Skocz do zawartości

Być jak wilk w owczej skórze.


CancuN

Rekomendowane odpowiedzi

W Europie właśnie trwa „deadline”, czyli ostatnie chwile letniego okienka transferowego. Powoduje to, że każdy, nawet przeciętny kibic co chwilę zerka do internetów by zobaczyć, kto w kogo zainwestował. Wielkie pieniądze przelewają się z konta na konto, samoloty latają w tempie odrzutowca, bowiem przepisy są nieubłagane. Jeśli papiery spóźnią się choćby minutę, to po zakupach nici i trzeba będzie się głowić, kim załatać dziury. Tego lata mamy już wiele hitów, ale osobiście jestem ciekaw, ile z nich okaże się być niewypałem. Otóż tak zaczynając kolejną przygodę w świecie piłki nożnej, sam sobie życzę, bym właśnie takich wtop unikał. Choć są to jedynie wirtualne pieniądze, to jednak ciepła posadka w mgnieniu oka może okazać się zagrożona.

 

Tydzień wcześniej, kiedy pojawiły się pierwsze plotki i telefony, że ponoć mam zostać nowym menadżerem jednego z angielskich zespołów, w moim życiu coś się zmieniło. Nie byłem tak obojętny na wszystko jak wcześniej i sam z siebie wziąłem się za poszukiwanie ciekawych nazwisk, dostępnych na rynku transferowym. Pamiętajmy, że nikt mi jeszcze niczego nie obiecał, nic nie podpisywałem, a zachowywałem się jak w gorącej wodzie kąpany. Bardzo pragnąłem na oficjalnej rozmowie (o ile oczywiście do takiej by doszło), przedstawić jak najwięcej szczegółów, dotyczących moich pomysłów w prowadzeniu zespołu. Na kartkach rozrysowywałem taktyki, dogłębnie analizowałem możliwości zawodników i w głowie ustalałem skład. To wszystko na tyle zawładnęło moim umysłem, że ciężko było spać. Oczy podkrążone, twarz zmęczona, aż w końcu zacząłem chodzić do tyłu.

 

Dni mijały szybko. Pochłonięty pracą, nawet nie zdążyłem się pożegnać ze wszystkimi, a już siedziałem w samolocie. Podróż niedługa, zawsze można będzie wrócić do mamusi na kolację, ale jednak… Pierwsze, w pełni samodzielne wyzwanie przede mną i kto wie, czy właśnie nie najważniejsze. Ślubu nie ma, kobiety nie ma, w domu nawet pies nie będzie płakał… Jedynie rodzice… To wszystko dawało mi jednak potężnego kopa i motywację do działania. Wiedziałem, że jeśli wszystko pójdzie dobrze, to już za niedługo stanę się sławny. Ludzie na ulicach będą mnie zagadywać i pewnie nie opędzę od pieprzonych fotoreporterów. Dlaczego pieprzonych? Otóż właśnie z gazet, będąc w pewnym sensie celebrytą dowiesz się gdzie srałeś, co jadłeś, z kim się bzykałeś i do jakich sklepów wchodziłeś. Zawód to zawód, ale wpieprzanie się butem w czyjeś życie, to nie dla mnie. Owszem, tego całego przedsięwzięcia będą plusy i minusy, ale właśnie stoję otworem przed realizacją moich marzeń. W piłce mi nie poszło, byłem po prostu drewniany, jednak wszyscy dookoła mówili, że mam dryg do kierowania grupą ludzi. Kiedyś, kilka lat wstecz zapisałem się więc na kursy, zdałem je i teraz pojawiła się oferta! TAK, pojawiła!

Wracając do podróży, to po około dwóch godzinach już dreptałem po tafli Heathrow, a z daleka machał mi jakiś człowieczek. Czekał także podstawiony samochód, którym udaliśmy się do siedziby klubu, by podpisać wszelkie formalności. W nocy nie spałem ze stresu, teraz cały drżałem i się jąkałem, co w sumie chyba było normalne. Chyba, choć kierowca, który mówił także po polsku się ze mnie śmiał. Śmiał, a jednocześnie dodawał otuchy mówiąc że to jest pikuś przed tym, co mnie jeszcze czeka…

 

 

Teraz, z perspektywy kilku tygodni pobytu w klubie mogę potwierdzić, że to faktycznie był pryszcz. Konferencje prasowe, media, przywitanie z piłkarzami i całym sztabem szkoleniowym, telefony do innych klubów z ofertami za zawodników… To wszystko wymagało ode mnie dużej odwagi bo wiecie, ogólnie to ja skryta, cicha myszka jestem i mimo iż ktoś kiedyś powiedział, że dobrze kieruję drużyną, to mam lęk przed wystąpieniami publicznymi. Z dnia na dzień było jednak lepiej i praca związana z przygotowaniami do pierwszego sezonu w mojej karierze szła pełną parą. W klubie od razu zapowiedziałem, że traktujemy się jako kolegów, jednak z należytym szacunkiem. Wspólne wypady na golfa, do kina, czy też masa godzin spędzonych na treningach zbliżyła wszystkich do siebie. To był pewien element „nowej ręki”, którego wcześniej w klubie nie praktykowali. Ponoć im się podobało…

Odnośnik do komentarza

Maciek, bo tak na imię miał ów kierowca, okazał się być człowiekiem od zadań specjalnych. Ogólnie chłopak miał niespełna trzydzieści lat, podwójne obywatelstwo, władał perfekt w sześciu językach i znał się na wszystkim. W klubie nigdzie nie znajdziemy wzmianki o jego zatrudnieniu, jednak jakieś zdarzenie z przeszłości zadecydowało, że to właśnie jego dostałem do pomocy. Gdy chciałem coś zjeść, to mnie zaprowadził. Gdy chciałem coś kupić, to mnie zaprowadził. Gdy chciałem coś zwiedzić, to mnie oprowadził i opowiedział o danych atrakcjach. Prywatnie okazał się też bardzo miłym gościem z sympatyczną rodzinką, która przyjęła mnie pod swoje skrzydła jak jakiegoś kuzyna. Ogólnie chodziło o to, bym w nowym środowisku czuł się jak najlepiej, i miał czas na pracę w klubie. Mogłem z nim porozmawiać o wszystkim, co chciałem, to dla mnie załatwił, a do tego znał się na kadrze zespołu perfekcyjnie. Ogólnie, to spędzałem z nim każdą wolną chwilę, bowiem nawet najbardziej zagorzały kibic nie wiedział o swoich ulubieńcach tyle, co właśnie Maciek. Papierów na pracę jako asystent nie miał, ale ja doskonale wiedziałem, kto będzie mi prywatnie podpowiadał.

 

Stevenage Road, Fulham, Londyn 6W6 SHH – zapamiętajcie dobrze ten adres, bowiem to właśnie tu przyjdzie nam spędzić kilka najbliższych miesięcy. Obiekt, który może pomieścić (są różne źródła) około dwudziestu pięciu tysięcy kibiców został oddany do użytku jeszcze w XIX wieku. Nie jest to najnowocześniejszy stadion, jednak właśnie w takich miejscach pojawia się magia. Magii różnych wydarzeń, które już miały miejsce nie zmienimy. Zmienić możemy jedynie to, co się dzieje teraz, a dzieje się nie najlepiej. Mówiąc po krótce, każdy zespół chciałby zdobywać trofea i grać na najwyższym krajowym szczeblu. Tu, póki co mamy jedynie zaplecze angielskiej piłki, ale głęboko wierzę, że już niebawem to się zmieni. Do dyspozycji klubu mamy świetną szkółkę, świetną bazę treningową. Są więc podwaliny pod sukcesy! Podgrzewana murawa pozwoli rozgrywać spotkania w zimie, zaś brak dachu… No cóż, jest wiele powiedzeń, że Anglia jest najbardziej deszczowym krajem świata, ale z opowieści wnioskuje, że jest to chyba przesadzone. W każdym razie, radzić sobie trzeba w każdej sytuacji i nad tym będziemy pracować.

 

Cały obiekt położony jest zaledwie dziesięć minut jazdy od mojego nowego domu. Co ciekawe, mieszkam na terenie posiadłości rodziców Maćka. Są to lokalni biznesmani i w porozumieniu z klubem, oferują mi wolno stojący, mały domek w ogrodowym zaciszu, jakieś pięćdziesiąt metrów od ich budynku. Błogo… Latający pies, rybki w stawie, ławeczka ze stołem pod płaczącą wierzbą to idealne warunki do pracy. Oczywiście, że sporo czasu spędzimy w klubowych salach i boiskach, jednak to właśnie w domu będę pracował nad nowymi pomysłami w kierowaniu zespołem.

 

Prezesem jest Amerykanin Shahid Khan – człowiek bardzo zamożny. Nic w tym dziwnego, że mimo asysty Maćka, zdecydował się także podarować mi prywatny samochód. Komfort jakich mało, ale chyba nie o tym. Dodatkowo dowiedziałem się, że gdybym potrzebował skonstruować swój własny sztab, mam wolną rękę. Póki co jednak, zdecydowałem się pracować z tymi, co klub już znają. Ta wiedza nigdy nie zaszkodzi, a jeśli ktoś będzie kulą u nogi, to wtedy pomyślimy. Z dodatkowych informacji mamy 440 tysięcy Euro na tygodniowe płace i kilka groszy ponad osiem baniek na zakupy. Całkiem sporo! Jedyne co, to musimy spłacić jeszcze siedemnaście milionów zaciągniętej pożyczki, ale czas na to jest do 2024 roku. Finansowo wyglądamy dobrze, a piłkarsko? To już w następnym odcinku.

 

Football Manager 2015

15.3.2 + składy na 2.09.15

Ligi: Anglia (3), Niemcy (2), Hiszpania (3), Włochy (2), Francja (2) + dodatkowi zawodnicy z największych klubów: Azji, Afryki i Ameryki Południowej

Zasady: brak edytorów, brak S&L (jak zawsze), ciasne ale własne

Założenia: Dłuższa kariera niż te poprzednie pierdki

Odnośnik do komentarza

Wracając jeszcze do spraw porządkowych, to wraz z zarządem ustaliliśmy, że pozostajemy na planach minimum, czyli wejściu do baraży o awans. Nie chcę nadwyrężać zaufania, a miejsca dającego dodatkowe emocje są jak najbardziej do osiągnięcia.

 

Analizując skład pod każdym względem, sporządziłem całą masę notatek, które mają się mi w najbliższym czasie przydać. Z zapisów wideo, oraz rozmów z współpracownikami i Marcinem, będziemy wspólnie starali się wyeliminować słabe strony podopiecznych, a wyolbrzymiać te najlepsze, które oczywiście pomogą w byciu lepszym zawodowcem.

 

Bramkarze:

 

Andy Lonergan (30l./Anglia)

Joe Lewis (26l./Anglia/5/0u-21) – wypożyczony z Cardiff

 

Szczerze mówiąc, to obsada bramki pozostawia wiele do życzenia. Ani Andy, ani też wypożyczony z Cardiff Joe nie są zawodnikami, którzy zapewniliby spokój z tyłu. To może być spory problem dla Fulham. W rezerwach mamy jeszcze kilku utalentowanych łapaczy, jednak póki co muszę jeszcze poobserwować. Nie wykluczam zmian w zespole na tej pozycji, ale też w tej chwili nie podejmę się zadania, by wyznaczyć podstawowego piłkarza. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego klub zdecydował się wypożyczyć Stekelnburga. Szok!

 

Obrona prawa:

 

Ryan Fredericks (21l./Anglia)

Kay Voser (27l./Szwajcaria/6/0U-21)

Elsad Zverotic (27l./Czarnogóra/47/5A)

Ashley Richards (23l./Walia/4/0A)

 

Na prawej stronie defensywy mamy wysyp zawodników. Nie oznacza to jednak, że wszyscy są przypisani właśnie na tą flankę. Z tej strony murawy, bronić dostępu do naszej bramki będą najprawdopodobniej Voser na zmianę ze Zveroticiem. Szwajcar i Czarnogórzec wyglądają na najbardziej pewnych piłkarzy, a na tak ważnej pozycji jest to kluczowe. Walijczyk jest ok, ale musi się podszkolić w zadaniach ofensywnych, co w moim ustawieniu może być kluczowe. Natomiast Fredericks, to największe nieporozumienie. Nie wiem, co zawodnik z takimi umiejętnościami robi w tak mocnym klubie. Będę starał się na nim zarobić, a w najgorszym wypadku oddam go na wypożyczenie.

 

Obrona środek:

 

Richard Stearman (26l./Irlandia)

Tim Ream (26l./USA/8/0A)

Nikolay Bodurov (28l./Bułgaria/24/0A)

Dan Burn (22l./Anglia)

Shaun Hutchinson (23l./Anglia)

 

Pięciu środkowych obrońców na wysokim, a jednocześnie równym poziomie, to skarb. Brak gwiazd jest sporą motywacją do działania, gdyż każdy z tej piątki ma takie same szanse na grę. Na pierwszy rzut oka można się domyślać, że lekko faworyzować muszę reprezentantów swoich krajów. Mamy przed sobą bardzo dużą liczbę ligowych spotkań, więc każdy swoje minuty dostanie - o to się bać nie muszą. Jedno czego oczekuję, to wielka i zdrowa rywalizacja o podstawową jedenastkę! Roszad w składzie raczej nie przewiduję, ponieważ liczba nominalnych zmian jest satysfakcjonująca. Mając dodatkowo na uwadze, że w tym sezonie wypożyczony z klubu został Amorebieta, to chyba tak źle nasza przyszłość nie wygląda.

 

Obrona lewa:

 

James Husband (20l./Anglia) – wypożyczony z Middlesbrough

Sean Kavanagh (20l./Irlandia)

Luke Garbutt (21l./Anglia/5/0U-21) – wypożyczony z Evertonu

 

Tutaj w tym roku problemów nie będzie. Podstawowym piłkarzem bez wątpienia powinien być Garbutt. Ten gość ma ogromny potencjał i szczerze mówiąc, już teraz zastanawiam się jak go wykupić z Evertonu! Tam jest Baines, więc i tak nie pogra, więc może mamy szansę… Pozostali, czyli Kavanagh i Husband dostaną swoje minuty, jednak na wiele raczej nie mogą liczyć. Podsumowując, z obsady formacji jestem bardzo zadowolony i zmian nie przewiduję.

Odnośnik do komentarza

Zawodników odpowiedzialnych za ofensywę (nawet wliczając w to defensywnych, ale pomocników) jest w klubie zdecydowanie mniej. To może być nasza pięta achillesowa i jednocześnie podstawowy produkt poszukiwany w trakcie ewentualnych transferów.

 

Defensywna pomoc:

 

Scott Parker (33l./Anglia/18/0A)

 

Scott okazuje się być jedynym, nominalnym pomocnikiem odpowiedzialnym za zabezpieczenie tyłów. Trochę słaby wybór jeśli chodzi o ogrom meczów czekających nas w tym sezonie. Owszem, ogólnie jest naszym kapitanem, mającym spore umiejętności, jednak wiek robi swoje i obawiam się, że sam zawodnik nie podoła trudom rozgrywek. Alternatywą może, aczkolwiek raczej nie chce, może być tu Zverotic. Musimy bardzo mocno popracować nad sensownym i najlepiej młodym wzmocnieniem.

 

Środek pomocy:

 

Ben Pringle (25l./Anglia)

Tom Cairney (23l./Szkocja/6/1U-21)

Lasse Vigen Christensen (19l./Dania/14/3U-21)

Emerson Hyndman (18l./USA)

 

Czterech zawodników, z czego każdy ma inne usposobienie. Ben Pringle, to typowy środkowy pomocnik, ale ze względu na swoje umiejętności nie będzie podstawowym piłkarzem. Jako rezerwowy się przyda, ale obawiam, że wielkiej kariery już nie zrobi. Co innego pozostała reszta. Szkot, to prawdziwy wojownik, dla którego bez znaczenia, czy gra na środku, czy też na prawej flance. Wszechstronność jest ceniona, jednakże wolałbym, by skupił się na rozgrywaniu futbolówki. Sekundować mu będzie w tym młody Duńczyk – jedna z największych gwiazd Fulham. Tak właśnie, mimo swojego wieku jest bardzo cenionym piłkarzem, w którym ja osobiście widzę wielką przyszłość. Musimy zrobić wszystko, żeby zatrzymać go w zespole, bowiem asystenci głośno krzyczą, iż jest to jeden z najgorętszych kąsków transferowych w całej lidze. Na sam koniec zostawiłem Hyndmana. Dla mnie jest to gość zagadka. Teoretycznie może z niego wyrosnąć kosmiczny piłkarz, a teoretycznie może być też totalna klapa. Przekonamy się w trakcie sezonu, a Emerson ma być odpowiedzialny za pozycję najbardziej wysuniętego pomocnika, strzelającego również bramki.

 

Skrzydłowi:

 

George Williams (18l./Walia/1/0A)

Alexander Kacaniklic (22l./Szwecja/17/3A)

 

No… i to w zasadzie tyle. Nie wiem jeszcze, czy w związku z brakiem zawodników zdecyduję się na grę skrzydłami, ale obaj piłkarze wyglądają całkiem znośnie. Oczywiście lepszy jest reprezentant Szwecji i to bez dwóch zdań, ale młody Walijczyk pięknie się rozwija. Obaj mogą grać też nieco bliżej środka i być może właśnie to będzie naszym wyborem. Tak czy siak, jeśli zdecyduję się na grę skrzydłami, trzeba dokupić przynajmniej dwóch takowych, a to już sporo.

 

Atak:

 

Ross McCormack (27l./Szkocja/11/2A)

Cauley Woodrow (19l./Anglia/5/0U-21)

 

Zawodnicy odpowiedzialni za strzelanie goli, to bardzo ciekawa propozycja. Z jednej strony Szkot, który uznawany jest za jednego z najlepszych napastników ligi, a z drugiej młodziutki Anglik… Jeden z najlepiej rokujących młodego pokolenia! Na grę dwoma napastnikami, to nieco zbyt mała ilość, natomiast do gry z jednym strzelcem, to marnowanie potencjału drugiego.

 

Patrząc na ogół składu, to chyba nie możemy marudzić. Jest tu kilka perełek, dodatkowo kilku już wykreowanych gwiazd jak na ten poziom, ale mamy też kilka pozycji do załatania. Piłkarze są ogólnie młodzi, ale to akurat na plus. Dodatkowo, w rezerwach jest kilku, którym bacznie się przyglądam. Zanim będę wysyłać oferty do innych klubów, oczywiście zastanowię się, czy aby nie dokooptować kogoś z drugiego garnituru. Potencjał jest, ale najpierw muszę się upewnić, czy aby oni podołają.

Odnośnik do komentarza

Okres przygotowawczy do nowego sezonu trwał ponad miesiąc. W jego trakcie mieliśmy mnóstwo czasu na przedyskutowanie wartości nowych dwóch ustawień, treningi i gry kontrolne. Uwierzcie bądź nie, ale zupełnie zapomniałem o tym, że przecież jeszcze nie mam oficjalnego debiutu za sterami jakiegokolwiek klubu, a już przyszło mi podejmować ważne decyzje. Na szczęście klub dał mi wolną rękę, więc mogłem kombinować ze wszystkim, czym chciałem. Zacznę może od tego, że sztab szkoleniowy w ogóle się nie zmienił. Myślałem nad dokooptowaniem jednego, bądź dwóch fachowców, jednak długie wieczory z Maćkiem uświadomiły mi, że mamy to co mamy, a mamy dobrze.

Właśnie, osoba Maćka bardzo się przydała. To on odpowiedzialny był wraz z moim asystentem do załatwiania transferów. To ta dwójka latała po świecie, obserwowała potencjalne cele transferowe z mojej prywatnej listy. Tak właśnie, przez ten tydzień, kiedy jeszcze nie wiedziałem czy dostanę pracę, sporządziłem sobie na kartce z wyszczególnieniem priorytetów listę graczy, których chciałbym mieć. Jak się okazało, większość przeszła mi obok nosa przez głupie zasady angielskiego futbolu. Chodzi tu oczywiście o pozwolenie na pracę, a że większość, to byli młodzi i utalentowani gracze z Azji, to mam za swoje. Owszem, mogłem kupować i wypożyczać, ale przy obecnym budżecie takie zagrywki jeszcze nie wchodzą w grę.

Tak więc treningi i mecze kontrolne co chwila przerywane były telefonami od kumpli. To jest dobrze, to jeszcze trzeba dograć, a ten i tamten lecą już do Londynu. Ogólnie, to chyba świetnie się spisali. Oczywiście do Deadline’u mamy jeszcze trochę czasu, jednak na chwilę obecną roszady do klubu uznaję za zakończone. Daliśmy radę pozyskać czterech piłkarzy, ale o tym za chwilę.

Należy zaznaczyć, że niemal z miejsca zdecydowałem się do pierwszego zespołu dołączyć dwóch piłkarzy. Napastnik Moussa Dembele (18l./Francja), oraz Sakariego Mattile (25l./Finlandia/2/0A). Mogą oni okazać się bardzo przydatni, ale o wszystkim zadecydują sparingi. Fin jest uniwersalnym pomocnikiem, dla którego nie ważne, czy musi odbierać, czy też rozgrywać futbolówkę.

 

Już na samym początku, kiedy jeszcze w Londynie był między innymi Maciek, we trójkę (wraz z asystentem) poprowadziliśmy zespół w pierwszym sparingu. Mimo iż była to gierka kontrolna na zupełnym luzie, bo rozgrywana z naszym zespołem do lat dwudziestu jeden, to poszło całkiem znośnie. Wreszcie miałem możliwość zobaczenia wszystkich na polu bitwy i mogłem rozpocząć swoje oficjalne zapiski.

 

Fulham – Fulham U-21

6:1 [Dan Burn 42’, Emerson Hyndman 55’ 62’, Moussa Dembele 59’, Cauley Woodrow 65’, Nikolay Bodurov 75’ – Kay Voser 56’(sam)]

 

Rozkręciliśmy się dopiero po przerwie, ale warto było tyle czekać. Oczywiście, jak w każdym niemal sparingu dwie połowy rozegrane zostały przez niemal zupełnie inne składy. Błysnął Hyndman, a największym minus przypisuje Voserowi. Nie dość, że zaliczył swojaka, to jeszcze był prawdziwą kulą u nogi dla naszej defensywy. Nic dziwnego, że młodzicy cały czas grali właśnie na niego.

 

Później rozgrywaliśmy spotkania z różnej klasy rywalami. Chciałem zobaczyć na co nas stać, oraz testować również drugą z wymyślonych przeze mnie taktyk. Jak nam poszło?

 

Northampton - Fulham

1:3 [Jason Taylor 63’ – Cauley Woodrow 17’, Ross McCormack 56’(k), Lasse Vigen Christensen 85’]

 

Fulham - Southampton

1:3 [Cauley Woodrow 12' - James Ward-Prowse 45'+3, Graziano Pelle 62', Shane Long 82'(k)]

 

Southend - Fulham

1:0 [Lee Barnard 88']

 

Cheltenham - Fulham

1:4 [Matt Taylor 15' - Moussa Dembele 15' 43', George Williams 40', Cauley Woodrow 80']

 

Fulham - Stade Brestois 29

3:2 [Cauley Woodrow 8' 21' 90'+1(k) - Alexandre Cuvillier 57' 70']

 

Stalybridge - Fulham

0:4 [George Williams 14', Cauley Woodrow 44', Alexandre Bonnet 54', Moussa Dembele 84']

 

Notts Co - Fulham

1:2 [Jon Stead 41' - Alexander Kacaniklic 48', Rainford Kalaba 56']

 

Jak pewnie zauważyliście, na listach strzelców pojawiło się kilku z nowych zawodników. Przychodzili oni w trakcie trwania przygotowań i rozegrali różną liczbę meczów. Do ich gry ciężko się przyczepić, bo z reguły z miejsca dostawali szansę, a wiadomo, jak to jest kiedy jeszcze nie znasz kolegów, ani zbyt dobrze taktyki. Mimo wszystko mogę powiedzieć, że dokonaliśmy trafnych wyborów, a oto one:

 

Rainford Kalaba (27l./Zambia/74/10A) - Ten piłkarz był absolutnym numerem jeden na mojej liście życzeń. Hyndman potrzebował kogoś do rywalizacji o podstawowy skład, a reprezentant Zambii był dostępny za śmieszną kwotę dwóch milionów. To był bardzo burzliwy zakup, bowiem sam piłkarz był kontuzjowany i nie mógł nawet zaliczyć testów sprawnościowych. Nie przeszkodziło mi to jednak w parafowaniu umowy. Jak pewnie zauważyliście, Rainford wpisał się na listę strzelców w ostatnim sparingu, a co ciekawe, rozegrał w nim ledwie drugą połową. Mecz po długiej kuracji więc na wielki plus i miejmy nadzieję, że takie samo zdanie będę miał po ostatnim gwizdku w sezonie. O to, kto będzie miał pierwszeństwo w jedenastce, to już zadecydują chwile.

 

Alexandre Bonnet (27l./Francja/4/1U-21) - 2,3 miliona Euro przelane na kwotę francuskiego Le Havre, to według mnie kwota równie śmieszna, co w przypadku Kalaby. Tego zawodnika od dawna osobiście obserwowałem i bardzo spodobało mi się jego wyszkolenie techniczne, jak i pole widzenia. Może śmigać na lewej flance, ale również i w środku pola, co czyni go uniwersalnym zawodnikiem. Nie będę oszukiwał i powiem wam, że dużo od niego oczekuję. Przede wszystkim w asystach, bo tak, jak umie podać, to nie umie w naszym zespole nikt.

 

Djibrill Cisse (32l./Francja/41/9A) - To jest zdecydowanie największa bomba transferowa tego lata w Fulham. Ten legendarny już napastnik grywał sobie w jakiejś regionalnej lidze francuskiej, a konkretnie w JS Saint-Pierroise, skąd wyciągnąłem go za 150 tysięcy Euro. Dla Djibrilla jest to powrót na angielskie murawy, gdzie w przeszłości grał w Liverpoolu, Sunderlandzie i QPR. Mam nadzieję, że da nam wiele szczęśliwych chwil i mimo swojego wieku, powalczy o podstawową jedenastkę. Co prawda w ataku zrobiło się ciasno, jednak ja nie mam zamiaru przywiązywać się do nazwisk, a tak, jak wszędzie powtarzam - do aktualnej formy. Cisse z niewiadomych przyczyn nie mógł zagrać w żadnym sparingu, ale niebawem się to już zmieni.

 

Paul Robinson (34l./Anglia/41/0A) - Kolejne głośne nazwisko w Fulham! Może nie był to mój numer jeden, ale obok takich umiejętności obojętnie przejść nie można. Sprowadziłem go w trybie niemal ekspresowym, bowiem jeden z moich bramkarzy doznał długoterminowej kontuzji i zostałem z ledwie jednym do dyspozycji. Do końca ważyły się losy kto przyjdzie, czy on czy też dziadek w dresie, czyli Gabor Kiraly. Za Węgra dawałem grubo ponad bańkę, a jego klub nadal nie chciał ze mną rozmawiać. A Robinson? Miał swoją kartę na ręku i przyszedł od razu, więc to zadecydowało. Pogra z rok, może dwa, a może w ogóle, jeśli okaże się słaby i to by było na tyle.

 

Tak więc w klubie powitaliśmy czterech nowych zawodników. Nazwiska miały być nieco inne, ale po prostu nie wyszło. Z klubu zaś, przynajmniej póki co pożegnaliśmy zaledwie jednego piłkarza. Jesse Joronen (21l./Finlandia/1/0A), czyli nasz bramkarz zespołu rezerw przeniósł się do Brentford za 450 tysięcy. Mimo kłopotów z golkiperami, Fin był dla nas za słaby i nawet nie brałem go pod uwagę.

Odnośnik do komentarza

10.08.2014

 

Przed pierwszym meczem nowego sezonu był ogromny stres. W końcu nic dziwnego, bowiem był to mój oficjalny debiut za sterami Fulham. Jak każdy w takim przypadku chciałem wypaść jak najlepiej. Ekipa wiedziała, że od samego początku trzeba gromadzić ligowe punkty, by nie stracić dystansu do czołówki. Chcemy wywalczyć awans, a cel minimum, to przecież baraże. Championship charakteryzuje się dużą liczbą spotkań, często rozgrywanych co trzy, cztery dni. Warto w takim wypadku mieć szeroki skład, a ja ze swojego jestem zadowolony. Co prawda było trochę minusów, których jeszcze nie udało nam się wyeliminować, jednak uważam, że wszystko przyjdzie z czasem. Pierwszym naszym przeciwnikiem będzie ekipa Brighton, mająco w swoim składzie kilku bardzo ciekawych piłkarzy. Musimy uważać szczególnie na ich ofensywne formacje, jednak z odpowiednią taktyką i nastawieniem musi być dobrze. Jak to jednak zwykle bywa, miałem ogromny ból głowy z wytypowaniem podstawowej jedenastki. Szczególnie u napastników, gdzie największa gwiazda McCormack nie pokazała niczego specjalnego w sparingach, a dużo lepiej spisali się od niego młodzi Woodrow i Dembele. Posadzić ulubieńca publiczności już w swoim debiucie i narazić się na gniew? Dla mnie to pestka, w końcu liczy się aktualna dyspozycja!

Od pierwszego gwizdka moi podopieczni chcieli wejść na wysokie obroty i pokazać, kto będzie tu rządził. Piłkę rozgrywaliśmy pod polem karnym Brighton i właśnie tutaj znój pojawiła się zmora ze spotkań kontrolnych. Mimo dużej przewagi, nie potrafiliśmy sobie stwarzać setek, a gole głównie strzelaliśmy z trudnych pozycji. Jeszcze przed trzydziestą minutą bohaterem mógł dwukrotnie zostać grający na lewej flance Kacaniklic, jednak fatalnie przestrzelił. Jak się okazało, obie próby zakwalifikowano jako setki… Byłem rozczarowany, ale nie zły, bowiem wszystko pozostałe wyglądało dobrze. Dopiero dziewięć minut przed przerwą, na głębokie dośrodkowanie zdecydował się Garbutt, a futbolówka po rykoszecie spadło pod nogi Cairney’a, który sytuację wykorzystał. Był to pierwszy gol Fulham w nowym sezonie ligowym! Szkoda, że chwilę później, po wielkim zamieszaniu w naszym polu karnym padła bramka wyrównująca. Hemed uderzył po długim rogu w momencie, kiedy Lewis się jeszcze nie podniósł i było gorąco. Na przerwę schodziliśmy jednak prowadząc, bo strzałem wyglądającym nieco jak próba rozpaczy popisał się znów Cairney. Szkot będący dzisiaj prawoskrzydłowym notuje fantastyczne wejście w sezon i oby tak dalej. W przerwie oczywiście musiałem niektórych doszkolić, bowiem pojawiały się szkolne błędy. Nie krzyczałem, za co nawet pochwalił mnie Maciek. Tak, to jest jedyna osoba spoza sztabu szkoleniowego, dla której wywalczyłem konieczność „bycia” tam gdzie ja. Plany na drugą odsłonę były jasne i klarowne – chcieliśmy powtórzyć to, co graliśmy na początku meczu. Ledwie w szóstej minucie po zmianie stron pojawiła się okazja, którą wykorzystaliśmy. Garbutt uderzył w słupek z rzutu wolnego, ale na miejscu był już Kacaniklic, który dobił futbolówkę do pustaka. Przewaga dwóch trafień dawała nam ogromny komfort, ale nie mogliśmy odpuszczać! Widać było, jak rywale z minuty na minutę coraz bardziej cisną. Dlatego zdecydowałem się, że w miejsce jednego z napastników wejdzie Hyndman, a nasz kapitan Parker jeszcze bardziej wniknie w linię obrony. W sporych męczarniach, ale dobrnęliśmy do ostatniego gwizdka nie tracąc już gola. Debiut zaliczamy więc do bardzo udanych, a na nasze konto wpadły trzy oczka. Czego chcieć więcej? Może tego, byśmy w przyszłości nie oddawali tak inicjatywy ekipie próbującej gonić wynik?

 

Skład Brighton:

D. Stockdale, Bruno, G. Greer, U. Hunemeier (62' L. Dunk), L. Rosenior, N. Bailey, R. Ince (69' A. Crofts), S. Baldock, A. Colunga, J. Murphy, T. Hemed

 

Skład Fulham:

J. Lewis, A. Richards, T. Ream, D. Burn, L. Garbutt, L.V. Christensen (68' R. Kalaba), S. Parker, T. Cairney, A. Kacaniklic, C. Woodrow (76' E. Hyndman), M. Dembele (68' R. McCormack)

 

Sky Bet Championship [1/46]

stadion: American Express Community Stadium w Brighton, 27873 widzów

Brighton - Fulham

1:3 [Tomer Hemed 43' - Tom Cairney 36' 44', Alexander Kacaniklic 51']

mom: Tom Cairney "9.1"

Odnośnik do komentarza

13.08.2014

 

Ekipa Southend gra o ligę niżej, jednak dzisiaj zmierzymy się w spotkaniu pierwszej rundy Capital One Cup. Mając w pamięci porażkę ze spotkania towarzyskiego, musimy zagrać świetny mecz. Puchary rządzą się swoimi prawami i tu możliwe jest wszystko. Mimo to, wystawię dzisiaj nieco inny skład niż ten, który dał nam trzy punkty w lidze. Ledwie trzy dni odstępu robią swoje, a ja chcę, by podopieczni dawali z siebie wszystko. Rezerwowym też się przecież należy! Konkretyzując, to w tym roku puchary nas nie interesują. Co się uda, to się uda, ale nie będziemy płakać po przegranej. Priorytetem jest liga i to tam skupimy swoją największą uwagę.

Mecz ten już na samym początku wywołał u mnie potworne wkurzenie. Głównym winowajcom był w tych okolicznościach arbiter liniowy, który dopatrzył się aż dwa razy spalonego naszych napastników. To był skandal! Ani spalonego nie było, ale też zaliczonej żadnej z bramek, bo i po co… To był jednak początek złych wiadomości. Ogólnie, to straciliśmy dwie bramki, strzelając finalnie tylko jedną. Po pierwsze – przegrywamy i odpadamy z turnieju. Po drugie, nie potrafiliśmy wykorzystać miliona stworzonych sobie okazji. Po trzecie, ani McCormack, ani też Woodrow nie trafiają w drugim z rzędu spotkaniu, co może zacząć denerwować. Po czwarte, przy obu straconych bramkach Robinson, który oficjalnie dzisiaj zadebiutował nie miał najmniejszych szans. Po ente, głupie straty futbolówki w środku pola przez Hyndmana dały rywalom pole do popisu i tylko cud, że przegraliśmy jedną bramką. Mimo iż mówiłem, że płakać po przegranej nie będziemy, to już jednak nasz styl wymaga wiele ostrych słów i dlatego nazajutrz z rana zorganizuję posiedzenie zarządu wraz z wszystkimi piłkarzami i wytknę każdemu z osobna jego błędy.

 

Skład Fulham:

P. Robinson, A. Richards, T. Ream, N. Bodurov, L. Garbutt, E. Hyndman, R. Kalaba (45' L.V. Christensen), G. Williams (45' T. Cairney), A. Bonnet, C. Woodrow, R. McCormack (45' M. Dembele)

 

Skład Southend:

D. Bentley, L. O'Neill, C. Bolger (88' A. Thompson), A. Barrett, B. Coker (82' J. White), C. Clifford, D. Worrall (77' K. Hurst), R. Leonard, A. Wordsworth, S. McLaughlin, N. Hunt

 

Capital One Cup, 1. runda

stadion: Ceaven Cottage w Londynie, 16119 widzów

Fulham - Southend

1:2 [Moussa Dembele 56' - Anthony Wordswotrh 39' 49'(k)]

mom: Anthony Wordsworth "8.8"

Odnośnik do komentarza

Mimo iż mieliśmy ledwie dwa spotkania o stawkę za sobą, to już musiałem interweniować w zespole. Ultimatum o urwaniu tygodniówki dostali McCormack oraz Woodrow, zagrożeniem odsunięcia od pierwszej drużyny potraktowałem aż dwunastu zawodników. Chciałem ogromnej motywacji, bowiem już niebawem czekał nas mecz o wielką stawkę w lidze, gdzie przeciwnikiem będzie mocne Derby. Obowiązkiem było dobrze się zaprezentować, a po tym, co chłopaki pokazali przeciwko Southend, czułem się zagrożony. Całe szczęście, że nikt w zespole nie marudził, a ostrzeżenia przyjął z godnością i obietnicą poprawy. Zobaczymy…

 

Dowiedziałem się również, dlaczego do składu nie może zostać powołany Djibrill Cisse. Ponoć boryka się z jakąś tajemniczą kontuzją, o której w ogóle nie zostałem wcześniej poinformowany. Taki stan rzeczy potrwa jeszcze kilka tygodni, ale ogólnie jestem dobrej myśli, że go w tym roku zobaczymy.

 

16.08.2014

 

No właśnie, wreszcie przyszedł czas na mecz z Derby. Przed sezonem nasz przeciwnik również zaliczony został do wąskiego grona drużyn, które mają bić się o awans. Graliśmy u siebie, więc chciałem pokazać, kto w tym roku będzie górą. Zarządziłem wielką mobilizację i przypomniałem o ewentualnych sankcjach za słaby występ. Oczywiście nie chciałem nikomu robić krzywdy, ale te słowa mogłyby w ostateczności być prorocze. Postanowiłem też zaryzykować i dać jeszcze jedną szansę Voserowi na prawej flance defensywy. W trakcie sparingów strzelił on samobója, spowodował rzut karny, oraz po akcjach 1 na 1 z nim w roli głównej, straciliśmy kolejne dwie bramki. Ryzyko pełną gębą, ale jeśli chce się chłopa sprzedać, to trzeba dać mu szansę się wykazać.

Samo spotkanie, jak to mecz powiedzmy że na szczycie, przyniosło wiele ciekawych momentów. Przede wszystkim kibice byli świadkami aż sześciu trafień i idealnej pracy bocznych sędziów, z czym ostatnio mieliśmy spore kłopoty. Ciekawostką jest to, że odblokowali się nasi dwa podstawowi napastnicy, a do tego McCormack zanotował bajeczne trafienie z woleja, będąc jeszcze na swojej połowie. Brawa bili nawet kibice przyjezdnych, bo takie cuda to niezwykła rzadkość. Pokazaliśmy moc, pokazaliśmy, że jednak potrafimy grać w piłkę i że porażka pucharowa z Southend była jedynie dziełem przypadku. Wszyscy spisali się na medal, a jedyna zmiana Woodrowa była wymuszona, ze względu na lekki ból prawego podudzia, co nie powinno być większym problemem. Wolę dmuchać na zimno i zdjąć piłkarza przedwcześnie, niż później tego żałować. W takim wypadku kolejne trzy punkty lądują na naszym koncie, co oznacza, że zdobyliśmy ich do tej pory absolutny komplet.

 

Skład Fulham:

J. Lewis, K. Voser, R. Stearman, D. Burn, L. Garbutt, L.V. Christensen, T. Cairney, G. Williams, A. Kacaniklic, C. Woodrow (45' M. Dembele), R. McCormack

 

Skład Derby:

L. Grant, R. Shotton (71' C. Christie), R. Keogh, J. Schackell, S. Warnock, A. Weimann, C. Baird (54' J. Eustace), C. Bryson, T. Ince, W. Hughes (45' C. Martin), D. Bent

 

Sky Bet Championship [2/46]

stadion: Craven Cottage w Londynie, 24809 widzów

Fulham - Derby

4:2 [Cauley Woodrow 21', Dan Burn 43', Ross McCormack 48', George Williams 79' - Will Hughes 45'+1, Chris Martin 55']

mom: Ross McCormack "8.4"

Odnośnik do komentarza

19.08.2014

 

Po każdej z pierwszych dwóch kolejek, kończyliśmy na pierwszym miejscu w tabeli dzięki dobremu bilansowi bramek. Prognostyk jest dobry, a jeśli dodamy do tego przebudzenie się największych naszych atutów w spotkaniu z Derby, to najbliższy okres może być dla Fulham niezwykle owocny. Czas leci jednak bardzo szybko i ledwie po kilku dniach znów musimy rozegrać ligową batalię. Tym razem naszym przeciwnikiem będzie Ipswich z Bartoszem Białkowskim między słupkami. Jak widać, terminarz jest bardzo trudny, ale póki dajemy sobie z tym radę, to nie ma problemu. Zagramy na wyjeździe, ale nie zmieniamy swojego założenia, że również i dziś chcemy zgarnąć pełną pulę.

Zaczęło się dla nas wyśmienicie, bowiem już w czwartej minucie po składnej akcji futbolówkę w siatce ulokował Cairney. Myślę, że mało kto spodziewał się, że to właśnie nasz szkocki skrzydłowy będzie pełnił rolę zawodnika wiodącego. Chwilę później zbyt agresywnie wyszliśmy do rywala zostawiając lukę na środku defensywy, z czego skrzętnie skorzystał Skuse i mieliśmy remis. Kolejne minuty pokazały, że ten mecz jest godny tytułowania go pojedynkiem wysokich lotów. Działo się wiele, ale zwykle akcje kończyły się jękiem zawodu. Do przerwy oba zespoły czterokrotnie obijały poprzeczkę, głównie po uderzeniach z rzutów wolnych. Zachodziłem w głowę, czy aby nie zdjąć znowu McCormacka, który po raz kolejny nie pokazywał niczego wielkiego. Do czasu… W doliczonym już czasie pierwszej odsłony Szkot wykończył świetne podanie w uliczkę, czym dał nam ponowne prowadzenie. Gol do szatni może podciąć rywalom skrzydła, a nas nastroić do jeszcze większej walki. Nie zapominajmy jednak, że drużyna Ipswich, to również jeden z wąskiej grupy kandydatów do awansu, także dopóki piłka w grze… W szatni nasz klubowy lekarz oznajmił, że kapitan Parker powinien już odpocząć. Lekki uraz może przerodzić się w dużą kontuzję, więc jego miejsce od razu zajął Hyndman. Stojąc przy linii bocznej i obgryzając paznokcie zastanawiałem się, ile razy wzywana byłaby karetka do domów, gdyby ten mecz transmitowano w telewizji. Cały worek strzałów mijających bramkę o milimetry, niewykorzystane setki, wspomniane wcześniej poprzeczki, to tylko kilka elementów nerwówki z drugiej odsłony. Bramki już nie padły, tak więc trzy punkty lądują na naszym koncie. Styl pozostawiał sporo do życzenia i chyba znów będziemy musieli pogadać ostro na porannym treningu. Tak być nie może, tym bardziej, że pojawiły się szczeniackie błędy w środku, które udostępniały pole do popisu piłkarzom Ipswich. Pozytywnym akcentem jak dla mnie była krótka pogawędka z Bartoszem po końcowym gwizdku. Miło jest zamienić kilka słów w ojczystym języku z piłkarzem, przeciwko któremu się rywalizuje, a jednocześnie nie chowa żadnej urazy i to z obu stron.

 

Skład Ipswich:

B. Białkowski, A. Faye (61' L. Chambers), T. Smith, C. Berra, J. Parr (72' J. Knudsen), L. Toure, L. Hyam, C. Skuse, R. Fraser (72' C. Stewart), D. McGoldrick, D. Murphy

 

Skład Fulham:

J. Lewis, A. Richards, T. Ream, D. Burn, L. Garbutt, L.V. Christensen, S. Parker (45' E. Hyndman), T. Cairney, A. Kacaniklic, C. Woodrow, R. McCormack (76' M. Dembele)

 

Sky Bet Championship [3/46]

stadion: Portman Road w Ipswich, 17791 widzów

Ipswich - Fulham

1:2 [Cole Skuse 6' - Tom Cairney 4', Ross McCormack 45'+2]

mom: Cauley Woodrow "8.2"

Odnośnik do komentarza

Scott Parker czyli nasz kapitan wyleciał z powodu kontuzji na około dwa tygodnie. Według kalendarza, w tym czasie rozegramy ledwie dwa spotkania, więc tragedii nie ma.

 

23.08.2014

 

Tymczasem powracamy na własną murawę, by zmierzyć się MS Dons. Szczerze mówiąc, sporo zastanawiałem się nad wystawieniem kilku rezerwowych piłkarzy i tak też uczynię. Rywal jest raczej z dolnej półki klubów naszej ligi i cudem będzie, jeśli zdoła się w niej utrzymać. Pamiętając jednak, że liga jest naszym absolutnym priorytetem, nie możemy sobie pozwolić na głupią wpadkę, więc trzon ekipy zostaje niezmieniony. Mam też dla was dobrą informację z tabeli, gdzie jako jedyny zespół po trzech kolejkach, zgromadziliśmy komplet dziewięciu punktów.

Rywale poznali naszą siłę już po trzydziestu dwóch sekundach! Świetną akcję lewą flanką przeprowadził Bonnet, po czym posłał płaską piłkę do McCormacka. Ten bez zastanowienia przedłużył ją do ustawionego jeszcze lepiej Woodrowa i sytuacja się wyjaśniła. Tylko ja się pytam czemu znów po kilku sekundach zostawiamy dziurę na środku! Rywale, a konkretnie wypożyczony z Southamptonu Sam Gallagher doprowadza do remisu. Już sama strata bramki w meczu z takim rywalem powinna być dla nas ujmą na honorze. Można doszukiwać się smaczków, że na bramce postawiłem Robinsona, a ten po raz kolejny nie zachowa czystego konta, ale naprawdę nie miał nic do powiedzenia. W dziesiątej minucie wszystko wróciło do normy za sprawą genialnej asysty Williamsa, który wślizgiem dośrodkował futbolówkę już z linii końcowej prosto na głowę McCormacka. Taki początek meczu zapowiadał wielkie emocje, ale i szansę na historycznie wysokie zwycięstwo. Jeszcze przed upływem pół godziny gry, na listę strzelców wpisuje się Woodrow, tak więc nasi napastnicy strzelają w komplecie. Chwilkę później głupi faul w naszym polu karnym notuje Bodurov i Baker zmniejsza wielkość strat MK Dons. W drugiej odsłonie stała się rzecz karygodna. Jak można dopuścić, żeby typowy outsider w kwadrans strzelił nam dwie bramki i wyszedł na prowadzenie? To po prostu się w pale nie mieści! Co gorsza, nawet przejście na trzech napastników nie dawało zmiany rezultatu. Dopiero w doliczonym czasie gry, McCormack zdecydował się na mocno bite dośrodkowanie w pole karne, a tam, na drodze futbolówce stanął Upson. Jego interwencja była jednak na tyle niefortunna, że pokonał on własnego golkipera doprowadzając do remisu. Mimo szczęśliwie uratowanego jednego punktu pozostaje wielki niesmak. Tak ten mecz miał się nie kończyć i po raz ostatni w lidze szansę gry dostaje aż tylu rezerwowych na raz. Wkurzony, zdenerwowany i oblany potem poszedłem do szatni, a tam czekało piłkarzy piekło…

 

Skład Fulham:

P. Robinson, A. Richards, N. Bodurov (45' R. Stearman), T. Ream, S. Kavanagh (45' L. Garbutt), R. Kalaba (74' M. Dembele), T. Cairney, G. Williams, A. Bonnet, C. Woodrow, R. McCormack

 

Skład MK Dons:

D. Martin, I. Celderon, K. McFadzean (90' J. Walsh), M. Upson (93' J. Spencer), D. Lewington, C. Baker, S. Carruthers, S. Aguza (45B. Reeves), D. Potter, D. Bowditch, S. Gallagher

 

Sky Bet Championship [4/46]

stadion: Craven Cottage w Londynie, 25047 widzów

[1] Fulham - [20] MK Dons

4:4 [Cauley Woodrow 1' 29', Ross McCormack 10', Matthew Upson 90'+2(sam) - Sam Gallagher 5', Carl Baker 36'(k), Dean Bowditch 49' 58']

mom: Cauley Woodrow "8.8"

Odnośnik do komentarza

@ - Szczerze? To dopiero za trzecim razem czytając tytuł doszukałem się błędu. Jednak oczy widzą to, co chcą widzieć… Dzięki!

 

29.08.2014

 

Na ostatni mecz sierpnia wyjeżdżamy na walijskie ziemie, by rozegrać spotkanie z Cardiff. Przed sezonem tak ekipa była nominowana do roli faworytów, którzy mieli bić się o awans. Póki co, choć mamy za sobą ledwie cztery kolejki, rywal formą nie imponuje i zajmuje ledwie piętnastą lokatę. To jest tylko i wyłącznie ich problem. My natomiast, mimo wpadki i remisu w ostatnim tygodniu zachowaliśmy fotel lidera dzięki dobremu bilansowi bramek i mamy nadzieję, nie oddać go w najbliższym czasie. Oczywiście motywacja na sto procent, bowiem ten przeciwnik może wszystko…

Od pierwszego gwizdka w tym spotkaniu ekipa, w której mamy tak świetnych piłkarzy jak: Gabriel Tamas, Aron Gunnarsson, czy Adam Le Fondre, została zepchnięta do głębokiej defensywy. Efekty tego mieliśmy już w czwartej minucie, kiedy to głupim faulem popisał się Ecuele Manga, za co wyleciał z boiska, a arbiter dodatkowo wskazał na wapno. Pewny strzał Woodrowa dał nam prowadzenie, co w obliczu gry z przewagą liczebną, było niezwykle komfortowe. Ogólnie, dzisiaj nieco odeszliśmy od standardów, i to właśnie pierwszą odsłonę rozegraliśmy lepiej. Kolejne dwa gole ustawiły mecz, ale i wynik końcowy, bowiem po zmianie stron było tylko bieganie w dwie strony. Tak łatwego zwycięstwa się nie spodziewałem, ale z pewnością nie będę z tego tytułu płakał. Trzy punkty wędrują na nasze konto, co umacnia nas na pierwszym miejscu w lidze. Sierpień kończymy więc zatem bez ligowej porażki i z tylko dwoma straconymi punktami. Pięknie rozpoczyna się nasza walka o powrót do elity!

 

Skład Cardiff:

D. Marshall, G. Tamas, B.E. Manga, B. Turner, S. Malone, C. Noone, A. Gunnarsson, K. Dikgacoi, P. Whittingham (4' S. Morrison), K. Jones (39' F. Macheda [45' A. Piklington]), A. Le Fondre

 

Skład Fulham:

P. Robinson, A. Richards, R. Sterman, D. Burn, L. Garbutt, L.V. Christensen, E. Hyndman, T. Cairney, R. Kalaba, C. Woodrow, R. McCormack

 

Sky Bet Championship [5/46]

stadion: Cardiff City Stadium w Cardiff, 22208 widzów

[15] Cardiff - [1] Fulham

0:3 [Cauley Woodrow 4'(k) 44', Richard Stearman 22']

mom: Cauley Woodrow "9.0"

Odnośnik do komentarza

@ - Dzięki!

 

Cauley Woodrow skończył miesiąc z tytułem dla najlepszego zawodnika miesiąca, zaś Tom Cairney został sklasyfikowany na najniższym stopniu podium.

Nam natomiast przypadła nagroda dla menadżera miesiąca.

 

13.09.2014

 

Dwutygodniową przerwę w lidze związaną ze spotkaniami reprezentacji, poświęciliśmy na intensywne treningi w grze defensywnej. Choć nasze wyniki mogą się podobać, to jednak zbyt wiele traciliśmy bramek. Oczywiście trenowali ci, którzy zostali w klubie, bowiem sporo naszych podopiecznych wyjechało. Efekty pracy miały być widoczne już w trakcie spotkania z Reading. Rywalom nie wyszedł start sezonu, przez co znajdują się dopiero na siedemnastej lokacie. Mieliśmy chrapkę na komplet punktów, a dodatkowym motywatorem był nasz stadion i kibice.

Pierwsza odsłona nieco rozczarowała. Wróciliśmy do kanonu gry i przed przerwą ujrzeliśmy ledwie jednego gola i to z rzutu karnego. Strzelił go Woodrow, który na stałe dostał rolę wykonawcy jedenastek. W przerwie obyło się bez krzyków, ale mocno podkreślałem, że stać nas na więcej. Jak się bardzo chce, to jednak nic nie wychodzi i ku wielkiemu zaskoczeniu, ledwie sześć minut od wznowienia był już remis. Chwilę później Williams ujrzał czerwoną kartkę i goście musieli radzić sobie w dziesiątkę, co im mocno nie służyło. Do ostatniego gwizdka byliśmy świadkami aż czterech trafień! Piękna gra w ofensywie i przede wszystkim skuteczna, daje nam najwyższe zwycięstwo jak do tej pory. Co ciekawe, na liście strzelców wpisało się aż pięciu zawodników, w tym jeden z drużyny Reading, jako autor swojaka. Takie widowiska chciałoby się oglądać zawsze. Kto wie, czy właśnie dzięki wzmożonym treningom nasz poziom gry właśnie się znacząco nie podniósł… Na opinię musimy jednak jeszcze poczekać, gdyż jedna jaskółka wiosny nie czyni, a przecież taka wygrana może przytrafić się każdemu. Tak czy siak nastroje w Fulham były znakomite!

 

Skład Fulham:

P. Robinson, A. Richards, R. Stearman, D. Burn, L. Garbutt (86' T. Ream), L.V. Christensen, S. Parker, T. Cairney, A. Bonnet, R. McCormack, C. Woodrow

 

Skład Reading:

A. Al-Habsi, P. Caddis, P. McShane, M. Hector, A. Taylor, D. Williams, O. Norwood (45' N. Blackman), A. Fernandez, G. McCleary (64' J. Cooper), L. Piazon (57' S. Quinn), M. Vydra

 

Sky Bet Championship [6/46]

stadion: Craven Cottage w Londynie, 24619 widzów

[1] Fulham - [17] Reading

5:1 [Cauley Woodrow 20'(k), Ross McCormack 63', Scott Parker 65', Richard Stearman 68', Andrew Taylor 77'(sam) - Nick Blackman 51']

mom: Luke Garbutt "9.1"

Odnośnik do komentarza

16.09.2014

 

Kiedy miało się dwa tygodnie przerwy, a teraz ledwie po trzech dniach musimy znów rozegrać ligowy mecz, to jakoś tak się czuję nieswojo. Tym razem udajemy się do Bristolu, gdzie czeka nas lokalny wymiatacz. Ich czwarta pozycja w zestawieniu jest dość sporą niespodzianką, więc wszyscy teoretycznie oczekują wielkiego widowiska. Ja jednak uważam, że nie ma innej możliwości niż nasze zwycięstwo. Rewelacja ligi nie może przecież wygrywać wszystkiego, tym bardziej z liderem!

Plan na to spotkanie spalił na panewce jeszcze przed jego rozpoczęciem. Postanowiłem ustawić zespół w środkowej części boiska, rezygnując ze skrzydłowych. Okazało się, że rywale mieli ten sam plan. Efekt? Mecz przypominał kopaninę z przedszkolnych boisk, czyli coś na zasadzie tam gdzie piłka, tam wszyscy. Do przerwy zatem bramek nie oglądaliśmy. Wtrącę tutaj jeszcze przedmeczowe dywagacje. Miałem rację, że rywale są jedynie jedną wielką niespodzianką. Mimo gry na wyjeździe, osiągnęliśmy gigantyczną przewagę w posiadaniu piłki i oddanych strzałów, co prędzej czy później musiało przynieść efekty. W szatni powiedziałem Cairney’owi, że przesuwa się na skrzydło, a dodatkowo zamiast Parkera wprowadziłem Kacaniklica. Typowi skrzydłowi mieli być jednak pozbawieni gry, a jedynie robić za atrapę nowych założeń. Dalej chciałem rozgrywać piłkę środkiem i mogło się to powieść, kiedy rywale musieli nieco rozszerzyć swoją linię defensywną. Tak też się stało, ale na gole czekaliśmy do ostatniego kwadransa spotkania. Najpierw Cairney w akrobatyczny sposób przyjął futbolówkę i niemal natychmiast oddał niesygnalizowany strzał, a później Woodrow wykorzystał znakomite podanie w uliczkę od Hyndmana. Dwie bramki przewagi pokazały, kto tak naprawdę zasługuje na fotel lidera. Ekipa Bristol City oprócz tego, że przez cały mecz się broniła, to stworzyła całą, jedną groźną sytuację. Miało to miejsce w samej końcówce, kiedy futbolówka po strzale odbiła się od naszej poprzeczki. Powrót Lewisa do naszej bramki po dłuższej absencji był wiec bardzo udany. Zachowane czyste konto i zwycięstwo wyjazdowe mimo niewielkiej pracy, to i tak świetny dorobek wieczoru.

 

Skład Bristol City:

B. Hamer, A. Flint, N. Baker (77' L. Freeman), D. Williams, M. Little, J. Bryan, L. Ayling, K. Smith (60' M. Pack), J. Morrell, K. Agard (54' A. Wilbraham), C. Robinson

 

Skład Fulham:

J. Lewis, A. Richards, R. Stearman, D. Burn, T. Ream, E. Hyndman, S. Parker (45' A. Kacaniklic), T. Cairney, R. Kalaba, C. Woodrow, R. McCormack

 

Sky Bet Championship [7/46]

stadion: Ashton Gate w Bristol, 14266 widzów

[4] Bristol City - [1] Fulham

0:2 [Tom Cairney 76', Cauley Woodrow 85']

mom: Emerson Hyndman "7.9"

Odnośnik do komentarza

20.09.2014

 

Przed nami jedno z dwóch bezsprzecznie najtrudniejszych spotkań tego sezonu. Mimo iż zagramy u siebie i jesteśmy liderem tabeli, to jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że jesteśmy faworytem. Zagramy z Hull, które pomimo dziesiątej pozycji, jest murowanym faworytem do wygrania ligi. Chciałbym się mylić w tych wszystkich słowach, ale coś więcej powiem po ostatnim gwizdku. Być może to po prostu siedzi w mojej głowie, a może faktycznie przeciwnik jest taki mocny, ale ma jedynie pecha.

Pierwszą odsłonę rozegraliśmy jednak po swojemu. Walka w środku pola, oddalenie zagrożenia od naszej bramki i pojedyncze próby wyjścia na prowadzenie zakończone zostały sukcesem na dziesięć minut przed przerwą. Głębokie dośrodkowanie z rzutu wolnego, uderzeniem z głowy na bramkę zamienił nasz kapitan Parker. Tu właśnie przejawia się doświadczenie i umiejętność ustawienia się w takim gąszczu. W polu karnym zabrakło może trzech, czterech piłkarzy, a i tak Scott znalazł wolny metr kwadratowy i pięknie wykończył podanie. W przerwie musiałem dokonać zmian, gdyż na urazy narzekali Christensen oraz Woodrow. Do składu po urazie wraca więc Dembele, a dodatkowo pojawia się Bonnet. Po zmianie stron daliśmy popis tego, nad czym ostatnio pracowaliśmy. Hull próbowało coś zmienić na tablicy wyników, jednak genialna gra w defensywie pozbawiła ich złudzeń. Wszystkie ataki były pięknie rozbijane na wysokości trzydziestego metra przez naszych, wysoko wysuniętych obrońców. Frustracja przeradzała się w faule do tego stopnia, że Livermore wyleciał przed czasem i przyjezdni grali w dziesiątkę. Bramek już nie widzieliśmy, ale to skromne zwycięstwo może okazać się niezwykle cenne. Umacniamy się na fotelu lidera i podbudowujemy własne ego. Mówiąc szczerze, idzie nam perfekcyjnie!

 

Skład Fulham:

P. Robinson, A. Richards, R. Stearman, D. Burn, L. Garbutt, L.V. Christensen (45' A. Bonnet), S. Parker, T. Cairney, R. Kalaba, C. Woodrow (45' M. Dembele), R. McCormack

 

Skład Hull:

E. Jakupovic, M. Dawson (83' H. Maguire), A. Bruce, C. Davies, M. Odubajo, T. Huddlestone (78' I. Hayden), A. Robertson, D. Meyler, J. Livermore, R. Snodgrass, A. Hernandez (66' C. Akpom)

 

Sky Bet Championship [8/46]

stadion: Craven Cottage w Londynie, 24762 widzów

[1] Fulham - [10] Hull

1:0 [scott Parker 36']

mom: Scott Parker "7.3"

Odnośnik do komentarza

26.09.2014

 

Siódme miejsce Boltonu po ośmiu kolejkach, to zdecydowane zaskoczenie in plus. Zespół ten jest w poważnym dołku i zwykle tuła się gdzieś koło strefy spadkowej. Tym razem jest inaczej, a mecz na ich terenie nie będzie należał do łatwych. Tym bardziej, że u nas z powodu kontuzji nie zobaczymy Woodrowa. Pojawiają się także pierwsze niesnaski o brak minut spędzonych na boisku. Antybohaterem ostatnich dni okazał się być Kacaniklic. Trzeba jednak spojrzeć prawdzie w oczy i ocenić, czy aby na pewno ma ku temu podstawy? Zmarnował kilka setek, gra zbyt indywidualnie, a dodatkowo ostatnio graliśmy taktyką bez skrzydłowych. Dziś jednak swoją szansę dostanie, jednak jeśli jej nie potwierdzi to podejmę drastyczne kroki o wystawieniu go na listę transferową.

O meczu nie ma się co rozpisywać. Ogólnie zagraliśmy największy piach i zasłużenie przegraliśmy. McCormack osiągnął dno, Dembele nie potrafi przypomnieć sobie, jak strzelał w sparingach, a środek był na tyle bezbarwny, że nie kreował sytuacji napastnikom. Jedyny gol padł tuż przed końcem widowiska i zdobył go Vela. Bolton z żywą legendą angielskich boisk – Emilem Heskey’em, zainkasował trzy punkty i ośmieszył nasz zespół. Posypią się kary, bo tak grać nie można!

 

Skład Boltonu:

B. Amos, F. Pisano, D. Wheater, Prince, M. Tierney, W. Silva (68' L. Wilson), J. Spearing, M. Davies (68' J. Vela), D. Moxey, D. Pratley, E. Heskey (56' Z. Clough)

 

Skład Fulham:

P. Robinson, A. Richards, R. Stearman, D. Burn, L. Garbutt, L.V. Christensen, S. Parker, T. Cairney, R. Kalaba, M. Dembele, R. McCormack (71' A. Bonnet)

 

Sky Bet Championship [9/46]

stadion: Macron Stadium w Bolton, 15112 widzów

[7] Bolton - [1] Fulham

1:0 [Josh Vela 77']

mom: Darren Pratley "8.3"

Odnośnik do komentarza

Wśród nagród na wrzesień, jedynie moja skromna osoba została sklasyfikowana na najniższym stopniu podium w kategorii menadżera miesiąca.

 

1.10.2014

 

Październik rozpoczniemy pojedynkiem z największym rozczarowaniem tego sezonu. Włodarze QPR marzyli o szybkim powrocie do elity, ale sprzedaż ich największej gwiazdy – Charliego Austina odbiła się czkawką. Zespół wystartował bardzo słabo i obecnie znajduje się dopiero na dziewiętnastej pozycji, co jest absolutnie nie do zaakceptowania. My zaś, dzielnie utrzymujemy pozycję lidera i dzisiaj będziemy szukać okazji do zmazania plamy, bo bezbarwnej potyczce z Boltonem. Zagramy bez kontuzjowanego McCormacka, jednak to nie powinno być problemem. Ogromne poruszenie w całej lidze wywołała informacja, że w podstawowym składzie wystąpi dziś po raz pierwszy Djibril Cisse, notujący właśnie powrót na angielskie boiska.

Każdy kontakt z piłką Francuza był oklaskiwany przez kibiców. Legendzie się nie odmawia i powinno dodawać otuchy. Tego potrzebował, gdyż gołym okiem widać było dłuższy rozbrat z piłką. Ta mu się nie kleiła, ale i tak samym nazwiskiem siał popłoch w szeregach defensywnych QPR. W dwudziestej pierwszej minucie Woodrow został sfaulowany w polu karnym, a sędzia wskazał na wapno. Sam poszkodowany mocnym uderzeniem obok słupka dał nam prowadzenie. Kwadrans później potężna bomba z dystansu i Cauley mógł świętować po raz drugi. Mimo iż jest to nasz najlepszy strzelec, to przeciwnik i tak bardziej skupiał się na kryciu francuskiej gwiazdy, co naszemu młodemu snajperowi dawało pole do popisu. Sekundy przed przerwą dostajemy potężny cios. Kontuzja trafiła Garbutta i na lewej flance mocno się osłabiamy. Wchodzi tam Ream, zaś na boisku melduje się Stearman. Nasza przewaga rosła z minuty na minutę, jednak potwierdziliśmy ją dopiero w doliczonym czasie gry. Dembele, który kwadrans wcześniej zmienił zmęczonego Djibrila, zanotował pierwsze trafienie w seniorskiej piłce. Można rzec wreszcie, bowiem już wcześniej marnował kilka dogodnych okazji. Najważniejsze jednak, że odprawiamy kolejnego przeciwnika z kwitkiem i po dziesięciu kolejkach wciąż utrzymujemy się na szczycie. W sumie tego dzisiejszego wyniku można było się spodziewać, aczkolwiek oczekiwałem wyższego prowadzenia.

 

Skład Fulham:

J. Lewis, A. Richards, T. Ream, D. Burn, L. Garbutt (45' R. Stearman), L.V. Christensen, T. Cairney (74' S. Parker), G. Williams, A. Kacaniklic, C. Woodrow, D. Cisse (74' M. Dembele)

 

Skład QPR:

R. Green, J. Perch (71' J. Edwards), A. Wilkinson, C. Hill, P. Konchesky, J. Walters, D. Tozser, Sandro (66' A. Faurlin), T. Chery, L. Fer, J. Russell (61' J. Mackie)

 

Sky Bet Championship [10/46]

stadion: Craven Cottage w Londynie, 25700 widzów

[1] Fulham - [19] QPR

3:0 [Cauley Woodrow 22'(k) 36', Moussa Dembele 90'+1]

mom: Cauley Woodrow "9.0"

Odnośnik do komentarza
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...