Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.05.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Najlepszy Robin to Faceci w rajtuzach
    6 punktów
  2. Za mną dzisiaj jubileuszowy 10. mecz w roli sędziego
    5 punktów
  3. Było, było, ale jestem w szoku, w ilu rzeczach, o których nie wiedzieliśmy, jesteśmy podobni do siebie. Od sportu przez jakieś inne upodobania do podejścia do życia, zadziwiające. Za rok przyjeżdżam do niego i idziemy na Rolanda Garrosa . A co zabawne moja żona i jego przyszła żona (węgierka, a jak ładnie mówi po polsku to czapki z głów, chociaż się wstydzi mówić ) są tak do siebie podobne pod względem zachowania, że równie dobrze moglibyśmy się zamienić i nikt nie zauważyłby różnicy Ot - to był dobry wieczór
    4 punkty
  4. To pomyśl jakie atrakcje czekają Cię na zlocie
    4 punkty
  5. Życie to chuj. Poznałem bratnia duszę, tak późno
    4 punkty
  6. Trochę się już z tego wyleczyłem, ale bywają takie momenty
    3 punkty
  7. Ogólnie ETA uważała katolicki uniwersytet w tym miejscu za "frankistowski" i za próbę "iberyzowania" ziem rdzennie baskijskich. Przyczyniło się do tego to, że niektórzy ludzie reżimu Franco byli członkami Opus Dei. Nie zwracali oni uwagi na to, że równie wielu opozycjonistów należało do tego stowarzyszenia.
    3 punkty
  8. IMO Gerrard może wypalić. Często przeciętni piłkarze zostają dobrymi trenerami.
    3 punkty
  9. Przeczytali mojego tweeta w studiu C+. Ale fejm
    2 punkty
  10. W jednej z poprzednich firm pracowałem z kolegą w "zespole" (jeśli dwie osoby można nazwać zespołem ). Dzień w dzień mieliśmy ze sobą w pracy wirtualny kontakt, bo ja pracowałem tutaj, a on był w Pradze. Pracowaliśmy razem ponad dwa lata, nie widząc się ani razu (nawet z wykorzystaniem np. kamer w pracy). Potem ja odszedłem z tej firmy, a on przeniósł się do Paryża. Wczoraj dał mi znać, że jest w BCN i dzisiaj w końcu będzie okazja się spotkać osobiście po trzech latach . (ot taki mały przedsmak wrażeń przed poznaniem Was na forumowym zlocie ).
    2 punkty
  11. Tymczasem w Wiadomościach... https://www.facebook.com/TymaczemwWiadomosciach/photos/a.1490501154316603.1073741828.1490344234332295/1868211253212256/?type=3&theater Ekipa Wiadomości śrubuje rekordy rzetelności. Może jestem głupi, że się nad tym zastanawiam, ale jak to jest możliwe, że komuś nie zapala się czerwona lampka, gdy wstawia do swojego artykułu: a) cytat z Marksa po angielsku b) który - wyartykułowany ponoć w połowie XIX wieku - mówi o "holokauście" w znaczeniu ludobójstwa. W sumie to co ja rozważam, skoro komuś nie zapala się czerwona lampka, gdy wciela do swojego materiału obrazek z Internetu. A wystarczyłoby wejść w pierwszą sugestię Google po wpisaniu "Marks revolutionary Holocaust": http://otaviopinto.com/index.php/2016/08/04/did-marx-write-this/ Od jakiegoś czasu to, co dzieje się z Wiadomościami, opłacanymi z naszych podatków, nie jest już śmieszne. Rozumiem jeszcze wyrachowaną propagandę. Brzydzę się, ale rozumiem. Kanalie są im potrzebne. Ale po co telewizji debile? Przecież wystarczyłoby umieścić w "odpowiednim kontekście" rzeczywisty cytat. Naprawdę nie trzeba być Goebbelsem, żeby używając dość prostych środków ośmieszyć lub zohydzić postać Marksa w rocznicę jego urodzin, ośmieszając i obrzydzając przy tym Niemców i Komisję Europejską. Najgorsze, że możliwe, że program spełnia swoją rolę.
    2 punkty
  12. Ej, po tym co napisałeś to mam wrażenie, że oglądaliśmy dwa różne filmy. I serio, nie chcę tutaj pozować na alternatywnego hipstera krytykującego mainstream, no ale ten film serio był średni na maksa. Świetnie oddany klimat Afryki? Tzn co w nim było takiego „afrykańskiego” oprócz kolesi z kółkami w dolnych warach, jakimiś tam widoczkami i „tradycyjnymi” strojami? Przecież to właśnie jest 100% hollywódzkiego, płytkiego spojrzenia na jakąś kulturę. Pewnie gdyby akcja superbohaterskiego filmu Marvela działa się w Polsce, to wszyscy ludzie mieliby na sobie takie stroje: W tych rozmowach z kolei było tyle realizmu, co w polskich aktorach dubbingowych udających Chińczyków w którejś części Splinter Cella, posłuchajcie tego tutaj (od 3:40) Spoko był ten śmieszny koleś z tego plemienia górskiego, najlepszy w całym filmie. No i bojowe nosorożce xD A, i jakby co to wiem, że
    1 punkt
  13. Kosta Odnowiciel, eja MKS MKS MKS!!!!
    1 punkt
  14. E e e synek. To jest „minimum additional time”, a nie określenie w której minucie i sekundzie ma gwizdnąć.
    1 punkt
  15. Dzisiaj WBA jakieś kosmiczne kombo - wygrany mecz w 92’ i zremisowany mecz rywala w 96’
    1 punkt
  16. Fajny chłopaczek. Borussia dała za niego ponad dyszkę euro. Guardiola bardzo chciał go zatrzymać w City. Z Leverkusen strzelił bramkę i miał dwie asysty.
    1 punkt
  17. „has not yet been announced for the West”
    1 punkt
  18. 1 punkt
  19. a tak w ogóle to na wielkie propsy zasługuje Woy Hodgson, zrobił z największej sraki w lidze jaką widziałem chyba od czasów Derby (chociaż bieg czasu może mi trochę zaburzać dżadżment ) zespół z pomysłem na grę ofensywną, szczelny defensywnie i gdyby nie początek to spokojnie mogliby być w górnej połowie tabeli Also Zaha się wyrobił, co go oglądam sprawia wrażenie, że jest dobry w piłka nożna.
    1 punkt
  20. Kompilacja z kilku gierek, szkoda, że w outrekt nie ma szybkiego podglądu, bo wydaje mi się, że mogłem mieć fajniejsze akcje, ale po prostu w teorii mniej punktowane Ale ciężko to spamiętać tak dokładnie. Ale pierwszy zestaw całkiem miodny.
    1 punkt
  21. Ale mizeria. Nie dość, że trąca Arrow na maxa, to dla mnie trochę za dużo efekciarstwa Kurła nie ma jak Robin Hood z Costnerem.
    1 punkt
  22. prawilnie przypominam raz już GERRARD pozbawił Brendana mistrzostwa.
    1 punkt
  23. Ludzie w FIFA chyba nie mają mózgów. FIFA dała kibicom możliwość głosowania na slogany, które znajdą się na autokarach reprezentacji. Dla reprezentacji Niemiec pojawia się hasło "one team, one way, one goal", które w żaden sposób nie kojarzy się z "jeden naród, jedna rzesza, jeden wódz". Druga genialna propozycja to "high five" i teraz wyobraźcie sobie niemieckich kibiców robiących high five do piłkarzy w ich autokarze
    1 punkt
  24. Jest znacznie prostszy i tańszy sposób - zaakceptować decyzje sędziego, nie szukać "skręcenia" itp. Sami zaczynacie widzieć, że sędzia nie jest w stanie nadążyć za akcją więc należy mu dać benefit of the doubt i uznać, że tak ocenił sytuację i taka ocena jest najlepsza. Zrezygnować z roztrząsania i bredzenia, że sędzia przepchnął zespół A, jak ten wbił zespołowi B 9 bramek w dwumeczu. Zamiast ganiać za sędzią - przestać symulować i skupić się na pokonaniu rywala przez strzelanie mu bramek - bo o to chodzi w piłce, a nie o szukanie powodów dla których przegraliśmy o czym chyba duża część ludzi zapomniała.
    1 punkt
  25. Dodaję uzupełnienie do Lizbony. Knajpy, które odwiedziliśmy. Dwie zostały już wspomniane Tasca do Vigario - wspomniał o niej @kuab tutaj, byliśmy, sprawdziliśmy i potwierdzam pozytywną opinię (o czym wspomniałem tutaj) O Eurico - o niej pisałem tutaj. Zapata - Knajpa na Barrio Alto, jak większość, w których byłem, dość niepozorna. Jak wchodzi się do środka, wydaje się że nie ma tam nic prócz baru i trzech stolików, jednak wejście w skrzydło lokalu otwiera przestrzeń, w której znajduje się bardzo dużo miejsca. Byliśmy tam przed godziną 19 i już jakieś ~85% miejsc było zarezerwowanych, także należy wziąć na to poprawkę. Co do jedzenia. Cenowo jest przystępnie, nie tanio, ale też nie specjalnie drogo. Za pełną obiadokolację dla dwóch osób (przystawki, zupa, danie główne, deser + butelka wina) zapłaciliśmy łącznie 50 euro (cena mogłaby być niższa, ale postanowiliśmy spróbować droższego wina). Jedzenie bardzo dobre. Ja skusiłem się na zupę warzywną (bardzo gęsta i treściwa), moją żona wzięla sopę alentejane – wywar oparty na czosnku i kolendrze z dużą ilością chleba i wrzuconym jajkiem sadzonym. Porcja duża i bardzo pożywna. Jako danie główne skusiliśmy się na to samo (rekomendacja mojej koleżanki, która mieszka w Lizbonie) – steki z tuńczyka. Podane z frytkami i sałatką były znakomite. Bardzo „mięsiste” kawały ryby, można się solidnie najeść. Ogólnie rzecz biorąc dobra kuchnia w rozsądnej cenie w centrum Lizbony. Można (jak my) być świadkiem, jak właściciel knajpy bierze sobie do serca nowoczesne techniki zarządzania kuchnią ala Gordon Ramsay i drze ryja na obsługę Roda Viva - miejsce znalezione na Alfamie w ostatniej chwili, bo nie mieliśmy trochę pomysłu, gdzie się udać, a nie chcieliśmy wydać majątku na knajpy, w których grano Fado (jeśli zdecydujecie się na taką knajpę, weźcie pod uwagę to, że z reguły musicie zapłacić określoną sumę, bez względu na to ile i co zjecie, aby pokryć występ muzyków). Zaintrygowało nas to, że jest to knajpa serwująca kuchnię rodem z Mozambiku . Miejsce nieźle schowane, malutkie (w środku 4 stoliki na krzyż) Potrawy nic nam nie mówiły, spróbowaliśmy Matapy. Jest to „sos” przygotowany z manioku, czosnku i mąki (czasami z dodatkiem orzeszków ziemnych). Podaje się go z krewetkami i ryżem lub ximą. Tu mieliśmy dość ciekawe doświadczenie smakowe z potrawą. Otóż sam sos na początku był bardzo mdły, niemal bez smaku w połączeniu z ryżem/ximą. Za to dobrze uzupełniał się z krewetkami. Jednak wraz z jedzeniem zaczęła dziać się magia i wszystko zaczynało nabierać walorów smakowych (każda osoba z naszej trójki miała takie same odczucia). Pod koniec jedzenia – niebo w gębie i żal, że już koniec. Przede wszystkim było to bardzo sycące i choć tak początkowo się nei zapowiadało, to najedliśmy się w pełni. Knajpa nie jest droga, posiłek z piciem i deserem na osobę to wydatek około 13-14 euro. Alpendre Se - trzeba przygotować się na specyficzną obsługę. Kelnerzy to chodzące heheszki, którzy lubią robić dość slapstickowe żarty, które nie każdemu mogą przypaść do gustu . Co mam na myśli? Ot proste rzeczy: kelner mówi do Ciebie, patrząc w inną stronę. U koleżanki brakowało sztućca (kto wie, może specjalnie), to przyniesienie i podanie nowego kończyło się na szybkim cofaniu ręki, gdy koleżanka próbowała go przechwycić. Inna sytuacja, kelner udał że niechcący wylewa z filiżanki kawę na koleżanką, oczywiście filiżanka była pusta. W naszym przypadku dobrze trafili (co wyczuli), bo moją żona jest wyjątkowo podatna na bycie ofiarą żartów . Ale jak mówię, nie każdemu to musi przypaść do gustu, my się bawiliśmy dość dobrze (wkleję jedną z recenzji google: „Wyśmienite jedzenie. Mili i zabawni kelnerzy. Pyszna zupa chlebowa jakiej w Polsce nie znamy. Dobra lokalizacja. Nie śmierdząca toaleta. Jednak trochę żenujące było wrzucenie przez kelnera pustej butelki z wodą pod tyłek mojego syna. Jeżeli jesteście Państwo poważni to raczej nie polecam. Jednak dla tych co lubią żarty wręcz przeciwnie.” No tak tam właśnie jest ) Jedzenie – tradycyjnie zupy. Koleżanka wzięła wspominaną wcześniej alentejanę (duża porcja z bardzo dużą ilością chleba), my zupę krewetkową, która była bardzo smaczna. Główne danie. Koleżanka wzięła suszonego dorsza. Porcja bardzo duża, aczkolwiek sam dorsz był dość słony, no ale taki jest jego urok w kuchni portugalskiej. My z żoną wzięliśmy Arroz de marisco dla dwóch osób – ichnia wersja paelli. Jest to kubełek wypełniony ryżem na ostro i wszelkiej maści owocami morza (krewetki mniejsze i większe, langusty, omułki, małże, części kraba itp.). Wyśmienita sprawa, sama porcja nawet okazała się za duża dla nas, nie daliśmy rady wszystkiego zjeść. Z góry zaznaczam, że potrawa wymaga wprawy z obsługą narzędzi i sztućców do owoców morza – w szczególności do walki z krabem . Poniżej w spojlerze zdjęcie jak to mniej więcej wyglądało (na fotce kubełek wygląda na dość mały, w rzeczywistości był większy). Mogę polecić to miejsce z czystym sumieniem (z kolejnym zwróceniem uwagi na specyfikę obsługi). Cenowo wyszło nam 20 euro od osoby. Na koniec dwie małe wzmianki. Przy spacerach po alfamie polecam odwiedzić maleńką cukiernio-kawiarnię Pasteleria Alfama Doce. Pyszne wypieki i baaaardzo niskie ceny. W środku są tylko 4 stoliki. Druga rzecz na słodko – lody włoskie Nannarella. Spacerując po Barrio Alro warto tam wstąpić. Bardzo smaczne lody. Miejsca, które polecano mi odwiedzić, ale nie dałem rady dotrzeć: Tambarina - kuchnia z wysp zielonego przylądka, w wybrane dni z muzyką na żywo Super mario - domowe jedzenie za grosze O Soajeiro - szaszłyki z Madery I jedna rzecz, o której wspominałem w Maryni. W większości miejsc można płacić tylko gotówką, więc zawczasu polecam wypłacić pieniądze. Smacznego PS. jeszcze jedno, My wszystkie miejsca odwiedzaliśmy w godzinach kolacji (18:45 w górę), więc nie wiem jak wygląda w nich oferta obiadowa i o ile jest niższa cena (menu del dia itp.). Warto też pamiętać o tym, że w przypadku godzin "kolacyjnych" warto wbijać w godzinach otwarcia wieczornej zmiany. Sporo knajp jest naprawdę mała i szybciutko się zapełniają, co może skończyć się oczekiwaniem w kolejce.
    1 punkt
  26. Czekam na dwie fajne przesyłki, jedna miała termin 21 dni, ale weszło kilkudniowe opóźnienie i ma już dotrzeć w tym tygodniu, a drugą na bieżąco śledzę, po kolei statusy w Hong Kongu, a 29.04 wylądowała na Okęciu i póki co cisza
    0 punktów
  27. Sir Alex Ferguson has a bleed on his brain and has been put into a coma at Manchester Hope Hospital #mulive :|
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...