań (ale popracuje nad tym), bo chce pisać takie dłuższe opisy meczów. Na pewno nie będzie tutaj czegoś w stylu: "Wisła - Legia 2:0, po dwóch strzałach Patryka Małeckiego koniec", bo mi się takie coś nie podoba i opków z takimi relacjami jest multum, a ja chce stworzyć coś swojego, oryginalnego. --- Team z Suwałk to jedna z najgorszych drużyn w lidze, a mimo to, byli w stanie zwyciężyć z Zagłębiem Sosnowiec, Kotwicą Kołobrzeg i zremisować z Widzewem Łódź i GKS-em Katowice, dzięki czemu na początku rozgrywek są w górnej połowie tabeli. Gwiazdą zespołu jest 36-letni, środkowy obrońca Tomasz Jarzębowski, który łącznie spędził w przeszłości 11 sezonów w Legii Warszawa. Polska 1.Liga (6/34) | 29 sierpnia 2015 | 7.Wigry - 2.Legia 0:1 (Napora 35) Gracz meczu: 7.6 - Karol Goik (Wigry) Budziłek - Lewczuk, Dzecioł, Górka, Rzeźniczak - Kalinkowski, Trąbka - Żyro, Tomasiewicz, Radović - Napora Zdecydowałem, żeby na ten mecz wystawić rezerwowych graczy i tak, od pierwszych minut na boisku zameldowali się: Igor Lewczuk, w miejsce Bartosza Bereszyńskiego, Michał Trąbka zamiast Miłosza Szczepańskiego, Mirosław Radović za Adama Ryczkowskiego i do pierwszej jedenastki powrócił Mikołaj Napora, który idealnie odnalazł się w meczu z Zagłębiem Sosnowiec, zaliczając dublet w siedem minut. Początek meczu zwiastował nudne widowisko, lecz w 34. minucie wszystko się zmieniło, kiedy to Tomasiewicz po udanym wślizgu rozpoczął akcję naszego zespołu, czym otworzył furtkę dla Trąbki, który wystawił piłkę do Napory, a gdy młody zawodnik Legii otrzymuje piłkę w polu karnym, to robi z niej pożytek i tak mieliśmy na tablicy wynik 1:0 dla Legii. W tej połowie nic ciekawego już się nie zdarzyło, tylko jedna akcja była na tyle kluczowa, aby o niej wspomnieć. W drugiej połowie nie było inaczej, gracze Wigier nie byli w stanie przebić się przez nasza szczelnie ustawioną obronę. My dopiero w 84. minucie stworzyliśmy akcję, o której warto co nieco wspomnieć. Rzeźniczak wraz z Wieteską wzięli w kleszcze Pomiana, dzięki czemu odebrali mu piłkę i ten pierwszy posłał ją bezpośrednim podaniem do wybiegającego Napory. Bramkostrzelny napastnik utrzymał się przez moment przy piłce i wycofał ją do Wańka, dzięki czemu wywiązała się akcja bramkowa. Oddając ją do Żyry, od razu ruszył na wolne pole i otrzymał piłkę za obronę Wigier, z tak ostrego kąta młody środkowy pomocnik nie był jednak w stanie oddać celnego strzału, przez co nadal drżeliśmy o wynik. W tym meczu zawodnicy klubu z Suwałk nie byli jednak w stanie oddać nawet jednego celnego strzału i stworzyć nawet jednej składnej akcji, którą dałoby się w jakiś sposób oglądać. Nasz zespół tak samo był strasznie statyczny, jednakże z udziałem rezerwowych graczy zwyciężyliśmy z Wigrami i do domu wracamy z trzema punktami. Do kadr zostali powołani: Dzecioł, Lelen, Szymański, Michalak, Karbowy, Napora, Wieteska, Kochanski, Bartczak - Polska U-19 Ryczkowski, Hołownia, Szczepański, Górka, Trąbka - Polska U-21 Ondrej Duda - Słowacja U-21 Dusan Kuciak - Słowacja nt Michał Żyro - Polska nt Henrik Ojamaa - Estonia nt Dzięki czemu mecz z Legionovią w 7. kolejce został przełożony na 9 września, a z Zawiszą w 8. kolejce na 16 września.
  16. Zagłębie Sosnowiec to nasz klub partnerski. Jak na razie jedynym Legionistom w tym zespole jest Aleksander Karbowiak, który i tak nie miałby szans na grę w drużynie rezerw. Na lewe skrzydło wzmocnieniem okażę się prawdopodobnie Henrik Ojamaa [EST, 25/3Nt, 24, OP PL, N], który wraca do nas z wypożyczenia. Przez ostatnie 1,5 roku występował w norweskim Sarpsborg, gdzie w przeciągu dwóch sezonów rozegrał 32 mecze, w których strzelił 11 bramek i zanotował 8 asyst. Polska 1.Liga (5/34) | 26 sierpnia 2015 | Legia - Zagłębie Sosnowiec 4:1 (Szczepański 9, Żyro 50, Napora 62, 69 - Wojcieszyński 66rzk) Gracz meczu: 9.0 - Miłosz Szczepański (Legia) Budziłek - Bereszyński, Dzecioł, Górka, Hołownia - Kalinkowski, Szczepański - Żyro, Tomasiewicz, Ryczkowski - Piech Z klubem nowe kontrakty podpisali: Michał Żyro (2020, klauzula 6 milionów euro), Adam Ryczkowski (2020, klauzula 7 milionów euro), Arkadiusz Górka (2020, klauzula 5 milionów euro), Grzegorz Tomasiewicz (2017, opcjonalne przedłużenie kontraktu o 3 lata), Miłosz Szczepański (2018, klauzula 7 milionów euro, przedłużenie po 15 meczach w lidze (ostatni sezon), Filip Karbowy (2018, przedłużenie po 15 meczach w lidze (ostatni sezon). Po meczu z Bytovią można było odczuć olbrzymią poprawę nastroju wielu zawodników. I było to widać również na boisku, w meczu z Zagłębiem, kiedy to od pierwszych minut ruszyliśmy do przodu. Agresja ta w odbiorze nie przyniosła jednak oczekiwanych skutków od razu, dopiero w 8. minucie, po kopaninie w środku pola piłkę wydobył Tomasiewicz i wysłał ją do Piecha, będącego blisko bramki rywali. Został jednak szybko wzięty w kleszcze i dopiero pomoc Ryczkowskiego sprawiła, że oswobodził się z krycia. Prosta klepka napastnika ze skrzydłowym sprawiła, że bez krycia został będący w środku pola Szczepański, a dawny trening stałych fragmentów wykorzystał właśnie w tej chwili, strzelając z 25. metrów w samo okienko, czym zaskoczył wysuniętego Loskę i mogliśmy świętować pierwszy gol w tym spotkaniu dla naszej drużyny. Szybko wynik mógł się wyrównać, kiedy to w 16. minucie Żyro nieodpowiedzialnie wypuścił sobie piłkę w środku pola, co szybko wykorzystał Fonfara, podając do Gajki. Napastnik Zagłębia jednak nie przekuł tej sytuacji w gola, strzelając na oślep, gdzieś w pobliżu stanowisk dla fotoreporterów. Zagłębie cały czas napierało i swoje uzyskało, kiedy to w 42. minucie Hołownia źle wyszedł do główki i faulował Stefanika. Sędzia nie mógł podjąć innej decyzji - czerwona kartka, po drugiej żółtej i młody obrońca Legii musiał zejść z boiska. Miejsce bocznego obrońcy na chwilę zajął Tomasiewicz, jednak koniec końców do gry z ławki wysłany został Rzeźniczak, a "Grzesiu" ten mecz obejrzy już z perspektywy ławki rezerwowych. W drugiej połowie nie było łatwiej, Sosnowski klub widząc, że nie ma nic do stracenia, zaczął gnać do przodu, nie zważając na konsekwencję. Konkretniejsi w atakach byliśmy jednak my i już w 50. minucie mieliśmy kolejną kluczową sytuację, kiedy to Rzeźniczak dośrodkował do Piecha, a ten przyjmując piłkę, wprowadził w zakłopotanie jednego z obrońców gości i wyszedł na czystą pozycję, jednak nie był w stanie pokonać dobrze dysponowanego bramkarza gości, dopiero dobitka Żyry sprawiła, że piłka wpadła do bramki i mogliśmy, cieszyliśmy się z dwubramkowego prowadzenia. Pierwszy błąd w tym spotkaniu wypożyczony z Górnika Zabrze Loska, popełnił dopiero w 62. minucie, kiedy to, odbił strzał Napory wprost do swojej własnej bramki. W 65. minucie na nasze trzy gole odpowiedzieli zawodnicy Mirosława Smyły. Dziecioł sfaulował Stefanika w polu karnym, dzięki czemu karnego na goala zamienił Wojcieszyński, który parę minut wcześniej wszedł na boisko. W 69. minucie wprowadzony do gry Napora po raz drugi postanowił pokazać się warszawskiej publiczności, ale nie uprzedzajmy faktów. Kalinkowski zaczął czyścić zawodników z Sosnowca do czasu, aż w końcu któryś z jego kolegów postanowi podać celnie, niestety nie doczekał się. Tę kuriozalną sytuację przerwał Szczepański, który zdecydował się na dalekie podanie do wychodzącego Napory, a ten z chirurgiczną precyzją zamienił tą dość trudną sytuację na gola. W kolejnym meczu domowym wygrywamy więc z łatwością. Mecz 6. kolejki to dla nas wyjazd do Suwałek, gdzie zmierzymy się z Wigrami. W 4. rundzie Pucharu Polski wylosowaliśmy Cracovię, mecz ten będzie rozgrywany 22 września. Tabela górnej części stawki, 1. Ligi Polskiej po 5. kolejce: | Poz | Inf | Zespół | M | Z | R | P | BZ | BS | RB | Pkt | ----------------------------------------------------------------------------- | 1. | | Wisła Płock | 5 | 4 | 1 | 0 | 10 | 3 | 7 | 13 | 2. | | Legia | 5 | 4 | 0 | 1 | 13 | 3 | 10 | 12 | 3. | | Zawisza | 5 | 4 | 0 | 1 | 11 | 5 | 6 | 12 | 4. | | Widzew | 5 | 3 | 2 | 0 | 10 | 3 | 7 | 11 | 5. | | Flota | 5 | 3 | 1 | 1 | 9 | 8 | 1 | 10 | 6. | | Olimpia G. | 5 | 3 | 1 | 1 | 7 | 9 | -2 | 10 | 7. | | Wigry | 5 | 2 | 2 | 1 | 5 | 4 | 1 | 8 | 8. | | GKS Tychy | 5 | 2 | 1 | 2 | 9 | 10 | -1 | 7 info dla czytających: dzisiaj jeszcze jeden post, jutro 2, w weekend przerwa.
  17. W Hiszpanii chyba na początku nie ma innej recepty na sukces
  18. Zamierzasz w tej karierze zmieniać klub?
  19. el_eldorador

    The Railwaymen

    Balbone pewnie nie ma dwóch paszportów (np. europejskiego) skoro zaczął tak wcześnie grę w reprezentacji Burkina Faso?
  20. Bytovia Bytów to klub, który w zeszłym sezonie rozegrał swój najlepszy sezon w historii. Dla przypomnienia, było do 15. miejsce i 41 punktów. Przed sezonem klub stracił swoje dwie największe gwiazdy: Tadeusza Sochę, 27-letniego prawego obrońcę, który za 23 tysiące euro dołączył do Górnika Łęczna i Łukasza Wróbla, 32-letniego środkowego obrońcę, który po czterech latach gry, opuścił klub i pozostaje bez pracodawcy. Obecnie największą gwiazdą jest Japończyk - Shonei Okuno, 25-letni defensywny pomocnik, który może grać również jako napastnik (). Polska 1.Liga (4/34) | 22 sierpnia 2015 | Legia - Bytovia 5:0 (Górka 43rzk, 53rzk, 58rzk, Żyro 46, Szczepański 81) Gracz meczu: 9.7 - Arkadiusz Górka (Legia) Budziłek - Bereszyński, Dzecioł, Górka, Hołownia - Kalinkowski, Szczepański - Żyro, Tomasiewicz, Ryczkowski - Piech Lekko kontuzjowany, lecz w miarę gotowy do gry jest prawy obrońca Bartosz Bereszyński. W związku z ostatnimi wyczynami Lewczuka postanowiłem zaryzykować i modlić się, aby nic mu się nie stało. Do zdrowia wrócił też Łukasz Budzilek. Zacząłem się coraz mocniej wpatrywać w raporty scoutów, czekam jednak na pełne teczki takich piłkarzy jak: Dyjan Azevedo (Banik Ostrawa), Zdenek Folprecht (Slavia Praga) i Kiu (Almeria), którzy wstępnie bardzo mnie zainteresowali. Wracając jednak do spotkania Bytovii z Legią, to już w 2. minucie Szczepański wziął się za wrzucanie piłek z rzutów rożnych i tak do sytuacji doszedł Górka, który po raz kolejny pokazał, że co jak co, ale do sytuacji przy stałych fragmentach to on potrafi dochodzić, piłka jednak trafiła w poprzeczkę, a lecący na dobitkę Dziecioł nie trafił w piłkę. Już w 5. minucie powtórka z rozgrywki, znowu piłka ustawiona z boku, tym razem kąt trochę mniej ostry i łatwiejszy w obronie. Piłka ponownie mogła trafić do Górki, jednak Dynel, obrońca Bytovii był przytomny i zareagował, jednak tak fatalnie, że piłka wróciła do serwującego piłki w pole karne Miłosza Szczepańskiego. Kolejna tym razem wybita została przez Górskiego i od początku meczu było widać, że celna lekcja czeka młodego legionistę. Następne akcje szły jak z armaty, w 5. minucie po błędzie Hallmanna piłkę przejął Ryczkowski, jednak to gracze Bytovii znowu ją odzyskali i po chwili znowu ją stracili, a konkretnie po nieudanym podaniu Mandrysza. Piłka po chwili znowu ruszyła w ruch, dzięki spokojnemu rozegraniu piłki do boku przez Górkę, będący tam Bereszyński posłał ją do Żyry, a ten do boku do Ryczkowskiego, który był blisko kluczowego zagrania do Tomasiewicza, jednak piłka zatrzymała się na nodze Hallamanna. Popularny Grzesiu chwilę później znowu był w centrum uwagi, kiedy to udało się, przejąc piłkę od bytowian i Hołownia posłał ją w pole karne właśnie do niego, a ten przyjął piłkę klatką piersiową do będącego na lepszej pozycji Piecha, a ten niestety został zablokowany przez Blaszczyka, ale było widać, że Arkadiusz chce się w tym meczu pokazać. Co parę minut mieliśmy kolejne dośrodkowania tym razem Hołowni, raz w tempo nie trafił w bramkę Żyro, raz Piech, a raz po długiej wymianie podań i strzale Ryczkowskiego piękną interwencją popisał się Oszmaniec, bramkarz Bytovii. Dochodziło nawet do sytuacji, że Szczepański oddawał wolne Górce, bo tyle razy je wybijał. Wielokrotne sytuacje z wielu stron boiska do bramki Bytovii nic nie dawały, dopiero w 43. minucie nastąpił przełom. Szczepański podał do będącego na skrzydle Żyry, a ten zabawił się z trzema rywalami, którzy nie mogli tego wytrzymać i użyli środków ostatecznych, które były niezgodne z przepisami. Do karnego wyznaczyłem Górkę, a ten w takiej sytuacji nie zawiódł i mogliśmy się cieszyć z pierwszej bramki w tym spotkaniu. Krótko po tym, jak rozpoczęła się druga połowa, Tomasiewicz, łapiąc przy tym jakiś drobny uraz, dośrodkował do Piecha, a ten zachował się jak typowy odgrywający, podając piłkę do Żyry, czym zmylił rywali, a Michał, miał czystą okazję, musiał tylko strzelić celnie i to zrobił. Kolejna sytuacja kluczowa dla losów meczu miała miejsce w 52. minucie, kiedy to niepozorna sytuacja, przerodziła się w olbrzymi problem dla bramkarza Bytovii. Ryczkowski, który miał jeszcze świeżą nogę, zdecydował się na dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry, w środek pola karnego. Najwyżej do tej piłki skoczył niewidoczny dziś Kalinkowski, ale został ściągnięty na ziemię przez Blaszczyka, a sędzia Zając, nawet jakby nie chciał, to musiał wskazać na wapno. Do piłki znowu podszedł nasz kapitan i tym razem władował bramkarzowi piłkę w prawy górny róg bramki. W 58. minucie Żyro znowu został wywrócony na ziemię przez rywala, tym razem przez defensywnego pomocnika napastnika Okuno. Górka trzeci raz podszedł do piłki i trzech raz się nie mylił! To jest pogrom! W 80. minucie dzieła zniszczenia dokończył Szczepański, kiedy to Waniek został sfaulowany przez Okuno i wyleciał z boiska, a ten mógł w końcu pokazać, że ta lekcja mu służy i wpakował na do widzenia bramkę z 20. metrów do bramki rywala. 26 sierpnia 2015r. zagramy mecz domowy przeciwko Zagłębiu Sosnowiec, w 5. kolejce 1. ligi rozgrywkowej.
  21. Widzew to czterokrotny mistrz Ekstraklasy, trzykrotny 1. ligi polskiej, jednokrotny zdobywca: Pucharu Polski i Superpucharu Polski. Klub więc bardzo zasłużony, lecz obecnie z problemami finansowymi. Gwiazdą zespołu jest Dino Hamzic, 27-letni obywatel Bośni i Hercegowiny, który w łódźkim klubie zalicza swój pierwszy piłkarski pobyt za granicą. Polska 1.Liga (3/34) | 15 sierpnia 2015 | Widzew-Legia 2:1 (Rybicki 35, Duda 86 - Waniek 81) Gracz meczu: 7.5 - Mariusz Rybicki (Widzew) Lelen - Lewczuk, Rzeźniczak, Gorka, Holownia - Kalinkowski, Trabka - Michalak, Waniek, Ryczkowski - Napora Krótko po meczu w Pucharze Polski, rozegrać musimy spotkanie z Widzewem Lódź. Skład, który wystawiam na mecz, jest bardzo rotacyjny, przez co nie spodziewam się dobrego wyniku w tym meczu. Zacząłem wręcz zastanawiać się, czy nie lepiej wzmocnić lewą stronę obrony, jak i lewą stronę skrzydła, ale w zamian od naszych scoutów otrzymałem jakieś bazgroły na temat Patryka Małeckiego, Macieja Małkowskiego czy Luisa Carlosa, których nie chcieliby nawet islandzcy pasterze, a gdy przyszło rozmawiać Michałowi Żewłakowowi z poważnymi personami typu: Alberto Perea czy Marc Schnatterer, to zażyczyli oni sobie 500 tysięcy euro za sezon, wolne żarty.. Dla porównania nasz najlepszy piłkarz emeryt Mirosław Radović zarabia aż 275 tysięcy euro, a jedynym piłkarzem, który będzie tworzył komin płacowy, zostanie prawdopodobnie Michał Żyro, o ile przyjmie kontrakt opiewający na 230 tysięcy euro za sezon do 2020 roku. Wracając jednak do ligowej rzeczywistości, Zawisza przegrał z Arką na wyjeździe, przez co trener Mariusz Rumak został zwolniony, na razie nie wiadomo kto go zastąpi. W naszym spotkaniu pierwsze podanie wykonał Waniek z Naporą, lecz dopiero w 34. minucie doszło do sytuacji bramkowej. Lisowski dośrodkował idealnie w pole karne i dzięki temu, że Rybicki był niekryty w polu karnym, już od początku musieliśmy gonić wynik. Błąd przy tym różnym popełnił Michalak, który nie krył w ogóle swojego celu, a próbujący naprawić jego błąd Lewczuk nie zdążył dostawić głowy. Do końca pierwszej połowy już żadna kluczowa sytuacja nie miała miejsca. W drugiej znowu długo zespoły wchodziły w mecz, aż do 63. minuty, kiedy to Waniek dostrzegł pędzącego na skrzydle Piecha, a ten długo się nie zastanawiając, posłał piłkę w środek pola, gdzie nadbiegał podający. Młody środkowy ofensywny pomocnik oddał strzał, jednak został on zablokowany przez Nowaka tak nieudolnie, że piłka trafiła wprost pod nogi sprintującego Michalaka. Skrzydłowy jednak kompletnie się tego nie spodziewał i piłka po przyjęciu uciekła mu na parę metrów po czym, zdążył on oddać tylko strzał ze szczuba, dzięki czemu mieliśmy rzut rożny po udanej interwencji Hamzicia. Stały fragment gry też nie poszedł po naszej myśli, Radović dobrze dostrzegł niepilnowanego Górkę, jednak tym razem młody środkowy obrońca nie będzie bohaterem. Piłka minęła bramkę po główce na daleki słupek. Wkurzony tym, że nie jesteśmy w stanie strzelić bramki, zdecydowałem się na odważny ruch - dzida do przodu i ofensywne ustawienie i taki styl przyniósł oczekiwany efekt. W 81. minucie Lewczuk z autu posłał piłkę do wchodzącego Wieteski, który zdecydował się posłać piłkę do Michalaka, a młody skrzydłowy długo się nie oglądał, wysunął Wańce, a ten prostym strzałem chciał władować piłkę do bramki, niestety nie z Hamziciem takie numery, sparował strzał jednak tak nieudolnie, że Hołownia miał szanse jeszcze to strzelić, jednak znowu robinsonadą zaskoczył obywatel Bośni, przy trzeciej dobitce bramkarz gospodarzy nie miał szans i Waniek już za drugim razem się nie mylił. Tak ofensywny styl musiał jednak kiedyś zawieść, nie dało się wracać cały czas przy każdym ofensywnym wypadzie połowy drużyny. Do tego Rzeźniczak dał kolejny argument do teorii: "dlaczego nie powinno się na mnie stawiać" - w kluczowej sytuacji podał pod nogi rywali, a Lewczuk, zamiast wracać, chciał to podanie jeszcze ratować, przez co został wciągnięty na pole Widzewa. Majcher, który długim podaniem został wypuszczony przez Taczala, długo holował piłkę, po czym dostrzegł będącego na skrzydle Dudę, który nie był w żaden sposób kryty przez Hołownię, gdyż ten wyszedł do Majchera wraz z Trąbką, a pędzący skrzydłowy łódzkiego klubu otrzymując piłkę, mógł z nią zrobić wszystko i zrobił.. wpakował piłkę na siłę w górną cześć bramki i Lelen musiał skapitulować. Niestety - Widzew był dzisiaj za silny, a my za słabi. ps. jakby to kogoś interesowało, to dzisiaj będzie jeszcze jeden post :D Jutro przerwa.
  22. Sandecja to typowa drużyna z ambicjami znajdująca się w 1. lidze polskiej. Niby mają chęć awansu, ale nie wiele za tym idzie. Najlepszym ich zawodnikiem jest Brazylijczyk z niemieckim obywatelskim Cidimar, 31-letni wysunięty napastnik, który już z niejednego pieca jadł. Puchar Polski (3. rnd) | 12 sierpnia 2015 | [12.1.POL] Sandecja - [2.1.POL] Legia 1:2 (Kołodziej 15rzk - Tomasiewicz 49, Koziol 80sam) Gracz meczu: 7.5 - Michał Chochrowski (Sandecja) Lelen - Lewczuk, Dzeciol, Gorka, Holownia - Kalinkowski, Szczepanski - Zyro, Tomasiewicz, Ryczkowski - Napora Do pełnowymiarowych czasowo treningów z drużyną wrócił już Michał Trąbka. Niestety lista kontuzjowanych graczy wcale się nie zmniejszyła. Problemy z naciągniętym mięśniem czworogłowym uda leczy obecnie Michał Masłowski. Początkowo fizjoterapeuci nie chcieli wypowiadać się o możliwym terminie powrotu, ponieważ jego uraz wymagał różnych badań i po meczu z GKS-em Katowice dopiero było wszystko wiadomo. Były reprezentant Polski będzie niezdolny do gry przez trzy tygodnie, więc w tym miesiącu już nie ujrzymy go w koszulce Legii. Na treningu urazu twarzoczaszki doznał Łukasz Budziłek i postanowiliśmy, że nie założy maski, która pozwałaby mu na grę. Sam mecz rozpoczął się od kopnięcia Cidimira i Kołodzieja na środku pola. W 13. minucie rozpoczęła się jednak prawdziwa gra, kiedy Chochrowski wyczyścił Tomasiewicza i posłał piłkę do Brazylijczyka, a ten długo holował piłkę, aż Ernest Dziecioł się wkurzył i wjechał w napastnika gospodarzy, ta decyzja nie była zbyt przemyślana, gdyż młody obrońca Legii nie wziął pod uwagę tego, że jest już w polu karnym.. Sędzia Tarnowski wskazał na wapno. Do piłki podszedł Kołodziej i trochę minęło, zanim strzelił, gdyż chciał zdeprymować młodego Lelenia. Taka taktyka przyniosła oczekiwany rezultat, gdyż bramkarz Legii tego strzału nie obronił i pierwszy raz w tym sezonie skapitulował. Taka sytuacja była dla mnie nowością, w meczu o stawkę nigdy jeszcze nie przegrywaliśmy, dlatego ruszyłem i zacząłem agresywnie podrygiwać z ławki rezerwowych. Arkadiusz Malarz, widząc tę sytuację, powiedział: - Trenerze, niech Pan krzyknie raz a porządnie, ale w szatni, w czasie meczu to nic nie da! Zdecydowałem się więc po pierwszej połowie zamknąć wszystkich w szatni i powiedzieć: - Panowie, co się dzieje? Nie widzę was na boisku! Macie gryźć trawę, a nie bujać w obłokach! Po czym wziąłem na bok Tomasiewicza i żarliwie mu powiedziałem: - Grzesiu, co się z Tobą dzieje? Dlaczego tak głupio tracisz piłkę w środku pola? - Staram się, ale nie wychodzi - odpowiedział lekko zmieszany Tomasiewicz. - Baw się piłką i nie myśl o presji, wynik w Pucharze Polski jest nieważny, liczy się gra! - z oczywistym kłamstwem na ustach wsunąłem taką teorię na potrzeby meczu. - To nie zdejmie mnie Pan po pierwszej połowie? - zapytał, nie wierząc w to, co, mówi trener. - Oczywiście, że nie zdejmę, tylko pokaż pazurki! Wróciliśmy więc po krótkiej przerwie na boisko, gdzie rozgrzewał się tylko Radović, który wszedł na boisko za Ryczkowskiego już po pierwszej połowie. Od początku wysoki pressing spowodował, że Sandecja nie była w stanie wyjść z własnej połowy. Kluczowy błąd popełnił jednak Bartkow, środkowy obrońca Sandecji, który podał piłkę do Szczepanskiego, zamiast grać po obwodzie do swoich. Środkowy pomocnik Legii szybko dostrzegł Tomasiewicza, który rozegrał na skrzydło do Żyry, a ten trochę się rozejrzał i zwolnił akcję, oddając piłkę do tego, który ją zaczął. Na boku pojawił się Mateusz Hołownia i to on otrzymał kolejne podanie i w końcu ktoś zdecydował się na podanie w pole karne, jednak dośrodkowanie, które posłał Hołownia, nie było idealne, przez co Żyro z ostrego kąta trafił w słupek. Na drugą akcję po nieudanej pierwszej części spotkania długo nie musieliśmy czekać. Lewa strona, strasznie aktywna z wiadomych względów wywalczyła rzut z autu, po którym pierwszy raz piłkę dotknął Radović, dobrze zastawiając się w polu karnym. Rado szybko jednak dostrzegł Hołownię, który po raz kolejny nie miał osobnego krycia, dzięki czemu znowu zdecydował się na dośrodkowanie, które znowu nie dotarło do celu przez dobrze dysponowanego Chochrowskiego. Piłka jednak wróciła do Legionistów i jak po sznurku przeszła do: Kalinowskiego - Szczepanskiego - Radovica i w końcu pod nogi Tomasiewicza, który uciekł z krycia Szarka i był szybszy od ubezpieczającego go Chochrowskiego, po czym huknął w samo okienko i z łatwością pokonał bramkarza Sandecji. Po wymianie ciosów i typowej dla polskiej ligi kopaniny w stylu: "Ty do nas, my do Ciebie", w 79. minucie ruszyliśmy do ataku. Na boisku pojawił się Arkadiusz Piech, Aleksander Waniek i było wiadomo, że chcemy ten mecz wygrać. Klepka Szczepanskiego i Wańki w środku pola sprawiła, że, pojawiło się dużo miejsca w okolicach Piecha i wprowadzony młody pomocnik szybko to dostrzegł, podając do bardziej doświadczonego kolegi. Arkadiusz takich sytuacji nie ma w zwyczaju marnować i nasz as z rekawa i tym razem nie zawiódł. Wewnętrzną częścią stopy posłał piłkę do bramki Kozioła, a ten jakby nie wiedział, co się dzieje i wpakował piłkę do własnej bramki, dzięki czemu prowadziliśmy w tym spotkaniu 2:1. Strzelec zwycięskiej bramki miał jeszcze szanse w 86. minucie na podwyższenie rezultatu, jednakże zmarnował okazję, strzelając w niebo, po tym, jak Żyro świetna bezpośrednią piłką wyprowadził go na sytuacje 1vs1. Do końca meczu już nic się nie zdarzyło i tak awansowaliśmy do 4. rundy Pucharu Polski.
  23. el_eldorador

    The Railwaymen

    Posiadanie tylko jednego bramkarza to jakaś nowa zasada HC?
  24. Zaznaczeni na kolorowo są zawodnicy, którzy trenują z pierwszą drużyną. Resztę "niepokolorowanych" dałoby się podzielić na trzy kategorię: przyszłościowych (do lat. 21), wypożyczonych (do lat. 21, lub tych co przynoszą korzyści (Duda czy Kuciak), czy też tych których nie udało się sprzedać, a ktoś płaci za nas ich pensje (Brzyski, Guilherme) i tych którzy zostali wystawieni na listę transferową (np. Dossa Junior, Kucharczyk) i oczekują na oferty.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...