Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 10.10.2018 w Odpowiedzi

  1. 15 punktów
  2. Z doswiadczen ze znajomymi prawnikami z duzych kancelarii, pracujacymi np. nad duzymi inwestycjami paliwowymi - potrafia niemal 90% spotkania towarzyskiego poswiecic na opowiadanie, jakimi to sa zajebiscie skutecznymi i pozadanymi pracownikami, chwalonymi przez szefa i klientow. Albo jak relacjonuja swoja zajebistosc w rozmowach biznesowych, przytaczajac je 1:1, to jest uzywajac odwolan do paragrafow i pojec prawniczych czy szczegolow, ktore przecietnym (intuicyjnie, bo wciaz nie zostalo ustalone, kto to konkretnie jest...) zupelnie nic nie mowia, a oczekiwana reakcja jest oczywiscie przytakiwanie i podziw: nie no, ale im powiedzialas! Jakos znajomi z innych branz, ktorzy rowniez pracuja z duzymi pieniedzmi (hint: tak, sa takie w innych branzach), nie maja potrzeby o tym opowiadac branzowym jezykiem w masturbacyjnym stylu.
    6 punktów
  3. Heh, no ale przecież dyskusja powinna się toczyć przy (dość oczywistym, jak myślałem) założeniu, że zestawiamy specjalistów dowożących porównywalne jakościowo produkty (na co też zwracał uwagę @SZk). Wiadomo, że jeśli jeden prawnik (czy ktokolwiek) partaczy robotę, a przy tym jest punktualny, miły i sypie żartami z rękawa, to każdy wybierze drugiego, który jest bucem, a dobrze wykonuje pracę. No ale to są oczywiste oczywistości przecież. Natomiast, jeśli mówimy o biznesie na wysokim poziomie i obsługujących go prawnikach, to kwestie konwenansów/kultury i szeroko rozumianej jakości relacji są po prostu kluczowe. Bo tego formatu klienci - w przeciwieństwie do tego co sugerujesz - nie wybierają prawnika z jakiejś kasty zadufanych w sobie ekspertów-myślicieli . Selekcja sprowadza się do wyboru jednej z wielu kancelarii mających trzy dobrze brzmiące angielskie (tudzież żydowskie) nazwiska w nazwie, połączone "&", z których każda słynie z najwyżej jakości obsługi prawnej. W takiej sytuacji, przy wyborze prawnika kluczowe stają się takie rzeczy, jak to z kim można pogadać o swojej kolekcji francuskich win albo o ostatnim Wimbledonie. Oni potrzebują de facto partnera biznesowego, kogoś kto będzie z nimi tak naprawdę współprowadził ich biznes (bo do tego, a nie do suchych paragrafów, sprowadza się współcześnie obsługa prawna na najwyższym poziomie), a nie jakiegoś obcesowego mruka, który np. nie potrafi przeprosić za spóźnienie czy powiedzieć dzień dobry i generalnie zachowuje się jakby robił łaskę xD. Wokół takich klientów się skacze i bierze z połykiem. Tyś widział real world... Gdybym chciał być przez chwilę zarozumiałym bucem, to bym napisał, że dopiero co wyszedłeś z prowincjonalnej kancelarii typu Krawczyk&Norek&partnerzy i już się mądrzysz. Ja od 2-3 lat pracuję na największych transakcjach (pominę już to, że nie na Śląsku, tylko - co smutne, ale jednocześnie prawdziwe - w jedynym miejscu w Polsce, gdzie takie sprawy/transakcje mają miejsce) i pomijając już, że sam w nich uczestniczę, to obserwuję z pierwszych rzędów zarówno absolutny top biznesu, jak i obsługujących ich prawników (moich szefów, czy szefów z innych kancelarii) i cóż - wręcz byłem w szoku jak ważne (kluczowe) w tym biznesie jest umiejętne "gadanie o pogodzie", zjednywanie sobie znajomości i wzorcowe traktowanie klientów. Umiejętności miękkie, zdolność budowania relacji to absolutne podstawy. Ba, bazując na samym skillu i wiedzy, prędzej czy później trafia się na szklany sufit. Znam mnóstwo przykładów ludzi, którzy wybitni w swoim fachu, ale zatrzymali się na jakimś średnio-wysokim stanowisku, bo kiepsko się z nimi pije wódkę na bankietach . Zresztą, to złożone kwestie i tutaj też wiele innych czynników decyduje - w tych spółkach kontrolowanych przez zagraniczny kapitał decyzje o wyborze prawników na krajowe potrzeby podejmują polskie zarządy, a dla nich, przy tych rozmiarach działalności i pieniądzach (nie swoich, dodajmy) jakimi dysponują, takie kwestie jak to czy za obsługę danej sprawy/transakcji zapłacą 400 czy 500 tys. EUR, albo czy kwity będą wypieszczone przez faceta z tytułem profesora Uniwersytetu w Heidelbergu ma małe znaczenie. Natomiast, interesuje go jak się będzie dogadywał ze swoim prawnikiem i jaka będzie między nimi chemia, bo to będzie ktoś z kim będzie spędzał czas, a po zamknięciu sprawy pił alko na imprezie. tl;dr, podsumowując i również odpowiadając cytatem z serialu:
    6 punktów
  4. W dniu dzisiejszym przed KRS został wezwany sędzia Tuleya celem jego przesłuchania - w nieznanym mi charakterze, gdyż wezwano go na przesłuchanie w sprawie prowadzonego wobec niego postępowania dyscyplinarnego, a słuchają go w innej sprawie, szczegółów na ten moment brak, gdyż odmówiono mu prawa do korzystania z pomocy pełnomocnika - choć nawet zakładając, że jest przesłuchiwany w charakterze świadka to takie prawo winien posiadać, nie mówiąc już o roli obwinionego. Zgrabnie to podsumował Jacek Dubois, który miał być jego pełnomocnikiem - to standardy gorsze od tych ze stanu wojennego. Równolegle NSA wstrzymało (zgodnie z prawem) uprawnienie prezydenta do powołania nowych sędziów Sądu Najwyższego, ale prezydent uznał, że nie chce mu się stosować do prawa i zamierza ich zaprzysiąc. W PRL przynajmniej były jasne zasady. Może i niesłuszne, ale jasne. To wszystko niebezpiecznie szybko zmierza ku powtórzeniu konkluzji z połowy lat 40 - działania władzy są bezprawne i niemoralne, więc należy odejść od litery prawa, skoro ta nie wystarcza do pociągnięcia ich do odpowiedzialności. Inaczej mówiąc - jeżeli władza porzuca fundament państwa jakim jest prawo rzymskie i stosuje w praktyce standardy wschodnie, może powinna zostać osądzona w myśl przyjętych przez siebie standardów, jeśli prawo rzymskie nie wystarcza. Paradoksalnie cała sytuacja zmierza ku temu, by dać solidny argument przeciwnikom okrągłego stołu - być może gdyby wtedy ostro rozprawiono się z przeciwnikami demokracji, teraz PiS jako niszczyciele demokracji nie mieliby tej odwagi we wprowadzaniu totalitaryzmu w Polsce. Być może też trzeba z tego wyciągnąć wnioski na przyszłość, gdyby jakimś cudem nie sfałszowano kolejnych wyborów i udało się przejąć władzę demokratycznej opozycji.
    5 punktów
  5. Jakby jedyny prawilny pan Popiolek przeczytał wasza dyskusje, to by stwierdził, że to koniec swiata
    5 punktów
  6. Nie opisywałem, postaram się streścić. My wtedy polecieliśmy za mega grosze - 463 zł za naszą trójkę (w tanich liniach za dziecko się płaci stałą opłatę, w tym przypadku to było chyba 108 zł), w tym koszt zakupu Wizzair Discount Club za 130 zł. Więc wychodzi na to, że dorosłe bilety w dwie strony kosztowały ok. 110 zł od osoby + członkostwo Wizzair Discount Club (przy zakupie 2-3 biletów już się opłaca). Mieszkanie wynajęliśmy na Booking.com za 192 euro na 3 noce. Wzięliśmy większe, bo jechała z nami szwagierka, więc chcieliśmy dwa pokoje. Ostatecznie nam zmienili to mieszkanie, na jednopokojowe, ale w lepszej lokalizacji, ale to temat na osobną historię. Ogólnie - mieszkania raczej nie mam do polecenia. Samochód wzięliśmy Fiat 500, co z fotelikiem na 3 dni wyszło nas 88 euro + 50 euro kaucji, którą zwrócili. Fotelik kosztował pewnie gdzieś 10 euro dziennie, więc pewnie na wynajem musisz mieć odłożone na karcie ok. 100 euro. Wynajmowaliśmy z firmy Autoclick, nic nie oszukali, samochód był w porządku, zgarnęli z lotniska i odwieźli, więc polecam. Jeśli chodzi o auto w samym Bergamo, to musisz pamiętać, że kiepsko się parkuje w samym centrum. Bardzo mało miejsc, dużo z nich jeszcze ma specjalne przeznaczenie tylko dla mieszkańców (różne kolory linii oddzielające miejsca parkingowe), więc musisz o tym pamiętać. Ale jeśli mieszkanie weźmiecie poza centrum, to powinno już być luźniej, jednak i tak zachęcam zajrzeć na Google Maps i popatrzeć na kolory linii itp. O ile w ogóle planujecie auto, które polecam z dwóch powodów - wypad do Wenecji oraz wypad do jeziora Como. Ale po kolei. Samo Bergamo na pewno warto zwiedzić stare miasto, które jest na wzgórzu. Chyba da się tam podejść na piechotę, ale jest kolejka taka linowa, koszt w dwie strony, o ile mnie pamięć nie myli, to chyba ok. 2-3 euro od osoby. Stare miasto, bardzo ładne kościoły, fajny taras widokowy - my bez żadnych przewodników, po prostu spacerek. Później jakiś obiad (pyszna pizza), wieczorem gelatto, później wieczorny spacer jeszcze po ich "rynku", na którym praktycznie mieszkaliśmy. Tak wyglądała nasza trasa, Gelateria La Romano podobno najlepsze lody w mieście, a knajpa Trattoria Caprese też wyczajona w necie, tłumy Włochów, więc lokalsowa, pizza przepyszna (serwują taką "odwróconą" pizzę, wyglądała jak calzone, ale to miał być jakiś północy specjał). Następny dzień wypad do Wenecji, 3-3,5h autostradą, autostrada płatna w jedną stronę 15 euro, o ile mnie Revolut nie okłamuje. W Wenecji ogarnęliśmy parking (nie pamiętam ile, do wyszukania w necie, chyba poniżej 10 euro), stamtąd był bezpośredni tramwaj wodny płynący przez wszystkie kanały i można wyskoczyć w samym środku, na Placu św. Marka. Stamtąd sobie obleźliśmy Wenecję kierując się w stronę parkingu, na który wróciliśmy na piechotę. Knajpa była OK, trochę na uboczu, ale rachunek i tak spory wyszedł. Pewnie można było taniej, ale szwagierka płaciła, bo dzięki mojej radzie dostała sporą podwyżkę w robocie Następnego dnia wybraliśmy się objechać całe jezioro Como. Przecudna trasa, zdecydowanie warto zatrzymać się w samym Como, Menaggio i Varennie, ale po drodze jest dużo więcej klimatycznych miejscowości. Poniżej mapki podrzucam jeszcze dwa zdjęcia z widoczkami na jezioro Como. Ale ostrzegam, że parkowanie w Como i Menaggio nie było łatwe, w Varennie byliśmy dość późno i akurat na dużym parkingu - idealnie na zachód słońca, nawet cebula weszła mocno i nic nie płaciliśmy, bo zatrzymaliśmy się tylko na 20 min Cały album ze zdjęciami: LINK Menaggio Varenna
    4 punkty
  7. https://www.wykop.pl/wpis/35823303/w-czestochowa-nowa-partia-chce-dojsc-do-wladzy-jak/
    4 punkty
  8. Ale wiesz, że ten sam argument można było wysuwać wobec Idrisa Elby i zarzutów, że Geralt winien być biały, bo przecież po charakteryzacji mógłby nie być czarny? Pliz, przecież tu nie charakteryzacja załatwi robotę, tylko (być może, bo i w to wątpię, to kwestia genów) z dziesięć lat dojrzewania. A już zajebiście ciekaw jestem, jak oddadzą charakteryzacją spojrzenie Yennefer, w którym Geralt nie raz dostrzegał kulawą staruszkę. Mam na myśli grę Michelle Williams z pierwszych sezonów "Jeziora marzeń". Rozumiem, że to zajebiście trudne do odwzorowania, ale tu poszli po prostu na łatwiznę odrzucając - jak widać po jej zdjęciach, nie tylko tym z linku - jej głębię i skupiając się na koleżeńskim charakterze ich relacji. Nie zastanawiałem się nad tym głębiej, ale Profesor może mieć rację pisząc o problemach licealistek przełożonych do uniwersum, "Pretty little liars" w klimacie Wiedźmina. Stąd te czarodziejki wyglądające na 16 lat z Ciri wyglądającą na 13, szybko mogą zacząć mieć te same problemy. Tyle że jak się do tego doda Geralta w takiej obsadzie, to wyjdzie pedofilskie creepy story, a nie ekranizacja wielkiej powieści. Zupełnie poważnie - bardziej do mnie docierała Wolszczak niż ta aktorka, choć ja jej i tak nie hejtowałem od początku.
    3 punkty
  9. Może w branży prawniczej jest zupełnie inaczej (chociaż kaderr temu całkowicie zaprzeczył, ja tam mu wierzę), ale generalnie ci niesamowici i najlepsi "eksperci" są potrzebni dużo rzadziej niż się ludziom wydaje, przy dostępności informacji i know-how, różnice pomiędzy wiedzą 2 ogarniętych osób w danym temacie są raczej niewielkie - i dlatego liczą się dużo bardziej umiejętności miękkie, bo tu różnica może być dużo większa. Oprócz tego liczy się profesjonalizm (bo c'mon, kto traktuje poważnie ludzi, którzy się spóźniają? Szczególnie na pierwsze spotkanie, i to jeszcze w biznesie?). Przynajmniej w większości Europy, bo jeszcze wchodzą niuanse kulturowe, ale to raczej nie jest temat w tym przepadku. Kto to jest profesor Popiołek? Ważne, odpowiedzcie
    3 punkty
  10. Przecież Home to największe gówno pod każdym możliwym względem.
    2 punkty
  11. Dwa powody z dzisiaja: 1. What Gacek said. Yennefer i w książce i w grze to dojrzała, piękna kobieta. Grająca ją aktorka ma 21 lat, wygląda na 18. Nie ma cudów we wsi, to się nie mieści w dotychczasowym uniwersum. 2. Zaprezentowanie jako named cast (i) rodziców Ciri i Myszowora (ii) Tissai de Vries oraz dwóch adeptek z Thanedd, na dużą odległość śmierdzi opowieścią o dojrzewaniu i Ciri w Hogwarcie dla nastoletnich wiedźm - w USA to ma duże szanse na chwycenie, ale to jest wątek, którego w uniwersum praktycznie nie ma, a który z dużą pewnością się pojawi w serialu.
    2 punkty
  12. Najgorsi są ludzie którzy gadają jak to dużo pracują i nie mają na nic czasu. Zawsze przypomina mi się skecz "czterech gentlemanów z Yorkshire" jak słyszę takie żale
    2 punkty
  13. A co robicie jak Wam się zachce podczas finalizowania ważnego kontraktu? Dla utrudnienia dodajmy, że kontrakt jest podpisywany u klienta.
    2 punkty
  14. Właśnie kupiłem 4 samochody. Dążymy do bycia dużym biznesem
    2 punkty
  15. Apropo biur , agencji oraz przechwałek, filmik z ceesa =)dwa kille na raz z granata na Office, na koniec dwa heady na otwarcie meczu na Agency, której prawie nie znam, i szkoda że nie da się pokazać żenującej sytuacji, jak musieli mi mówić, którędy do wyjścia, gdy niosłem zakładnika w sytuacji 1-1 =)
    2 punkty
  16. Mam trochę znajomych po WPiA na UW i sporo ciekawych historii słyszałem. Podobno sporo studencików na zajęcia przychodzi w garniturach a między sobą witają się "dzień dobry panie mecenasie"
    2 punkty
  17. ja T-Mobile nie obsługiwałem, ale raz jechałem jego samochodem sportowym z szefem działu pewnej znanej firmy informatycznej na Europę Środkowo-Wschodnią, który na każdych światłach powtarzał, jak "my w Warszawie to byśmy trzy razy już zajechali, jak oni tu wolno jeżdzą", a na jego "jak jest u was we Wrocławiu?" musiałem mu zgodnie z prawdą przyznać, że nie mam prawa jazdy tak się robi biznes
    2 punkty
  18. 2 punkty
  19. Libertarianin głosujący na apologetę dyktatury, zwolennika zwiększania uprawnień policji i rycerza krucjaty przeciw gejom (rozumiem, że w imię niższych podatków i szerszego dostępu do broni palnej, wszak trzeba mieć priorytety): to jest prawicowa myśl wolnościowa XXI wieku w pigułce. Nie wiem, skąd Twoje zdziwienie.
    2 punkty
  20. Oczywiście, że nie było miejsca na jakąkolwiek gablotę. Zawodnicy przekazują sobie puchary do przechowania, każdy na jeden dzień. Jak przychodzi piątek, wszyscy grają w makao, a zwycięzca zachowuje trofea na cały weekend. W finale nie zagrają: --- Carvajal – Tornadijo, Amellal, Laguardia, Reis – Montañés, Osei – Sishuba, Maldonado, Kabangu – Aranburu Real zaczął od mocnego uderzenia. Już w 3. minucie z piłką w naszym polu karnym znalazł się Ismael, ale Carvajal znakomicie poradził sobie z jego technicznym uderzeniem. Dalsza część gry to wzajemne badanie rywala, wszystkie strzały były blokowane. Nagle jednak Kabangu z łatwością ograł Ruzickę, minął Bakkera i posłał piłkę do pustej bramki, 1:0! Reszta pierwszej połowy nie przyniosła niczego ciekawego. Kibice oglądali albo uderzenia na poprzeczką, albo łatwe strzały prosto w bramkarzy. Pierwsze minuty po przerwie nie przyniosły spodziewanych emocji. Jedyną dobrą okazję zmarnował Aranburu, ale i tak był wówczas na spalonym. W 55. minucie błyskawicznie wyszliśmy z kontrą, Kabangu dośrodkował w pole karne, tam do piłki dopadł Aranburu, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek! W międzyczasie „Królewscy” musieli dokonać 2 zmian z powodu kontuzji, przez co nie do końca kleiła im się gra. Widać to było w 69. minucie, kiedy to kompletnie nie wyszła im pułapka ofsajdowa. Aranburu znalazł się sam na sam z Bakkerem i tym razem się nie pomylił, umieścił piłkę w siatce, 2:0! W ostatnim kwadransie Real pokusił się o jeszcze jeden zryw. W wyniku tego do świetnych sytuacji doszli Meijer, Mbiyavanga, Ismael oraz Silva, ale każdy z nich uderzył wprost w Carvajala. Wówczas jasne już było, że Real nic dziś nie ugra. Po 3 minutach doliczonego czasu gry sędzia zakończył spotkanie i w ręce naszego kapitana trafił puchar Ligi Mistrzów! UEFA Champions League, finał, 24.5.2036 Stade Vélodrome, 67 354 widzów Anento – R. Madrid, 2:0 20’ Grace Kabangu 69’ Igor Aranburu -Gratulacje za ten fantastyczny sezon. Potrójna korona, coś niesamowitego! -Zgadza się, to przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Przeszliśmy do historii, zdobywając 3 puchary, choć nie dawano nam szans w jakichkolwiek rozgrywkach. No, być może dawano bardzo małe. -Który z tych tytułów smakuje najlepiej? Który było najtrudniej zdobyć? -Ciężko wskazać jeden. Liga była szalenie wymagająca, bo nie jest łatwo po 38 kolejkach znajdować się jednocześnie nad Realem, Barceloną i Atlético. Dodajmy do tego Sevillę i Athletic, które również należy zaliczyć do czołówki. Jeśli chodzi o puchar, mieliśmy najtrudniejszą drogę z możliwych, bo musieliśmy pokonać Atlético, Real i Barcelonę, a to zawsze jest trudne zadanie. W Champions League nie było wcale łatwiej, do samego końca musieliśmy drżeć o awans w pojedynkach z Lille i Marsylią. W dodatku pokonaliśmy Chelsea i Real, czyli najbardziej utytułowany w klub w ostatnich latach i najbardziej utytułowany klub w historii rozgrywek. Nikt nam więc nic nie podarował. Na pewno La Liga i Champions League smakują wyjątkowo, bo zdobyliśmy je po raz pierwszy. -Co zadecydowało o waszych sukcesach? -Bardzo dużo rzeczy. Należy zacząć od umiejętnej rotacji składem. Grali niemal wszyscy, każdy był potrzebny. Często było tak, że w lidze grali zmiennicy. W wyniku tego Igor Aranburu nie mógł walczyć o tytuł króla strzelców, a jestem w 100% przekonany, że by go zdobył. Musimy też pamiętać o naszym bramkarzu, który wszystkich zaskoczył. Nie było idealnie, ale chłopak ma 17 lat i spisał się lepiej niż wszyscy przewidywali. To, co jednak zadecydowało, to piekielnie mocna ofensywa. W obronie bywało różnie, ale atak mieliśmy nieziemski, po prostu czasem byliśmy dosłownie nie do zatrzymania. -Czego można teraz oczekiwać? Co możecie zrobić, aby przyszły sezon był jeszcze lepszy? -Cóż, osiągnięciem, jakiego jeszcze nie mamy jest sześć pucharów w jednym sezonie, teraz drużyna będzie mieć na to szansę… ale już beze mnie. Przed sezonem powiedziałem sobie, że bez względu na wszystko, będzie on moim ostatnim. Nie tylko w Anento, w całej trenerskiej karierze. Uważam, że osiągnąłem z drużyną wszystko, co tylko mogłem, to było maksimum. Czuję się na siłach, aby prowadzić inny zespół, ale nie zamierzam tego robić z szacunku do Anento. -Czy to jest ostateczna decyzja? -Zdania już nie zmienię. 22 lata temu objąłem Anento po prostu jako pasjonat piłki, a spójrzmy, gdzie jesteśmy teraz, występuję na konferencji prasowej po wygraniu Champions League, nie mogłem wymarzyć sobie piękniejszego zakończenia wspaniałej kariery. Nie byłoby jednak tego wszystkiego, gdyby nie wszyscy piłkarze, którzy w tym czasie grali w klubie. Nie ze wszystkimi dogadywałem się idealnie, ale każdemu chciałbym podziękować, to samo tyczy się sztabu trenerskiego. Zostawiam klub jako jeden z najlepszych na całym świecie. Chłopaki mają potencjał, aby osiągnąć jeszcze więcej i będę im w tym kibicować ze wszystkich sił. Czas usunąć się w cień i pozwolić komuś innemu prowadzić ten zespół, bo to czysta przyjemność. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za tę przygodę życia. Tak oto kończy się moja era w Anento. 1 023 spotkania, 561 wygranych, 257 remisów i 205 porażek. Liga Mistrzów, Liga Europy, mistrzostwo Hiszpanii, 2 Puchary Króla, Superpuchar Hiszpanii i Superpuchar Europy. 22 lata temu klub bez jakiejkolwiek infrastruktury, teraz najlepszy klub w Europie, a może i na świecie. Tak więc kolejna kariera dobiegła końca, tym razem w wersji hiszpańskiej. Dzięki wszystkim za dobre słowa, które były dla mnie dużą motywacją, bez Was ten opek nigdy nie zostałby doprowadzony do końca. Przepraszam za różne zastoje, bo trochę ich było i mam nadzieję, że podczas czytania bawiliście się równie dobrze jak ja podczas rozgrywania tych wszystkich spotkań. Planuję niebawem ruszyć z czymś nowym, postaram się, aby było na nieco wyższym poziomie literackim, bo jestem w pełni świadom, że trochę to u mnie kuleje. Na razie nic więcej nie zdradzę poza tym, że – jak zwykle – będzie nieco hardcorowo. Tak więc jeszcze raz dzięki i do zobaczenia niebawem.
    2 punkty
  21. Nie no, dla mnie prawnik to tez jest zawod przecietny, a buceria srodowiska tylko mnie w tym utwierdza. Owszem, reputacja skutecznosci w biznesie wiele znaczy i rozumiem branie skutecznych, choc uwazanych za ekscentrycznych ludzi do duzych zadan, ale pamietaj, ze z byciem najlepszym jest tak jak z byciem dyrektorem - nie jest sie nim, a bywa. A co do historii z otwieraniem firm i byciem milym to znam kilka przykladow, niestety z branzy przecietnej, bo mechanicznej, aczkolwiek sa to naprawde success story pokroju "od technikum mechanicznego do czteropodnosnikowego serwisu ze stanowiskami do aut premium, kontraktami na floty i zapisami jak do dr. Szczyta po emisji jego programu na TVN". Co ciekawe, ten warsztat mial zajebistego pracownika, specjaliste od skomplikowanej marki, ktory laczyl mega zdolnosci diagnostyki i i organizacji pracy z manierami kloszarda - zgadnij dlaczego juz nie pracuje. Albo dlaczego zarobiony szef wpada na small talk za kazdym razem, a jak przyjade na 9, to zawsze jestem obsluzony o 9.
    2 punkty
  22. Pewnie to obiecana przez Jakiego kolejna stacja metra
    2 punkty
  23. no home.pl to przereklamowane gowno, jedna z najwiekszych marek w Polsce pod wzgledem hostingow, drogo w opor, niekompetentna pomoc techniczna, kolejki do supportu itd
    1 punkt
  24. Dlatego tu nikt nie rozmawia o aktorce grającej Ciri, więc ten wtręt jest pozbawiony sensu - dokładnie tak jak zbywanie oczywistego niedopasowania czy innego koloru skóry charakteryzacją.
    1 punkt
  25. Do Cavilla dołączyły Anya Chalotra jako Yennefer i Freya Allan jako Ciri. Ba, nawet potwierdzono kolejne role:
    1 punkt
  26. Najgorsi są ludzie którzy gadają jak to dużo pracują i nie mają na nic czasu. Zawsze przypomina mi się skecz "czterech gentlemanów z Yorkshire" jak słyszę takie żale 100% prawdy jest w tym, że zdecydowana większość tego typu ludzi ma po prostu kłopot z organizacją pracy albo życia. Ale np. ja dzisiaj w robocie od 7 pewnie do 22, więc czasem są takie dni, że w mój terminarz komar chuja nie wsadzi
    1 punkt
  27. Od komunistów wszystko lepsze, ale liczyłem, że się wstrzyma. Tymczasem w Peru Hitler tryumfuje: https://perureports.com/the-good-hitler-wins-mayoral-seat-over-lenin-in-peruvian-district-yungar/8564/
    1 punkt
  28. Nie wiedziałem. Dzięki za info
    1 punkt
  29. 1 punkt
  30. Przecież reputacja jest zjebana ogólnie, skąd to zdziwienie. Przecież jak się wejdzie w swój profil normalnie na kompie i wejdzie w reputacje to też widać, że ta sama osoba "lajkuje" tego samego posta kilka razy, a to już kolejne osoby są.
    1 punkt
  31. Ta dyskusja @kaderr vs @Gacek to było czyste złoto Jeżeli Gacek tak przekonuje do siebie klientów jak zjednuje sobie sojuszników na forum, to nie życzę sukcesów w biznesie
    1 punkt
  32. Gdyby to mierzyć siedzeniem w książkach, to byście mi stopy całowali... @me_who @Dudek Yakuza 0, pomocy
    1 punkt
  33. No już nie musisz się tak orać - no offence, ale jesteś P O D R Ę C Z N I K O W Y M przykładem gościa z branży z przerośniętym ego. Poza tym nadal nie widzę PW od Ciebie - no chodź, zmierzmy sobie fiuty, wyjaśnimy to raz na zawsze
    1 punkt
  34. Hah, czekałem na to i tego się spodziewałem jako zostaniesz złapany z gaciami opuszczonymi w dół . Ale że chwytasz się brzytwy i zarzucasz mi konfabulacje, to cóż: Ad 1. W każdej chwili mogę odesłać Cię do moich profili na stronach kancelarii w których pracuję obecnie i poprzednio. Żeby tu nie robić szopki, może być na PW - chodzi m.in. o - by far - największą kancelarię w Polsce (Europie środkowo-wschodniej tak w zasadzie), więc chyba możemy przyjąć, że wiem o czym mówię . Ad. 2 Pozdrów proszę Profesora Popiołka Ad. 3 Na swoim już w pewnym sensie jestem, bo poza kancelarią mam swoich klientów . Ad. 4 Aplikację robię w zasadzie hobbystycznie, bo w mojej specjalizacji mam już potrzebne uprawnienia (doradcy podatkowego), które dodajmy na tym poziomie są trochę kwiatkiem do kożucha, bo liczą się inne rzeczy, o których - co już potwierdziłeś - nie masz pojęcia Także cóż, próbuj dalej.
    1 punkt
  35. mam iśc spać bo samolot z rana, ale czekam bo widzę że kaderr pisze
    1 punkt
  36. Piję swojego rauchbocka z 3 marca. 16,5% wędzonki, ale na granicy wyczuwalności jest. Mocno słodowy, estrowy. 8% alkoholu, którego nie czuć. Dużo smaku. Lubię go No i mimo że ma już 7 miesięcy, niepasteryzowany, nadal nie jest przegazowany i nic z nim się nie dzieje.
    1 punkt
  37. Kiedyś powiedziano by o nim po prostu kowal Plus raz z wcięciem zaczynasz akapit, raz bez weź się zdecyduj!
    1 punkt
  38. gdzie się wpierdalasz w dyskusję przeciętniaku ze swoim przeciętnym zawodem?
    1 punkt
  39. O loyalty glitch nie słyszał? Montujesz skład, włączasz mecz z TOTW, kopiesz piłkę, wchodzisz w przetestowanie łącza internetowego w ustawieniach (nie trzeba czekać do końca, wystarczy sekunda i anulowanie - tak żeby tylko rozłączyło z netem na chwilę) i ponawiasz 10 razy.
    1 punkt
  40. No i czego się jeszcze przyczepicie, lewaki...
    1 punkt
  41. Ale za to emocje do ostatniej kolejki! W następnym meczu nie zagrają: --- Carvajal – Tornadijo, Amellal, Laguardia, Reis – Montañés, Osei – Sishuba, Maldonado (60’ Vernet), Kabangu – Aranburu LIGA BBVA, 38/38, 18.5.2036 Stadion Miejski, 8 200 widzów Anento [1] – Atlético [5], 7:0 26’ Khanyiso Sishuba 32’ Igor Aranburu 35’ Grace Kabangu 48’ Khanyiso Sishuba 51’ Maclel Maldonado 57’ Igor Aranburu 65’ Grace Kabangu ANENTO MISTRZEM HISZPANII! Zdobywamy tytuł, demolując Atlético! Weszliśmy w ten mecz strasznie naładowani. Od razu wiedziałem, że zdobędziemy dziś mistrzostwo. Los Colchoneros nie mieli chęci do gry, zwłaszcza w obronie. Daliśmy jeden z najlepszych występów w historii klubu, choć zastanawiam się, czy Atlético aby na pewno zrobiło wszystko, aby wygrać ten mecz. W końcu przegrywając sprawili, że ich główny rywal nie zdobył mistrzostwa. Nas to jednak nie obchodzi, na przestrzeni całego sezonu byliśmy zdecydowanie najlepsi i w pełni zasłużenie zdobyliśmy pierwsze mistrzostwo kraju w historii Anento! Tabela na koniec ligi. Ledwo osiągnęliśmy największy sukces w historii klubu, a tu już tydzień później mamy szansę na kolejny, bo czeka nas finał Champions League, naszym przeciwnikiem będzie Real Madryt. Dla nas to – rzecz jasna – pierwszy finał, dla „Królewskich” osiemnasty (do tej pory mają bilans 13-4). Nikt nie wygrał tych rozgrywek więcej razy niż Real. Drużyna ta bez problemu wygrała swoją grupę, zdobywając 16 punktów. W dalszych fazach eliminowała Porto (1:2, 6:0), Juventus (4:2, 2:1) i Tottenham (3:0, 1:1). Na korzyść Realu zdecydowanie przemawia doświadczenie, ale warto zaznaczyć, że w tym sezonie jesteśmy dla niego prawdziwą zmorą. Zdobyliśmy mistrzostwo kraju różnicą 2 punktów i zdeklasowaliśmy ich w półfinale Copa del Rey (4:0, 3:1). Oba zespoły przystąpią do finału w najmocniejszych składach. To będzie już nasza 22. konfrontacja, Real prowadzi 9-5-7 ale trzeba dodać, że nie wygrał z nami już od 7 spotkań (3 remisy, 4 porażki). Finał odbędzie się na Stade Vélodrome, na którym nie tak dawno mierzyliśmy się z Marsylią. Teraz stadion ten będzie neutralnym terenem, choć nie ukrywam, że możemy poczuć się na nim lepiej niż Real, w końcu graliśmy tu niespełna miesiąc temu. Wygrywając Champions League, zdobylibyśmy „potrójną koronę”, co przed sezonem nawet nam się nie śniło. Czas przejść do historii, przed nami bezsprzecznie największy mecz w historii Anento.
    1 punkt
  42. Ten temat się cyklicznie pojawia na Reddicie i uważam, że to jest najlepsze co można tam przeczytać regularnie - ludzie z całego świata wrzucają informacje o tym co najważniejszego się obecnie dzieje w ich kraju. To są takie rzeczy, o których się nie słyszy w polskich mediach, więc naprawdę mega ciekawe - od rzeczy zabawnych, przez tragiczne. Nie tylko polityka, ale warto poczytać:
    1 punkt
  43. W finale nie zagrają: Diego – kontuzja (3-12 dni), Douglas Reis – kontuzja (2 dni), Rodrigo Tornadijo – zawieszenie (1 mecz) Carvajal – Trefilov, Amellal, Laguardia, Ballina – Montañés, Osei – Sishuba, Maldonado, Kabangu – Aranburu Finał nie mógł się dla nas rozpocząć lepiej, bo już po 20 sekundach rozmontowaliśmy obronę rywali i z bliska do siatki trafił Sishuba, 1:0! 5 minut później wyrównać mógł Scietti, ale w dobrej sytuacji uderzył wysoko nad poprzeczką. Po kwadransie gry świetną piłkę dostał Aranburu, ale jego strzał był za słaby i golkiper Barcelony nie miał problemów z interwencją. Chwilę później Igor znów doszedł do sytuacji, ale znów przegrał pojedynek z bramkarzem, tym razem jednak nie mogliśmy mieć do niego pretensji, to była parada najwyższej światowej klasy. W pierwszej połowie rywale nie potrafili nam zagrozić. My natomiast stworzyliśmy dwie znakomite sytuacje, ale ponownie golkiper Barcelony okazał się lepszy, tym razem od Maldonado i znowu Aranburu. Blaugrana zaczęła drugą część gry od zdecydowanego ataku. Już 5 minut po wznowieniu gry Scietti otrzymał podanie na 2 metry przed naszą bramką, ale Carvajal rzucił mu się pod nogi i tym samym zablokował strzał. Odpowiedzieliśmy znakomicie rozegranym rzutem wolnym. Osei zamienił dośrodkowanie na bramkę, ale sędzia słusznie dopatrzył się spalonego. Kilka minut później Carvajal wybronił mocny strzał Sciettiego. Minęło kilka minut i Włoch musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Problem w tym, że Barcelona nie miała już możliwych zmian, więc resztę meczu grała w osłabieniu. Na kwadrans przed końcem w znakomitej sytuacji znalazł się Aranburu, ale mając przed sobą jedynie bramkarza, uderzył obok słupka. Osłabiona Barcelona nie mogła już nam zagrozić. Sędzia zakończył spotkanie i chwilę później w ręce naszego kapitana trafił drugi w historii Puchar Króla! Copa del Rey, finał, 19.4.2036 Nuevo Mestalla, 75 000 widzów Anento – Barcelona, 1:0 1’ Khanyiso Sishuba
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...