Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 09.10.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Heh, no ale przecież dyskusja powinna się toczyć przy (dość oczywistym, jak myślałem) założeniu, że zestawiamy specjalistów dowożących porównywalne jakościowo produkty (na co też zwracał uwagę @SZk). Wiadomo, że jeśli jeden prawnik (czy ktokolwiek) partaczy robotę, a przy tym jest punktualny, miły i sypie żartami z rękawa, to każdy wybierze drugiego, który jest bucem, a dobrze wykonuje pracę. No ale to są oczywiste oczywistości przecież. Natomiast, jeśli mówimy o biznesie na wysokim poziomie i obsługujących go prawnikach, to kwestie konwenansów/kultury i szeroko rozumianej jakości relacji są po prostu kluczowe. Bo tego formatu klienci - w przeciwieństwie do tego co sugerujesz - nie wybierają prawnika z jakiejś kasty zadufanych w sobie ekspertów-myślicieli . Selekcja sprowadza się do wyboru jednej z wielu kancelarii mających trzy dobrze brzmiące angielskie (tudzież żydowskie) nazwiska w nazwie, połączone "&", z których każda słynie z najwyżej jakości obsługi prawnej. W takiej sytuacji, przy wyborze prawnika kluczowe stają się takie rzeczy, jak to z kim można pogadać o swojej kolekcji francuskich win albo o ostatnim Wimbledonie. Oni potrzebują de facto partnera biznesowego, kogoś kto będzie z nimi tak naprawdę współprowadził ich biznes (bo do tego, a nie do suchych paragrafów, sprowadza się współcześnie obsługa prawna na najwyższym poziomie), a nie jakiegoś obcesowego mruka, który np. nie potrafi przeprosić za spóźnienie czy powiedzieć dzień dobry i generalnie zachowuje się jakby robił łaskę xD. Wokół takich klientów się skacze i bierze z połykiem. Tyś widział real world... Gdybym chciał być przez chwilę zarozumiałym bucem, to bym napisał, że dopiero co wyszedłeś z prowincjonalnej kancelarii typu Krawczyk&Norek&partnerzy i już się mądrzysz. Ja od 2-3 lat pracuję na największych transakcjach (pominę już to, że nie na Śląsku, tylko - co smutne, ale jednocześnie prawdziwe - w jedynym miejscu w Polsce, gdzie takie sprawy/transakcje mają miejsce) i pomijając już, że sam w nich uczestniczę, to obserwuję z pierwszych rzędów zarówno absolutny top biznesu, jak i obsługujących ich prawników (moich szefów, czy szefów z innych kancelarii) i cóż - wręcz byłem w szoku jak ważne (kluczowe) w tym biznesie jest umiejętne "gadanie o pogodzie", zjednywanie sobie znajomości i wzorcowe traktowanie klientów. Umiejętności miękkie, zdolność budowania relacji to absolutne podstawy. Ba, bazując na samym skillu i wiedzy, prędzej czy później trafia się na szklany sufit. Znam mnóstwo przykładów ludzi, którzy wybitni w swoim fachu, ale zatrzymali się na jakimś średnio-wysokim stanowisku, bo kiepsko się z nimi pije wódkę na bankietach . Zresztą, to złożone kwestie i tutaj też wiele innych czynników decyduje - w tych spółkach kontrolowanych przez zagraniczny kapitał decyzje o wyborze prawników na krajowe potrzeby podejmują polskie zarządy, a dla nich, przy tych rozmiarach działalności i pieniądzach (nie swoich, dodajmy) jakimi dysponują, takie kwestie jak to czy za obsługę danej sprawy/transakcji zapłacą 400 czy 500 tys. EUR, albo czy kwity będą wypieszczone przez faceta z tytułem profesora Uniwersytetu w Heidelbergu ma małe znaczenie. Natomiast, interesuje go jak się będzie dogadywał ze swoim prawnikiem i jaka będzie między nimi chemia, bo to będzie ktoś z kim będzie spędzał czas, a po zamknięciu sprawy pił alko na imprezie. tl;dr, podsumowując i również odpowiadając cytatem z serialu:
    20 punktów
  2. 15 punktów
  3. Ja na przykład nie wyobrażam sobie, żeby nie przeprosić ludzi, którzy przyszli na Mszę wtedy, kiedy zacząłem ją pięć minut później, ponieważ miałem dużo ludzi do wyspowiadania i się nie wyrobiłem. Wychodzę z założenia, że mój "klient" - człowiek, który przyszedł na liturgię, zasługuje na te wyjaśnienie i przeprosiny. Tak samo nigdy nie zaczynam wcześniej Mszy, nawet minutę, bo osoba, która przyszła na czas mogłaby mieć wyrzuty sumienia z powodu spóźnienia, którego nie było
    14 punktów
  4. gdzie się wpierdalasz w dyskusję przeciętniaku ze swoim przeciętnym zawodem?
    10 punktów
  5. Nie no, dla mnie prawnik to tez jest zawod przecietny, a buceria srodowiska tylko mnie w tym utwierdza. Owszem, reputacja skutecznosci w biznesie wiele znaczy i rozumiem branie skutecznych, choc uwazanych za ekscentrycznych ludzi do duzych zadan, ale pamietaj, ze z byciem najlepszym jest tak jak z byciem dyrektorem - nie jest sie nim, a bywa. A co do historii z otwieraniem firm i byciem milym to znam kilka przykladow, niestety z branzy przecietnej, bo mechanicznej, aczkolwiek sa to naprawde success story pokroju "od technikum mechanicznego do czteropodnosnikowego serwisu ze stanowiskami do aut premium, kontraktami na floty i zapisami jak do dr. Szczyta po emisji jego programu na TVN". Co ciekawe, ten warsztat mial zajebistego pracownika, specjaliste od skomplikowanej marki, ktory laczyl mega zdolnosci diagnostyki i i organizacji pracy z manierami kloszarda - zgadnij dlaczego juz nie pracuje. Albo dlaczego zarobiony szef wpada na small talk za kazdym razem, a jak przyjade na 9, to zawsze jestem obsluzony o 9.
    10 punktów
  6. To jest strategia, która może się sprawdza, jak czyimiś klientami są pani Zdzisia czy pan Mietek* i można sobie powystępować z pozycji Poważnego Prawnika. W przypadku poważnego biznesu i innego formatu klientów, tego typu zachowania/podejście to harakiri, a różne formy tzw. "kurtuazyjnych wymian zdań o pogodzie" są nie tyle wskazane, a są podstawą i solą relacji z klientem. *nie chcę przez to im w żaden sposób umniejszać lub sugerować, że im należy się mniejszy szacunek. Należy się taki sam, odnoszę się tylko do czysto merkantylnego punktu widzenia.
    10 punktów
  7. Pozdro600 z Chorwacji. Udało nam się wykonać cel na wyjazd - oplynelismy Dugi Otok, jutro może być ciekawe bo będziemy płynąc nie miedzy wyspami, a po otwartym morzu. Polecam takie spędzanie urlopu, Piotr Fronczewski.
    8 punktów
  8. Przecież Gacek pisze o swoim liceum, że było "elitarne", mimo że nigdy nie wskoczyło nawet do pierwszej setki rankingu liceów w Polsce, pewnie z pracą jest dokładnie tak samo Gdyby nie kaderr, który ma pojęcie o branży w przeciwieństwie do reszty userów, to może by nawet ktoś w to uwierzył
    6 punktów
  9. 6 punktów
  10. Halo, tu ziemia. Naiwnoscia jest byc tak pysznym, by uwazac, ze nikt na rynku nie umie tego, co Ty, a nawet jesli tak jest, to wierzyc, ze zawsze tak bedzie.
    6 punktów
  11. Przywitanie się to nie konwenanse, tylko podstawa etykiety. Konwenansem byłoby przywitanie się w ściśle określony sposób (np Szczęść Boże do księdza )
    6 punktów
  12. Nie no, trzeba krzysfiolowi oddać, że to naprawdę duży biznes
    5 punktów
  13. Przez ostatnie 5-6(?) lat, kiedy regularnie odwiedzam dentystę, moja pani doktor nie spóźniła się ani razu, ani razu nie czekałem na wizytę więcej niż 5-10 minut ponad umówioną godzinę, a kilka razy się zdarzyło, że wszedłem wcześniej, bo mam zwyczaj przychodzenia wcześniej Więc nie rozumiem, o czym mówisz.
    5 punktów
  14. Niesamowite, że taki post napisał kolo narzekający na każdym kroku na kurierów, którzy muszę jeździć w te i spowrotem po całym mieście
    4 punkty
  15. A sleeping homeless man received a blowjob from a stranger (male) at night in the streets of Budapest. The police is looking for the unknown man right know, and he got the name "Kőbányai Szopófantom" (meaning "Sucking phantom of Kőbánya") from the press. Faktycznie, nie było w polskich mediach
    4 punkty
  16. Na pewnym poziomie klient orientuje sie, ze wykonac usluge moze nie tylko jedna firma - i wtedy wlasnie docenia sie cos wiecej typu small talk.
    4 punkty
  17. A, no to rzeczywiscie zasluguja na miano skurwysynow skoro Pan Antimadritista musi czekac (raz na piec wizyt) w sprawie jezdzenia traktorem po polu. Takie prawne kolubryny powinno sie zalatwiac od reki i jeszcze na odchodne dawac wlepke na ciagnik z usmiechnietym ryjem Messiego trzymajacego koze.
    4 punkty
  18. Nie rozumiem co w tym fajnego. Tzn wiem, że Szustak to taki luzacki księżulo, co i na gitarze pogra, i śmieszny dowcip opowie, ale nie bardzo kumam, jak do kogoś powyżej 16 roku życia może trafiać takie oazowe pierdololo.
    4 punkty
  19. Odpowiadam: to nie są stereotypy, to jest choroba zawodowa . Ale ja się nie chciałem przechwalać, mam takiej podejście jak piszesz, po prostu wykorzystałem to w dyskusji z Gackiem, bo jakkolwiek ogólnie nic do niego nie mam i cenię jego wkład w forum, tak jego napuszenie i wysokie mniemanie o sobie działa na mnie zawsze jak płachta na byka.
    3 punkty
  20. Ale Gacek, chyba czegoś nie zrozumiałeś - ja nie żyję ideałami i nie muszę wyłączać Suits. Dla mnie to są bezpośrednie obserwacje dnia codziennego , czego Ty nie możesz o sobie powiedzieć, ba, jak pisałem, 90% Twojego doświadczenia to kancelaria w stylu Norek&Partnerzy. Więc o czym Ty tu chcesz dyskutować? Żeby nie było - wiadomo, że w moim wieku i na tym etapie to jest z perspektywy operacyjnego gościa od robienia roboty i szaraczka, no ale to nie zmienia faktu, że uczestniczę w spotkaniach, imprezach z klientami, siedzę w tym na co dzień, i najzwyczajniej w świecie znam branżę i jej kuchnię. Generalnie Twoja wypowiedź to motanie się, rzucanie jakimiś strzępkami czegoś co zasłyszałeś, śmiesznie to się czyta . Natomiast w części, w której piszesz o kindersztubie, to tylko zwrócę uwagę, że mówimy o czymś innym (szerszym), czyli tak naprawdę całym zestawie umiejętności towarzyskich/relacyjnych vs. czysta merytoryka/wiedza połączona z ujemnymi social skills. Nom, to prawda, nie przeczę. Tylko ta "wzięta gdy przyszła potrzeba" osoba potem dostaje 1% tego co poszło na właściwej fakturze .
    3 punkty
  21. Pomiajac sprawy "materialowe" jak w przykladzie z dentysta (ktory w sumie zanim cokolwiek zacznie wiercic powinien przeprowadzic porzadny zwiad), istota mojej koncepcji jest to, by shitstorm ominal klienta, ktory czeka na umowiona godzine - i malo mnie obchodzi, czy prawnik zalatwi to z tym, co zle przedstawil wstepnie sprawe, polubownie czy chamsko. Mialem przyjsc na te godzine, masz mnie przyjac o tej godzinie - jak to zrobisz to juz nie moja sprawa. "Zlo" powinno zostac dla Ciebie i klienta, ktory zle przedstawil sprawe, ja mam prawo oczekiwac, ze zlo mnie "ominie".
    3 punkty
  22. Ja jeszcze z upflix.pl korzystam czasem. A i jeszcze z https://fdb.pl/filmy korzystam (można wybrać w filtrach Netfliksa Showmaksa czy HBO), bo tam można np określić kraj produkcji
    3 punkty
  23. Ja tam lubię jak ktoś szanuje mój czas A co do konwenansów to jednak wolałbym żeby ktoś jebnął jakimś "elo mordo, zajebałem się w akcji, ale możemy napierdalać" no chyba że byłby to lekarz lub strażak wtedy chuj z tym.
    3 punkty
  24. Nie, a jeśli by się zdarzyło, to bym się kajał jak w Japonii na 30 sek opóźnienia pociągu.
    3 punkty
  25. Pięcioro forumowiczów zamieszkuje pięć różnych domów podczas zlotu, które są pomalowane w pięć różnych kolorów. Wszyscy są smakoszami pięciu różnych potraw i piją pięć różnych napojów. Każdy ma odmienne hobby. 1. @jmk zamieszkuje pierwszy dom 2. @ajerkoniak mieszka w czerwonym domu. 3. Zielony dom znajduje się bezpośrednio po lewej stronie domu białego. 4. @Vami pija piwo. 5. Smakosz rozwodnionej jajecznicy mieszka obok fana Football Managera. 6. Mieszkaniec żółtego domu uwielbia steki. 7. @Keith Flint jada kebaby. 8. Mieszkaniec środkowego domu pija wino. 9. Smakosz rozwodnionej jajecznicy ma sąsiada, który pija wódkę. 10. Smakosz hamburgerów gra w FIFA 19. 11. @Reaper nie zmienia butów. 12. @jmk mieszka obok niebieskiego domu. 13. Miłośnik kina mieszka obok żółtego domu. 14. Smakosz ogonów wołowych pija nutrii drinki. 15. W zielonym domu pija się whisky. Domy ustawione są w jednej linii (1-2-3-4-5), a określenie "po lewej stronie" w punkcie 3. dotyczy lewej strony z perspektywy naprzeciw tych domów (tj. dom o numerze n jest bezpośrednio po lewej stronie domu n+1). Pytanie: który z forumowiczów kolekcjonuje kolorowe skarpetki?
    3 punkty
  26. Może w branży prawniczej jest zupełnie inaczej (chociaż kaderr temu całkowicie zaprzeczył, ja tam mu wierzę), ale generalnie ci niesamowici i najlepsi "eksperci" są potrzebni dużo rzadziej niż się ludziom wydaje, przy dostępności informacji i know-how, różnice pomiędzy wiedzą 2 ogarniętych osób w danym temacie są raczej niewielkie - i dlatego liczą się dużo bardziej umiejętności miękkie, bo tu różnica może być dużo większa. Oprócz tego liczy się profesjonalizm (bo c'mon, kto traktuje poważnie ludzi, którzy się spóźniają? Szczególnie na pierwsze spotkanie, i to jeszcze w biznesie?). Przynajmniej w większości Europy, bo jeszcze wchodzą niuanse kulturowe, ale to raczej nie jest temat w tym przepadku. Kto to jest profesor Popiołek? Ważne, odpowiedzcie
    2 punkty
  27. Jakby jedyny prawilny pan Popiolek przeczytał wasza dyskusje, to by stwierdził, że to koniec swiata
    2 punkty
  28. Oczywiście, że nie było miejsca na jakąkolwiek gablotę. Zawodnicy przekazują sobie puchary do przechowania, każdy na jeden dzień. Jak przychodzi piątek, wszyscy grają w makao, a zwycięzca zachowuje trofea na cały weekend. W finale nie zagrają: --- Carvajal – Tornadijo, Amellal, Laguardia, Reis – Montañés, Osei – Sishuba, Maldonado, Kabangu – Aranburu Real zaczął od mocnego uderzenia. Już w 3. minucie z piłką w naszym polu karnym znalazł się Ismael, ale Carvajal znakomicie poradził sobie z jego technicznym uderzeniem. Dalsza część gry to wzajemne badanie rywala, wszystkie strzały były blokowane. Nagle jednak Kabangu z łatwością ograł Ruzickę, minął Bakkera i posłał piłkę do pustej bramki, 1:0! Reszta pierwszej połowy nie przyniosła niczego ciekawego. Kibice oglądali albo uderzenia na poprzeczką, albo łatwe strzały prosto w bramkarzy. Pierwsze minuty po przerwie nie przyniosły spodziewanych emocji. Jedyną dobrą okazję zmarnował Aranburu, ale i tak był wówczas na spalonym. W 55. minucie błyskawicznie wyszliśmy z kontrą, Kabangu dośrodkował w pole karne, tam do piłki dopadł Aranburu, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek! W międzyczasie „Królewscy” musieli dokonać 2 zmian z powodu kontuzji, przez co nie do końca kleiła im się gra. Widać to było w 69. minucie, kiedy to kompletnie nie wyszła im pułapka ofsajdowa. Aranburu znalazł się sam na sam z Bakkerem i tym razem się nie pomylił, umieścił piłkę w siatce, 2:0! W ostatnim kwadransie Real pokusił się o jeszcze jeden zryw. W wyniku tego do świetnych sytuacji doszli Meijer, Mbiyavanga, Ismael oraz Silva, ale każdy z nich uderzył wprost w Carvajala. Wówczas jasne już było, że Real nic dziś nie ugra. Po 3 minutach doliczonego czasu gry sędzia zakończył spotkanie i w ręce naszego kapitana trafił puchar Ligi Mistrzów! UEFA Champions League, finał, 24.5.2036 Stade Vélodrome, 67 354 widzów Anento – R. Madrid, 2:0 20’ Grace Kabangu 69’ Igor Aranburu -Gratulacje za ten fantastyczny sezon. Potrójna korona, coś niesamowitego! -Zgadza się, to przeszło nasze najśmielsze oczekiwania. Przeszliśmy do historii, zdobywając 3 puchary, choć nie dawano nam szans w jakichkolwiek rozgrywkach. No, być może dawano bardzo małe. -Który z tych tytułów smakuje najlepiej? Który było najtrudniej zdobyć? -Ciężko wskazać jeden. Liga była szalenie wymagająca, bo nie jest łatwo po 38 kolejkach znajdować się jednocześnie nad Realem, Barceloną i Atlético. Dodajmy do tego Sevillę i Athletic, które również należy zaliczyć do czołówki. Jeśli chodzi o puchar, mieliśmy najtrudniejszą drogę z możliwych, bo musieliśmy pokonać Atlético, Real i Barcelonę, a to zawsze jest trudne zadanie. W Champions League nie było wcale łatwiej, do samego końca musieliśmy drżeć o awans w pojedynkach z Lille i Marsylią. W dodatku pokonaliśmy Chelsea i Real, czyli najbardziej utytułowany w klub w ostatnich latach i najbardziej utytułowany klub w historii rozgrywek. Nikt nam więc nic nie podarował. Na pewno La Liga i Champions League smakują wyjątkowo, bo zdobyliśmy je po raz pierwszy. -Co zadecydowało o waszych sukcesach? -Bardzo dużo rzeczy. Należy zacząć od umiejętnej rotacji składem. Grali niemal wszyscy, każdy był potrzebny. Często było tak, że w lidze grali zmiennicy. W wyniku tego Igor Aranburu nie mógł walczyć o tytuł króla strzelców, a jestem w 100% przekonany, że by go zdobył. Musimy też pamiętać o naszym bramkarzu, który wszystkich zaskoczył. Nie było idealnie, ale chłopak ma 17 lat i spisał się lepiej niż wszyscy przewidywali. To, co jednak zadecydowało, to piekielnie mocna ofensywa. W obronie bywało różnie, ale atak mieliśmy nieziemski, po prostu czasem byliśmy dosłownie nie do zatrzymania. -Czego można teraz oczekiwać? Co możecie zrobić, aby przyszły sezon był jeszcze lepszy? -Cóż, osiągnięciem, jakiego jeszcze nie mamy jest sześć pucharów w jednym sezonie, teraz drużyna będzie mieć na to szansę… ale już beze mnie. Przed sezonem powiedziałem sobie, że bez względu na wszystko, będzie on moim ostatnim. Nie tylko w Anento, w całej trenerskiej karierze. Uważam, że osiągnąłem z drużyną wszystko, co tylko mogłem, to było maksimum. Czuję się na siłach, aby prowadzić inny zespół, ale nie zamierzam tego robić z szacunku do Anento. -Czy to jest ostateczna decyzja? -Zdania już nie zmienię. 22 lata temu objąłem Anento po prostu jako pasjonat piłki, a spójrzmy, gdzie jesteśmy teraz, występuję na konferencji prasowej po wygraniu Champions League, nie mogłem wymarzyć sobie piękniejszego zakończenia wspaniałej kariery. Nie byłoby jednak tego wszystkiego, gdyby nie wszyscy piłkarze, którzy w tym czasie grali w klubie. Nie ze wszystkimi dogadywałem się idealnie, ale każdemu chciałbym podziękować, to samo tyczy się sztabu trenerskiego. Zostawiam klub jako jeden z najlepszych na całym świecie. Chłopaki mają potencjał, aby osiągnąć jeszcze więcej i będę im w tym kibicować ze wszystkich sił. Czas usunąć się w cień i pozwolić komuś innemu prowadzić ten zespół, bo to czysta przyjemność. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za tę przygodę życia. Tak oto kończy się moja era w Anento. 1 023 spotkania, 561 wygranych, 257 remisów i 205 porażek. Liga Mistrzów, Liga Europy, mistrzostwo Hiszpanii, 2 Puchary Króla, Superpuchar Hiszpanii i Superpuchar Europy. 22 lata temu klub bez jakiejkolwiek infrastruktury, teraz najlepszy klub w Europie, a może i na świecie. Tak więc kolejna kariera dobiegła końca, tym razem w wersji hiszpańskiej. Dzięki wszystkim za dobre słowa, które były dla mnie dużą motywacją, bez Was ten opek nigdy nie zostałby doprowadzony do końca. Przepraszam za różne zastoje, bo trochę ich było i mam nadzieję, że podczas czytania bawiliście się równie dobrze jak ja podczas rozgrywania tych wszystkich spotkań. Planuję niebawem ruszyć z czymś nowym, postaram się, aby było na nieco wyższym poziomie literackim, bo jestem w pełni świadom, że trochę to u mnie kuleje. Na razie nic więcej nie zdradzę poza tym, że – jak zwykle – będzie nieco hardcorowo. Tak więc jeszcze raz dzięki i do zobaczenia niebawem.
    2 punkty
  29. Ja raz po raz mówię o dużym biznesie, a Ty mi wyskakujesz z warsztatem. Jabłka i pomarańcze.
    2 punkty
  30. Pewnie to obiecana przez Jakiego kolejna stacja metra
    2 punkty
  31. Cóż, nic tylko się cieszyć, że są ludzie którzy jeszcze tak myślą
    2 punkty
  32. Nie trwa tak długo, a paczki są dobre.
    2 punkty
  33. Fakt, jak tak można się spóźnić wykonując tak nieprzewidywalny zawód?! Notariusz z którą współpracuję kilkukrotnie już spóźniała się na finalizację umów - zawsze przez to, że obsługuje też urząd jednego z miast i dostawała tematy za pięć dwunasta, a urzędowi się nie odmawia. Naprawdę, odrobinę wyrozumiałości. U dentysty też się podchodzi z takim hejtem do opóźnień, skoro w tej branży są właściwie normą? BTW wolę w takiej sytuacji przejść od razu do rzeczy niż tracić czas na konwenanse i zaczynać od dzień dobry, a kończyć na kurtuazyjnej wymianie zdań o pogodzie. Pieprzyć konwenanse.
    2 punkty
  34. Nic wielkiego nie odwaliłem, ale po prostu siedzi mi gra od kilku dni - dobrze się ustawiam, granaty i granaty zapalające siadają, flashe oślepieją jak trzeba, clutche 1vs3 wchodzą, dobrze to wygląda. Chociaż pewnie główna zasługa jest tego, że gram znów na silvery, bo spadłem straszliwie przez gorszy okres Jednak sam czuję się bardziej w okolicach tego Golda 2. Ah, no i strasznie dobrze mi się gra MP5 Zauważyłem, że ma mały spray, jest bardzo dokładna, tylko damage mały, więc zazwyczaj przy strzelance na blisko mniejsza szansa przeciwko AK.
    2 punkty
  35. Serial TVN z ostatnich dni, ale to akurat najmniej ważne. Ważne jest, że po tym jak Trzaskowski powiedział, że w domu ma 10 tys. książek, nagle Jaki pojawia się na zdjęciu na tle regału z książkami. Który jak się okazuje, jest po prostu scenografią planu filmowego, więc albo TVN kręci seriale u Jakiego w domu/biurze, albo jak większość rzeczy w kampanii Jakiego jest to fikcja, wymyślana na bieżąco na kolanie. Dodatkowo jeszcze internauci zidentyfikowali książki na półkach po grzbietach, np albumy kolejowe po niemiecku
    2 punkty
  36. No i czego się jeszcze przyczepicie, lewaki...
    2 punkty
  37. Jedna dotycząca samego filmu po pierwszych napisach i druga nie mająca w ogóle związku na samiuśki koniec. Druga sztosik, ale dlatego, że o innym filmie. A ogólnie wszystkim polecam http://aftercredits.com/
    2 punkty
  38. czolem! zapowiada sie mega rozjebany dzien; niby od rana w robocie, ale o 9 musze byc u notariusza w Swidnicy wiec o 8 musze wyjsc z roboty, a wroce do niej pewnie dopiero kolo 11-12 wiec i pewnie trzeba bedzie tu zostac przynajmniej do 17 a wczorajsza sprawa nieudanego prezentu zostala rozwiazana tak, ze oddalem w sklepie i za te pieniadze kupilem bon podarunkowy do tego samego sklepu; niech sobie teraz sama wybierze co jej potrzeba
    2 punkty
  39. Ja nawet pamiętam, że w zeszłym tygodniu też był piątek.
    2 punkty
  40. Nie wiem, czy kiedykolwiek wchodziłem do gabinetu dentysty punktualnie, a chodziłem w życiu do paru - brak punktualności zresztą doskonale rozumiem (tak jak u notariusza, o czym była mowa powyżej), skoro zapisuje człowieka na 30 minut, a dopiero po otwarciu paszczy na miejscu wychodzi, czy to będzie 15 czy 45 minut. Punktualności to mogę oczekiwać od ludzi z linii produkcyjnej, którzy wiedzą doskonale co i kiedy powinno nastąpić, a nie od zawodów wykonujących pracę uzależnioną od innego człowieka tak jak notariusz, dentysta czy radca prawny, którym punktualne stawiennictwo uniemożliwia często klient, który odsłania karty dopiero na miejscu. I mówię to jako osoba chorobliwie wręcz punktualna, która traci masę czasu przychodząc często zdecydowanie za wcześnie - sam nie raz, nie pięć miałem sytuacje, w których przez słuchawkę słyszałem o prostym problemie, rezerwowałem sobie odpowiednią liczbę czasu, a później okazywało się jak w dowcipie, że to jednak nie rozdawali, tylko kradli, nie w Moskwie, tylko w Petersburgu, przez co niemożliwym było punktualne rozpoczęcie kolejnego spotkania. Taką samą empatię, jakiej tu Fenomen wymaga od notariusza, należy również okazać samemu, inaczej wychodzi się faktycznie na buraka, tak jak Misiek. A waga konwenansów maleje wraz z powagą roli przedsiębiorcy - profesor Popiołek na Śląsku nie może opędzić się od klientów, choć do konwenansów nie przywiązuje żadnej wagi i niejeden matoł by go nazwał przez to burakiem. Ot, przechodzi do rzeczy zamiast tracić czas na nieistotne rzeczy. Na pewnym poziomie relacje z klientem buduje się przez wygrane, a nie obowiązkowy small-talk. Jest zatem w praktyce dokładnie odwrotnie niż napisał kaderr - poważny biznes nie ma czasu na takie konwenanse i dlatego gdybym moim większym klientom marnował czas na takie bzdury to zostałbym wyśmiany już na starcie. Tak to sobie można pogadać jadąc ileśset kilometrów między rozprawami, jeśli się to trafi, mając spotkanie biznesowe omawia się konkrety i na resztę po prostu szkoda czasu. Mój obecny szef by kogoś takiego zabił śmiechem.
    1 punkt
  41. Napisał przecież, zgodnie z prawdą, że są dwie sceny po napisach Jedna w połowie, druga po nich. Ale błagam, na litość boską, nie idź na ten film, Venom to nieprzeciętny syf i żałuję każdej złotówki wydanej na bilety na to. Człowiek niby wiedział kto to robi, niby przeczytał recenzję Ajera, a jednak głupi, bo poszedł mimo wszystko. Nie popełniaj mojego błędu, idź na coś lepszego, czyli właściwie cokolwiek innego.
    1 punkt
  42. Ale za to emocje do ostatniej kolejki! W następnym meczu nie zagrają: --- Carvajal – Tornadijo, Amellal, Laguardia, Reis – Montañés, Osei – Sishuba, Maldonado (60’ Vernet), Kabangu – Aranburu LIGA BBVA, 38/38, 18.5.2036 Stadion Miejski, 8 200 widzów Anento [1] – Atlético [5], 7:0 26’ Khanyiso Sishuba 32’ Igor Aranburu 35’ Grace Kabangu 48’ Khanyiso Sishuba 51’ Maclel Maldonado 57’ Igor Aranburu 65’ Grace Kabangu ANENTO MISTRZEM HISZPANII! Zdobywamy tytuł, demolując Atlético! Weszliśmy w ten mecz strasznie naładowani. Od razu wiedziałem, że zdobędziemy dziś mistrzostwo. Los Colchoneros nie mieli chęci do gry, zwłaszcza w obronie. Daliśmy jeden z najlepszych występów w historii klubu, choć zastanawiam się, czy Atlético aby na pewno zrobiło wszystko, aby wygrać ten mecz. W końcu przegrywając sprawili, że ich główny rywal nie zdobył mistrzostwa. Nas to jednak nie obchodzi, na przestrzeni całego sezonu byliśmy zdecydowanie najlepsi i w pełni zasłużenie zdobyliśmy pierwsze mistrzostwo kraju w historii Anento! Tabela na koniec ligi. Ledwo osiągnęliśmy największy sukces w historii klubu, a tu już tydzień później mamy szansę na kolejny, bo czeka nas finał Champions League, naszym przeciwnikiem będzie Real Madryt. Dla nas to – rzecz jasna – pierwszy finał, dla „Królewskich” osiemnasty (do tej pory mają bilans 13-4). Nikt nie wygrał tych rozgrywek więcej razy niż Real. Drużyna ta bez problemu wygrała swoją grupę, zdobywając 16 punktów. W dalszych fazach eliminowała Porto (1:2, 6:0), Juventus (4:2, 2:1) i Tottenham (3:0, 1:1). Na korzyść Realu zdecydowanie przemawia doświadczenie, ale warto zaznaczyć, że w tym sezonie jesteśmy dla niego prawdziwą zmorą. Zdobyliśmy mistrzostwo kraju różnicą 2 punktów i zdeklasowaliśmy ich w półfinale Copa del Rey (4:0, 3:1). Oba zespoły przystąpią do finału w najmocniejszych składach. To będzie już nasza 22. konfrontacja, Real prowadzi 9-5-7 ale trzeba dodać, że nie wygrał z nami już od 7 spotkań (3 remisy, 4 porażki). Finał odbędzie się na Stade Vélodrome, na którym nie tak dawno mierzyliśmy się z Marsylią. Teraz stadion ten będzie neutralnym terenem, choć nie ukrywam, że możemy poczuć się na nim lepiej niż Real, w końcu graliśmy tu niespełna miesiąc temu. Wygrywając Champions League, zdobylibyśmy „potrójną koronę”, co przed sezonem nawet nam się nie śniło. Czas przejść do historii, przed nami bezsprzecznie największy mecz w historii Anento.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...