Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.10.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Masz rację, następnym razem Perez nie będzie nic mówił, tylko po prostu zamknie forum i jak będzie to będzie
    8 punktów
  2. Krótka relacja z wyjazdu na NFL do Londynu. Na wstępie zacznę od tego, że pogoda rozwaliła mój plan przedmeczowy, więc tylko kilka uwag dotyczących tego czasu. Jako, że przylot do, jak i powrót z Luton miałem dość wcześnie, obleciałem nocleg po taniości przy lotnisku. O dziwo lotniska nie było słychać w pokoju wcale, także tu duży plus. Ponieważ dojazd do Londynu miałem zakupiony we wrześniu to udałem się z lotniska autobusem z National Express, co prawda nie o godzinie planowej (półmaraton w Londynie spowodował, że autobusy do Victorii Station nie stawały na Baker Street), tylko następnym do Paddington. Jednym słowem burdel jak w polskim pekaesie. Sam dojazd w porządku, na Baker Street w metro i do Westminster, obejrzeć Big Bena w rusztowaniach, potem odpuściłem rejs Tamizą (w założeniach pożeracz czasu), bo wiatr i deszcz totalnie zniechęcały. Pojechałem do London Bridge, tam coś szybkiego do jedzenia w okolicy Borough Market i powrót na Baker Street. Stamtąd na piechotę do stacji London Marylebone, sprawdzając po drodze, gdzie mam przystanek powrotny dla autobusu. Ponieważ od tego roku wprowadzili podział na kolorowe strefy wejść na stadion Wembley na mecze NFL, dojazd do mojej strefy najwygodniejszy był właśnie z Marylebone do stacji Wembley Stadium. Dwie pozostałe opcje to dojazd metrem do stacji Wembley Park (najbardziej oblegana) lub do stacji Wembley Central (tu także Overgroundem można). Bramki mieli otwierać o 16, a że byłem na stacji o 14 to pojechałem już na stadion z opcją sprawdzenia imprezy koło stadionu (dla posiadaczy biletów na mecz tzw. tailgate na parkingu koło Wembley), wybrałem pociąg jadący tylko do Wembley Stadium i na miejscu byłem przed 15. Ponieważ nie padało poszedłem w pierwszej kolejności zobaczyć okolice mojego wejścia na stadion. I tak już tam zostałem, ludzi już było sporo, do tego zaczęło znów padać. Kolejki utworzono najpierw do stanowisk security (bramki), a potem już tylko kołowrotek i szukanie sektora. Z jednej strony ponad godzina stania na deszczu i wietrze mogła irytować, ale czas umilały okrzyki i perspektywa wejścia jako jeden z pierwszych. Tu dodatkowa uwaga z mojej strony, po tym co zobaczyłem na samym stadionie, mając doświadczenie tylko z meczów Lecha, spokojnie można było celować z dojazdem na 16 na stadion lub wcześniej i zrobić zakupy w sklepie NFL lub na innych stoiskach, koło mojego wejścia był kontener z szalikami i koszulkami. Na samym stadionie szybki zakup jedzenia i ciepłej herbaty, ceny bardzo przystępne, odnalezienie miejsca to pikuś, wszystko czytelne i zrozumiałe. Na płycie boiska rozgrzewka, która wzbudza moją ciekawość, bo przeprowadzana najpierw w małych grupach, potem formacjami (ofensywa, defensywa, special teams w 3 osobach), potem ćwiczenia rozciągania całością zespołu (BTW Janikowski wyglądał przekomicznie przy tym), potem sprinty obydwu formacji razem. Wszystko to przy aplauzie publiczności, oczywiście tej kibicującej Seahawks, którzy byli głośni wszędzie - w metrze, w pociągu, przed i na stadionie. Około 20 minut przed rozpoczęciem meczu była krótka część artystyczna, potem hymny (God Save the Queen odśpiewane przez śpiewaczkę operową przy czynnym współudziale stadionu - aż mnie ciary przeszły). Co do samego meczu to planowałem nagrywać filmy i robić zdjęcia, ale zanim się rozpoczął to moje ręce miały już dość tego zimna i tip na przyszłość to warto mieć ze sobą rękawiczki. Natomiast oglądanie meczu, zwłaszcza siedząc w okolicy 40 jarda na poziomie 1 (bilet kosztował koniec końców 140 funtów) to sama przyjemność, tempo meczu było dobre, a przerwy w grze, poza nieplanowanymi (kontuzje - te się dłużą, ale to zrozumiałe), odbiera się o wiele lepiej niż w telewizji. W przerwach pomiędzy kwartami pokaz cheerleaderek, a podczas timeoutów chodziły dziewczyny wokół trybun i strzelały koszulkami, w mój sektor doleciała raptem jedna, ale zabawa była przednia. Dla mnie przebieg meczu był wspaniały, bo Seahawks zdobyli TD w pierwszym drive od 2016 roku, obrona nie dawała Carrowi i Lynchowi pograć, Janikowskiemu wszystko wchodziło (mimo wszystko fajnie zobaczyć na żywo Polaka w NFL, zwłaszcza jak gra w zespole, któremu kibicuję). W przerwie meczu, pomny burdelu jaki jest na Lechu, myślałem, że nie zdążę na drugą połowę wrócić z jedzeniem, ale bez problemu dało radę wrócić. Organizacja na stadionie poziom światowy jak dla mnie. Co do powrotu ze stadionu, wiedząc z internetu, że najwięcej ludzi wraca metrem poszedłem w kierunku Wembley Stadium. Tu niespodzianka, bo poustawiano barierki tak by utworzyć kolejki dla określonych kierunków odjazdu, także w ciągu 20 minut byłem już w pociągu, na Marylebone wpół do 10. Stamtąd, biorąc pod uwagę, że autobus powrotny miałem zakupiony na 23:15, dostarczyłem się na West Hampsted i dalej pociągiem do Luton. W hotelu byłem tuż po 23. tl;dr - byłem na meczu NFL w Londynie, było zajebiście. PS. Chętnie bym to powtórzył, może nawet na meczu drużyn, które są mi obojętne, choć dodatek emocjonalny wskazany. Trochę się rozpisałem, ale jebać to. Go Hawks!
    7 punktów
  3. Forum jest już w całości na nowym serwerze. Dzisiaj odpalony został też SSL - w pasku adresu powinniście widzieć adres https://forumcm.net. Ostatnia rzecz to zmiana konfiguracji serwera na PHP 7, które jest zalecane dla IPB. Lagowanie forum powinno już zniknąć.
    6 punktów
  4. Bry. Wczoraj stanowczo przegiąłem na siłowni, nie mogę unieść rąk w górę. Byleby nie paść ofiarą jakiegoś napadu na bank/pociąg
    6 punktów
  5. no to idz do lekarza bo tak pierdolisz od ponad tygodnia jak ci zle, przeciez tu ci nikt nie pomoze i nie zdiagnozuje raczej
    4 punkty
  6. A u mnie prawie koniec zostały do zawieszenia lampy i trzy szafy do zrobienia na korytarzu miało być do końca sierpnia, ale niech będzie, grunt że widzę metę
    4 punkty
  7. Temat zakończony. Aktualnie forum działa na zalecanym PHP 7.2. Wszelkie inne prace również zakończone, tak że proszę zgłaszać błędy, bo jak są, to już nieplanowane :).
    3 punkty
  8. Z góry sorki za te kilkuminutowe pady forum, ale testujemy PHP 7.2.
    3 punkty
  9. A jakby ktoś był zainteresowany projektem „od lada do chada” i tym co jem, to zaraz wracam z roboty i robię risotto z kurczakiem, groszkiem i papryko. Też moge zrobić zdjecia.
    3 punkty
  10. Depresja? Idź pobiegać, poruszaj się, wyjdź do ludzi, przejdzie ci
    3 punkty
  11. A tak wygląda człowiek upadły. Strasznie się to ogląda, szczególnie drugą część. Nie jest zbyt mądry i wali straszne farmazony, ale mocno to obrazuje jaką walkę musi toczyć ze sobą człowiek uzależniony.
    3 punkty
  12. no co to za zwiechy nie mialem co robic w robocie i... bleh... pracowalem
    3 punkty
  13. A to jeszcze z tej mapy + Cobble (akurat wygrany, jako jedyny dzisiaj)
    3 punkty
  14. Pijcie ze mno kompot, w NBA 2k19 wylosowalem ametystowa kartę Jamesa Hardena z Heat Checkiem (a także zwykła Kemby Walkera, z czego też się bardzo cieszę, bo dzięki temu uniknę w obronie grania duetem D'Russel i Harden :P. No i Kemba to steale, których mi brakowało). Teraz jeszcze zdecydować się na odpowiedniego centra i można grać online
    2 punkty
  15. Premiera 4 dni temu Feno...
    2 punkty
  16. Dzień dobry To już dziś. Albo to będzie jutro. Zależy czy lubimy chodzić zaspani po NBA. Każdy dzień będziemy zaczynać od herbatki i hajlajtsów, a później jakiś mecz na LP, ewentualnie 4 mecze na LP
    2 punkty
  17. "Zakłamana kałamarnico! Iferyxie zasrany!" Unik w bok. Czy to moja figurka Spocka leciała w stronę mej pięknej twarzy? "Kobieto uspokój się! To jest warte parę tysięcy! - Spock zderzył się ze ścianą i rozpadł na kawałki." Zawahała się sekundę po czym cisnęła moją drugą figurką w ziemię. Ta rozpadła się na kilkanaście kawałeczków, zupełnie jak ma dusza. To była niedostępna już w sprzedaży figurka Hana Solo, z legendarnych 'Gwiezdnych Wojen'. Dwa lata temu wyszła 311 część! "Taki z ciebie przemytnik i pilot jak ze mnie Avianka!" Zadrżałem mimowolnie. Nigdy nie rozumiałem dlaczego część kobiet uważała, że rasa wyglądająca jak skrzyżowanie człowieka i ptaka wygląda pięknie, anielsko. "Widziałam ten twój żałosny okręt!" "Hej hej! Mało kto na tym zadupiu może się pochwalić czymkolwiek latającym. A już na pewno nie tak wspaniałym sidewinderem! Nikt nie będzie więc nazywać Junkie żałosnym!" Miałem już dodać 'wynocha', ale zdałem sobie sprawę z tego, że to ja tu jestem tymczasowym lokatorem. Rzut oka na moją obecną, aczkolwiek chyba już ex partnerkę sugerował, że za chwilę mogę być ex człowiekiem. Uniosłem szybko ugodowo ręce w górę: "Ptaszyno. Ja wiem, że sidewinder nie jest najlepszym, czy najdumniejszym okrętem w kosmosie. Ja wiem, że to niezbyt wiarygodne, ale naprawdę dorabiam przemycając czasem coś nielegalnego. Myślisz, że skąd miałem melanż? Poza tym, trudno aby ktoś trudniący się tym fachem latał wyróżniającym się okrętem." Dziewczyna zawahała się. Czyżbym ją udobruchał? Po czym z niepokojącym spokojem odparła: "Od kiedy przemyt jest łatwiejszy z górniczymi laserami? Poza tym okłamałeś mnie. Miesiąc temu wyleciałeś z dokładnie takim samym wyposażeniem, jakie masz teraz i wróciłeś tydzień później." Każde kolejne słowo było coraz głośniejsze. "A mi powiedziałeś, że to trwało trzy tygodnie! Won zakłamany grzybiaku! Nie będziesz więcej na mnie żerował!" Nie musiała dwa razy powtarzać. Zgarnąłem torbę, wrzuciłem moje rzeczy i wybiegłem z apartamentu. I co dalej? Fakt, nie był ze mnie żaden kosmiczny bohater. Nie kłamałem jednak z przemytem. Podczas jednej z wypraw po rudę przypadkiem trafiłem na rozwalony statek i zebrałem trochę ładunku, który po nich został. Był nielegalny, ale sporo wart więc spróbowałem wlecieć do bazy Cleve Hub unikając skanowania. Sam nie wiem jak to zrobiłem. W końcu pilot ze mnie słaby. Z tymi myślami wsiadłem do windy. 78 pięter w dół. Czy górnictwo w "Junkie" to szczyt moich marzeń? Siedzę tu od prawie roku. W tym czasie opuściłem dok ledwie trzykrotnie, zawsze latając po rudę i sprawdzając sygnały, szukając kolejnych wraków. Za każdym razem znajdowałem nawet towary warte parędziesiąt tysięcy kredytów. I zawsze rzutem na taśmę udawało mi się uniknąć skanowania. W końcu jednak wpadnę. 40 pięter w dół. Spojrzałem w oczy memu odbiciu. Blond włosy były rozczochrane, zarost miał przynajmniej dwa tygodnie. Zapuściłem się. Komfortowe życie jednak dobiegło końca. Dziewczyna myślała, że jest z szychą, wielkim piratem wręcz, a tymczasem ja nigdy nawet nie miałem zamontowanego działka na moim statku. 15 pięter w dół. Kim chciałem kiedyś zostać? Odkrywcą, wielkim łowcą głów, dowódcą gwiezdnej floty. A tymczasem jestem bezdomnym pseudogórnikiem. Bo jaki to górnik z sidewinderem, statkiem nadającym się do niczego. Co chcę zrobić ze swoim życiem? Dotarłem na poziom hangarów. Wsiadłem w metro, które w kwadrans dowiozło mnie do mojej platformy. W hangarze czekał zakurzony, poobdzierany z farby Junkie. Fakt, ani to dumny, ani nawet dobry statek. Ot zwykły złom, jak wskazuje nazwa. Dotknąłem panelu i kokpit stanął otworem. Usiadłem w fotelu, na który wydałem prawie tysiąc kredytów. W końcu jak już latać to komfortowo nie? "Dobra złomuś. Jeszcze jeden kurs. Wracamy do domu." Wprowadziłem cel podróży. 34 skoki. 176,8 lat świetlnych. Ostatni raz taką drogę przeleciałem dekadę temu, lecąc z innymi członkami statku IZ Kilkor. Majtek pokładowy to jednak epizod mego życia, który chcę zapomnieć. Może powinienem zacząć prowadzić log pokładowy? Jak każdy porządny kapitan? "Tu komandor zonkuch, Junkie opuszcza platformę." Chwila oczekiwania i żeński głos odpowiedział: "Zezwolenie na opuszczenie portu. Bezpiecznej podróży komandorze." Nadusiłem przycisk odpowiadający za uruchomienie silników. Nic. Jeszcze raz. Głos komputera pokładowego poinformował łaskawie: "Brak odpowiedniego napięcia." "Ja ci dam brak." Wstałem, przechodząc do skrzynki z bezpiecznikami. Nie znam się na elektryce, ale w przypadku tego okrętu starczyło wszystko wyłączyć i włączyć ponownie. Kilka razy... Kilkanaście. Co jest? Już miałem odwołać swój wylot, gdy przy osiemnastym podejściu instalacja zaskoczyła. Okręt zadrżał potężnie, co wybiło mnie z równowagi i łokciem przyłożyłem prosto w dyspozytor żywności. Na ziemię wysypała się połowa proszku, który jest przerabiany na pożywne posiłki. "Gówno. I tak tego się żreć nie da, żadna strata." W końcu poderwałem okręt w powietrze. Zadrżał jeszcze mocniej, ale dał radę. Kierunek: dom!
    1 punkt
  18. Warriors, Jazz, Rockets, Lakers, OKC, Pelicans, Blazers, Mavericks Celtics, 76ers, Raptors, Heat, Pacers, Bucks, Wizards, Hornets Typowanie miejsc 4-8 na Zachodzie to jakaś loteria Finały NBA: Warriors - Celtics 4:3 MVP Finałów: Durant MVP: Durant lub Davis RotY: Luka Doncić DPoY: Giannis MIP: Fultz? Monk? 6th man: Evans CotY: Snyder
    1 punkt
  19. jest o ile na ten czas poprzedni pracodawca zapewni Ci wynagrodzenie.
    1 punkt
  20. montujesz w kotwy w ziemie czy do betonu?
    1 punkt
  21. No nic, czas powoli spadać do kina obejrzeć w końcu ten Kler. Ooo, na księdza pójdę. To jest pomysł na skok na kasę
    1 punkt
  22. Już pokazywałem @ajerkoniak, ale jeszcze Wam się pochwalę: Dwa prawie kilogramowe tomahawki (puryści powiedzą, że nie, bo za krótka kość - ale jebać) :-) Sezonowane 30 dni. Jutro wjeżdżają sous vide.
    1 punkt
  23. Zapomniałeś o jeszcze "weź się w garść" tudzież "nie bądź smutną pizdą" ;]
    1 punkt
  24. Pytanie czy to ciężkość ze względu na niewyspanie/zaspanie czy ciężkość ze względu na bez sens wstawania samego w sobie i niechęć do funkcjonowania. Jeżeli to drugie i pojawia się częściej to już faktycznie będzie brzmieć jak objaw.
    1 punkt
  25. Przyszedł mi do głowy cytat, nie pamiętam skąd go znam, ale to pewnie nic mądrego: Google sugeruje, że to jakieś dziwne źródło
    1 punkt
  26. I tam, nie ma jak silver , paczaj jakie kille, nie że jeden strzał - jeden trup =) nawet tam na początku, w około 10 sekundzie, jest taka wręcz memiczna scena, że co tam AWP Asimov, lepij z P90 =)
    1 punkt
  27. Próbowałem po 500 i już miałem dość życia. Po 2 tys prawdopodobnie nie stoczyłbym się z kanapy/fotela/czegokolwiek na czym bym poległ Nie zawsze tak się kończy byś widział mnie na początku roku i umieranie po około 100 metrach
    1 punkt
  28. Taki dobry chłopak http://www.plotek.pl/plotek/7,154063,24037755,szczena-z-chlopakow-do-wziecia-aresztowany-wydano-za-nim.html
    1 punkt
  29. Dżizas, zła passa znów siadła w CS. Nie wiem czy powinienem się cieszyć, że pierwszy raz przekroczyłem granicę 100 pkt i 40 fragów, czy być wkurwionym, że kolejna mapa w plecy i znów ugrzęzłem w silverowym piekle I don't belong here :<
    1 punkt
  30. Zgadza się. To moje odkrycie z ostatnich dni. Kawałek znałem od lat, ale nie miałem pojęcia, że tytuł "Wicuś ulepił grzybki" pochodzi z książeczki dla dzieci. To też pokazuje, że warto czytać dzieciom - można się dowiedzieć wielu ciekawych rzeczy To było wtedy jak powstał Plastuś. Pani dała plastelinę dzieciom, a one ulepily różne rzeczy. Tosia Plastusia, a Wicuś ulepił grzybki Krzysfiol daje dalej. A ja zostawiam kawałek na pamiątkę.
    1 punkt
  31. Mecz pierwszej kolejki Wombaty-Pabianice wysuwa sie na hit kolejki i wojne z podtekstami. Gibson wspolczesna Helena Trojanska, Dudek niczym Parys a Wujek Menelaos
    1 punkt
  32. Przynajmniej na razie Chyba, że grubo przepłacisz
    1 punkt
  33. a ja opierdoliłem chleb z domowym smalcem i też jestem zadowolony
    1 punkt
  34. Ja na przykład nie wyobrażam sobie, żeby nie przeprosić ludzi, którzy przyszli na Mszę wtedy, kiedy zacząłem ją pięć minut później, ponieważ miałem dużo ludzi do wyspowiadania i się nie wyrobiłem. Wychodzę z założenia, że mój "klient" - człowiek, który przyszedł na liturgię, zasługuje na te wyjaśnienie i przeprosiny. Tak samo nigdy nie zaczynam wcześniej Mszy, nawet minutę, bo osoba, która przyszła na czas mogłaby mieć wyrzuty sumienia z powodu spóźnienia, którego nie było
    1 punkt
  35. Nie no, dla mnie prawnik to tez jest zawod przecietny, a buceria srodowiska tylko mnie w tym utwierdza. Owszem, reputacja skutecznosci w biznesie wiele znaczy i rozumiem branie skutecznych, choc uwazanych za ekscentrycznych ludzi do duzych zadan, ale pamietaj, ze z byciem najlepszym jest tak jak z byciem dyrektorem - nie jest sie nim, a bywa. A co do historii z otwieraniem firm i byciem milym to znam kilka przykladow, niestety z branzy przecietnej, bo mechanicznej, aczkolwiek sa to naprawde success story pokroju "od technikum mechanicznego do czteropodnosnikowego serwisu ze stanowiskami do aut premium, kontraktami na floty i zapisami jak do dr. Szczyta po emisji jego programu na TVN". Co ciekawe, ten warsztat mial zajebistego pracownika, specjaliste od skomplikowanej marki, ktory laczyl mega zdolnosci diagnostyki i i organizacji pracy z manierami kloszarda - zgadnij dlaczego juz nie pracuje. Albo dlaczego zarobiony szef wpada na small talk za kazdym razem, a jak przyjade na 9, to zawsze jestem obsluzony o 9.
    1 punkt
  36. Pomiajac sprawy "materialowe" jak w przykladzie z dentysta (ktory w sumie zanim cokolwiek zacznie wiercic powinien przeprowadzic porzadny zwiad), istota mojej koncepcji jest to, by shitstorm ominal klienta, ktory czeka na umowiona godzine - i malo mnie obchodzi, czy prawnik zalatwi to z tym, co zle przedstawil wstepnie sprawe, polubownie czy chamsko. Mialem przyjsc na te godzine, masz mnie przyjac o tej godzinie - jak to zrobisz to juz nie moja sprawa. "Zlo" powinno zostac dla Ciebie i klienta, ktory zle przedstawil sprawe, ja mam prawo oczekiwac, ze zlo mnie "ominie".
    1 punkt
  37. Obejrzałem sobie wczorajszy Stan Futbolu. Lubię słuchać Kotasa, chociaż czasem trochę za bardzo pierdoli, to jednak jest dużo prawdy w tym co mówi.
    1 punkt
  38. 1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...