Po długiej podróży wreszcie dotarłem do tej niezwykłej krainy. Promienie słoneczne coraz mocniej nagrzewały piasek, który parzył w stopy turystów. Cicho szumiące morskie fale odprężały ludzi spragnionych odpoczynku. Wznoszący się wzdłuż brzegu długi szpaler drzew odbijał się w wodzie, a nisko latające mewy dopełniały ten mistyczny pejzaż. Wokoło lasy, kamienne wniesienia, a po horyzont spokojne morze. Ten surowy krajobraz jest monotonny tylko na pierwszy rzut oka, bo dłuższe poznanie odkrywa jego ukryte piękno.
Odpoczywałem sobie na plaży, przyjemnie sącząc palącą whiskey, kiedy zadzwonił telefon. Dzwonił Paweł — mój najlepszy przyjaciel, razem pracowaliśmy w kilku klubach. Muszę przyznać, że trochę się na niego wkurzyłem. W końcu przerywał mi spokojny wypoczynek. Mimo tego postanowiłem odebrać:
— Słucham — zacząłem.
— Czołem. Robota jest!
— Wiesz, że przerywasz mi wypoczynek?!
— A wiesz, że zmieniamy lokalizację?!
Nastała chwila ciszy...
— Nawijaj — rzuciłem.
— Skandynawia.
— Dokładniej?
— Dowiesz się w swoim czasie.
— Skala trudności?
— Hmmm... W skali od jednego do dziesięciu? Dziewięć!
„Fascynujące”, pomyślałem.
— To jak? — kontynuował Paweł.
— Wchodzę w to.
— Wiedziałem. Rano masz samolot. Jutro widzę cię w Polsce.
— Dobra, ale prześlij mi szczegóły na maila. Jutro, jak będę już w Polsce, poczytam sobie.
— Okej. Jutro się widzimy. Tym czasem, czołem — Paweł się rozłączył.
W życiu każdego człowieka są momenty zwrotne, decydujące o przyszłości. Zmiana lokalizacji nigdy nie była dla mnie problemem. Zwłaszcza, jeśli chodziło o trenerkę...