Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.11.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. @ajerkoniak: Za cholerę bym nie powiedział, że Karakter zasługuje na gwiazdkę. Jedzenie mają często dobre, ale w związku z tym, że często eksperymentują to często też pudłują. Bardzo fajne miejsce i niezwykle lubię, ale do gwiazdki im daleko. I właśnie dlatego jest na pierwszym miejscu na mojej liście do odwiedzenia w Krakowie Kocham takie podejście. Tymczasem Browar Golem zamyka listopad z najwyższą sprzedażą w historii. Urząd Skarbowy już się cieszy.
    9 punktów
  2. 7 punktów
  3. Ja często tak mam jak wejdę w wikipedię, żeby coś sprawdzić, a linki poboczne kierują mnie na cztery boczne wątki
    7 punktów
  4. Za cholerę bym nie powiedział, że Karakter zasługuje na gwiazdkę. Jedzenie mają często dobre, ale w związku z tym, że często eksperymentują to często też pudłują. Bardzo fajne miejsce i niezwykle lubię, ale do gwiazdki im daleko. Michelin niektóre kraje faworyzuje ewidentnie (Francja, Włochy) i troooochę racji kuab też ma, to są konserwatyści. Acz dużym ruchem było otwarcie się na Azję i gwiazdki ma tam masa miejsc z tradycyjną kuchnią, w ogóle bez związku z zachodem. W Polsce gwiazdek więcej nie będzie raczej z prostego powodu - mało kto włoży taką kasę jaką włożono w Atelier i w Senses, bo w Polsce się w gastro nie inwestuje, a na razie nie umiemy w streetfoof, uczymy się jak działa bistro dopiero i daleko nam do gwiazdki, która nie wychodzi od fine dining. Świetnym przykładem jest Baskonia, która ma od zarąbania gwiazdek, a mocno dofinansowany (przez państwo też) Arzak ma 3 gwiazdki od 1998 i uważany jest za Top 10 restauracji na świecie. Odnośnie kosztu jedzenia to cena dania to minimum 1/3 ceny PRZYGOTOWANIA, nie składników, oczywiście to zależy od miejsca i marży. Amaro kucharzem jest dobrym i był od dawna, nie wiem jak dobrym, ale wiedzę ma kolosalną i dobrze szkoli ludzi, a i produkty ma niesamowite, plus wchuj hajsu idzie w wygląd miejsca i to widać. Przygotował się do otwarcia Atelier niesamowicie i na gwiazdkę zasłużył te parę lat. Zresztą, Senses otwierał gość, który był u niego sous chefem. Płaca jest niestety słaba, ale jest opcja pracy na świetnym sprzęcie + na świetnych produktach. Prestiż nie ma znaczenia jakby kto pytał bo środowisko i tak jest mocno oparte na kontaktach i się zna. Dodatkowo - jest mi niezmiernie smutno, że masa miejsc na wysokim poziomie w Polsce idzie w głupoty jak sałatka, której elementem jest awokado czy inne produkty, które w Polsce się marnują bo psują się na potęgę, a nie coś lokalnego, zwłaszcza przy najlepszym mleku w Europie, świetnych grzybach i różnicach w kuchni każdego regionu.
    7 punktów
  5. Dziś te trzy fotki dostałem. Jak jutro nie będzie jakoś tragicznie to się przejadę i zobaczę jak to wygląda już z całym położonym dachem
    5 punktów
  6. Amaro zatrudnia niemało osób + raczej nie mają płatne od godziny, więc oni max robią strzelam 190h. No i wiesz, niewiele więcej to nie znaczy, że biedują totalnie. Podałem kwestie na Śląsku, zaś jeśli chodzi o W-wa to na pewno ta kwota jest wyższa, ale nie możemy mówić o czymś zdecydowanie innym niż w innych rejonach kraju. Jest dostosowane do kosztu życia, ale raczej życia na przeciętnym poziomie. Ale to standard na całym świecie, poza wyjątkami z dobrymi właścicielami czy np hotelami. Ej, ale przynajmniej oszczędzamy na żarciu, ja jak jestem w pracy to jem śniadanie, obiad i kolację w pracy No i co jak co, ale praca u Amaro w CV robi WCHUJ w środowisku i szkoli niesamowicie. Ale dlatego też jest duża rotacja, ludzie idą na rok, trochę więcej i robią coś innego. Mój znajomy był tam szefem cukierników, a obecnie wymiata ze wspólniczką (oboje byli też w Mananie) w Katowicach robiąc piękne monodesery Panie, jaki chudy. Ja wczoraj ojebałem 600g T-Bone, pan @Vami byłby pewnie dumny.
    5 punktów
  7. "Może nie wygram w tym wyścigu, ale ludzie, ile ja mam przygód" Jakbym nie jeździł koleją, to bym nie miał przygód. Otóż dziś miałem okazję: 1) po raz pierwszy w życiu przechodzić przejściem podziemnym w Sulejówku (rewelacji nie ma, straszna klaustrofobia) 2) w ułamku sekundy podjąć decyzję, że jadę SKMką bez biletu. Nawet mi brewka nie tykła. I nawet nie wiem, czy w SKMkach mają nadal na wyposażeniu bambosze dla konduktora 3) mieć niewątpliwą przyjemność jechania lewym torem (kierownik skmki podkreślał to na każdej stacji, musi więc to być powód do dumy) A wszystko dlatego, że mój pociąg odmówił współpracy na stacji Sulejówek, całe trzy jednostki ludzi po komunikacie "He's dead, Jim" przepielgrzymkowały na przeciwległy peron, gdzie nas miała zabrać (i zabrała ) jadąca pod prąd SKMka. Tu jestem w czarnym kapturze pod tablicą Sulejówek: Tu mnie nie widać, ale w każdym miejscu było mniej więcej tak samo, więc obrazek poglądowy: Ja już na szczęście w pracy i z ciepłego pokoju mogę obserwować jak świat płonie
    5 punktów
  8. 4 punkty
  9. Profil nie musi być skrojony pod nic, po prostu możesz go promować wśród mieszkańców Szczecina, więc większość fanów będzie stamtąd, a potem reklamy FB cisnąć również na mieszkańców, żeby nie marnować budżetu. Może możesz też organizować lokalne eventy i targetować w reklamach ludzi zapisujących się na nie (jest taka opcja). Lajki spoza Szczecina to jak darmowe konta w płatnych aplikacjach, nie przejmujesz się nimi. Facebook Ads ma nawet taką opcję: robisz event na FB (możesz podpiąć się też pod jakiś istniejący, jeśli zrobią cię jego współorganizatorem), zapisuje się 50-500 osób, robisz z tych osób tzw. Custom Audience (czyli masz możliwość targetowania reklamami bezpośrednio każdego, kto się zapisał na event), a potem z tego CA robisz tzw. Lookalike Audience z odchyleniem 1%, czyli zawierający 1% populacji, którzy mają podobne profile na FB do tych, jacy zapisali się na event, wybrane przez AI Facebooka. Lookalike Audience także możesz stargetować na Szczecin. Możesz także stworzyć w ten sam sposób Custom Audience składające się z maili twoich obecnych klientów, potem Lookalike Audience na podstawie tych maili i im cisnąć reklamy. Wtedy znajdzie ci leady ludzi, którzy są podobni do tych, którzy już coś od ciebie kupili. IMO może nie musisz mieć przewagi technologicznej nad UPC czy Netią, tylko nad obecnym pakietem internetowym, który ma większość potencjalnych klientów, a z tym raczej jest jak z hajsem na koncie w banku, zawsze za mało i przydałoby się więcej — ale to już specyfika branży, na której się nie znam, więc nie będę się wypowiadał.
    4 punkty
  10. <Rimcher story time> Rimcher czyli mój pomysł na rozgrywkę - połączenie WItchera i RimWorld. Zamiast na potwory będę polować na ancient dangers, które zamierzam jedno po drugim eliminować. Zaczynam z lekko zmodyfikowanym naked brutality. Dodaję jedną postać, przenośny namiot i bolt-action rifle. Głównym bohaterem jest Geralt "Wolf" Rivian, wiadomo kim inspirowany. Niezły strzelec, walczący wręcz, zna się na nauce i poprawnie na medycynie. Wprowadziłem mu bliznę na twarzy i na tłowiu. Jest wytrzymały, niezwykle odporny na choroby i ma silną wolę. Nie mam opcji wprowadzenia informacji, że był wiedźminem, więc jego poprzednia profesja to najemnik. Towarzyszy mu wygenerowana losowo postać. Uznałem, że nie stworzę Ciri bo byłaby to trochę zbyt podobna postać. Wypadło na 17-letnią Shanę. Jako taka kucharka, wysoki social (kompletnie mi nie potrzebny skill) i dobry growing i cutting plants. Jej cechy to uroda, pesymizm i małe zapotrzebowanie na sen. Zanim trafiła na Rim była porwana przez piratów. Trafiamy do boreal forest w letnim okresie, zatem przepaski póki co wystarczą. Ale okres ciepły trwa tu ledwie 20 z 60 dni. Zatem bez wahania wyszukałem nawet spory obszar z żyzną ziemią i Shana poszła siać ryż, jedyną roślinę, na której owocne zbiory mogłem liczyć w tych warunkach. Geralt zajął się cięciem drzew i szybką budową pierwszego szałasu, który miał być magazynem. Pierwszych kilka nocy mieli wszak spędzić w namiocie. O dziwo Cassandra okazała się bardzo łaskawa. Cargo drop podrzucił nam leki i spakowane racje żywności, później warg sam się oswoił, a 4tego dnia pojawił się pierwszy najeźdźca. Poznajcie Jeta, 73-letniego zabójcę. Meele 18, shooting 12. I tyle. Ale wygląda to groźnie prawda? Otóż ma on problemy z plecami, astmę i prawa noga to piracka drewniana kuśka. Skąd dowiedział się, że w tym miejscu osiadł 50-letni Wolf i jakaś jego podopieczna? Nie wiadomo. Podjął się jednak zamordowania ich i zgarnięcia ich dobytku, który w tej chwili nie był imponujący (cargo drop spadł dzień później). Jaką taktykę przyjął Geralt przeciwko temu rywalowi? Otóż żadną, kontynuował budowę. Jet dotarł w zasięg ognia w 5 godzin! Wtedy Wilk wyciągnął broń, wymierzył i w dwóch strzałach powalił niechcianego gościa. Ten nie zmarł, ale nikt nie zamierzał go ratować. To dodatkowa gęba do wyżywienia, a zapasy były o wiele za małe. Odebrał mu więc nóż, który był teraz dodatkową bronią Wilka i pozwolił starcowi odejść (w mękach). Przynajmniej przez dwa dni Salty (warg) miał co jeść. Szło nieźle. Geralt wybudował szybko drewnianą pracownię, uzupełnił drewnem dziury w jednym z budynków, który ostatecznie stał się magazynem i ławkę do badań. Priorytetem było zapewnienie sobie elektryczności, zatem Shana krążyła po okolicy zbierając jagody, a Wilk kombinował jak zapewnić prąd ich małej ostoi. W końcu krzyknął "eureka" i gotów był do postawienia wietrznej turbiny. Shana poszła kopać w skale, gdzie zauważyli komponenty. W tym czasie Geralt rozkminił konstrukcję baterii i korzystając z małego budynku, który zastali na miejscu przygotował skromną instalację. Kaer Morhen w przyszłości miało być bezpieczną przystanią dla Wilka, zatem zajął się obróbką kamieni i postawił kuchnię. Na południowy wschód od budynków widać pierwszy ancient danger, który był celem. Przewińmy do zimy. Z trudem uzbierana skóra została przerobiona na ciepłe kurtki, energia ledwie wystarczała na uruchomienie grzejników w pracwni, sypialni, która zastąpiła w końcu poszarpany już namiot i w kuchni. -39°C to chyba najniższa odnotowana temperatura. Regularnie odmawiamy wizyt gości i azylu uciekinierom. Dodanie jeszcze jednej gęby do żywienia dalej jest zbyt wielkim ryzykiem. Mija zima, kończy się wiosna i w końcu przychodzą temperatury powyżej 0°. W tym czasie Geralt wzniósł marmurową zamrażarkę, którą podpiął pod instalację elektryczną. Drugi wiatrak i dodatkowe dwie baterie, z trudem zbudowane umożliwiły to, gdyż reszta pomieszczeń dalej była ogrzewana. Ah wiecie co? Geralt jest zwyrolem. Ma 50 lat, jego towarzyszka 17. Nie przeszkodziło to mu, w poderwaniu jej, a nawet hajtnięciu się. Jak widać wiek nie gra roli! Tak minął ponad rok i przyszedł czas na wyeliminowanie pierwszego ancient danger. Taktyka była prosta, ale wymagała sporo budowania. I jak się okazuje sprawia, że łatwo dostać kulkę w plecy, zatem przy kolejnych już będzie ulepszona. W każdym razie mamy sukces: Znaleźliśmy tu charge rifle (cudownie!), płaski telewizor (je za dużo energii) i insanity lance (jeszcze lepiej!). W komorach przeżyło ledwie dwóch ich użytkowników, ale nie wybudziliśmy ich. Jeden to wojownik, ranny, niepotrzebny nam obecnie. Druga osoba to artystka i jak łatwo się domyślić, sztuka nam nie w głowie. I niech nie zmyli nikogo data, cofnęła mi się do 5500 po wgraniu jakiś 12 modów, w tym magii, dodatkowych drzwi itp. I prawdę mówiąc liczę na jakieś misje z item stash, a tymczasem Cassandra obdarowała mnie 3 misjami z więźniami. Dalej nie chcę dodatkowych mord do wyżywienia Plan na kolejne działania: wynalezienie technologii, która umożliwi mi budowanie cargo dropów, aby móc zaopatrywać Geralta, gdy wyruszy poza kolonię polować na kolejne bestie. W tym czasie Shana, jak kura domowa będzie dbać o Kaer Morhen.
    4 punkty
  11. Czy zdarza Wam się, że chcecie sprawdzić coś w necie, otwiera się Wam strona początkowa, jakiś interesujący na niej tekst i po 30 minutach uświadamiacie sobie, że zapomnieliście co chcieliście sprawdzić?
    3 punkty
  12. Muszę pogratulować uż.@lad za wskrzeszenie topicu pytanie do... który wprowadził coś ożywczego w skostniałe życie Hyde parku. Gratulacje
    3 punkty
  13. 2 punkty
  14. @me_who no Kalisz to taki Dziki Wschód w optyce przeciętnego Wielkopolanina. Taka Macedonia dla Hellena. Co gorsza, może też z uwagi na granice zaborcze w Kaliszu było proporcjonalnie więcej Żydów, co w bastionie endecji jakim był Poznań traktowano wiadomo jak. @jmk jak już wspomniałeś o lokalnym klubie z Kalisza to dodam, że w Chodzieży też taki mamy, Polonię. Obecnie dramat, ale kiedyś dzielnie biła się o drugi poziom rozgrywkowy. I barwy ma takie same jak Pogoń
    2 punkty
  15. Ale to Hiszpania. Pójdziesz osobiście, to po pierwsze wszyscy obsługiwani przed Tobą muszą się wygadac najczęściej z calego swojego życia (coś jak u nas stare baby u lekarza, tylko tutaj usługa czy wiek nie mają znaczenia), a ten kto obsługuje chętnie w te konwersacje wchodzi, więc kurwa czekasz. Potem przyjdzie Twoja kolej to też będą pierdzielic bzdury, zamiast przejść do konkretów. Przez telefon to samo...
    2 punkty
  16. Hiszpania wkurwia mnie z jedną rzeczą mocno. Chcesz coś załatwić - dzwoń, jakiś problem w banku, urzędzie, kablowce jakiejkolwiek usludze - zadzwoń. Zero obsługi online, zero kontaktu mailowego, wszystko kurwa dzwoń i przebijaj się przez tych przegadywaczy. Już mi ulżyło, dziękuję
    2 punkty
  17. Vami to jak mu krowa przed śmiercią nie cytuje Rothbarda to generalnie nie bywa dumny także się nie przejmuj
    2 punkty
  18. Tak jak mistrzowie z ostatnich 4-5 sezonów. Bóg jest dyslektykiem.
    2 punkty
  19. Między wierszami to padło jak ajer wspominał, że przychodzą do niego się uczyć, a potem idą na swoje...
    2 punkty
  20. @Reaper: Kucharze zmianowi na śląsku mogą liczyć na przedział 14-22zł/h zależnie od miejsca, inaczej zapłaci sieć hoteli, inaczej prywaciak. Inaczej włoska knajpa, inaczej oryginalne, autorskie bistro. Ja miałem bardzo niskie warunki w Mananie, ale pracowałem na mega jakościowych produktach, a kuchnia była total autorska. Szefowie kuchni mają stawki całkowicie do negocjacji, ale żaden nie zejdzie poniżej 20+zł/h na pewno. Aczkolwiek często są zatrudniani na stałą pensję, niezależną od godzin, na kontrakcie, np na rok/dwa. Parę lat temu Michelin zdjął ten warunek i obecnie gwiazdkę można dostać właśnie nawet tylko za smak. Dzięki czemu nie zamknęli się na fine dining i trochę otworzyli na Azję, która słynie z obłędnego jedzenia, a niekoniecznie z wystroju w guście europejskim. Wątpię czy kiedykolwiek ta buda wskoczy na więcej niż jedną gwiazdkę, ale jeżeli broni się tylko smakiem to wyobraź sobie jak dobry musi być ten kurczak No właśnie. Nie dość, że zachód mocno inwestuje w gastronomię to jeszcze zarobki są nieporównywalnie wyższe. Poza Polską jest też zwyczajnie kultura jedzenia na mieście. Nie każdy się co miesiąc stołuje w fine diningu, ale ich stać na to by codziennie jeść na mieście. W Tokio jest ponad 300 tysięcy restauracji, oni w domu nigdy nie jedzą Rząd Tajlandii, czyli kraju który i tak jest znany z jedzenia, potężnie inwestował w gastronomię co jeszcze bardziej przełożyło się na ilość turystów. Wyobraźcie sobie zwiedzanie Mazurów i Kaszubów w połączeniu z poznawaniem kuchni tychże na wysokim poziomie. Oglądanie zabytków przemysłowych śląska i szamanie zajebistych rolad, żuru i wielu innych przysmaków. A jak zobaczycie większość spotów czy reklamówek danego regionu to nic o jedzeniu mowy nie ma. Jedynie widoki, gościnność itp. A z czego jesteśmy znani na świecie w przypadku jedzenia? Z pierogów kurwa i może wędlin. Super promocja kurwo. Czemu nie? Nikt Ci nie każe tego robić co miesiąc, ale jakbyś oszczędził po paru latach na niesamowite doznanie? Czym to się różni od wycieczki gdzieś czy nabycia telefonu nowego czy coś? Że jest chwilowe. Może, ale niektóre wspomnienia są niezapomniane, gastronomiczne też takie bywają, gwarantuje poza tym nie musimy mówić od razu o wydawaniu 200zł. Ludzie wydają 30zł i potrafią narzekać na koszta nie mając o nic pojęcia. Świadomość kosztów + utrudnienia przy prowadzeniu biznesu (zwłaszcza przy gastro) to największe przeszkody rozwoju gastronomii w Polsce. Bardzo często stąd bierze się jedzenie gównianej jakości (bo można zaoszczędzić), problemy z higieną w miejscu pracy i wyzysk pracowników. Zgadzam się, bardzo ich szanuje, jak mam możliwość to wpadam. Tylko za nimi stoi niemały hajs więc maja możliwość ryzykować + mają dużo tanich pozycji w menu (tanie małże w czwartki bodajże) i potrafią wyrównać eksperymenty spokojnymi wersjami innych rzeczy. Ano i na winach się znają jak cholera, na tym ładnie trzepią. Środowisko może nie tyle DOKŁADNIE wie kto jest inspektorem (Ci się też zmieniają co jakiś czas), ale można poznać pewne nawyki. Dobrze, choć nie dosłownie, pokazuje to film Burned z Bradleyem Cooperem. Konsultantem był tam Ramsay i ponoć dobrze odzwierciedlili wizytację ludzi z Michelin. Pewne jest to, że jeśli takowi wpadają to nie zamawiają jednej, czy dwóch pozycji, a ogólnie rzadko pozycje sezonowe, a raczej coś co jest stałym elementem karty. Próbują też win jeśli te są. Naturalnie czynnik losowości jest, ale to nie jest aż tak dobrze płatna praca i nie jest to tak proste by był lepszy system jak na razie To świadomi ludzie i praktycznie nigdy nie odwiedzają lokalu świeżo po otwarciu. Odczekują zazwyczaj te 2/3 miesiące minimum by zgrała się obsługa, by zaczęli się wyrabiać ludzie itp. Ale śledzą świat gastro i jeżeli się o czymś rozejdzie to odwiedzają w końcu a czy nierealne...oni 3 tygodnie w miesiącu spędzają TYLKO na jeżdżeniu po danym regionie i jedzeniu i opisywaniu tego dla Michelin więc niełatwe, ale realne
    2 punkty
  21. 1. Szczerze mówiąc to bardziej taka półtrolowa postawa Zasadniczo nigdy nie byłem fanbojem czegokolwiek jeśli chodzi o sprzęt, więc jako świeży (2014) konsolowy neofita głoszę jego wyższość, żeby się podroczyć, ale też żeby więcej osób miało PSa. Więcej PSa być może więcej ekskluzywnych gier na tę platformę, a umówmy się, co jak co, ale Sony ma niesamowite exy. Także jak piszę źle o Xboxie to bardziej takie droczenie jest niż jakaś niechęć do tej konsoli. W sumie się cieszę, że jest, bo przynajmniej Sony ma konkurenta. Bez tego strasznie by się rozleniwili imo. 2. Kiedyś bym napisał "Oczywiście" i "Jak najszybciej". Ale jak tak usiąść i się zastanowić, to hmmm. Nie wiem. Szkocję z resztą Królestwa łączy tak wiele od czasów zjednoczenia, mają tak zazębiającą się historię, tyle wspólnych przeżyć, że nie wiem czy to ma większy sens poza romantyczną wizją niepodległej Szkocji. Choć teraz dochodzi Brexit, bo jednak to Anglia ciągnie proeuropejską Szkocję na manowce i to jest jeden z tych momentów, że Szkoci faktycznie dostają w tyłek za to, że są w Unii z Londynem. I znowu wracam na pozycję "Oczywiście" i "Jak najszybciej". 3. Chyba jednak RDR2. Spiderman jest cudowną grą, doskonale mi się grało, Manhattan przepiękny, duże ilości komiksowania, które lubię ostatnimi czasy. Ale RDR2 to jednak coś unikatowego. W Spidermanie nie można sobie jechać nad jezioro, złowić kolację, usmażyć ją, napić się kawki przy ognisku, przeczytać gazetę w namiocie, wstać rano i zrobić napad na pociąg, po czym przegrać łup w pokera i przepić w saloonie Ponadto to co jest imo największym plusem RDR2 to poczucie przestrzeni, to błękitne niebo nad nami, te góry w oddali. To zapiera dech w piersiach nawet po ~100h godzinach z tytułem. 4. Wstyd przyznać, nie czytałem Eriksona A najbardziej lubię czytać Cornwella. Chyba, żadnej większej skuchy nie miał. Szkoda, ze jego polski wydawca chyba zbańczył, bo np. cykl o Sharpie już dawno umarł, a cykl o Alfredzie i zmaganiach Anglosasów z Duńczykami też przerwali po 4 tomach. 5. Na początkach lat 90, gdy Zachód zalał nasze sklepy i media, to i te dziwne sporty się do nas przedostały. Jako, że u mnie przed blokiem prawie wszyscy byliśmy z jednego pokolenia roczniki 77-81, kilkunastu chłopaków, to próbowaliśmy grać w te różne gry. Jedno lato autentycznie żeśmy łupali w naszą wersję baseballa (kije z ciupagi, polecam), a czasem graliśmy w fuzbol (znów naszą wersję, niektórzy grali głównie po to, żeby się bić ). Później zdecydowanie numerem jeden była w moim życiu koszykówka, ale po zmierzchu Drugiej Dynastii Bulls, moja miłość zamarła Do amerykańskich sportów wróciłem jak miałem w kablówce CNBC, który regularnie pokazywał MLB i czasem futbol. Praktycznie zawsze oglądałem Super Bowl, bo to było pewnego rodzaju święto. Na serio do tych sportów przysiadłem gdzieś w 2008 chyba, gdzie dodali mi do kablówki NASN, który 24h transmitował sporty z Ameryki. Nałożyło się to na mój okres bez etatu, gdzie mogłem siedzieć przy telewizorze godzinami i wtedy się wkręciłem mocarnie. Ponadto amerykańskie sporty mają tę zajebistą otoczkę, nie umiem tego określić. Może to, że są zamknięte i ograniczone do jednego kraju, to łatwo się skupić na NFL/NBA/MLB/NHL i analizować historie sprzed lat. Ponadto amerykański fanatyzm w dziedzinie statystyk do mnie przemawia 6. Pierwsza wojna światowa chyba, jeśli miałbym wybrać jeden. To zderzenie romantyzmu i poczucia patriotyzmu u ludzi z bezduszną industrializacją wojny. Nigdy nie mogłem zrozumieć, jak ludzie potrafili iść over the top. Czy to szaleństwo, głupota, odwaga, strach? Niezmiennie mnie to ciekawiło. Ale tak, to na podium na pewno byłaby starożytność (z naciskiem na okres późnej Republiki i wczesnego Cesarstwa) i przełom tysiącleci w średniowieczu.
    2 punkty
  22. A propos F76 to mam tylko nadzieję, że po całej aferze Todd Howard zniknie w niebycie i już nigdy nie będę musiał oglądać jego facjaty (przynajmniej w kontekście Fallouta, elder scrollsy niech sobie robi), bo od czasów F3 mało które oblicze wywołuje we mnie takie uczucie agresji
    2 punkty
  23. Jak co pół roku tradycyjnie zachęcamy wszystkich do wzięcia udziału w wyborach do ModTeamu. Bieżąca kadencja kończy się 31 grudnia. Od kolejnego dnia przez następne pół roku forum opiekować będą się osoby, które wygrają głosowanie. Zachęcamy do zgłaszania swoich kandydatur  Każdy ma prawo do zgłoszenia dowolnej liczby kandydatów, prosimy jednak o przynajmniej kilka słów uzasadnienia. Nicki zgłoszonych prosimy pogrubiać lub w inny sposób wyszczególniać.  Nominacje zgłaszamy przez dwa tygodnie. Temat zostanie zamknięty 14 grudnia o godzinie 23:59. Następnie zostanie założony stosowny temat ze zgłoszonymi kandydatami, w którym wybierzemy piątkę moderatorów.
    1 punkt
  24. Też jadłem wczoraj. Własnej roboty, nawet wołowinę miałem nie z Lidla tylko z mięsnego No i ja akceptuję tylko jeden prawilny przepis - marchewka, papryka, chili, czosnek, sól, pieprz, cukier, oregano, kumin, słodka papryka, przecier pomidorowy i pomidory w puszce. Do tego ser na wierzch i posypka z czerwonej cebuli
    1 punkt
  25. Też tak macie, że nagle wasz telefon świruje i zaczyna pikać jak pojebany? I też wiecie że to ten moment gdy @wojt3k wszedł na forum i zaczął rozdawać lajki?
    1 punkt
  26. Ale portfel pieprznięty w takim miejscu, że raczej nikomu z kieszeni tak nie wypadł Mojej żonie też kiedyś w autobusie wyjęli z torebki portfel i rzucili w krzaki 200 m od przystanku. Najlepsze, że ona ma straszny pierdolnik w portfelu i akurat stówę miała wrzuconą w kieszonkę z monetami, czego nie sprawdzili
    1 punkt
  27. Polak oddał portfel Murzynowi. This is Scotland Edyta: to, że bez hajsu to wiele nie mówi, może taki sam fanatyk gotówki jak Ty.
    1 punkt
  28. Znalazłem portfel na spacerze z psem, pewnie komuś ukradziony, bo leżał rzucony na trawnik bez hajsu. Zadzwoniłem na policję i oddałem do ochrony w centrum handlowym obok. Siakiś murzyn. Szukałem go jeszcze na fejsie, ale nie znalazłem.
    1 punkt
  29. Najlepszą rekomendacją obecnego MT jest to, że tak do końca nawet nie wiem kto w nim jest. A forum działa doskonale, nawet apdejty były i konkursy literackie z nagrodami. Także nominuję obecny skład, ktokolwiek w nim jest
    1 punkt
  30. 21. Nigdy nie lubiłem biegania „bez celu”, wiec nie sądzę, żebym kiedykolwiek to zrobił. 22. Na pewno nie tych, które mam niedokończone. 23. Czysty przypadek. Moim pierwszym ulubionym klubem z dzieciństwa był Milan tak naprawdę. Barcelonę zauważyłem jakiś tak pewnie w 92 roku jak wygrali LM - polubiłem ich bo Koeman. I to taka mała sympatia. Początek lat 90 to u mnie fascynacja koszykówka, wiec piłka nożna była gdzieś na drugim planie. Ale akurat pan Jordan zrobił sobie przerwę, wiec troszkę patrzyłem na kopaną znowu. I wtedy pojawili się magicy jak Stoiczkow czy Romario, a Barcelona doszła znowu do finału LM z niby moim ulubionym Milanem. Przegrała 0-4, a ja zamiast sie cieszyć z wygranej Milanu byłem zrozpaczony klęską Blaugrany. I tak już zostało. 24. Nie wywołuj złych wspomnień Było, minęło. 25. Nie byłem na Nowej Zelandii, ale wydaje mi sie idealnym miejscem do zamieszkania, tak pisząc z kanapy. Kraj morski (nie wiem czemu, ale chciałbym mieszkać blisko morza), otwarte społeczeństwo, można sie dogadać w języku, który ogarniam w pewnym stopniu, niesamowita przyroda. 26. Oczywiście, mówisz i masz. Nawet wyedytuje stare
    1 punkt
  31. Kiedyś Heinz, teraz Develey
    1 punkt
  32. OK, dość tego przesłuchania. Może @me_who się teraz poudziela. I na początek. 1. Skąd ten ten soniacki szowinizm? Czy ma on coś wspólnego z wyrzutami sumienia po porzuceniu aryjskiej strony gejmingu? 2. Czy Szkocja powinna być niepodległa. I kiedy. 3. Spiderman czy RDR2? 4. Martin czy Erikson? 5. W jaki sposób wy, kobice łżefutbolu zza Atlantyku, staliście się fanami czegoś tak egzotycznego (na Twoim przykładzie). 6. Ulubiony okres historyczny?
    1 punkt
  33. Dzięki, dzięki. W ogóle marketing internetowy to moje dawno zarzucone zainteresowanie. Pamiętam jak 100 lat temu z kumplem w internacie potrafiliśmy zmontować jakieś profile na Naszej-Klasie, które potem sprzedawaliśmy za pińcet złotych Szkoda, że w pewnym momencie to olałem bo to nadal coś co mnie bardzo interesuje, ale nie mam pomysłu ani odwagi żeby w to teraz pójść. Przeglądając wczoraj profile facebookowe i Jutuba doszedłem do wniosku, że chyba najprostszym sposobem na "make money online" jest robienie contentu związanego z odpowiedzią na pytanie "how to make money online?"
    1 punkt
  34. Jakiś czas temu mieliśmy o tym duży tekst, może jeszcze kogoś zainteresuje – http://www.logo24.pl/Logo24/7,85828,23904489,kulinarny-przewodnik-michelin.html
    1 punkt
  35. No dokładnie, kurde, zacząłem szukać o 3 gwiazdkowych knajpach w Singapurze, a zanim się obejrzałem czytałem o Owernii i Alpach
    1 punkt
  36. to też mi się zdarza, punktu pierwszego nie zaobserwowałem ogólnie jednak wrażenia mega pozytywne, ale to pewnie dlatego, że nigdy nie miałem słuchawek dokanałowych
    1 punkt
  37. Jak Karakter z tej listy to ten z krakowskiego Kazimierza to polecam. Szczególnie tatara ze strusia. Nie znam się, czy zasługuje na gwiazdkę Michelin, ale warto pójść, bo tam rzeczy, które bym uznał za obrzydliwe, typu grasica, serwują w fajny sposób i naprawdę to jest smaczne. Trzeba zaznaczyć przy tym, ze to knajpa, która sie specjalizuje w podrobach. ale robi je tak jak napisałem.
    1 punkt
  38. Karakter, Dyletanci, 3 Rybki, Zielony Niedźwiedź, Nolita, Enfant Terrible, Zoni. Pewnie jeszcze kilka w mniejszych miastach, o których nie wiem. Zresztą tajemnicą poliszynela jest to, że Basiura dostał gwiazdki dzięki tytanicznej pracy żony, on sam jako szef kuchni jakiś niesamowity nie jest.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...