myślę, że nic nie trzeba zmieniać, a świeżości dodałoby przeniesienie Highway to heaven do opowiadań, zdecydowanie i niezaprzeczalnie najlepsza aktualnie kariera (obok Cienia wielkiej trybuny) jak dla mnie,, na dodatek w opowiadaniach nie ma żadnego z polskiej ligi, proszę moderatorów o przedyskutowanie sprawy ;)
czy ktoś wreszcie doceni tę karierę? miło się czyta, fajnie rozwinęła się postać Wyndrowicza, jak dla mnie ta kariera zasługuje na opowiadania bardziej niż nie jedno tam obecnie znajdujące SIĘ, trzeba rozruszać dział bo też wjeżdżam z karierą ;)
tak miało być z tą Barcą, swoją drogą piszesz że Suarez był niewidoczny, a mi przypomniało się jak grałem w 1/8 LM Juve vs Barca na Camp Nou i to był koncert Urugwajczyka, ustrzelił 5 goli i przegrałem 7-2, fakt, nie miałem jeszcze wtedy wielkiego doświadczenia taktycznego, teraz nie pozwalam sobie na takie porażki
co raz bardziej inspirujesz mnie do poprowadzenia kariery polskim klubem w najnowszym fm-ie (który dostane jednak dopiero na gwiazdkę ;)) myślę że moderatorzy powinni zastanowić się czy aby nie przenieść Twojego tematu do opowiadań, tam dwa opowiadania umarły, a tutaj wszystko jest na jak najlepszej drodze i co najważniejsze - świetnie oddajesz realia polskiej piłki klubowej
roo wrócił do gry, a co do tych Stanów to myślę, że nie byłby taki "małostkowy" żeby powielać Zlatana, który albo skończy w MU kariere, albo odejdzie do MLS tak jak kiedyś gadał
bo varane pilnował równie groźnego pique, a suarez to suarez co tu gadać, w pierwszej połowie na prawde grali świetnie w defensywie, nie jestem fanem jednych ani drugich, ale życze realowi pobicia rekordu liczby meczów bez porażki z rzędu
gran derbi Królewscy mogą zapisać na plus, wyszli bardzo zmotywowani, dobrze grali pressingiem i wynik zasłużony jak dla mnie, kto by pomyślał, że za kadencji zizu tak poprawią grę w obronie, przeciez zidane był zawodnikiem ofensywnym, ale ma czuja, varane to jego wymysł ;)
we współczesnym futbolu chyba największym możliwym sukcesem jest ogranie Barcy grającej najmocniejszą "11" na Camp Nou tak więc nie dziwie się że się nie udało, a i tak rozmiary porażki w granicach rozsądku ;)