Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 30.05.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Dzisiaj odebrałem klucze do mieszkania i w końcu mogłem na spokojnie je sobie pozwiedzać Podczas oglądania z agentem było ostro, bo ja już wiedziałem, że to jest mieszkanie dla mnie, a z nami oglądała inna para. Mój agent ostrzegał, że ta agencja jest jakaś dziwna i działa na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy", więc po 2 min w mieszkaniu tylko kiwnąłem głową do agenta i wylecieliśmy do samochodu dzwonić i wpłacać zaliczkę przez telefon Mieszkanie jest genialne, dwie sypialnie, dwie łazienki, śliczny aneks kuchenny i zajebisty salon z częścią jadalną, kanapą i taką leżanką ustawioną przy wnęce z oknami i widokiem w stronę portu (samego morza nie widać, ale żurawie i statki już taki). Niewielki balkonik, ale wyłożony drewnem i akurat dwa krzesła i stoliczek się mieszczą, więc kawkę można wypić z widokiem na port z 5 piętra. Pod samym domem duże centrum handlowe, niecały kilometr od nas sklep ze świeżymi rybkami, a obok genialne fish&chips, chwalone nawet przez lokalsów. Obydwa punkty dzisiaj odwiedzone, fish&chips zjedzone, a jutro na obiad świeża rybka Dodatkowo, co nie było takie super oczywiste, zaraz obok domu wieeelki niezagospodarowany teren zielony, gdzie można pójść i wybiegać psa (bliżej centrum niby są parki, ale ogólnie to jednak zabudowa mocno gęsta). Jeszcze kilka dni zostajemy w mieszkaniu tymczasowym, bo mamy opłacone do 10 czerwca, a tam nie ma internetu no i przede wszystkim naszych gratów, a one przyjeżdżają w poniedziałek razem z psem
    22 punktów
  2. Przykro mi to stwierdzić, ale bieganie jest dla mnie po prostu nudne i monotonne. 5 km to maks dla mnie, a to i tak za dużo. Zdecydowanie wolę rower. A jeśli już o rowerze mowa - wczoraj siedząc w pociągu do domu spontanicznie zdecydowałem, że wysiądę cztery stacje wcześniej. I tak zamiast pięciu km przejechałem dwadzieścia, chłonąc świeże powietrze, wiosenne kwiaty (jaśmin! czarny bez!), oglądając malownicze pejzaże Mazowsza Leśnego (choć było pół na pół z polami ). Zapomniałem tylko wziąć pod uwagę, że wczoraj dość mocny wiatr wiał, i to dokładnie z tego kierunku, gdzie miałem jechać, więc praktycznie większość drogi miałem pod wiatr. Łydeczki dziś czuję Tym sposobem maj zamknie się z ponad 300 km, a w 2018 już mam ponad 700
    8 punktów
  3. Czy ktoś jest w ogóle chętny na pokera w tym roku? Bo ja bym wziął.
    4 punkty
  4. Dlaczego jest tak, ze opisy Twojego hobby (w tym wypadku roweru) czytam z wypiekami na twarzy a jak Fenomen napisze cos o gorach to od razu skroluje do nastepnego posta?
    4 punkty
  5. Odkad jestem w Kanadzie to chodze spac jak bobas - codziennie o 20 Ale z dotychczasowych imprezek to zaobserwalem, ze Kanadyjczycy sa duzo podobniejsi do Amerykanow niz mi sie wydawalo, zawsze myslalem ze jednak Kanada jest bardziej podobna do Europy od Stanow. A jak pytalem Kanadyjczykow o ich narodowe dania, to oprocz syropu klonowego i poutrine (frytki z serem i sosem pieczeniowym), wymieniali frytki z keczupem xD O ile sa bardzo, bardzo mili i otwarci, to na dluzsza mete ten brak powsciagliwosci mnie meczy, moze juz sie przyzwyczailem do angielskich obyczajow. Ale ogolnie jest super, piekna pogoda, rodzina mnie karmi, dlugo spie, zyc nie umierac.
    3 punkty
  6. Ale tak samo było z warzeniem piwa. Opisy Gabe'a czytało się z czysta przyjemnością, z kolei domowe początki Vamiego były zupełnym tego przeciwieństwem i zniechęcały mnie do tematu.
    3 punkty
  7. Tak to nigdy nie wrócisz, bo zawsze coś będzie Poczeeeeekaj, miejscowe absurdy i głupoty dopiero przyjdą. Miesiąc miodowy w nowym miejscu zawsze jest fajny
    2 punkty
  8. Everton rok temu wydał np. 25 milionów na kapitana holenderskiego klubu, który miał rozegrane milion minut w tym klubie. wolałbym gdyby za te pieniądze kupili 19-letniego Portugalczyka z rezerw Vitorii Guimaraes xd
    2 punkty
  9. No ja też w końcu rozhulałem rower do pracy, 40 km dziennie leci bo i pogoda w końcu dopisuje. A nie ma lepszego uczucia niż rano popedałować, umyć się i siąść do pracy z toną endorfinek we krwii
    2 punkty
  10. No ale pytales o ceny, nie to jak zawodnik sobie poradzil pozniej Owszem, Renato mial wiecej minut, dlatego tez kosztowal wiecej (co juz zostalo zauwazone). Nie wiem co Cie dziwi w takich cenach za mlode talenty, dla klubu takiego jak Manchester United to nie jest zadne ryzyko - siana maja w opor i za szrot tez ladowali takie pieniadze - i jak sie sprawdzi to maja grajka na lata, jak nie to czekaja go zimne, deszczowe poniedzialkowe wieczory w Stoke
    2 punkty
  11. Wyglada na to, ze spadek do Segunda B paradoksalnie moze pomoc rezerwom Barcelony. Nowym trenerem rezerw zostal Garcia Pimienta (zastepujac Gerarda Lopeza) ktory poprowadzil druzyne juz w dwoch ustatnich meczach, ale nie to jest najwazniejsze. Pimienta jest czlowiekiem stad, ktory trenowal wczesniej zespoly mlodziezowe. Wyglada na to, ze juniorzy z Barcy sa gotowi skoczyc za nim w ogien, bo nowe kontrakty z Barca B podpisali juz Ricui Puig i Alex Collado. Obaj to jedni z bardziej utalentowanych graczy mlodego pokolenia, bohaterowie Juvenilu w ostatnim sezonie.z obietnica awansu do Barcy B w kolejnym sezonie. Pimienta tez jawnie zadeklarowal, ze zamierza oprzec druzyne rezerw na graczach z druzyn mlodziezowych, aby lepiej przygotowywac ich do wkraczania w dorosly swiat futbolu. Przed Pimienta jest jeszcze duzo pracy, bo trzeba posprzatac po Pepie Segurze, ktory przez dwa lata sprowadzil do druzyny rezerw 23 (!!!) zawodnikow. Wiekszosc z nich to juz gracze w pewnym sensie uksztaltowani, ktorzy mieli byc rozwiazaniem "na juz" (jak np Galaretta, czy Nahuel). Okazalo sie, ze ten model sie kompletnie nie sprawdzil. Nie do konca wiadomo, czy z winy Segury, ktory sprowadzil nieodpowiednich zawodnikow, czy Gerarda, ktory nie potrafil ich poprawnie. Wydaje sie tez przesadzone, ze w przyszlym sezonie druzyne rezerw opusci Alena, ktory ma zostac juz na stale wlaczony do pierwszego zespolu. W tym powiewie swiezosci i optymizmu sa jednak tez gorsze wiadomosci. Prawopodobnie z klubem pozegna sie Cucurella, ktory ma ponoc atrakcyjna oferte z Gladbach. Nieznana jest tez przyszlosc Abela Ruiza, o ktorym mowi sie w kontekscie zainteresowania Benfiki (gdzie moglby dolaczyc do dawnego kolegi z druzyny - Grimaldo). Natomiast nawet jesli ci dwaj zawodnicy odejda, wydaje sie, ze wreszcie po dwoch latach dramatu w prowadzeniu druzyny rezerw, cos wreszcie drgnie i Barca B zacznie spelniac swoje wlasciwe zadanie, jakim jest przygotowywanie mlodych graczy i wprowadzanie ich do pierwszego zespolu.
    2 punkty
  12. A ja wiem ? Kwestia poziomu zaawansowania. Chyba kazdy jechał na rowerze, więc każdy te doświadczenia rozumie. A jak Fenomen pisze o jakichś technikach wspinaczkowych to chuja z tego rozumiem, a nie jest to dla mnie na tyle ważne żeby googlować na czym dana technika polega. Podejrzewam, że jakby Gabe napisał posta o jakimś technicznym aspekcie jazdy, który ma znaczenie dopiero na profesjonalnym szczeblu i naszpikowany branżowym slangiem to też większości by nie zainteresował.
    2 punkty
  13. No tak, bo United musi te 20 baniek zaoszczędzić. FYM, no proszę Cię, dla takiego klubu 20 baniek w te czy wewte to jeden chuj
    1 punkt
  14. Często też wśród tych którzy pracują na tym mitycznym Zachodzie pojawia się opinia: "tam nigdy nie czułem się u siebie". I owszem, do obecnej Polski średnio chciało by mi się wracać ale z drugiej strony nie chce mi się z niej wyjeżdżać.
    1 punkt
  15. @Maniac - w zasadzie w kazdym kraju starej UE masz 500+, tylko lepsze. @Feanor - mysle, ze ta tesknota (ktora sam tez mam, szczegolnie jak chodze po knajpach w Wawie zarabiajac we frankach czy funtach ) to bardziej dziala na zasadzie fantazji, z mojego doswiadczenia to ludzie bardzo szybko zalowali powrotu i szybko przypominali sobie, czemu w ogole wyjechali z kraju.
    1 punkt
  16. I tak nic nie przebije tego, że Manchester United jest zainteresowany Marko Arnautoviciem, a West Ham chce 50 milionów funtów.
    1 punkt
  17. To dziwne pytanie, naprawde nie widze aktualnie powodu, dla ktorego ktos, kto wyjechal na Zachod mialby wrocic do kraju Chyba, ze jest np. rentierem i moze se mieszkac gdzie ma ochote i nie pracowac, no ale wtedy tez przeciez by raczej nikt nie wybral Polski.
    1 punkt
  18. AGO ładnie jedzie z kurwami, po VP ograli wczoraj NiP, a dzisiaj mousesports
    1 punkt
  19. Macbeth – Jo Nesbo. Ostrzyłem sobie zęby na tę powieść od kiedy tylko usłyszałem o tym projekcje. Krwawa opowieść o żądzy władzy wydawała się idealnym tematem dla Nesbo, który z dramatu Szekspira postanowił uczynić kryminał w swoim czarnym stylu. Liczyłem, że autor potraktuje oryginał tak jak potraktował Ewangelię w powieści „Syn”. I co? Nic. Nesbo po prostu przepisał Makbeta. Przerobił dramat na powieść, akcję umieścił w latach siedemdziesiątych ubiegłego roku. Macbeth jest policjantem, dowódcą elitarnej jednostki. Najbliższym przyjacielem i mentorem Macbetha jest Banco. Dwójka bohaterów tak jak w oryginale dostaje przepowiednię od trzech wiedźm, które wróżą Macbethowi władzę. Owa przepowiednia zaczyna szybko się spełniać. Po brawurowej akcji wymierzonej w Sweno - szefa jednego z dwóch rządzących miastem narkotykowych gangów Macbeth zostaje szefem jednostki. I do tego momentu historia może się podobać – dostajemy dobrze zarysowanych bohaterów, sprawnie napisany i trzymający w napięciu opis akcji przeciw gangowi narkotykowemu. Dalej już jest niestety tylko gorzej. Wiarygodność postaci, ich motywów i zachowań jest kompletnie sztuczna i nieprzekonująca a Nesbo po prostu odtwarza kolejne sceny z Szekspira, oczywiście nie zbliżając ani na milimetr do klasy oryginału. To co trzyma czytelnika to nadzieja, że Nesbo na pewno przygotował jakieś zaskakujące zwroty akcji, które sprawią, że to co uważamy za słabe nabierze innego znaczenia i stanie się genialne. No i tak dotrwałem do końca tej powieści nie doczekawszy się niczego. Niestety, słaba ta powieść jest. Postaci i sceny są kompletnie sztuczne, żaden z bohaterów nie budzi jakichkolwiek uczuć (no dobra, trochę życia udało się autorowi tchnąć w Duffa). W jednym z wywiadów, Nesbo mówiąc o tym, że motywy z Makbeta wykorzystywane są w wielu dziełach powołał się na przykład „Człowieka z blizną”. Miałem więc nadzieję, że Nesbo napisał właśnie historię w tym stylu. Niestety: „Nieba patrzyły na to i ścierpiały Taką okropność?” (Makbet, W. Szekspir)
    1 punkt
  20. A to z niejedzeniem selera to błąd. Skoro już mamy niedzielę (bo rosol) to wyjmij tego selera z rosołu, zetrzyj, dodaj do tego kilka kropli - nomen omen- soku z cytryny i trochę rodzynek, albo innych suszonych owocow i masz od razu gotowe warzywo do schabowego. Oczywiście jeszcze odrobina cukru, sól i pieprz do smaku. I ja wolę bez, ale moja rodzinka lubi do tego łyżeczkę octu.
    1 punkt
  21. Krowarzywa. Raz tam jadłem i brak mięsa mnie prawie zabił (dosłownie, dawno takich rewolucji żołądkowych nie miałem jak wtedy). Ale żona i szwagierka bardzo lubią
    1 punkt
  22. @lad hmm wysyłka 6 funtów, to może sobie też wezmę koszulkę za 22 funty? @jmk wziąć Ci od razu szalik za 10 funtów? https://www.hiberniandirect.co.uk/accessories/hats-scarves-gloves/embroidered-crest-bar-scarf
    1 punkt
  23. No nie wiem jakie wrażenie może robić 20 baniek za młodego, niedoświadczonego zawodnika w 2018 roku Chodziło mi o to, że często mamy płacone wysokie kwoty rzędu ponad 20 milionów i więcej za zawodników, którzy maksymalnie mają rozegrany sezon.
    1 punkt
  24. Powiem ci tak. Generalnie gra jest bardzo fajna, chociaż specyficzna. Jeśli podobały ci się poprzednie gry Quantic Dream to bierz. Jeśli z kolei te wszystkie Heavy Rainy średnio ci podeszły... to i tak bierz, ale wstrzymaj się trochę, jak ceny spadną.
    1 punkt
  25. Ostatnio pierwszy raz od nie pamiętam kiedy tankowałem powyżej 5 zeta za litr (5,07), ale jak tak spooooooooooko.
    1 punkt
  26. Ja też w tym sezonie muszę się trochę podciągnąć i poprawić wyniki. W poprzednim już dość łatwo miałem diament i w dublażach i w tryplażach, ale teraz zaczął się nowy sezon, czysta karta i chciałbym pod jego koniec regularnie gościć w okolicach diamentu drugiego i ocierać się o trzeci. Granie na platynach to potworny rak bo wszyscy rotują za wolno i się przypierdalają o ballchasing nie rozumiejąc, że to ich za wolne tempo jest problemem a nie moje za szybkie. Szybsze tempo zmiany tury posiadania jest konieczne by grać w wyższych dywizjach i ogólnie to właśnie dlatego, że tego nie rozumieją kisną na platynach zamiast awansować wyżej. Więc jak ja dośrodkowuję czy idę z akcją a koleś zamiast wyjść na pozycje/być w odpowiedniej strefie (innej niż kurwa moja, jak mam ci podać jełopie jak jedziesz bezpośrednio za mną, mam sam dwóch opierdolić triczkami?) stoi na naszej linii bramkowej bo nie umie się inaczej ustawiać to wiadomo, że będę jeździł od piłki do piłki i je czalendżował, bo nie można dać przeciwnikowi łatwego posiadania i możliwości kontrolowania akcji. Rocket League jest dla mnie najlepszy.
    1 punkt
  27. Nie no, jeśli keg to tylko taki na całą warkę, czyli pewnie cornelius 18l. Nie po to się robi zbiorczo, żeby rozlewać jak butelki. Tak czy inaczej to raczej sfera marzeń, bo dwa kegi plus zestaw do wyszynku (butla co2, reduktor złączki, kran itp) to jakieś 600-700 zł, a jeszcze by się przydała lodówka na kega, bo kto by pił ciepłe piwo więc raczej w tysiącu by się zamknęło. A ja już nie jestem takim entuzjastą jak kiedyś, robię dwie-trzy warki rocznie, to nie wiem, czy to się w ogóle opłaci
    1 punkt
  28. À propos: wróciłem ostatnio do warzenia, nastawiłem warkę koelscha, i nieuchronnie zbliża się ten nieulubiony moment, czyli mycie butelek i rozlew. Chyba jeśli się przeproszę z tym hobby, to zainwestuję w jakieś dwa kegi i się nie będę bawił w butelki, i tak zwykle nikt nie docenia tego co uwarzę a jak komuś będę dawał w prezencie, to zwyczajnie naleję w peta Ojtam, po prostu solidne wykształcenie humanistyczne
    1 punkt
  29. Po dwóch miesiącach mogę ocenić, że to bardzo udany zakup. ? Oczywiście najpierw docenienie zalet roweru musiało poprzedzić jakieś dwa tygodnie mojego dojścia do formy po zimie ale podstawowa właściwie zaleta tego roweru - jest lekki jak piórko, wchodząc (a właściwie wbiegając, bo na przyspieszonym tętnie nie da się wolno wejść ) po schodach mogę go właściwie trzymać jedną ręką, drugą się drapiąc po nosie. To już 24'' mojego syna ze stalową ramą jest cięższy. Poza tym to frunie po trasie, pewnie to też zmiana ze starego, stalowego roweru i z mniejszą ramą na dopasowany do mojego wzrostu i lżejszy się do tego przyłożyła. No i trzeba się przestawić na węższe opony i inny tryb jazdy, nie są to co prawda szosówki i po bocznych twardych trasach da się na nich jechać, ale kawałek sypkiego piachu i rower staje. Jak przyjdzie mi do głowy poszaleć po korzeniach po lesie, to będę się musiał przeprosić ze staruszkiem O wyposażeniu wiele nie da się napisać, i dla niektórych będzie to wada, bo brak amortyzatora, zwyczajne hamulce v-brake czy brak szybkozamykaczy choćby na przedniej piaście, zwyczajne klamkomanetki, podpórka i to właściwie tyle (jeszcze dorzucono mi gratis symboliczne błotniki plastikowe, które równie symbolicznie chronią przed błotem i są delikatne jak papier, ale ich oceniał nie będę). Oświetlenie przełożyłem ze starego, bagażnik ewentualnie dokupię później - mi więcej nie potrzeba.
    1 punkt
  30. Beholder report: zaczęło się u mnie szaleństwo, bo przypadkowo wpadłem do pułapki i jestem nagle na 6 levelu, gdzie jakiś gość z ptakiem zamiast głowy bierze moją drużynę na trzy hity ale fajnie się w to gra, a miałem obawy
    1 punkt
  31. RPA 2010 Mundial ten oglądałem prawie w całości, ale z fazy grupowej nie pamiętam wiele; może zaskakującą porażkę Hiszpanów w pierwszym meczu ze Szwajcarią, kontuzję Buffona w pierwszym meczu, sympatyczną reprezentację Nowej Zelandii i ładną bramkę Tshabalali w meczu otwarcia. Wiele było przed tym mundialem kontrowersji na temat oficjalnej piłki, Jabulani. Pamiętam też, że główni faworyci, Hiszpanie, grali tak przeraźliwie nudną piłkę, że życzyłem im odpadnięcia w każdym meczu fazy pucharowej. W fazie pucharowej pamiętam sromotną klęskę Anglików z Niemcami, kiedy to sędzia nie uznał prawidłowego gola Lamparda; pamiętny pojedynek Urugwaju z Ghaną, wygrany dzięki ręce Suareza, Hiszpanów grających tak, że żeby bolały, a mimo to wygrywających mecze po 1-0. No i niesamowity turniej Diego Forlana, który chyba najlepiej ze wszystkich graczy biorących udział w turnieju wykorzystał dziwne właściwości turniejowej futbolówki i strzelił 3 gole wspaniałymi uderzeniami z dystansu. Oprócz tego dołożył gola z rzutu karnego oraz bramkę po trudnym dośrodkowaniu w pole karne, które potrafił zamienić w efektowną bramkę po koźle. Nie pamiętam innych mistrzostw, na których jeden zawodnik tworzyłby tak wyczuwalne zagrożenie za każdym razem, kiedy piłka wędrowała do niego, bez znaczenia, czy był to 30-ty czy 20-ty metr. Bardzo żałowałem, że jego strzał z rzutu wolnego w ostatniej minucie meczu o trzecie miejsce z Niemcami uderzył w poprzeczkę - moim zdaniem Urugwaj zasłużył na tych Mistrzostwach na medal. Finał był przeraźliwie nudny, zapamiętałem z niego tylko wejście De Jonga w Xabiego Alonso, chyba jeden z najbrutalniejszych fauli oglądanych na wszystkich Mundialach. Brazylia 2014 Wiele się działo podczas tych Mistrzostw Świata. Na pewno szokiem był pogrom broniących tytułu Mistrzów Świata Hiszpanów, dokonany w pierwszym meczu przez Holendrów. Bardzo efektowny futbol w fazie grupowej grała Kolumbia, prowadzona na boisku przez Jamesa Rodrigueza. Niesamowicie w grupie zagrała też rewelacja tych mistrzostw, Kostaryka, eliminując Włochy i Anglików. Argentyna grała zdecydowanie poniżej swoich możliwości kadrowych, ale ciągnął ją za uszy Messi. Z fazy grupowej pamiętam, że żałowałem klęski Chile z Brazylią po rzutach karnych, ta reprezentacja, której liderował Neymar, budziła we mnie najmniej pozytywnych odczuć, ze wszystkich składów Canarinhos jakie widziałem na Mundialach. Z tego ćwierćfinału zapamiętałem serię rzutów karnych, w których pan piłkarz Charles Aranguiz zademonstrował jak należy poprawnie wykonywać rzuty karne. W pamięci zapadło też wspaniałe uderzenie Jamesa przeciwko Urugwajowi oraz szczęśliwe zwycięstwo Brazylii w ćwierćfinale (nie mogłem sobie darować, że Kolumbia odpadła). Na szczęście Brazylijczyków szybko dopadła karma i Niemcy pokazali im ich miejsce w szeregu. Swoją drogą, jeden z moich kolegów będąc w stanie bardziej niż wskazującym obstawił u bukmachera, że Niemcy będą do przerwy prowadzili 5-0. Nie wiem ile wygrał, ale podejrzewam, że sporo. Znów finał był dość nudny. Meczu o trzecie miejsce w ogóle nie pamiętam. Tak jak Mundial 2002 należał do Ronaldo, 2006 do Zidane'a, 2010 do Forlana, tak ten turniej naznaczył James Rodriguez. Szkoda, że Kolumbijczycy nie osiągnęli nic więcej.
    1 punkt
  32. Fenomenie, dwie bramki Bosackiego to 2006 rok, w 2002 ostatni mecz, o tę samą w sumie stawkę, to był ten z USA
    1 punkt
  33. e tam muszre zaczac biegac coraz dluzsze dystanse bo tak od jakiegos czasu sie zbieram zeby wystartowac w jakims polmaratonie, ale chyba ngidy nie przebieglem wiecej niz 15 km w szczytowej formie (gdy przygotowywalem kondycje na wyjazd w Kaukaz w 2016 roku) potrafilem przebiec 15km w ok 1,5h i chcialbym do tego wrocic wyglada na to, ze jestem na dobrej drodze
    1 punkt
  34. 1998 Pierwszy mundial ktory pamietam, to, jak dla wiekszosci tutaj - Francja 1998. Przede wszystkim najlepszy mundialowy soundtrack evah. Sportowo pamietam reke ktora Roberto Baggio nabil jakiemus Kamerunczykowi i za to Wlosi dostali karnego. Dopiero pare lat pozniej zaczeto mowic o nabijaniu rak w polu karnym. Pamietam tez nietrafioniego karnego Di Biagio w cwiercfinale (?) z Francja,, ktory przesadzil o odpadnieciu Wlochow. Z polfinalow pamietam przede wszystkim mecz Francja - Chorwacja i popis Thurama, chociaz Chorwacja imponowala mi przez caly turniej wowczas. No i final to juz w zasadzie mecz do jednej bramki. 2002 Pierwszy mundial, ktory pamietam z udzialem Polakow. Na meczu otwarcia bylem akurat na wycieczce w Pradze i ogladalismy mecz w jakiejs knajpce. Wpadlismy do niej juz po rozpoczeciu, dlatego nie widzialem na zywo hymnu w wykonaniu Gorniak. Drugi mecz grupowy ogladalem w szkole Pamietne 0:4 z Portugalia i hattrick Paulety. Ostatni mecz z Kostaryka ogladalem z domu, ale bylo to przedziwne spotkanie, w ktorym oba (i jak sie potem okazalo jedyne podczas calego turnieju) gole dla Polski strzelil obronca, Bosacki. Faza pucharowa to juz ciagniecie przez sedziow za uszy gospodarzy z pamietnym robo w cwiercfinale z Wlochami. 2006 Na swoj sposob to byl dla mnie wyjatkowy mundial. Po raz pierwszy bowiem moglem ogladac reprezentacje Polski na zywo i to od razu na meczu tej rangi. Brat wylosowal bilety na mecz Polska - Niemcy w Dortmundzie i ublagalem go, zeby mnie wzial Stary Westfalenstadion robil kolosalne wrazenie, a najbardziej z meczu pamietam fakt, ze siedzielismy jako jedyni Polacy w sektorze okupowanym przez Niemcow Gol Neuville'a z ostatnich minut i rytmicznie wykrzykiwane przez niemieckich kibicow 'Berlin, Berlin, wir fahren nach Berlin!'. Innych meczow jakos szczegolnie nie pamietam, poza finalem i popisem Zidane'a. 2010 Mundial pod znakiem wuwuzeli. Strasznie sie to ogladalo No i smuteczek, ze po dwoch poprzednich mundialach, na tym zabraklo reprezentacji Polski. Ponadto po srednich soundtrackach na poprzednich dwoch mundialach, w RPA mielismy slynne Waka Waka, ktore IMO calkiem niezle wkleilo sie w klimat tamtych mistrzostw i jakos tak zostalo w glowie. Sportowo pamietam przede wszystkim kleske Francji. Na mundialu w RPA tez po raz pierwszy zobaczylem slynna Hake w wykonaniu pilkarzy Nowej Zelandii, co na pewno dodawalo kolorytu imprezie i przysparzalo tej druzynie wielu fanow. Wyjatkowosc mundialu polegala tez na tym, ze po raz pierwszy od dawna, zagraly na niej reprezentacje obu Korei. A po finale i golu Iniesty cieszylem sie jak dziecko 2014 Z ostatniego mundialu bardziej niz sama impreze kojarze okolicznosci i klimat jaki panowal w kraju przed jej rozpoczeciem. Rzadko sie zdarza, zeby mieszkancy kraju goszczacego najlepszych pilkarzy swiata protestowali przeciwko takiej imprezie. W Brazylii jednak wydano kupe siana na organzacje, nie przeznaczajac tych pieniedzy na najbardziej pilne i potrzebne inwestycje w infrastrukture w miejscach innych niz te, gdzie rozgrywano mecze. Sportowo tez jakos niewiele pamietam z tego mundialu, bo jakos specjalnie go nie sledzilem. Zwlaszcza, ze znow zabraklo na nim Polski. Znow kibicowalem Hiszpanii i srogo sie zawiodlem. Z fazy grupowej pamietam jej mecz z Holandia i szczupaka Van Persiego.Podczas pogromu Brazylijczykow przez Niemcow, bylem akurat w drodze do Krakowa i dlatego mecz ogladalem dopiero od 70 minuty, gdy juz wszystko bylo rozstrzygniete Pamietam tez golazo Jamesa w meczu z Brazylia i heroiczna postawe Kostaryki w meczu z Holandia. Drugi polfinal Holandii z Argentyna ogladalem tez jeszcze w Krakowie ze znajomymi, a z finalu z Argentyna pamietam przede wszystkim seryjne pudla Higuaina.
    1 punkt
  35. ja wczoraj zrobilem 8km ze srednim czasem 5m50s / km a w zeszlym tygodniu udalo mi sie przebiec 11 km z czasem 5m58s / km czolem!
    1 punkt
  36. Mój organizm się nie obraził za wczorajszy wysiłek, wielokilometrowe spacery po Lizbonie i Barcelonie zrobiły swoje. Ani grama zakwasow, pierwszy mały sukces
    1 punkt
  37. kiedyś była jedna, szymanowska i było dobrze. a teraz każdej jest 10 rodzajów, do pizz, pierogów, ciast, naleśników, a oczywiście ni chuj do tego, do czego prosiła żona xD
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...