Skocz do zawartości

Ranking użytkowników

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 02.02.2018 uwzględniając wszystkie miejsca

  1. Dzięki również za ostatnie 13 miesięcy. Tak przy okazji - mam sentyment do tego określenia, przypominają mi się zamierzchłe czasy (13(!) lat temu?) na pewnym muzycznym forum internetowym, gdzie pewien osobnik dał do oceny swoją twórczość. Niestety nikomu się ona nie spodobała, więc zaczął wszystkich przeklinać określeniem "13 miesięcy", co jego zdaniem miało oznaczać, że po takim czasie umrą . Złote czasy internetu . Ja umierać nie mam zamiaru, ale z MT przyszedł czas zakończyć przygodę. Miałem to zrobić już przed ostatnimi wyborami (tzn. po prostu nie kandydować), ale ostatecznie się zdecydowałem i jednak niepotrzebnie. Dlatego z tego miejsca przepraszam osoby, które oddały na mnie swój głos . Dzięki MT za kilka debat. Co prawda Maryń nie zakładałem, ale cieszę się, że w pewnym momencie udało mi się uporządkować temat finansów i dostałem najlepszą odpowiedź na posta ever od samego Mahdiego . Do użytkowników kieruję apel, żebyśmy/żebyście więcej rozrabiali, bo MT ma mało atrakcji . @Reaper, życzę raz jeszcze powodzenia. Masz ostatnio złoty okres na forum! Może ktoś się zastanawiać, jaki był powód? Takowego w zasadzie nie ma, oprócz tego, że pewnie mogę być o wiele rzadziej na forum. Co prawda nie dzieją się tu takie rzeczy, że trzeba być w każdej chwili pod ręką, ale po prostu źle bym się z tym czuł.
    13 punktów
  2. mnie się zdarzało co roku, tak jakoś w ostatni weekend lipca
    12 punktów
  3. Miałem wrzucić podsumowanie pierwszego sezonu Serie A: tabela Juventus poza zasięgiem, nad Napoli udało się wypracować fajną przewagę, ale dopiero pod koniec sezonu. Fatalna postawa Fiorentiny i Sampdorii. Nie spodziewałem się tak słabego wyniku, generalnie tłoczno było w dole tabeli i mało kto był pewny utrzymania do ostatnich kolejek. Po Lazio też spodziewałbym się lepszego wyniku. Jeśli chodzi o indywidualne wyniki, to napastnicy się u mnie nie popisali. Z zawodników z pola tylko Candreva zapisał się wysoko, bo najlepsza średnia ocena oraz ilość nagród dla gracza meczu. W asystach też wysoko. Co ciekawe, w zimowym okienku odrzuciłem ofertę bodajże Tottenhamu na transfer opiewający na 55 mln € z bonusami (gotówki chyba z 30 czy 40, już dokładnie nie pamiętam). Czyste konta, bezkonkurencyjny Gigi Buffon, niewiele gorzej Handanovic. Jako ciekawostka, chwilę po zapewnieniu sobie mistrzostwa (19.05.2017) Allegri odszedł do Manchesteru City (Guardiola został zwolniony) zabierając ze sobą asystenta, trenera, trenera bramkarzy, trenera siłowego oraz głównego scouta. W tym momencie (a jestem chwilę po zakończeniu sezonu) Juventus z tymczasowym trenerem dograł sezon i w dzień finału LM poinformowali, że nowym trenerem zostanie Luis Enrique. wyniki Sezon zaczęliśmy niezbyt obiecująco, od porażki u siebie 1:2, potem jeszcze wpadka z Bologną i porażka takim samym stosunkiem bramek i nadszedł dzień... wróć... nadeszła seria 11 kolejnych zwycięstw. Przez moment nawet byłem liderem w tabeli. Od remisu z Chievo niestety wszystko zaczęło się sypać. Porażka z Juve i Napoli, przegrana w pucharze z drugoligową Foggią (chociaż ten odpuściłem i grali Ci co najmniej grają), jakieś remisy, porażki, przeplatane pojedynczymi zwycięstwami. Spadłem na 3 miejsce ze stratą do Napoli koło 6-7 punktów w pewnym momencie. Notorycznie asystent mi podczas spotkań podpowiadał, że słabo nam idzie utrzymanie się przy piłce i tę rolę postanowiłem dodać i tak grać już do końca sezonu. Udało się to jakoś wyprostować i na koniec nie wyszło najgorzej. Jako ciekawostkę dodam, że wspomniana wyżej Foggia zdobyła Puchar Włoch (eliminując po drodze między innymi Napoli, nas oraz Romę). Rekordy: - zaliczyliśmy najmniej remisów w lidze w historii zespołu, - Candreva zdobył nagrodę za najszybszą bramkę w sezonie (19 sekunda) oraz tytuł najlepszego pomocnika - ja zdobyłem nagrodę Miglior Allenatore per l'Associazione Italiana Calciatori, co jak mniemam jest nagrodą dla najlepszego menadżera sezonu i otrzymałem nominację do Panchina d'Oro della Serie A - Edyta podpowiada, że zdobyłem i tę nagrodę - do jedenastki sezonu trafił Danilo D'Ambrosio jako prawy obrońca Dalbert był trzeci jako najlepszy obrońca sezonu, a Handanovic drugi jako bramkarz taktyka (jeszcze bez dodanego utrzymania przy piłce, dodawałem na początku każdego meczu albo w pierwszym 10 minutach) Raport o zespole Miejsca asyst Jak widać dośrodkowania działają, trochę tych bramek tak napadało. Niestety muszę coś pomyśleć z uszczelnieniem środka, bo sporo bramek tak wpada. Myślę nad zmianą obrońcy grającego piłką na drugiego środkowego z rolą obrona. Nie wiem czy w środku pomocy można jeszcze coś pomieszać. Na pewno coś trzeba będzie podziałać. Zdaje się @lad też ostatnio wspominał, że mu się posypała taktyka, bo wpadły porażki i po modyfikacjach zaskoczyło. Jako niedzielny piłkarz nie byłem popierany w szatni. Moi kapitanowie nie chcieli za mnie rozmawiać z zawodnikami by wyperswadować im na przykład chęć opuszczenia klubu. Trzeba było sobie kogoś sprowadzić, żeby przynajmniej ktokolwiek z szatni był po mojej stronie. Z zawrotnego budżetu w wysokości 15 mln udało się wymodzić dwóch zawodników. Potrzebowałem zmiennika dla Perisica (to był mój błąd w poprzednim podejściu, bo skupiłem się na innych transferach) i za 5,5 mln € sprowadziliśmy z Nantes Adriena Thomassona. W miarę udany transfer, miał kilka fajnych spotkań. Próbowałem go też w środku pomocy. Drugim zawodnikiem był sprowadzony za 9 mln € z Benfiki Raul Jimenez, który miał zwiększyć konkurencję w ataku. Grał na pozycji cofniętego napastnika, ale czasem w meczach zmieniałem mu rolę na defensywnego napastnika (wsparcie). 10 bramek strzelonych z czego 5 z karnych to może nie jakiś zawrotny wynik (strasznie dużo główek strzelał nad poprzeczką, bo sytuacji miał sporo), ale generalnie w tym sezonie fatalnie strzelali napastnicy (przytrafiały się też kontuzje Icardiemu i Ederowi). Fajnie pokazał się wychowanek, 18-letni Pinamonti, który strzelił 7 bramek i nieźle zastąpił kontuzjowanego Icardiego. Sprzedałem jednego zawodnika, za 10 mln € do WBA poszedł Borja Valero. Niestety z tej kwoty, do dalszego obrotu, zobaczyłem jedynie 2 mln € z uwagi na kiepskie finanse. Ciekawostki z Europy: Mistrzem Anglii Arsenal z 13 punktową przewagą nad drugim United. Trzecie City. Czwarte miejsce Chelsea. Arsenal zdobył Ligę Europy pokonując w finale Lyon 3:2. Manchester United przegrał Ligę Mistrzów po karnych z Atletico Madryt Mistrzem Hiszpanii Real z przewagą 4 punktów nad drugą Barceloną. Trzecie Atletico, a czwarty Villarreal. Liga francuska to oczywiście PSG. Drugie Monaco, trzeci Lyon. Czwarta Marsylia. Mistrzem Niemiec Bayern z 10 punktową przewagą. Drugi Leverkusen, trzecia Borussia, a czwarty Freiburg. W Polsce mistrzem Legia, druga Jaga (tylko punkt straty), trzecia Termalica, a czwarty Lech. Spadł Śląsk i Sandecja. Polacy w lidze włoskiej: Jako, że trochę ich tu mamy, to kilka słów na temat ich postępów. Szczęsny niezadowolony z małej ilości minut w Juventusie. Zagrał w jednym meczu puszczając 3 bramki i w 2 w pucharze Włoch (po jednej bramce w każdym) Milik 6 bramek w 11(7) meczach, 4 asysty i zerwane więzadła kolanowe, co wyłączyło go na ponad 2 miesiące. Do tego 3(3) w CL i 2 bramki Zieliński raczej wchodził z ławki, bo jego bilans to 4(21) w lidze, 1 bramka i 2 asysty, do tego 1(5) w CL i jedna bramka Skorupski - 2 mecze w lidze i 1 bramka stracona, do tego 4 mecze w pucharze i 2 stracone przy dwóch czystych kontach, to nienajlepszy wynik. Salamon - podstawowy obrońca Spal - 29(2) spotkań, 1 asysta i 1 gracz meczu. Do tego 1(1) w pucharze Włoch Jaroszyński - 1 mecz w lidze i 2 w pucharze to wynik bardzo słaby Stępiński - niewiele lepiej 6(4) w lidze, bramka i asysta Drągowski - nie pograł też za dużo 3 razy w lidze i 7 bramek straconych do tego 4 w pucharze, 5 straconych i jedno czyste konto Linetty - podstawowy zawodnik Sampdorii, 32(1), 2 bramki, 3 asysty, 3 razy zawodnik meczu. Do tego 3 mecze w pucharze z jedną asystą Bereszyński - tutaj niestety fatalnie, 1(1) w lidze i 1 z jedną asystą w pucharze Kownacki - nawet gorzej 0(2) w lidze i 2 w pucharze, Bez bramek, czy asyst Reprezentacja Polski po barażach (2:2 i 2:0 z Irlandią) doczłapała się na MŚ. W grupie Australia, DR Konga i Urugwaj. Ciekawe czy wyjdziemy Włosi w barażach po karnych odpadli z Bośnią (oba mecze zakończyły się wynikami 2:2). Holandia swój baraż ze Szwajcarią wygrała i na mundialu ich zobaczymy. tl;dr gram w grę
    3 punkty
  4. Forum zalewa fala programistów, więc możesz także dołączyć adres swojej strony na której podepniesz formularz w którym klienci będą zaznaczali datę wygaśnięcia bieżącej umowy. Zsynchronizuje Ci się to z kalendarzem google i na miesiąc przed wygaśnięciem umowy wyświetli powiadomienie z danymi klienta i oczekiwaniami Easy Cake Dzień dobry Ktoś tu ma 666, Krzysiofil pędź po święconą
    3 punkty
  5. Bardzo mi miło, lubię ten forumek i cieszę się, że w jakiś sposób jestem też doceniany - najpierw Użytkownik Roku, a teraz wejście do MT. Nie pozostaje nic innego jak podziękować wszystkim za głosy
    2 punkty
  6. Life is Strange jest srogie polecam motzno
    2 punkty
  7. Ze smutkiem oznajmiamy, że @schizzm postanowił zrezygnować z funkcji moderatora. Bardzo dziękujemy za dbanie o porządek na forum W ostatnim głosowaniu szóste miejsce zajęli ex aequo Reaper i Ingenting. Ten drugi nie ma jednak czasu na moderowanie, więc nowym członkiem MT zostaje @Reaper Serdeczne gratulacje
    2 punkty
  8. Ale słaba Marynia. Nie ma nawiązania ani do sukcesów zawodowych użytkowników, ani do dyskusji o serze i wędlinie.
    2 punkty
  9. Odcinek 32 –Mongołowie, border gore i chińskie zabawy w zaledwie dekadę Dwa miesiące po pokonaniu atakującego Achaję Narsesa Zeno światem wstrząsnęła nowina. Khagan Yokhunan z Mongolskiego Imperium odziedziczył na początku roku Złotą Ordę. W tym czasie prowadzili oni wielki podbój Francji, a zmiana władzy nie zachwiała ich siłami. Bez problemu dokończyli najazd, aby 11.04.1240 rozgościć się w Europie! Momentalnie Złota Orda stała się największym imperium świata posiadając domenę w rozmiarze 967 i armię licząca 58 tysięcy zbrojnych. Na drugim miejscu znajdowało się Imperium Achai z domeną 809 i armią liczącą już 170 tysięcy zbrojnych. To efekt tego, że wasale zaczynali coraz bardziej wielbić swego basileusa. Najniższy stopień podium przypadał Francji z domeną 364 i armią liczącą 26 tysięcy zbrojnych. Za nimi znajdowała się największa muzułmańska potęga - Arabskie Imperium z domeną 362 i 37 tysiącami zbrojnych. Ridżos uznał, że czas stać się światową potęgą i wypowiedział wojnę swemu prawnukowi władającemu Afryką - Erikosowi Świętemu, celem wymuszenia jego wasalizacji. Ten jednak nie podjął rękawicy, a pokornie przyjął Ridżosa Niedźwiedzia jako swego suwerena. Dzięki temu cesarz Achai zakłada królestwo Sardynii i Korsyki oraz królestwo Mauretanii. To drugie do zarządzania otrzymał król Ridżos Mądry z Włoch. Basileus liczył, że jego wasal poszerzy domenę. W marcu 1241 zauważono rzecz niezwykłą. Otóż w efekcie podbojów Złotej Ordy zniknęła jeszcze jedna światowa potęga. Przez około 400 lat prym w Europie wiodło Imperium Francuskie, aby w końcu rozdzielić się na dwa twory, z którego większy zaanektował twór Genghis Khana. Teraz jednak Francję zastąpiła... Polska! Rządził nią oczywiście Polak Jacques Święty z Polski. Syn Francuskiego cesarza wybrał obywatelstwo matki i nawet przywrócił na mapy jej ojczyznę, która i tak widniała na mapach bardzo krótko. Waleczny król, jak przystało na jego narodowość, dobrze radził sobie w wojnie z Mongołami, którzy chcieli zająć de jure tereny Polski. Walki trwały długo i w październiku 1241 Ridżos postanowił obecnej ostoi katolickiej religii wbić nóż w plecy, niczym setki lat temu Brutus Cezarowi. No może to złe porównanie, w końcu Polski nie łączyło nic z Achają. Ot może jednym księstwem władali przedstawiciele dynastii of the Slezanie. W każym razie ruszył on na pobliskie księstwo Pest, do którego roszczenia miał jeden z ich spadkobierców, należący teraz do rodu Burakodopulos. Walki trwały pół roku, Polacy ani razu nie zbliżyli swych armii do Greków. Podeszło zaledwie 10 tysięcy najemników z Wenecji. Efekt wiadomy. Tereny te, wraz z nowo założonym królestwem Magyar otrzymał Hektorios. Oczywiście tereny otrzymał jako zdobycz wojenną, a koronę w podzięce za danie powodu do walki i z poleceniem "poszerz naszą domenę". W czasie tych walk szaleństwo władcy znowu dało się we znaki. Tym razem na pewien czas w Achai wprowadzono nową walutę. Była nią... rzepa. Cesarz szybko się otrząsnął, ale niesmak pozostał. Podobno jakiś przedsiębiorczy rolnik szybko wymienił roczne zbiory rzepy na 10 worków złota. Normalnie roczne zbiory warte były góra ćwierć worka. Thorne, bo tak zwał się przedsiębiorczy mężczyzna przeprowadził się do Anglii, gdzie... wykupił kawałek lasu i został leśniczym. Wykupił tytuł szlachecki i przyjął rodowe nazwisko Forrester*. Tu dziwne wydarzenie. Mający 4 lata syn Hektoriosa przejmuje nagle księstwo Pest, przez co korona Magyar wróciła do cesarza. Informacje wskazują na dziedziczenie, ale przecież Hektorios żyje. No cóż nieletni chłopak został władcą księstwa, cesarz nie zamierzał dać mu korony exarcha. Sporo się działo w Afryce. Nieudolny Erikos z rewoltą w Afryce i stracił koronę. Nie ma tego złego jednak. Tytuł przejął katolicki władca i Ridżos bez wahania odebrał mu wszystkie tytuły. Tereny w Afryce otrzymała prawnuczka Zenobia z Tangier. Miała 15 lat i z obawy przed zdradzieckim morderstwem cesarz wziął ją na swój dwór na szkolenie. Po roku dziewczyna wyrosła na świetną władczynię i została exarchessą Afryki i Anatolii. 27. tytuł władczyni Afryki był zamierzony, ale 12. tytuł władczyni Anatolii nie. Ot Ridżos uznał, że będzie zabawniej, jeżeli dostanie ona i tą koronę i nagle stanie się najpotężniejszą poddaną w cesarstwie. Poznajcie Zenobię z Afryki. Nie wspomnieliśmy o tym, ale papież od 10 lat prowadził krucjatę na Norwegię. I przegrał ją przez wizytę Mongołów. W między czasie zmieniła się głowa religii katolickiej. Zaraz po porażce papież Lucius VII Gruby nie poddał się i ruszył na świętą wojne z Khaganem Yokhunan Synem Erlika z Mongolskiego Imperium. Celem odbicie Aquitaine spod jarzma Złotej Ordy. Wojna ta zaczęła się 18.01.1245 i ojciec święty wiedział, że ma szansę przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść w prosty sposób: Trzeba przyznać, że Ridżos rozważał akceptację zaproszenia. Nie miał jednak pewności czy w razie największego wkładu w wojnę uzyska wspomniane tereny jako wyznawca zupełnie innej religii. Poza tym celem nadrzędnym władcy Achai jest osłabienie chrześcijaństwa do granic możliwości. Postanowił więc odrzucić prośbę swego wasala. 10 miesięcy później przyszła nowina z Chin. Imperium Yuan uporało się z niepokojami w kraju. Na potwierdzenie tego niespełna rok później Zachodni Protektorat ruszył na wojnę z królestwem Bhatti. Miał to być pierwszy od lat podbity kraj płacący trybut smokowi. Zaraz po tym cesarz Achai postanawia wysłać jednego z dworzan w świat. Hypatios otrzymał założenie grupy najemników. Szybko zebrał oddział liczący 20 294 zbrojnych. Koszt najmu to 2029,6 złota, a miesięczny koszt utrzymania to 157.96. Prawdę mówiąc cesarz Achai wątpił, że ktokolwiek będzie w stanie skorzystać z ich usług. Niedobre wieści przyszły z Afryki. Zenobia Niewierna przegrała rewolucję i straciła praktycznie wszystkie ziemie. Została jej pojedyncza baronia. Ridżos chyba miał wobec niej niecne plany, gdyż mimo porażki dał jej drugą szansę. Wycofał ponownie tytuły katolikó i przekazał jej nawet więcej hrabstw. Nie podarował jej jednak już królestwa Anatolii. Została "tylko" exarchessą Afryki. Chiny ekspresowo uporały się ze swoją wojną mimo sporego dystansu. W zaledwie rok pokonali władcę Bhatti i całkiem spore królestwo zostało ich trybutem. Warto zwrócić uwagę, że równolegle exarch Philateros Pijak z Wallachii skutecznie rozwijał domenę cesarstwa podbijając nomadzkie tereny na północ od Achai. Wdzięczny basileus w każdym zdobytym hrabstwie budował zamki, co było konieczne do uniknięcia odbicia się czkawką tych podbojów. A 12.02.1248 dyplomata Ridżosa zauważył niezwykle radosną nowinę. Otóż władający Imperium Mahmudid (Imperium Arabii) kalif Ali III nie dołączył do paktu defensywnego przeciwko Achai. Mając na dworze szlachcica, który odziedziczył roszczenia do terenów królestwa Egiptu decyzja była prosta. Achaja ruszyła na wojnę. Głównie zaangażowane zostały siły w Aleksandrii. Sam władca przetransportował tam wcześniej rezerwy w liczbie 12,5 tysiąca zbrojnych i ze swojej jedynej tam prowincji powołał jeszcze 5,5 tysiąca zbrojnych. Co ważne od pobliskich wasali otrzymał 16 tysięcy zbrojnych, a na okręty, nieznacznie dalej załadował wsparcie od Zenobii Niewiernej - 17 tysięcy zbrojnych! Łącznie w Egipcie zameldowało się więc 51 tysięcy greckich wojowników. Arabia potrafiła zmobilizować 40 tysięcy, ale w sporej części ich imperium szalała ospa. I tu wybija się znowu postać Zenobii Niewiernej. Jak pokazaliśmy wcześniej to wybitna, zdolna dziewczyna i ulubienica cesarza. Ten upierał się, że uroda prawnuczki nie ma nic do rzeczy, ale podobno chciał się z nią hajtnąć. W każdym razie to sprawiało, że dziewczyna miała masę wrogów i specjalnie dla niej basileus zlecił mistrzowi szpiegów, aby nakazywał wstrzymania wszystkich intryg. Niestety. Mająca 19 lat dziewczyna zginęła w wypadku. Tereny odziedziczyła zaprzysięgła rywalka zarówno Zenobii jak i Ridżosa. Szybko więc głowa rodu Burakodopulos zawiązała intrygę (670%). Dwa dni później niepokorna wasalka zmarła. Tereny, bez exarchatu, otrzymał mający 15 lat i 2 miesiące Komitas, zdolny syn cesarza. Zgon Zenobii miał jednak spory wpływ na wojnę. Jej siły zostały momentalnie wycofane, gdyż nowa władczyni terenów odziedziczonych po dziewczynie nienawidziła władcy i nie zamierzała mu pomagać. Wojna zakończyła się więc dopiero 09.04.1249, a spore znaczenie miały dwie spore bitwy: Zdobyte tereny otrzymał głównie dux Georgios z Damietty. Był to przyjaciel cesarza więc nowo powstałe królestwo Egiptu otrzymał też pod swe rządy. Exarch Georgios z Egiptu miał jasne zadanie. Bić muzułmanów! Praktycznie równolegle z tym uznano, że Imperium Yuan wkroczyło w złoty wiek. Dochody z jedwabnego szlaku podwoiły się. * wink wink @Lucifer Morningstar
    2 punkty
  10. Styczeń okazał się być jednym z moich najbardziej czytelniczych miesięcy w życiu. Ostatni raz tyle książek w tak krótkim czasie przeczytałem na studiach . Poniżej krótka relacja, może któraś z tych krótkich notek kogoś zainteresuje wybraną książką. Cormac McCarthy – Krwawy południk – W przypadku McCarthyego czytałem wcześniej tylko Drogę. Podobała mi się i byłem bardzo ciekaw innych pozycji jednego z bardziej cenionych postaci amerykańskiej literatury. Postanowiłem zacząć od chwalonego Krwawego południka. Co tu mamy? XIX wiek, sztafaż westernu, nastoletni chłopak ucieka z domu i przyłącza się do bandy wyrzutków/łowców skalpów działających na pograniczu meksykańsko-amerykańskim. Jednak na pewno nie jest to powieść awanturniczo-przygodowa. Jeśli miałbym to jakoś określić to chyba apokaliptyczno-symboliczny-antywestern w sosie lekko poetyckim . Ta książka to analiza zła i okrucieństwa drzemiącego w człowieku, jego bezwzględności, a zarazem obojętności na to, co się dzieje wokół niego. Powieść jest brutalna, jest na swój sposób męcząca psychicznie. Ogólnie odniosłem wrażenie, że naprawdę mogła być trochę krótsza, oszczędzając czytelnikom kolejne soczysto-krwawe opisy masakr i panującej wszędzie biedy i beznadziei. A w tym wszystkim jest "pojedynek" naszego nastolatka ze spiritus movens całej powieści, tajemniczego sędziego Holdena, którego postać można interpretować na wiele sposobów. Podobnie jak i samą książką, która myślę jest daleka od łatwej i jednoznacznej interpretacji. Dlatego jeśli ktoś chciałby się z nią zmierzyć, niech to weźmie pod uwagę. Jest to lektura wymagająca. Cormac McCarthy – Rącze konie – Kolejną pozycją Amerykanina, którą wziąłem w ręce, to drugi biegun wyżej opisanej książki. Racze konie, pierwsza część tzw. trylogii pogranicza. Opowieść o 16-letnim chłopcu/młodym mężczyźnie Cole'u. Konie to jego miłość, na wieść o sprzedaży rodzinnego rancza "ucieka" z kolegą do Meksyku. Dałem ucieczkę w cudzysłów, bo może należy rozpatrywać to jako młodzieńczą przygodę. W Meksyku bohaterowie stykają się z brutalną rzeczywistością, gdzie liryczne kowbojskie życie wygląda trochę inaczej i ma też swoje cienie, ale też jest w nim miejsce na miłość, chociaż... to już sami przeczytacie. Jest to książka spokojna, niezwykle liryczna (ok, momentami trochę trąci tanią poetyckością ) i z ciepłem opisująca amerykańśko-meksykańkie krainy, które kryją w sobie drugą twarz - bezwzględnego życia Jest to także (a w zasadzie to przede wszystkim) powieść opowiadająca o inicjacji człowieka na wielu poziomach. Bardzo dobra książka. Margaret Atwood – Opowieść podręcznej – ciężko tu coś dużo pisać. Dzięki ogromnej popularności serialu stojąca za wszystkim książka została przemaglowana już na wiele sposobów. Ja serialu nie widziałem, ale tak się złożyło, że w zeszłym roku pracowałem przy showmaksowych napisach do pełnego metrażu z 1990 roku. I choć nie był to pierwszy raz, gdy widziałem ten film (kojarzę go z lat 90.), tak dość świeże jego obejrzenie trochę mi zaburzyło odbiór książki. Dlaczego? No cóż... bo był on bardzo wierną jej ekranizacją, toteż wyobraźnia nie miała dużo miejsca do popisu. Antyutopijna opowieść o państwie powstałym na zgliszczach USA, która doprowadza do ograniczenia części kobiet do roli reprodukcyjnych. Lubię kreację tego świata, choć nie jego geneza nie jest jasno wyjaśniona, a samo funkcjonowanie dość mocno naciągane. Jednak strumień świadomości będący narratorem w powieści kreuje przerażającą wizję kobiety, która wpadła w system, z którym praktycznie nie ma szans. Zawsze lubiłem antyutopijne światy, także i Opowieść podręcznej przeczytałem z ogromną przyjemnością, pomimo kilku - moim zdaniem - dość niepotrzebny feministycznych wtrętów. Ach... czy książka jest powieścią feministyczną? To jest ciekawe zagadnienie, niby tak, ale jak dobrze się zastanowić, to... może nie do końca jest to tylko jednostronna krytyka? Lubię tę niejednoznaczność. Kazuo Ishigura – Okruchy dnia – Dlaczego ja tego wcześniej nie czytałem, dlaczego ja nie widziałem jeszcze filmu? Historia angielskiego kamerdynera z zasadami, którego krótka podróż odbyta w późnych latach życia staje się okazją do jego weryfikacji i dość gorzkiego "przebudzenia". Zabawna, przerażająca, wzruszająca, dająca do myślenia, ukazująca wydawałoby się banalne wartości piękna powieść. Niesamowicie angielska (sam motyw podróży i kilka scenek bardzo przywodzi na myśl Trzech panów w łódce (nie licząc psa)), a jednocześnie bardzo uniwersalna. Nie będę się więcej rozpisywał. Jak ktoś nie miał jeszcze styczności z tą książką... nie czekać, nadrabiać i CZYTAĆ! Zygmunt Miłoszewski – Jak zawsze – W tym przypadku chyba mogę polecić do przeczytania post @tio, bo mam niemal identyczne odczucia odnośnie do najnowszej książki Miłoszewskiego. Ciekawy pomysł (cofnięcie się w czasie i możliwość innego pokierowania swoim życiem), ciekawie wykreowany świat (Polska po drugiej wojnie światowej wyrywa się z bloku komunistycznego i wchodzi w bliski sojusz z Francją). Problem w tym jest taki, że podobnie jak tio, nie do końca rozumiem, jaki był ostateczny zamysł Miłoszewskiego. Miłość wszystko zwycięży? Predestynacja? Żeby nie było, czyta się to dobrze, ale po przeczytaniu pozostaje niesmak i wrażenie, jakby całość została nagle przerwana i zakończenie kompletnie nie daje żadnej satysfakcji z przebrnięcia przez lekturę. Książka pewnie będzie łatwiej działać na wyobraźnię Warszawiakom, niestety ja tak dobrze stolicy nie znam, więc nie do końca mogłem sobie zlokalizować opisywane miejsca. A... i tak jak kryminałach o Szackim, Miłoszewski nie potrafi tworzyć postaci kobiecych, autentycznie są okropne i widać, że po prostu pisane z bardzo męskiej perspektywy. Główną bohaterkę Jak zawsze mogę zaliczyć do bardziej denerwujących mnie postaci kobiecych w literaturze Marcin Wicha – Rzeczy, których nie wyrzuciłem – Zwycięzca zeszłorocznego paszportu polityki. Wicha postanowił napisać kolejny (poniżej wcześniejsza pozycja) zbiór esejów tym razem oparty na jego wspomnieniach o zmarłej matce. Bardzo mi się podoba wyjściowy pomysł. Rekonstrukcja postaci matki, jej charakteru i życia na podstawie przedmiotów, z którymi miała styczność, książek, które czytała (świetny pomysł, chciałbym, żeby ktoś kiedyś mnie tak zrekonstruował ;)), a z którymi autor teraz musi zrobić porządek. Bardzo osobista pozycja, poruszająca się na kilku płaszczyznach, relacja syn-matka, rodzina, żydowskie pochodzenie i jego wieczne "piętno" gdzieś przebijające się z oddali. Przy tym wszystkim Wicha bardzo zręcznie manewruje między poważnymi fragmentami a zabawnymi anegdotami ze swojego i matki życia. Po samej lekturze jeszcze przez kilka dni o niej myślałem. Marcin Wicha – Jak przestałem kochać design – Tytuł tego zbioru esejów Wichy jest dość paradoksalny. Po pierwsze dlatego, że nie do końca podaje nam odpowiedź na to pytanie, po drugie to co krytycznie punktuje odnośnie do designu w kolejnych swoich tekstach po trosze sam robi . Ale nie ważne, czytając to bawiłem się przednie. Słodko-gorzkie eseje na temat wzornictwa (na szafot z designem!), jego najważniejszych przedstawicieli w Polsce i na świecie, polskiej szkoły plakatu, jego rozwoju. A wszystko to w tekstach, które często nie mają nawet punktu wyjścia związanego z samym designem. Ciekawe i zaskakujące zestawienia tematyczne, wiele wątków autobiograficznych, znakomite lekkie pióro i zabawa słowem. Ale żeby nie popadać w same zachwyty, po około 3/4 lektury poziom siada, ostatnie eseje niestety nie dorównują pierwszej części książki, przez co entuzjazm zostaje dość mocno ostudzony. Na pewno jest to zupełnie inna pozycja niż Rzeczy. Tam mieliśmy do czynienia z głęboko osobistym wyznaniem. Tutaj po części też, ale jednak mocno przefiltrowanym przez popkulturę i osadzonym przyziemnie. Frank Westerman – Martwa Dolina – Reportaż holenderskiego publicysty na temat zajścia nad jeziorem Nyos w Kamerunie w 1986 roku. Wieczorem 21 sierpnia miało miejsce zdarzenie, które pozbawiło życia blisko 2000 osób oraz wszelkie znajdujące się w pobliżu żywe stworzenia. Westermann postanowił przyjrzeć się bliżej całemu zajściu i przedstawić je z trzech różnych perspektyw. Pierwsza patrzy na tę tragedię z perspektywy grup naukowców/wulkanologów z całego świata, ich "pojedynkom" i teoretyczno-naukowym bataliom mającym wyjaśnić, co takiego wydarzyło się na tym terenie. Drugie spojrzenie obejmuje religię. Jest to relacja skupiona wokół trzech misjonarzy, który pełnili swoje misje w okolicznych wioskach i przeżyli to wydarzenie. Ukazanie kwestii wiary, zestawienie dogmatów z rzeczywistością, a także cząstkowe kształtowanie się narastającej mitologii. I ta ostatnia właśnie ma ujście w trzeciej perspektywie - mieszkańców tych terenów, którym udało się przeżyć. Jak historia wpływa na postrzeganie tej tragedii, jak tworzą się teorie konspiracyjne, jak rodzi się mitologia. Reportaż jest ciekawy, opisuje bądź co bądź dość niebanalne zjawisko sejsmiczne, porusza się w egzotycznej dla nas kulturze, a do tego obnaża działanie mechanizmów kultury kształtowanej przez człowieka. Warto przeczytać Angelika Kuźniak – Papusza – Zacznę od tego, że jestem ogromnym fanem filmu Krauzów. Oddali piękny hołd zarówno samej tytułowej Papuszy, jak i cyganom. Po przeczytaniu książki Kuźniak dostrzegłem jedną rzecz, na którą wcześniej nie zwracałem uwagi. Otóż jestem fanem tego filmu, bo ujął mnie swoją... poetycką filmowością, ale mimo wszystko nie oddał w pełni głównej bohaterki. O co mi chodzi? Mam na myśli tutaj autentyczną pierwotność Papuszy. Książka Kuźniak (na kanwie opisowej jest to dokładnie to samo co film, no ale obydwa utwory opowiadają o jej życiu, więc ciężko, żeby było inaczej) opiera swoją historię na bardzo licznych cytatach z listów Papuszy, które ta wysyłała do Ficowskiego czy np. Tuwima. I dopiero móc przeczytać, jakim słownictwem operowała Papusza, jak opisywała swoją rzeczywistość, pozwala w pełni docenić jej postać. W relacji Kuźniak powstaje postać "nieskażona" cywilazycyjno-kultorowymi ramami. Sama Papusza co chwile podkreśla swoją "niższość" wobec rozmówców, że nigdy nie chodziła do żadnej szkoły, pisania i czytania nauczyła ją żydowska sklepikarka. I paradokslanie ten brak "systemu oświaty" jest największą siłą Bronisławy Wajs (prawdziwe imię Papuszy). Inną kwestią, która wyłania się z tej książki, jest też przedstawienie relacji Ficowskiego i Papuszy. Ile było w tym autentycznej przyjaźni, a ile kulturowo-antropologicznej ciekawości Ficowskiego? Zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Oprócz samej Papuszy to książka także o cyganach, dawnej Polsce, minionych czasach, które już nie wrócą. Krótka, ale fantastyczna pozycja, polecam bardzo.
    1 punkt
  11. Prestiż, kasa i możliwość otrzymania dodatkowego tytułu ziemskiego.
    1 punkt
  12. Czy jak zostałem marszałkiem i swojego zwierzchnika(wcześniej miałem tytuł kanclerza też) to pojawiają się jakieś nowe opcje? Wypowiadanie wojen czy coś w tym stylu? Czy to są raczej takie honorowe tytuły i nie maja wpływu na gre?
    1 punkt
  13. przegrywy grają cały tydzień w ciągu dnia, forum pracuje!!!!11
    1 punkt
  14. Lutek Pakosławic (903-913) – 10 lat. Wódz Sieradza (12.11.904 – 16.08.913) – 8 lat Lutek ma ciężki okres dzieciństwa, od małego ma do czynienia z wojną. This is the end.
    1 punkt
  15. Tym razem przez zespół takie opowiadanie się tam nie znajdzie Dobry wieczór po nowej robocie i chyba dobranoc. Poczytać i w kimę, bo cosik mnie się oczy zamykają powoli.
    1 punkt
  16. Woran (16.06.878 – 15.11.904) – 26 lat Wódz Sieradza (08.02.903 – 12.11.904) – 1 rok. Wojna to można napisać o życiu Worana, jako Wodza. Zostaje pojmany przez Jarla Regiberna of Thuringen, po tym jak stracił w bitwie rękę. Niedługo po tym umiera w jego lochach. Dzieci z Mathilde Hessen to: 1. Blute (8l.) 2. Lutek Pakosławic (1l.)
    1 punkt
  17. Owlboy wezmę. A nie, nie wezmę. To z HumbleBundle, też mam.
    1 punkt
  18. Ale jednocześnie nie miej wątpliwości, że Twoje wybory mają jakiekolwiek znaczenie Natomiast jako historia zdecydowanie polecam. Szczególnie Wilka.
    1 punkt
  19. FM 18 kupiony i się pobiera Dzięki pan @Dudek
    1 punkt
  20. Ja wczoraj w FMa też pograłem, musiałem zacząć karierę Interem od nowa (poprzednią skończyłem chyba na 5 czy 6 i mi się skład poobrażał), inne transfery, choć taktyka taka sama, dużo rotowałem składem, więc obrażonych nie było prawie i udało się skończyć na 2 miejscu. Juve nieosiągalne. Wrócę z pracy dzisiaj to powrzucam trochę screenów. Będę miał pytanko do taktyków.
    1 punkt
  21. @Brachu, wkrotce minie dziesiec lat od pamietnej imprezy, na ktorej byles przebrany za diabla z dzieciecym smoczkiem w ustach i karmiles lalke-latynoske za pomoca lyzki... jak ten czas szybko leci...
    1 punkt
  22. Lazaro integral v1 w podobnej cenie znajdziesz, solidny rower do rekreacyjnego użytku
    1 punkt
  23. Mirotic w Nowym Orleanie za Neelsona, Asika, Allena i pick 1rnd. Pels chcą jeszcze ściągnąć Monroe.
    1 punkt
  24. Czuć chujem w Marynii chyba Maniek wrócił
    1 punkt
  25. Opisałem to niejasno. On miał prawa do tamtejszych trzech księstw, a nie do korony królestwa. Księstwa dostał, a ja dodałem do tego viceroyality. Nie wiem czy on sam je rozdał, czy przejął paru wasali, ale dwóch hrabiów to byli muzułmanie byli... już osadzono tam taoistyczną szlachtę Ejj nawet nie zwróciłem na to uwagi. Bitwa godna antychrysta ;D
    1 punkt
  26. Mnie o dziwo Metro się jeszcze nie znudziło, ale wiem o co chodzi. Miałem tak z Pratchettem swego czasu
    1 punkt
  27. Panowie, to po prostu Klątwa Dwóch Szkotów. Triggeruje się w momencie, gdy zachodzi następujące kombo: a) klub dominuje przez wiele lat b) menago to Szkot c) w pewnym sezonie klub przegrywa tytuł w ostatnim meczu dzięki bramce rywala strzelonej w ostatnich chwilach spotkania d) w następnym sezonie klub mimo wszystko znowu zdobywa mistrzostwo e) najważniejsze: Pierwszy Szkot odchodzi zastąpiony przez Drugiego Szkota. Podobno działa 30 lat.
    1 punkt
  28. 1 punkt
  29. Tu nawet nie chodzi o ewentualne konflikty zbrojne - jak stosunki polityczne z innymi krajami odbijają się na codziennym życiu mogą powiedzieć np sadownicy na przykładzie doświadczeń z 2014.
    1 punkt
  30. Podobno w klubie mówi się, że nie będzie żadnych ruchów w tym oknie transferowym
    1 punkt
  31. Oficjalnie zakończyliśmy 3. edycję Mistrzostw Polski Wirtualnych Menedżerów. Kto ma ochotę, może przeczytać następujące teksty: film dokumentujący finał, rozdanie pozostałych nagród i uroczyste zakończenie wywiad ze zwycięzcą turniej z perspektywy jmk turniej z mojej perspektywy Mam nadzieję, że w eliminacjach kolejnej edycji (już czwartej!) pojawi się przynajmniej jeden podobny "czarny koń" jak teraz jmk! Chciałbym jeszcze napisać kilka słów "nieoficjalnie"... Otóż w trakcie turnieju dzieliłem hotelowy pokój z jmk i okazał się on naprawdę super facetem. Mimo innych poglądów na pewne sprawy (prawica, lewica, itp.), dogadywaliśmy się świetnie. Adrian jest sympatycznym, inteligentnym i miłym człowiekiem, bardzo się cieszę, że mogłem go poznać. Muszę też zdradzić, że bardzo był Wam wdzięczny za prezent, który kompletnie go zaskoczył. Żałuję, że nie mogłem mu towarzyszyć podczas meczu Man City - Newcastle, ale - niestety - budżet nie z gumy...
    1 punkt
  32. 1 punkt
  33. No u nas jedna koleżanka z pracy przyszła do biura ze szczeniakiem, bardzo młodym. Ona zazwyczaj cały dzień miała spotkania poza biurem, więc zostawiła psa z całą resztą. Pies oczywiście cały czas piszczał, a potem faktycznie zsikał się tu i ówdzie. Nie rozumiem jak można takiego szczeniaka zostawiać w takim stanie na kilka godzin. To nie z psami jest problem, tylko z ludźmi.
    1 punkt
  34. 1 punkt
  35. Umowa podpisana, wszystkie moje warunki w wariancie premium zaakceptowane, teraz jeszcze trudna rozmowa z szefem o wypowiedzeniu i od kwietnia zaczynam
    1 punkt
  36. 1 punkt
  37. I chuj, już armia cebularzy nakręca spiralę nienawiści wokół Revol. Zaraz Pikio wyrzyga "artykuł" o tytule "TO ONA ZABIŁA TOMKA!!!!!!" i zamiast docenić akcję ratunkową i cieszyć się z uratowanego życia, Polactwo sprowadzi wszystko do festiwalu spierdolenia. Kurwa, jak ja tym społeczeństwem czasem gardzę.
    1 punkt
  38. Ale takie stawianie sprawy nigdy sprawy nie rozwiąże. Trzeba rozwiązywać sprawy jednostkowo. Jeśli ten szef Knesetu twierdzi, że były polskie obozy śmierci, to trzeba mu odpowiedzieć: nie, nie było, a jeśli były, to je wskaż. Tak się imho rozwiązuje takie drażliwe sprawy. Odpowiadanie "nie, ale" prowokuje innych do odpowiedzi "ale Żydzi też nas mordowali po wojnie", "ale wy teraz mordujecie Palestyńczyków", "ale wasze Judenraty..." lub "ale wasi bracia siedzieli cicho w Nowym Jorku". Nie, nie było polskich obozów śmierci. Jeśli się zapytacie: tak, byli polscy szmalcownicy. Co z tego? To nie ma związku z prostym stwierdzeniem, że nie było polskich obozów śmierci. Pamiętaj też, że nie tylko w sprawie żydowskiej pamięci musimy być delikatni. W sprawie polskiej również.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...