Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 03.12.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. W sobotę zostałem wrobiony w pilnowanie dwójki dzieciaków, więc kiedy już je uśpiłem (prawie bez przemocy) zasiadłem na pół nocy do RimWorld <post do siebie> Ostatni wpis o Shithole z United Federation of ASS kończył się tym, że kolonia rozwija się bardzo dobrze. I to się nie zmieniło. Spokojna rozbudowa, ogromna ilość kamieni to jednak czasem trochę za mało. Otóż rozrośliśmy się na tyle, że zaczęło nam brakować kukurydzy, zatem w jaskini niewolników ustawiłem kilka hydroponics basin (nie chce mi się myśleć nad tłumaczeniem) i zaskakująco efektywnie uzupełniło to braki żywności obfitymi zbiorami ryżu. Problem w tym, że wykopki więźniów powiększają jaskinię i mogą doprowadzić do wybuchu robaczej plagi. A już jeden game over z tego powodu miałem. Tuż po uporaniu się z problemami z żywnością do Shithole dobiegł niejaki Pan. Miał czas tylko przedstawić się jako hodowca zwierząt. Za nim biegło 25 tubylców. Nie wiadomo co zrobił, że tak się wkurzyli, ale zwierzmajstra potrzebowaliśmy więc otrzymał azyl w Shithole. Sama wizyta tubylców była bardzo krwawa. Zginęło ich 13 zanim zaczęli uciekać. Straty Shithole? Nieznaczne uszkodzenia jednej wieżyczki, trzy wybuchowe pociski do moździerzy i zadrapanie Hachiko, naszego psa. Mogło być gorzej, ale byli dość słabo wyposażeni. Pan okazał się nawet niezłym nabytkiem, zatem warto było przelać tyle krwi. No i to 13 trupów do wyżywienia naszych niewolników. W między czasie Spock dokonał przełomu. Kolonia doczekała się nowoczesnej siły roboczej. Otóż od teraz Shithole potrafilo produkować droidy. Momentalnie wzniesiono odpowiednią instalację i już po 3 dniach Droid 0, droid-worker dołączł do zespołu. Maszyna nie mająca uczyć, potrzeb snu, jedynie co jakiś czas ładująca się energią o poprawnych umiejętnościach. Idealna siła robocza do niewymagających zadań! Kilka miesięcy później miał powstać Droid 1, czyli druga maszynka, a w przyszłości w planach była cała grupa, trzymająca aktywność nocą, ale to już po ewentualnych ulepszeniach. Przewińmy miesiąc. Do kolonii dociera informacja o więźniu handlarzy organami. Niejaka Jet została porwana przez nich. Co z tego? Otóż to matka Addie, pani mayor. Ewentualna strata Jet doprowadziłaby pewnie ją do depresji, a obok Spocka, Jubilee i Phama to najważniejsza osoba w kolonii. Tak reszta poza tą czwórką jest możliwa do wymienienia. Pilnować więźnia miało aż 9 bandytów. Zatem Addie, Spock, Squirrel, Hull i Chimp ruszyli na obóz. Zabrali jedną moździerz i wszystkie 6 wytrenowanych psów. Na miejscu poszło w sumie łatwo. Chimp strzałem z moździerzy powalił od razu dwie osoby, a zanim bandyci dobiegli do swojego zasięgu strzału Addie powaliła jeszcze jednego. Spock i Squirrel po chwili dołożyli po trupie, a Hull strzeliła w powietrze. Wtedy padła komenda "Release the Krake..." znaczy "let the dogs out" i bez ran wszyscy bandyci zostali wyrżnięci. Jet to poprawna łowczyni i rzemieślniczka, w wieku 65 lat, ma problemy z plecami. No, ale nie będzie powodem, dla którego mayor popadnie w depresję. Idzie dobrze? Randy zsyła więc chorobę, która łapie połowe mieszkańców. Gut worms, które zwiększa dwukrotnie głód i powoduje przynajmniej raz dziennie wymioty. Cleanerbot musiał zwiększyć obroty. Choroba powaliła tylko jedną osobę - Jet. Ledwie parę dni po wyleczeniu jej ran. Dodatkowo z nieba przyszedł atak. Część statku spadła na teren Shithole. Wystarczy nie uderzyć tego cholerstwa, ale spadł w miejsce, gdzie obecnie szalał pożar, zatem zanim ktokolwiek miał szansę pożar powstrzymać z okretu wyszły cztery mechanoidy. Ledwie zdążyliśmy obsadzić pozycje obronne, ale Scytherzy (siepacze? kosiarki?) zginęli od pułapek, a lancerzy (wyposażeni w charge lance) zginęli od ostrzału wieżyczek i kolonistów. Poszło tak łatwo, że po chwili ze statku zostawiliśmy już tylko szczątki. Idzie więc podejrzanie dobrze, zatem jako bonus dodaję inwektywę w stylu RimWorld
    8 punktów
  2. 7 punktów
  3. Ja zauważyłem, że strasznie dużo czasu straciłem jak wprowadziła się do mnie dziewczyna. Zaczęły się jakieś gadki-szmatki o życiu, jakieś wspólne, mniej lub bardziej chujowe seriale, jakieś wyjścia polegające na łażeniu w kółko po mieście, czy galerii.. a FM, Motorsport Manager, NBA 2k, prawdziwa NBA, książki, RDR2 sobie smutno leżą i czekają na mnie Ogólnie to jestem bardzo zadowolony, polecam
    5 punktów
  4. No to niestety, ale obecnie Mahdi jest na nas śmiertelnie obrażony, więc pewnie nic już się nie uda zdziałać
    5 punktów
  5. próby wjeżdżania na ambicje starym dziadom xD Jebie nas tutaj Scena i scena, a z Mahdiego mamy co najwyżej beke, więc pisanie o prestiżu albo jakieś motywacyjne gadki typu "nie - nie masz czasu tylko ci sięnie chce" to sobie odpuść
    5 punktów
  6. Co do tego konkursu, to powiem Wam tak. Ja nigdy nie lubiłem czytać karier, nie śledziłem nigdy żadnych opków, nie czytam ich do tej pory i tyle. Zorganizowałem konkurs na Forum, żeby trochę rozruszać tutaj towarzystwo i wydaje mi się, że jak na tę skalę, to i tak efekt był fajny, ale osobiście czytanie tego wszystkiego było dla mnie trochę męczące. Dostałem propozycję od Mahdiego, którą od razu przekleiłem do ModTeamu, ale żaden z członków MT nie był zainteresowany. Wrzuciłem to do tematu Moderatorów, bo jest tam kilka osób odpowiedzialnych za same opki, ale także był brak zainteresowania. Wrzuciłem do Maryni, licząc na fanów opków, ale także nie było nawet jednej deklaracji. Więc grzecznie odpisałem typowi, że niestety nie jesteśmy zainteresowani. A on wyjechał z jakimiś niegrzecznymi tekstami i o tym jaki to wielki prestiż dla nas być w jury jego konkursu, czyli znów mu odbiła palma megalomanii Ostatecznie mu odpisałem już niegrzecznie, żeby nie mierzył nas miarą jego własnych ambicji życiowych bycia w jury konkursu o grze komputerowej
    4 punkty
  7. No to pięknie, Mahdi się uniósł, że nie bierzemy udziału w jury jego konkursu, a to przecież powinno być dla nas "wyróżnieniem i nobilitacją" A @jmk judasz podobno sobie z nim gawędzi prywatnie i staje po jego stronie... ehh czego to się nie robi dla wyjazdu do Bristolu
    4 punkty
  8. No ja się muszę przyznać, że całkiem niedawno dałem się wciągnąć w Football Managera 2018, chciałem zobaczyć, czy to jeszcze działa. I owszem działa, bo wciąga, ale po przejściu 1,5 sezonu zrobiłem sobie rachunek sumienia, i stwierdziłem, że jest to dla mnie zdecydowanie strata czasu, bo ani nie uczę się niczego nowego, ani nowych rzeczy nie widzę/oglądam. Ot, klikanie i patrzenie czy to klikanie działa, albo jakie przynosi efekty. Na pewno do tego doszedł mój rozwód z piłką nożną (zostaliśmy przyjaciółmi ), bo gdyby na tymże samym silniku powstał manager rugby, czy nawet futbolu amerykańskiego, to podejrzewam, że by to była inna gadka.
    3 punkty
  9. Dobra, chwalę się dalej Dziś zobaczyliśmy jak już to wygląda. Pierwszy, mocno wyczekiwany etap zakończony i doczekany. Niby w tym tygodniu ma być ciepło, więc może coś tam się uda jeszcze dokończyć i zacząć ścianki działowe na parterze. Ale już mocnego ciśnienia nie ma Grunt, że na łeb nie kapie. Nawet na werandzie można spokojnie postać. Drugi mocno wyczekiwany etap to będzie: drzwi, okna i zamontowany, sprawny kibelek Tak, żeby można było się na wiosnę przekimać.
    3 punkty
  10. u nas na forumku w temacie o Turystyce jest dużooo dobrego na temat Lizbony jak będziesz miał jakieś konkretniejsze pytania to też postaram się coś pomóc
    2 punkty
  11. Mnie ciągnie do Porto tylko po to żeby wjebać kanapkę pod nazwą Francesinha? OGIEŃ Swoja drogą ciekawe co nasz kucharz @ajerkoniak o niej sądzi
    2 punkty
  12. Posiedziałem dobre dziesięć minut na tej stronie u Mahdiego, dwa okienka logowania zauważyłem pod koniec pobytu tam =) paru chwalonych karier nie da się bez rechotania czytać, coś jakby to pijany @Johniss pisał =) Sam Ojciec Założyciel... fajnie że jest taki zafiksowany na punkcie FMa człowiek, niech on już nawet będzie nie do zniesienia z wszystkim innym...No i mają nawet swojego anarcholiberała, piszącego pod nickiem tts0, którego pamiętam z cmrev.
    2 punkty
  13. AFAIR grzywny w prawie karnym są ściśle związane z sytuacją majątkową oskarżonego, zatem nie możesz dostać np. dwumilionowej grzywny zarabiając minimalną. Nie wiemy też co z obowiązkiem naprawienia szkody. Poza tym biorąc pod uwagę treść kk, to jeśli faktycznie był oskarżony za oszustwo (art. 286 kk), to AFAIR grzywna może być tylko przy czynie mniejszej wagi, a przy "zwykłym" typie jest kara pozbawienia wolności. Jeśli miałbym oceniać tylko przez pryzmat artykułu, to chyba ktoś nam nie mówi o wszystkim, bo czyn nie wygląda na mniejszej wagi (zwłaszcza że jest to gorący temat medialny). To onet, więc podchodzę z dystansem do tych rewelacji, bo oni niezbyt ogarniają kwestie prawne.
    2 punkty
  14. Nie dwa, a... pięć w wątrobie. Jestem już po pilnej konsultacji z profesor hepatolog, cztery guzy są malutkie, a ten jeden ma 1,5-2 cm, jest to naczyniak, nowotwór łagodny, ale nie leczy się go dopóki nie urośnie do 10 cm albo... nie pęknie. Na razie pozostają kontrolne rezonanse co kilka miesięcy, żeby sprawdzać rozmiar. Trochę to tykająca bomba, może wybuchnie, może nie Jelita się uspokoiły póki co, dieta zdaje egzamin. Jeszcze czekam na wyniki wycinków z jelita cienkiego i grubego i na rezonans trzustki, ale podejrzewane jest pierwotne stwardniające zapalenie dróg żółciowych... w skrócie to trzustka nie wytwarza enzymów trawiących tłuszcze. Pożegnałem wieprzowinę, smażenie i jest lepiej. Jakie rokowania i czy to się wyleczy, nie wiem jeszcze, teraz mam ciężki terminarz 6 grudnia hematologia, 11 grudnia szpital w Gdańsku (kontrola), 14 grudnia rezonans trzustki, 19 grudnia gastrolog. Miałem ten moment załamania, kiedy usłyszałem o tym naczyniaku, ale... kwestia dni i przeszło, znowu mam energię i chęci, radość, musi być dobrze.
    2 punkty
  15. też mam taką, ale nie lubię na niej ostatnio stawać
    2 punkty
  16. Na zabawy w konkursy i rozwój "sceny" to kto ma czas? Ludzie co się jeszcze uczą. Tutaj większość osób to już stare dziady, którym się zwyczajnie nie chce
    2 punkty
  17. Skoro ma porządny nóż to porządny kamień z wysokim gradem do ostrzenia A tak poza tym: - konkretna (20cm minimum) patelnia żeliwna - grzałka do sous vide - domowa wakowarka - porządny blender - praska do makaronu
    2 punkty
  18. No ogólnie są jebnięci. Ja pamiętam jak byłem w odwiedziny u brata w akademiku w Glasgow i był alarm pożarowy, ale kazał mi zostać w pokoju, bo teoretycznie nie może nocować nikogo Dobrze, że pożaru nie było, bo mogło być mało śmiesznie
    2 punkty
  19. Vami wspomniał o koncercie, RDR2 przypomniało o klimacie... więc ukochany hit mojej młodości:
    1 punkt
  20. Jak już mowa o dobrym popie, to nie może na tej liście zabraknąć I K O N I C Z N E G O numeru Britney. Co prawda przeżywa drugie życie głównie ironicznie, bo stał się memem tak jak sama Britney, niemniej nie da się zaprzeczyć, że to kawał świetnej roboty kompozytorów i producentów.
    1 punkt
  21. 100% w śmietniku. Miałem identyko sytuację z kluczami od samochodu, ależ kompromitujące było wskakiwanie do kontenera.
    1 punkt
  22. No ja też mam właśnie rozkminę czy kupować zimowy płaszcz i buty do Polszy, bo w Irlandii jak na razie kurtka pikowana i jesienne buty wystarczą @tio - podbijam, Oceanarium bardzo fajne. No i koniecznie zaliczyć babeczki pasteis de nata w zakonie Hieronimitów w Belem - dzieci raczej uwielbiają takie smaki.
    1 punkt
  23. Mnie najdrożej wyszedł chyba Iran, bo koło 7 tys albo i więcej Ale taki Zanzibar na 10 dni ze wszystkim zrobiłem za mniej niż 1600 zł
    1 punkt
  24. Ja już przestałem liczyć Po ślubie 12 lat, mieszkamy razem oficjalnie też 12 ale w praktyce będzie z 15. Parą jesteśmy 20
    1 punkt
  25. Wiecie jaka jest najwyższa stawka podatku w Polsce? Nie 19%, 23% czy nawet 32%. Najwyższa stawka to 75% podatku od dochodów nieujawnionych. I czasem trafiają mi się klienci, którzy za słupa stawiają swoją matkę i teściową z przeświadczeniem "no co matce zrobią, przecież tych 180 tys podatku nigdy od niej nie wyegzekwują skoro ma tylko 1200 zł emerytury". Nie ma więc co tracić kasy na doradcę. Dopiero uświadomienie, że matka za te ich podatki może pójść do więzienia zmienia (a i to nie zawsze) podejście
    1 punkt
  26. Ja jestem jednak growym januszem i CDA poważam jako idealną lekturę toaletową, nie mam czasu na surfowanie po sieci by informacje o grach czerpać z innych źródeł czy choćby łazić po fanpage'ach.
    1 punkt
  27. 1 punkt
  28. Ad. 1 Stricte w kuchni raczej nie. Poza tym, że chciałbym być w przyszłości kuchennym freelancerem to zwyczajnie się boję o zdrowie. To jest fizyczny zapierdol jak cholera i już widzę kucharzy w wieku 40+ z rozwalonymi plecami itp. Nie wykluczam, że mógłbym w przyszłości (za 10/15) lat przyjąć rolę teoretyka, nauczyciela, kusiłoby mnie to, bo to chyba jedyna rzecz jakiej mógłbym nauczać. Ad. 2 Stabilizacja w ciągu roku zmieniłem miejsce zamieszkania 3 razy, pracę cztery razy, w życiu miłosnym też miałem straszny burdel więc zwyczajna stabilizacja byłaby niesamowicie kusząca. Innych marzeń nie posiadam specjalnie, zbyt często w moim życiu się coś zmieniało. Może poza tym by być w swojej pracy ceniony i doceniany Ad. 3 Koszmarnie trudna. Od momentu gdy zacząłem o tym myśleć na poważnie do momentu podjęcia pracy minął rok. Byłem niesamowicie skonfliktowany i nieszczęśliwy i choć miałem wsparcie bliskich to strasznie się bałem. A paradoksalnie doprowadzałem do sytuacji gdzie moje wahanie wpływało na moje relacje. Jak w końcu podjąłem te decyzję to masa rzeczy się poprawiła. Właściwie jeszcze się adaptuje do zmiany zarobków ze względu na częste zmiany pracy. Początkowy przeskok był szokiem, teraz po prostu pozwalam sobie na znacznie mniej rzeczy. Kiedyś było to dla mnie nie do pomyślenia bym nie kupił sobie przez rok jakiegoś ciuchu bo tak mi się podoba czy jakiejś gry, a teraz wolę tej kasy nie wydawać. Zdarzał się miesiąc że przegiąłem i musiałem zaciskać pasa, ale powoli przywykam do przeskoku
    1 punkt
  29. A ja rozumiem punkt widzenia @jmk. Może przez to, że jedyne co czytałem o Mahdim to wypowiedzi tutaj, ale z perspektywy kompletnie nie znającej historii wygląda to tak, że jest to koleś, który jest zaangażowany, organizuje turnieje, konkursy sratata. Aczkolwiek naczytałem się tyle z obu punktów widzenia, żeby już jakąs swoją opinię/teorię wyrobić. I nie widzę nic złego w przyciąganiu tych co Oczywiście generowaloby to więcej dziecinnych czasem kłótni i roboty modom, ale jednocześnie nie groziłoby nam zniknięcie, kiedy połowa z nas zejdzie już ze starości No i większy problem jest taki, że trzeba mieć na to czas i chęci. A ja jestem zdecydowanie człowiekiem z obozu ^^
    1 punkt
  30. czolem! u mnie z kolei tydzien na bardzo duzej intensywnosci sie zapowiada, a zaczelo sie juz wczoraj niedziela - butelkowanie poniedzialek - warzenie wtorek - trening sroda - rozwozenie prezentow mikolajkowych czwartek - trening piatek - zawody mikolajkowe sobota & niedziela - urodzinowe dziabki u znajomych codziennie cos
    1 punkt
  31. Tutaj dłuższa próba, nigdy nie ukończona. Może wreszcie się zmobilizuję NARZĘDZIA GNIEWU Było... głośno. Wbijający się w atmosferę Palladiona prom zakołysał się, powodując nerwowe szepty wśród siedzących w komorze desantowej żołnierzy. Uldor uśmiechnął się lekko, przypominając sobie swoje własne pierwsze lądowanie planetarne. Zanieczyścił wtedy pół kabiny pasażerskiej frachtowca wiozącego go na Rangal IV, do siedziby lokalnej kapituły Ordo Hereticus. W jego życiu od tego czasu minęły już całe eony, ale zapachu wymiocin i uczucia palącego wstydu nie zdołał z głowy wyrzucić do dziś. W porównaniu z nim, ta zbieranina z Sił Samoobrony Osinium radziła sobie całkiem nieźle, chyba że to obecność inkwizytora pomagała im w utrzymaniu nerwów na wodzy. Inkwizytora i jego kadry. W ich obecności mogli zapomnieć o turbulencjach. Już trójoka Tara Sengar powinna im wystarczyć. Żołnierze z Osinium nigdy chyba nie odbywali podróży międzyplanetarnych, więc widok kogoś z Navis Nobilae wyraźnie ich zaszokował. Uldor miał jednak wrażenie, że jeszcze większy wstrząs ludzie z Sił Samoobrony przeżyli dowiadując się, kim jest niewysoka, drobna brunetka również należąca do ludzi inkwizytora. Psionik! Strzeż się czarownicy, nauczało Imperialne Kredo, nie daj żyć wiedźmie! Sail Venas w ich oczach była niezrozumiałym odstępstwem od tych świętych zasad, aberracją tolerowaną wyłącznie ze względu na Uldora. Aberracją trudną do zignorowania, gdyż Sail świadomie całą swoją osobą prowokowała tego typu reakcje: pentagramowe kolczyki, teksty zaklęć na zwisających ze skórzanego pasa zwitkach pergaminu czy umieszczony na czole niepokojący tatuaż Adepta Astra Telepathica: gorejące czerwienią oko na tle czarnego signum Inkwizycji; wszystko to krzyczało do otoczenia z kim ma do czynienia. Venas nie dawała nikomu luksusu ignorowania jej zdolności. - Dziesięć minut do lądowania - zaskrzeczał vox-emiter głosem Tary Sengar. Jeden z żołnierzy Sił Samoobrony nie wydawał się być jednak poruszony ani wchodzeniem w atmosferę Palladiona, ani obecnością Inkwizycji na pokładzie promu. Uldor zwrócił na niego uwagę jeszcze w astroporcie na Osinium. Rom Garnen, zastępca dowódcy plutonu Sił Samoobrony który przydzielony mu został przez gubernatora był ogrynem, niezwykłym ogrynem. Ludzie dotknięci gigantyzmem zazwyczaj wyróżniali się niezbyt subtelnym prymitywizmem rysów twarzy, dającą się wyczytać z oczu bezmyślnością, fatalnym stanem higieny i bełkotliwym sposobem wyrażania swego zdania. Żaden z punktów tej charakterystyki nie pasował do Garnena. Jego wyciosana z samych kątów i płaszczyzn twarz sugerowała jakąś surową szlachetność, stalowoszare oczy zaś chłodną inteligencję. Tylko rozmiary zdradzały w nim ogryna: miał prawie dwa i pół metra wzrostu. Uldor obiecał sobie w duchu że sprawdzi z jakiego świata pochodził ten porucznik, powinien być on perfekcyjnym ośrodkiem rekrutacyjnym dla Imperialnej Gwardii. O ile już nim nie był. Garnen był weteranem, świadczyły o tym delikatne blizny pokrywające mu twarz niczym pajęczyna. Jedna z nich, znajdująca się na czole, mocno się wyróżniała: była duża i miała zadziwiająco regularny, okrągły kształt. Jeśli ten człowiek potrafił wytrzymać takie rany, to był znakomitym materiałem na żołnierza. Ani narastający ryk powietrza, ani coraz silniejsze konwulsje miotające promem nie wydawały się sprawiać na olbrzymie żadnego wrażenia. Inkwizytor zaczął bawić się w myśli pewnym pomysłem... - Pięć minut do lądowania. Do komory desantowej weszła Vexile Hyde, ostatnia z jego kadry i jedyna nie wzbudzająca w żołnierzach z Osinium zabobonnego strachu. Bynajmniej nie dlatego, że ją zlekceważyli: twarda, brzydka twarz byłej gwardzistki od razu wzbudziła ich respekt. Vexile należała jednak do świata który znali, nie była brutalnym przypomnieniem mroków kosmicznej nocy. Jej rdzawoczerwony mundur Tobańskich Lansjerów był prosty i nie miał oficerskich dystynkcji. Ludzie Garnena od razu ją zaakceptowali. - Panowie, pamiętamy o priorytetach - zaczęła Vexile przytrzymując się barierki pomocniczej. - Po pierwsze: każdy człowiek którego tam spotkamy, jest wrogiem. Nie zważajcie na wiek ani płeć. Nikt tam nie jest niewinny. Po drugie: musimy mieć przynajmniej jednego jeńca. Najlepiej Wielkiego Augura, jeśli będzie taka możliwość. Po trzecie: cała akcja musi trwać najwyżej kwadrans. Jeżeli dacie im więcej czasu, mogą się rozpierzchnąć, a szukanie pojedynczych heretyków na powierzchni całej planety... cóż, nie chcemy się w to bawić. Po czwarte: Uldor Ulvendor dowodzi cała operacją, co znaczy że dowodzi również wami. Jeżeli inkwizytorowi coś się stanie, rodziny was wszystkich obłożone zostaną interdyktem do trzeciego pokolenia wstępnego i zstępnego. A w to też nie chcecie się bawić. Nie zawiedźcie nas. Pytania? Odpowiedziała jej cisza. Dla większości miał to być bojowy chrzest, heretycy z Palladiona wyparli z ich umysłów strach przed ludźmi inkwizytora. - Ochroń Imperatorze narzędzia swego gniewu - odezwał się Uldor, hermetyzując karmazynowy pancerz. *** Ziarna herezji najlepiej wschodzą zawsze na glebie egoizmu. Pięć lat temu Hastur Granh, gubernator Vallandoru nałożył na mieszkańców swej planety nowe podatki by sfinansować budowę nowego, monumentalnego pałacu, kolejnej zachcianki realizującej potrzeby jego wybujałego ego. Ani osiemdziesięciometrowy posąg Granha na szczycie trzystumetrowej wieży, ani śnieżnobiały, żyłkowany turkusowo marmur z Praxis, śmiałe kolumnady i masywne portyki nie zachwyciły mieszkańców. Zawrócenie biegu dwóch rzek dla celów transportowych, przymusowe wysiedlenia i wyburzenie miasteczka rodzinnego Granha na miejscu którego zaprojektowano pałac również nie wzbudziło ich entuzjazmu. Rozpoczęły się protesty, marsze protestacyjne, pielgrzymki do katedr Eklezjarchii... Na wszystkich tych biednych głupców posypały się kule Mściwych Gwiazd, lokalnych psów łańcuchowych reżimu. Nie wszyscy na Vallandorze dali się jednak podporządkować. Miesiąc po zamieszkach na ulicach planetarnej stolicy pojawiły się namalowane czerwoną farbą hasła nawołujące do rebelii. Sygnował je Wielki Augur, anonim głoszący potrzebę obalenia dotychczasowego porządku. Służby Granha stawały na głowie, by go ująć. Bezskutecznie. Tajemniczy buntownik zawsze był o krok przed agentami tajnej policji, kpiąc z nich coraz bezlitośniej. Wśród mieszkańców planety Augur stał się legendą. Egoistyczna megalomania gubernatora uruchomiła egoistyczne pragnienie wolności u jego poddanych. Wokół Augura zaczęli gromadzić się spiskowcy. Każdy spisek to herezja. Gdy rok temu na Vallandorze pojawił się Uldor Ulvendor, augurianie liczyli już co najmniej tysiąc członków, a ich terrorystyczne ataki dosięgały najwyżej postawionych funkcjonariuszy reżimu. Było zresztą jeszcze gorzej: przesłanie Augura dotarło w międzyczasie do trzech sąsiednich systemów, budząc coraz bardziej nerwowe reakcje miejscowej arystokracji. Rządzące elity próbowały rozwiązać sytuację stosując ślepą siłę. Na Maskacie 4b miejscowy Arcyhegemon ukrzyżował trzy tysiące podejrzanych. Król Ktezyfontu wydał dekret o publicznym obdzieraniu ze skóry każdego złapanego augurianina. Herezja wydawała zwykłe dla siebie owoce: strach, okrucieństwo, zdradę... I jak zwykle prędzej czy później musiała przyciągnąć uwagę Inkwizycji. Kapituła na Rangalu IV sprawą zainteresowała się stosunkowo późno. Tamtejsze Ordo bez reszty niemal zaangażowane były w wydarzenia związane z Uzurpacją Casslehorna i zamieszanie na peryferyjnych światach subsektora początkowo nie zaprzątało uwagi inkwizytorom, tym bardziej że wydawało się, iż po trzech latach rozwoju herezja została zniszczona własnymi siłami gubernatorów. W 835.M40 roku tajne służby na Ktezyfoncie dopadły wreszcie lokalną elitę ruchu, co pociągnęło za sobą aresztowania. Na sąsiednich planetach tysiące egzekucji wydawały się położyć kres rebelii, choć Wielki Augur nadal znajdował się poza zasięgiem jego prześladowców. I to właśnie zainteresowało Uldora. Inkwizytor był przekonany, że Niszczące Potęgi zazwyczaj działają według schematów. Jednym z nich było zwracanie uwagi na przegrywających buntowników walczących o sprawiedliwość. Ich dusze były aż nadto łatwym łupem, ich determinacja i gniew zbyt użyteczne by bogowie Chaosu mogli to przeoczyć. Docierali więc do tych nieszczęśników oferując możliwość odwetu. I rzadko spotykali się z odmową, nic dziwnego, ze działali schematycznie. Uldor postanowił sprawdzić, czy również i tym razem. Nie zawiódł się, efekty śledztwa przyszły szybciej, niż mógł się spodziewać. Sail weszła w rolę zblazowanej dziedziczki arystokratycznego rodu szukającej nowych wrażeń w atmosferze okultyzmu. Stworzyła nielegalny periodyk pod nazwą "Cień Osnowy" i już po pół roku zaczęli pisywać do niego ludzie zafascynowani zakazaną wiedzą. Jeszcze lepiej poszło innemu człowiekowi Uldora, Augustowi Kaltenbachowi. Rozkręcił on czarnorynkową sprzedaż broni i po dwóch miesiącach działalności zaczął raportować inkwizytorowi o klientach zainteresowanych dużymi ilościami broni ciężkiej. Ulvendor zaczął porównywać te dane korzystając jednocześnie z osiągnięć tajnych służb Vallandoru, by następnie złożyć wizytę najważniejszemu podejrzanemu. Arik Ran, czterdziestoletni nauczyciel z dużymi zasobami pieniężnymi, które przeznaczać zaczął na laskarabiny u Kaltenbacha, uczestnik antygubernatorskich demonstracji, zamieszkały w miasteczku z którego anonimowy "Oświecony" co miesiąc wysyłał do "Cienia Osnowy" artykuły wypełnione egzaltowanym podziwem dla "prastarych umysłów z Immaterium". Gdy Uldor wreszcie go odwiedził, zdruzgotane szczątki Arika Rana wyznały, iż augurianie odrzucili wiarę w miłosierdzie Imperatora, w ciągu ostatniego roku dwukrotnie już brał udział w rytualnym składaniu ofiar jakiejś "Obecności Zza Zasłony", a jego Mistrz Kręgu bierze właśnie udział w zgromadzeniu przywódców spisku gdzieś w systemie gwiazdy Bellikon. Inkwizytor nie potrzebował więcej informacji. W systemie Bellikon było siedem planet, w tym dwie z warunkami przyjaznymi człowiekowi: Osinium i Palladion. Na tej drugiej czterysta lat temu przeprowadzono Exterminatus za tolerowanie kultu Khorna. Uldor Ulvendor zebrał swoją kadrę by rozpocząć polowanie na Augura. Zanim jednak to zrobił, wykonał egzekucję na Ariku Ranie i czterdziestu dwóch członkach jego bliższej i dalszej rodziny.
    1 punkt
  32. Nitra pod moją opieką zaczęła sezon świetnie. Wygraliśmy zarówno ze Slovanem, jak i z Senicą, a także z Dunajską Stredą. Morale szybowało, zarząd piał z zachwytu, a Ilham Udin Armayn wprawiał w oszołomienie całą ligę. Wraz z Karagiannisem stworzyli niesamowitą parę - wprost nie do zatrzymania. Niestety, wkrótce Grek doznał poważnej kontuzji, przez co zmuszony byłem grać młodym Mazanem na prawym skrzydle. 19-letni wychowanek klubu starał się najmocniej z całej drużyny, tydzień w tydzień notował notę 10.0 (!) na treningu, widać było, że zależy mu na grze. Początkowo spisywał się beznadziejnie, jednak z czasem stał się jednym z lepszych zawodników drużyny. Niestety, gorzej spisywała się obrona. Po 9 meczach bez porażki z rzędu (wliczając ostatni sezon), rozpoczęliśmy mniej chlubną passę... Z pozycji lidera (tak!) spadliśmy na... ósme miejsce, nie odnotowując zwycięstwa od... 11 spotkań! Efekt kuli śniegowej osiągnęło nasze morale, przez co spadliśmy bardzo mocno w rankingu. Mimo to, nadal spisywaliśmy się powyżej oczekiwań (mieliśmy się przecież bronić przed spadkiem!), więc postanowiłem zagrać egoistycznie i zacząć kuć żelazo póki gorące. Rozpocząłem wysyłanie CV w przerwie zimowej. Zarząd się zdenerwował, wezwał mnie na dywanik i - po krótkiej, acz ostrej, wymianie zdań - przedterminowo rozwiązał ze mną umowę. W ten oto sposób, na pięć miesięcy przed planowanym końcem kontraktu, ponownie znalazłem się na bezrobociu.
    1 punkt
  33. Dziś te trzy fotki dostałem. Jak jutro nie będzie jakoś tragicznie to się przejadę i zobaczę jak to wygląda już z całym położonym dachem
    1 punkt
  34. Mały dalszy spam. Szczytowe zrobione. W poniedziałek mają robić pokrycie dachowe oraz za werandę się biorą. I to będzie zasadniczo koniec na ten sezon. Może jeszcze pan zacznie robić ściany działowe na parterze, ale to już zależy od pogody, czy nie będzie za zimno.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...