Skocz do zawartości

Cień wielkiej trybuny


Ralf

Rekomendowane odpowiedzi

Australijczyk mógł zatem tylko z trybun oglądać, jak pierwszego grudnia podejmujemy Bayer Leverkusen, a na stadionie wreszcie zjawiło się troszkę więcej kibiców, niż zazwyczaj w tym sezonie. Warto było zatem pokazać im, że warto przychodzić na mecze, a pomóc miał nam w tym Thomas Ebner, który dawno niewidziany pojawił się w wyjściowym składzie.

 

Bayer utrzymywał się w pierwszej piątce i mierzył w od dawna wyczekiwany powrót do ekstraklasy, ale tego dnia był zespołem słabszym. Oczywiście, goście czasem potrafili postraszyć jakąś groźniejszą akcją, lecz to my byliśmy aktywniejsi i wiedzieliśmy, co zrobić z piłką. A jednak nasza zadyszka, z malutką przerwą na rozbicie 1860 Monachium, najwyraźniej trwała dalej, wykończenie akcji celnym i skutecznym strzałem było dla nas arcytrudnym zadaniem, a Andreasen nadal walił z absurdalnych pozycji, zamiast podawać do lepiej ustawionych napastników, tak że w przerwie wysyczałem mu przez zęby, że jak zobaczę choćby jeszcze jeden strzał z dystansu w jego wykonaniu, wyląduje w rezerwach.

 

Powiem tyle – jeżeli będziemy grać u siebie tak, jak dziś, to nie mamy prawa oczekiwać, że na Georg-Melches-Stadion będą walić tłumy. Po półgodzinie powinniśmy już byli prowadzić przynajmniej to 1:0, więc nic dziwnego, że w 29. minucie Aptekarze przeszli środkiem boiska, Mazzeo spróbował uderzyć zza pola karnego, a nie wiedzieć czemu dublujący pozycję Ebnera Delbaere usiłując zablokować ten strzał zmylił rzucającego się w drugą stronę Kantégo. Zatem to nie my prowadziliśmy, tylko goście po fuksiarsko zdobytym golu, a ja dobrze wiedziałem, jak to się skończy.

 

Po przerwie Bayer oczywiście okopał się we własnym polu karnym i ograniczał do wybijania dośrodkowań i blokowania uderzeń zza szesnastki. Pozostało nam tylko żałosne bicie głową w mur, chociaż beznadziejna postawa Franka pachniała drugim trafieniem dla rywali. W 82. minucie zatem zdjąłem Matthiasa z boiska i wpuściłem w jego miejsce Kerna, który już pięć minut później podarował Bayerowi rzut karny, który na decydującego gola zamienił Agostini.

 

Myślałem, że Kerna rozszarpię; wpuściłem go na boisko, żeby nam pomógł, a nie zagrał dla rywali, więc jeszcze w tunelu powiedziałem mu, że to był jego ostatni występ w RWE, po czym zdegradowałem go do rezerw i wystawiłem na listę transferową. W szatni zaś po raz pierwszy w tym sezonie ostro zbluzgałem wszystkich, co największe wrażenie wywarło na Gonzalo***, jednym ze słabszych aktorów tego widowiska, w którym przegraliśmy przez fatalną obronę i oszczędną postawę napastników.

01.12.2023, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 14 144

2BL (14/34) Rot-Weiss Essen [3.] – Bayer Leverkusen [5.] 0:2 (0:1)

 

29' F. Mazzeo 0:1

87' L. Agostini 0:2 rz.k.

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 6 – M.Delbaere 7, T.Ebner 6, M.Frank ŻK 5 (82' A.Kern 5), S.Pugliese 6 (62' D.Weller 6) – H.Vink 6, M.Rose 6, T.Franz 7, M.Andreasen 6 – Gonzalo 6 (68' A.Vecchi 7), Marco 7

 

GM: Luigi Agostini (O/DBP P, Bayer 04 Leverkusen) - 8

 

*** - Klik!

Odnośnik do komentarza

Losowanie fazy grupowej Euro 2024 zbliżało się wielkimi krokami, a jako jego przedbieg wylosowano grupy eliminacji do Mistrzostw Świata 2026. Nie trafiliśmy najgorzej, ale mogło być ciut lepiej, gdyż poza Hiszpanią (9.), w grupie trzeciej wdepnęliśmy w kolejną wyspiarską drużynę Irlandię (67.), zaś Łotwa (79.), Malta (162.) i San Marino (164.) nie wzbudziły we mnie ani szczególnych emocji, ani obaw.

 

 

By nie stracić kontaktu z czołówką, w Augsburgu nie mogliśmy pozwolić sobie na równie słaby występ, co z Leverkusen. Przez cały tydzień dzielący nas do meczu osobiście nadzorowałem każdy trening, by dopilnować zmian w taktyce, które obejmowały ograniczenie liczby strzałów z dystansu, jakich podejmowali się pomocnicy, a większe skupienie na prostopadłych zagraniach do napastników. Na Rosenaustadion wyglądało na to, że w końcu udało mi się ukrócić ten proceder piłek marnowanych na uderzenia w trybuny, tak więc do poprawy pozostawała już tylko skuteczność, gdyż omal nie kosztowała nas kolejnych cennych punktów.

 

Augsburg był zespołem z dołu tabeli, więc nie mieliśmy problemów z utrzymaniem gospodarzy w ryzach, pokazując, że mimo zachwiania formy nadal jesteśmy rewelacją rozgrywek. Gdyby tylko Gonzalo potrafił nadal strzelać tak, jak w Regionallidze, a Marco nie szedł tak uparcie w jego ślady, pewnie szybko byśmy rozstrzygnęli to spotkanie na naszą korzyść. Tak zaś zanosiło się na powtórkę sprzed tygodnia, bowiem w 28. minucie Vogel zacentrował głęboko z lewej flanki, nie wiadomo po co wysunięty przed bramkę Kanté mógł tylko zobaczyć, jak piłka przelatuje dwa metry nad jego głową, a spóźniony Delbaere nie pokrył Köhlera, który łatwiuśką główką do pustej bramki sprawił, że znowu przegrywaliśmy po bramce z niczego.

 

Ale tego popołudnia nie pozwoliliśmy, by scenariusz się zrealizował. Dziesięć minut po stracie gola Pugliese odpowiedział rywalom równie kąśliwą centrą w pole bramkowe, Marco potężnym strzałem głową obił słupek bramki Studera, a piłka spadła pod nogi Gonzalo i zrobiło się bardziej sprawiedliwe 1:1. Do sprawiedliwości było jednak wciąż daleko, o czym nie zapominałem ani na chwilę. Po nieco ponad dziesięciu minutach drugiej połowy zdjąłem Marco, którego pudłowanie zaczęło mi za bardzo podnosić ciśnienie, a tym razem wpuszczenie na boisko Vecchiego wreszcie zadecydowało o losach spotkania. W 78. minucie Vink wygrał kluczowy pojedynek główkowy na połowie rywali, Gonzalo urwał się ścigającemu go Beyerowi i zagrał przed bramkę do wbiegających w lukę Rosego z Vecchim, z których to Andrea zebrał futbolówkę na wślizgu i wjechał z nią do bramki, ratując nam zasłużone trzy punkty. Niemniej jednak byłem zdania, że potrzebujemy coraz bardziej zimowej przerwy.

08.12.2023, Sosenaustadion, Augsburg, widzów: 1084

2BL (15/34) FC Augsburg [17.] – Rot-Weiss Essen [4.] 1:2 (1:1)

 

28' A. Köhler 1:0

38' Gonzalo 1:1

78' A. Vecchi 1:2

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 7 – M.Delbaere 6 (68' D.Weller 7), T.Ebner 6, M.Frank 8, S.Pugliese 7 – H.Vink 6 (79' R.Guyt 6), M.Rose 7, T.Franz 7, M.Andreasen 6 – Gonzalo ŻK 8, Marco 7 (58' A.Vecchi 7)

 

GM: Matthias Frank (O Ś, Rot-Weiss Essen) - 8

Odnośnik do komentarza

Oprócz wycieczki do Augsburga czekała mnie w tych dniach jeszcze jedna podróż, ale już powietrzna na południe. Nie musiałem nawet używać zbytnio swoich wpływów, by PZPN dał Moriente stały kontrakt jako fotografowi reprezentacji, gdyż muchacho właściwie sam zapewnił sobie robotę; fotorelacja ze zgrupowania przed mundialem i z samym Mistrzostw Świata 2022 odniosła olbrzymi sukces, galeria na stronie związku doczekała się do dnia dzisiejszego już kilkudziesięciu milionów wyświetleń i setek tysięcy komentarzy. Teraz, kiedy w grudniowy poniedziałek przydałoby się parę ładnych fotek, w sobotę wieczorem wystukałem na iPhonie z ekranu szybkiego wybierania numer Moriente.

 

– Jak się masz, amigo? – przywitałem go. – Jedziesz w poniedziałek do Szwajcarii?

 

No, nie planowałem żadnych wyjazdów – odparł. – A po co? Nie ma chyba teraz żadnego plazo FIFA, ani agrupamiento.

 

– Pewnie, że nie ma, ale jest za to co innego.

 

– Obawiam się, muchacho, że no entiendo.

 

– No chłooopie, a przyszłoroczne Euro to co? Odbędzie się bez podziału na grupy? – roześmiałem się do słuchawki. – Losowanie mamy! Więc jeśli nie masz ochoty siedzieć w domu, to jeszcze dziś dostaniesz na maila w załączniku kartę pokładową na lot do Genewy, pakuj gacie na zmianę, szczoteczkę do zębów, aparat i czekaj na samolot, a później widzimy się na lotnisku i jedziemy do Nyonu.

 

 

W poniedziałek wszystko odbyło się mniej więcej według planu, jaki w skrócie podałem Moriente. Gdy z delegatami PZPN-u dotykaliśmy nawierzchni płyty lotniska w Genewie, muchacho powinien już czekać od dwudziestu minut w hali przylotów. Tam też bez trudu go wypatrzyłem, wszyscy przywitaliśmy się nawzajem, sprawnym podawaniem rąk układając niezłą choreografię, po czym dwie podstawione limuzyny zawiozły nas do Nyonu pod siedzibę UEFA.

 

Już tyle razy brałem udział w losowaniach grup turniejowych, że nie było ono dla mnie żadnym szczególnym doświadczeniem. Ot, rutyna, trochę przepychu, wszyscy wielcy piłkarskiego światka zebrani w jednym miejscu. Siedzieliśmy na widowni i czekaliśmy cierpliwie. Polska została wylosowana jako dziewiąta w całym losowaniu, znaleźliśmy się w grupie D; najpierw Andrea Pirlo otworzył piłeczkę i powiedział "France" (6.), następny był Zinedine Zidane, który rozwinął wyjętą z piłeczki karteczkę i oznajmił "Poland", po nim Edgar Davids ogłosił, że jako następna do grupy D trafiła "Switzerland" (17.), a Steven Gerrard uzupełnił ją o "Sweden" (12.).

 

Grupa wyglądała na dość wyrównaną, w każdym razie powtarzałem w wywiadach, że moim zdaniem w czerwcu do walki o awans do ćwierćfinału mogą włączyć się dosłownie wszyscy, więc nie wolno nam lekceważyć ani Szwedów, ani Szwajcarów.

 

Mistrzostwa Europy 2024, grupa D:

– Francja;

– Polska;

– Szwajcaria;

– Szwecja.

 

"Grupą śmierci" zdecydowanie była grupa B, w której ani trochę nie zazdrościłem Łotyszom, którzy będą musieli walczyć z mistrzem świata Anglią, Włochami i Hiszpanami.

 

Grupa A: Austria, Holandia, Rumunia, Serbia.

Grupa B: Anglia, Hiszpania, Włochy, Łotwa.

Grupa C: Dania, Niemcy, Portugalia, Turcja.

Grupa D: Francja, Polska, Szwajcaria, Szwecja.

Odnośnik do komentarza

Gdy opuściliśmy siedzibę UEFA, Moriente wykorzystał moment, gdy działacze PZPN-u udali się na stronę w celu urządzenia tym razem prywatnej ceremonii palenia papierosów, a w przypadku niektórych cygar, by zwierzyć mi się z trapiących go problemów. Odziani w zimowe palta panowie w siwiejących włosach puszczali równie siwe kłęby dymu tytoniowego, a ja dowiedziałem się, że Moriente znalazł się na lodzie, interesy padły mu do końca i utracił wszystkie źródła dochodów, dlatego też na wyjazd do Szwajcarii zdecydował się dopiero, gdy dowiedział się, że bilet zapewnia PZPN. Nie wahałem się długo i zaproponowałem amigo minimum tygodniową kurację niemieckim piwem w Nadrenii Północnej-Westfalii, co on z kolei przyjął z otwartymi ramionami. Póki co.

 

 

 

 

Zblazowany Hiszpan przed pięćdziesiątką obserwował więc w naszym centrum treningowym przygotowania do meczu z Energie Cottbus, który mógł zapewnić nam umocnienie pozycji w pierwszej trójce na zimową przerwę. Problemy Javiera zmartwiły mnie, ale mimo to byłem w całkiem niezłym humorze. Niestety, w piątek 15 grudnia zmieniło się to o 180 stopni.

 

Ten mecz praktycznie wybił nam z głów głupie myśli o nieśmiałym włączeniu się do gry o awans do Bundesligi, zaś mi boleśnie wskazał, że parę elementów układanki wymagało będzie bezlitosnej wymiany. Do tej pory zdarzały się nam potknięcia i słabsze mecze, ale tego popołudnia zdecydowanie po raz pierwszy za mojej kadencji Rot-Weiss Essen zagrało tak gówniany futbol, że aż mózg w poprzek staje. Miłe złego początki były takie, że pierwszy kwadrans (jeszcze) należał do nas, czego ukoronowaniem był gol Gonzalo, który niepilnowany na środku szesnastki wykorzystał perfekcyjne wyłożenie w wykonaniu Vinka. Jeszcze przez kilkanaście minut spotkanie przebiegało całkiem zwyczajnie, aż po półgodzinie wszystko, w skrócie mówiąc, pierdolnęło.

 

Nieszczęście zaczęło się w 32. minucie, kiedy to skończony debil Frank poważnie nadszarpnął moje zaufanie, kiedy najpierw odsunął się z drogi Richterowi, a następnie dogonił go i wyciął równo z murawą, za co z miejsca otrzymał czerwoną kartkę, a Groß wyrównał na 1:1 z rzutu wolnego, zatem debilizm Franka wyrządził nam podwójną szkodę. Chwilę później głupoty Matthiasowi pozazdrościł defensor Cottbus Jörg, który sfaulował Franza w polu karnym, dzięki czemu Pugliese z "wapna" przywrócił nam prowadzenie, ale w ostatniej akcji przed przerwą skandaliczna bierność całej defensywy (szczególnie Ebnera) skończyła się lekkim strzałem po ziemi w wykonaniu Luxa, piłka przetoczyła się po ramieniu nieudolnie interweniującego Kantégo, wpadła do bramki, i znowu był remis.

 

A w drugiej połowie... W drugiej połowie to już w ogóle nie graliśmy. Chociaż nie, graliśmy. Graliśmy jak skończone pizdy, zupełnie nie poznawałem mojego zespołu, oglądając go na boisku w formie, w jakiej miałem nadzieję nigdy go nie zobaczyć. Już w 48. minucie Ebner wybiegł pod linię boczną, tworząc lukę w obronie, w którą wbiegł Richter i zrobiło się już 2:3. W tym momencie na trybunach słychać było pierwsze gwizdy, a do szatni powędrował Kanté, bo jego interwencja przy tym uderzeniu była godna polskiej III ligi i miałem go już dość. Ale nawet Kostić w naszej bramce był niemalże bezradny, gdy nasi, pożal się Boże, obrońcy stawiali go w beznadziejnych sytuacjach. W 62. minucie wprowadzony w przerwie Cahill zwyczajnie odpuścił wbiegającego w pole karne Souzę i było 2:4. Ogólnie Australijczyk w tym spotkaniu podpisał jedynie na siebie wyrok, gdyż popełniał notoryczne faule przed polem karnym, aż w końcu w 83. minucie i on osłabił nas czerwoną kartką, a z rzutu wolnego na 2:5 podwyższył Lux. Przyznam, że mało brakowało, a przy wejściu do tunelu doszłoby do rękoczynów między mną, a schodzącym do szatni Cahillem.

 

Czary goryczy dopełnił tylko szósty gol dla Cottbus, zdobyty przez Souzę, przy kryciu którego wręcz skompromitował się Pugliese. Czegoś takiego nie mogłem puścić nikomu płazem. Czy w szatni wyraziłem swoje nie zadowolenie? Kurwa, urządziłem wszystkim piekło na Georg-Melches-Stadion. Najpierw zadzwoniłem do scoutów, nakazując zintensyfikowanie poszukiwań nowych, klasowych obrońców, następnie nawrzeszczałem na moich podopiecznych, po tym wyryczałem Frankowi w twarz wiele gorzkich słów, gdyż uznałem, że to od jego kretyńskiego faulu wszystko się zaczęło, wreszcie wezwałem do siebie defensorów, Ebnerowi wlepiłem tydzień wstrzymania pensji za jego gówniany występ, Frank zarobił to samo, tylko dwa tygodnie, zamiast tygodnia, zaś Cahillowi powiedziałem wprost, że może się pakować, bo od tego momentu już nie jest piłkarzem Rot-Weiss Essen, żeby wracał tam, skąd przyszedł, i że nie chcę go więcej widzieć w klubie. Po ostatnim wybryku uprzedzałem go, że następnym razem wesoło nie będzie. A że zlekceważył moje ostrzeżenia? Cóż, sam się prosił.

15.12.2023, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 9069

2BL (17/34) Rot-Weiss Essen [3.] – FC Energie Cottbus [7.] 2:6 (2:2)

 

15' Gonzalo 1:0

32' M. Frank (RWE) czrw.k.

33' M. Groß 1:1

37' S. Pugliese 2:1 rz.k.

45' F. Lux 2:2

48' M. Richter 2:3

62' Souza 2:4

83' D. Cahill (RWE) czrw.k.

83' F. Lux 2:5

90+1' Souza 2:6

 

Rot-Weiss Essen: B.Kanté 6 (49' G.Kostić 6) – M.Delbaere 5, T.Ebner ŻK 5, M.Frank CzK 5, S.Pugliese 7 – H.Vink 7, M.Rose 6 (63' R.Guyt 6), T.Franz 6, M.Andreasen 5 – Gonzalo 7, Marco 6 (46' D.Cahill CzK 5)

 

GM: Frank Lux (DP, FC Energie Cottbus) - 10

Odnośnik do komentarza

Cahill został zwolniony z klubu za odszkodowaniem w wysokości 70 tysięcy euro, ale kwota ta była niczym w porównaniu do punktów, jakie kosztował nas i mógłby kosztować w kolejnych miesiącach Australijczyk, którego 2.Bundesliga przerosła. No i przynajmniej częściowe ukojenie wściekłości było bezcenne.

 

Wszyscy ci, których dosięgła formalna nagana lub kary finansowe pokornie wyrazili skruchę i zobowiązali się dopilnować, by podobne gówniane występy w ich wykonaniu już się nie powtórzyły. Bardzo chciałbym im wierzyć, ale już dwie dekady jestem menedżerem, więc na słowo im nie uwierzę – będą musieli to udowodnić na boisku. W sumie bardzo odpowiedni moment wybrał sobie Kostić na narzekanie na brak gry w pierwszym zespole, gdyż teraz mogłem zapewnić go, że na pewno otrzyma szansę w bramce.

 

Następnego dnia powiedziałem Moriente, że mam pewien pomysł, który wiąże się z propozycją być może nie do odrzucenia, ale najpierw muszę się wysapać. Zwłaszcza, że w niedzielę do rozegrania były ostatnie spotkania rundy jesienne drugiej ligi. W spotkaniu, które mnie najbardziej interesowało, zdarzył się cud w Rostocku, gdzie miejscowa Hansa przegrała 0:1 z Arminią Bielefeld, dzięki czemu zakończyliśmy jesień na doskonałym trzecim miejscu w tabeli. Z drugiej strony było mi szkoda, gdyż niepotrzebnymi wpadkami wypuściliśmy z rąk miejsce pierwsze, a teraz po serii słabszych wyników zaczęliśmy tracić dystans do Freiburga i TSV Monachium.

 

2.Bundesliga 2023/24, runda jesienna:

Poz.|  Inf. |  Zespół              | M   | Z   | R   | P   | G+   | G-   | R.B.   | Pkt. |
------------------------------------------------------------------------------------------
 1. |       | SC Freiburg          | 17  | 10  | 6   | 1   | 33   | 15   | +18    | 36   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 2. |       | TSV 1860 Monachium   | 17  | 11  | 3   | 3   | 30   | 16   | +14    | 36   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 3. |       | Rot-Weiss Essen      | 17  | 9   | 5   | 3   | 34   | 22   | +12    | 32   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 4. |       | Hansa Rostock        | 17  | 9   | 5   | 3   | 26   | 17   | +9     | 32   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 5. |       | FC Energie Cottbus   | 17  | 8   | 3   | 6   | 30   | 23   | +7     | 27   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 6. |       | Bayer 04 Leverkusen  | 17  | 7   | 5   | 5   | 36   | 23   | +13    | 26   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 7. |       | Kickers Offenbach    | 17  | 5   | 9   | 3   | 18   | 14   | +4     | 24   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 8. |       | SpVgg Greuther Fürth | 17  | 6   | 5   | 6   | 22   | 19   | +3     | 23   |
------------------------------------------------------------------------------------------
 9. |       | VfL Bochum           | 17  | 6   | 5   | 6   | 25   | 26   | -1     | 23   |
------------------------------------------------------------------------------------------
10. |       | Arminia Bielefeld    | 17  | 6   | 5   | 6   | 23   | 24   | -1     | 23   |
------------------------------------------------------------------------------------------
11. |       | MSV Duisburg         | 17  | 3   | 10  | 4   | 21   | 22   | -1     | 19   |
------------------------------------------------------------------------------------------
12. |       | Eintracht Frankfurt  | 17  | 4   | 7   | 6   | 19   | 21   | -2     | 19   |
------------------------------------------------------------------------------------------
13. |       | 1.FC Köln            | 17  | 6   | 1   | 10  | 19   | 33   | -14    | 19   |
------------------------------------------------------------------------------------------
14. |       | Rot-Weiß Oberhausen  | 17  | 3   | 9   | 5   | 16   | 22   | -6     | 18   |
------------------------------------------------------------------------------------------
15. |       | 1.FSV Mainz          | 17  | 3   | 6   | 8   | 27   | 38   | -11    | 15   |
------------------------------------------------------------------------------------------
16. |       | SV Darmstadt         | 17  | 4   | 2   | 11  | 11   | 30   | -19    | 14   |
------------------------------------------------------------------------------------------
17. |       | FC Augsburg          | 17  | 2   | 6   | 9   | 20   | 29   | -9     | 12   |
------------------------------------------------------------------------------------------
18. |       | 1.FC Saarbrücken     | 17  | 2   | 6   | 9   | 18   | 34   | -16    | 12   |
Odnośnik do komentarza

 

 

Cahill został zwolniony z klubu za odszkodowaniem w wysokości 70 tysięcy euro, ale kwota ta była niczym w porównaniu do punktów, jakie kosztował nas i mógłby kosztować w kolejnych miesiącach Australijczyk, którego 2.Bundesliga przerosła. No i przynajmniej częściowe ukojenie wściekłości było bezcenne.

Łał :D przyznam, że nigdy nie wywaliłem zawodnika jeszcze, chociaż nieraz przychodził mi to do głowy. Na szczęście jeszcze awans nie ucieka, poukładać toto i jedziemy po Bundesligę idealną wiosną ;)

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Mi się już zdarzało. Jak ktoś powoduje zbyt duże straty w krótkim odstępie czasu, dostaje ode mnie kopa w dupę, zanim zrujnuje mi cały sezon. A co do szans na Bundesligę, to ostatnimi występami już rzuciliśmy sobie pierwsze poważne kłody pod nogi, które mogą odbić się nam czkawką na wiosnę. Oby nie było powtórki z Osnabrücku. Rot-Weiss Essen to ostatni klub, jaki prowadzę.

 

----------------------------------------------------

 

Koniec rundy jesiennej przyjąłem z ogromną ulgą. Po serii scysji w ostatnich dniach nastroje złagodniały, więc mogłem w końcu oddać się magii Bożego Narodzenia, choć przecież po raz ostatni czułem ją w czasach dzieciństwa, gdy mieszkałem jeszcze w Polsce. Niemniej jednak drugie Święta spędzone w Essen wypadły jeszcze zacniej, niż rok temu, choćby dlatego, że śnieg się pojawił, owszem, ale w jedynej formie, jaką w miarę akceptowałem, czyli delikatny puch okrywający drzewa iglaste, zaś ulice czarne, a chodniki odśnieżone. Poza tym nic się u mnie nie zmieniło; nadal marzyłem o rychłym przyjściu wiosny, a zaraz po niej lata.

 

Oczywiście Gwiazdka minęła jak z bicza trzasł, więc nim się obejrzeliśmy, trzeba było myśleć o Sylwestrze. Fajerwerki czekały na swój północny koncert w piwnicach, skrytkach pod schodami, w niektórych domostwach na strychach, w jeszcze innych w garażach. Ja w ten czas uznałem, że już pora zaproponować muchacho opcję naprostowania swojej przyszłości.

 

Moriente, za chwilę mamy styczeń, zaczną się negocjacje kontraktowe, mnóstwo papierkowej roboty, dzwonienia, odbierania maili – zacząłem. – Wygląda na to, że teraz czeka mnie tego dużo więcej, niż rok temu. 2.Bundesliga jest trudniejszym etapem od Regionalligi, a choć teraz dobrze przędzie, to widać, że rewelacyjnie nie jest po ostatnich spotkaniach. Na przyszły rok trzeba wymienić wiele elementów, które były dobre na trzecią ligę, ale na zapleczu ekstraklasy już się nie sprawdzają.

 

Entiendo, muchacho, jeśli mógłbym ci w jakiś sposób pomóc, wal prosto w mostu. Wiesz, że teraz mam czasu aż do porzygu.

 

– Istotnie, Moriente. – Odchrząknąłem. – Mam tego na głowie zdecydowanie za dużo, a niestety nigdy już nie będzie mniej. Może być tylko więcej. Potrzebuję solidnego pomocnika, prawdziwej prawej ręki – powiedziałem wprost.

 

– E? Czy to oznacza, że...

 

– Tak, mi amigo, to oznacza, że widzę w waści świetnego agenta. Po hiszpańsku zapierniczasz jak chomik na kółku, angielski znasz, po francusku coś tam powiesz, dla mnie z kolei angielski jest drugim polskim, po tylu latach w Austrii i Niemczech po niemiecku szwargotam płynnie i swobodnie, w Avellino liznąłem włoskiego. No? Uzupełniamy się jak mało kto, więc jak się zbierzemy, możemy wymiatać w piłkarskim świecie jak Tango i Cash.

 

Twarz Moriente momentalnie nabrała kolorów, jakich nie widziałem u niego już od kilku miesięcy. Wreszcie wrócił stary, dobry Javier Moriente.

 

Muchacho, no słów mi brakuje! Wchodzę w to! Kiedy zaczynamy? No? Kiedy?

 

– Już zaczęliśmy, stary wilku, już zaczęliśmy – oznajmiłem, klepiąc Javiera po barku. – Spytam Torstena z księgowości, czy nie słyszał o jakiejś kwaterze na sprzedaż, u mnie w gabinecie w klubie jest akurat miejsce na dodatkowe biurko. Tak że możesz się pożegnać z bezrobociem. Od teraz jesteś moją prawą ręką.

 

 

Grudzień 2023

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 1-0-2, 4:9

2.Bundesliga: 3. [-4 pkt do 1860 Monachium, +0 pkt nad Hansą]
DFB-Pokal: –

Finanse: -3,04 mln euro (-369 tys. euro)

Gole: Gonzalo (15)

Asysty: Marco (6)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje MŚ 2026: Grupa trzecia, vs. Hiszpania, Irlandia, Łotwa, Malta i San Marino

Euro 2024: Grupa D, vs. Szwecja, Szwajcaria, Francja

Ranking FIFA: 2. [-1]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+8 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+6 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+1 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+8 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+4 pkt]

Polska: Groclin Grodzisk Wlkp. [+0 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+7 pkt]

Włochy: Lazio Rzym [+3 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1322], 2. Polska [1318], 3. Włochy [1207]

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Muchacho urządził się przy biurku, jakie dostawiłem mu w moim klubowym gabinecie i rozpoczął proces przyzwyczajania się do niemieckiej codzienności oraz wypizdu, jaki panował na zewnątrz o tej porze roku. Cóż, klimat umiarkowany to już nie gorąca Hiszpania, gdzie w środku zimy można sobie spacerować w swetrze narzuconym na t-shirt. Jego pierwsze dni nie były wszak luzackim siedzeniem z nogami na blacie, bo zgodnie z zapowiedziami prowadziłem ożywione negocjacje kontraktowe, więc Moriente akurat przejął ode mnie część roboty papierkowej, zgrabnie operując słownikiem niemiecko-hiszpańskim.

 

A szukanie wzmocnień szło ciężej, niż sobie wyobrażałem. Nadal byliśmy tylko beniaminkiem 2.Bundesligi, który mimo zakończenia jesieni w pierwszej trójce wciąż uznawany był za zespół, który nie wytrzyma tempa i zacznie się osuwać w tabeli. Po kompromitacji z Cottbus przed świętami i ogólnie zauważalnej zniżce formy na przełomie listopada i grudnia nie sposób było mi się z tymi opiniami nie zgodzić. Jak się okazało, najwyraźniej podobne zdanie mieli kandydaci do gry w barwach RWE, gdyż miażdżąca większość z nich nie chciała nawet słyszeć o transferze. Na lato udało mi się zadem zaklepać jedynie pozyskanie na prawie Bosmana napastnika Watlera Klausa z rezerw Werderu Brema oraz pięciu obrońców, Włocha Matteo De Martina z Lecce, Białorusina Aleksandra Wierbickiego z Olympique Nîmes, kolejnych dwóch Włochów Mario Negro i Gianfranco Bernardiniego (obaj z Brescii) i Egipcjanina Mahmouda Hassana z rezerw wielkiego Realu Madryt.

 

Na resztę sezonu wypożyczyłem do trzecioligowego Siegen Kevina Brunsa, by umożliwić mu nabywanie doświadczenia w walce o punkty. Ponadto pozbyłem się z klubu Gruzina Giorgiego Mumładze, który nie miał już żadnych szans na walkę o miejsce w składzie, a 20 000€, jakie zaoferował nam szwajcarski FC Zurych, w pełni mnie usatysfakcjonowało. Więcej zwróci nam się na jego pensjach. Drugie pożegnanie z RWE było dość wzruszające. Jürgen Heblig (26 l., OP Ś, Niemcy), który, nie licząc rocznego wypożyczenia, całą swoją karierę spędził w Essen, za 10 000€ odszedł do Darmstadt. Było mi bardzo przykro, gdyż ceniłem sobie tak rzadkie dziś przywiązanie do barw klubowych, ale uznałem, że będzie to znacznie lepsze rozwiązanie dla Jürgena, bo zamiast gnić na trybunach Georg-Melches-Stadion, bardziej zasługiwał na regularną grę w mniej wymagającym otoczeniu.

 

 

Na koniec pierwszego tygodnia stycznia odbył się finał plebiscytu UEFA, w którym wybierano najlepszych zawodników minionego roku. Po raz pierwszy w historii w gronie wyróżnionych znaleźli się Polacy; w kategorii Obrońca Roku drugie miejsce zajął Mateusz Machnikowski, co potwierdziło, że jest jednym z najlepszych zawodników na świecie na swojej pozycji, zaś trzecie miejsce w kategorii Napastnik Roku należało do Tomka Adamczyka.

Odnośnik do komentarza

Na przerwę zimową zaplanowałem, podobnie jak przed rokiem, dwa sparingi mające rozruszać nas po miesiącu laby i pozwolić nam zacząć wcześniej wracać do rytmu meczowego. 13 stycznia pojechaliśmy więc do Frankfurtu, gdzie naszym pierwszym rywalem w 2024 roku była trzecioligowa ekipa FSV Frankfurt.

 

Przez miesiąc odpoczynku mieliśmy zresetować się po klęsce z Cottbus, zapomnieć o niej i wejść w rok z nowym powerem, tymczasem ten sparing był raczej kontynuacją beznadziejnego końca rundy jesiennej. Na tle teoretycznie słabszego rywala nie wyróżnił się absolutnie nikt, kompletnie bez formy byli napastnicy, z których Gonzalo i Marco ostrzeliwali bramkarza, a wychodzący z siebie Block nawet tego nie potrafił i haniebnie pudłował po rachitycznych strzałach, czym zaprzepaścił swoje szanse na walkę o pierwszą jedenastkę. Środek pola był nieruchawy i całkowicie bierny niczym poręcz schodów, a obrońcy nie wiedzieli, co mają zrobić z piłką. W takiej formie moglibyśmy zapomnieć o zwycięstwie nawet w Regionallidze, zaś jakby mało było kiepskiej gry, w 69. minucie jedynego gola meczu zdobył Meier po trochę fuksiarskim, lecz w przeciwieństwie do moich gwiazdorów skutecznym strzale z dystansu. Obecne RWE było słabsze nie tylko od tego z początku sezonu, ale również od tego sprzed roku, gdy w lidze regionalnej ogrywaliśmy każdego jak leci.

13.01.2024, Stadion am Bornheimer Hang, Frankfurt nad Menem, widzów: 6131

TOW FSV Frankfurt [RLS] – Rot-Weiss Essen [2BL] 1:0 (0:0)

 

69' D. Meier 1:0

Odnośnik do komentarza

W zamian za 4 000€ pozbyłem się kolejnego zawodnika, który tylko zbędnie obciążał fundusz płac. Stevan Radosavljević (32 l., DP, Serbia; U-19) po czterech sezonach spędzonych w Rot-Weiss Essen przeniósł się do Fürth.

 

Na drugi i ostatni styczniowy sparing przyjechała do nas trzecioligowa Saksonia Lipsk, z którą rywalizowaliśmy przed rokiem. Choć sporo jeszcze było w naszej grze elementów do poprawy, zaprezentowaliśmy znacznie lepszy futbol, niż przed tygodniem. Nareszcie do bramki trafił Gonzalo, dwa gole zdobył również Marco, ale potrzebował do tego co najmniej trzech prób, ponadto w końcu więcej pożytku wnosił Andreasen na lewym skrzydle. Tym razem nikt nie zawiódł, może poza Blockiem, który w ataku już sobie zwyczajnie nie radził, więc jeżeli przez następnie dni mieliśmy zanotować kolejne poprawy, może początek rundy wiosennej nie będzie taki zły, jak mogło się wydawać po sparingu z FSV Frankfurt.

20.01.2024, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 376

TOW Rot-Weiss Essen [2BL] – Sachsen Leipzig [RLN] 4:0 (3:0)

 

10' M. Andreasen 1:0

24' Gonzalo 2:0

40' Marco 3:0

60' Marco 4:0

Odnośnik do komentarza

Polska piłka miała jeszcze jeden powód do dumy pod koniec stycznia. Złotą Piłkę France Football otrzymał co prawda Anton Simakow z Betisu Sewilla, ale trzecie miejsce zajął Mateusz Machnikowski, zgarniając już drugie prestiżowe wyróżnienie w przeciągu jednego miesiąca.

 

 

W końcu nadeszła chwila prawdy w postaci wznowienia rozgrywek 2.Bundesligi. Rundę wiosenną rozpoczynaliśmy meczem ze słabiutkim Darmstadt, nowym klubem Hebliga, ale przystępowaliśmy do niego nieco osłabieni, bo wciąż czkawką odbijał nam się blamaż z Cottbus i za czerwoną kartkę zawieszony był Matthias Frank. W tej sytuacji lukę na środku załatał wiszący na liście transferowej Kern, do tego w trakcie treningów urazu twarzy doznał Pugliese i na lewej obronie musiał zastąpić go Weller, a Brahima Kanté przebywał na zgrupowaniu reprezentacji Wybrzeża Kości Słoniowej i w naszej bramce zagrał Kostić.

 

Georg-Melches-Stadion tradycyjnie już nie wypełniło się nawet w jednej trzeciej, ale już jesienią wypowiadałem się na temat słabej postawy kibiców, którzy po awansie do drugiej ligi przestali interesować się klubem. A w pierwszej połowie ci, którzy nie przyszli, mogli żałować, bo już w 2. minucie Franz z rzutu wolnego zagrał na prawo do Delbaere, który wrzucił w pole karne, a Rose z łatwością uciekł kapitanowi gości Beyerowi i ładnym wolejem zdobył swojego pierwszego gola w sezonie. W początkowym okresie mieliśmy zdecydowaną przewagę nad Darmstadt i pewnie padłyby kolejne gole, tyle że Marco zgodnie z przewidywaniami przeniósł na ligę swoją nieskuteczność ze sparingów. Dopiero w 28. minucie, po dwóch lub trzech zmarnowanych próbach, Brazylijczyk ze szwajcarskim paszportem dostał świetnie podanie w uliczkę od Andreasena i w sytuacji sam na sam posłał futbolówkę do bramki między nogami Preußa.

 

Druga połowa niestety była już dużo brzydsza, potwierdzając moje obawy z listopada, grudnia i obecne. Z minuty na minutę dyscyplina taktyczna słabła, pojawiał się w jej miejsce chaos, zaczęliśmy odpuszczać, a goście atakowali śmielej i coraz częściej przesiadywali z piłką na naszej połowie. W wielu sytuacjach ratowało nas szczęście, bo rywale byli tak nieskuteczni, że gdyby wykorzystywali chociaż co drugą sytuację, zamiast 2:0, mielibyśmy 2:2 lub nawet 2:3.

 

W ten sposób pomyślałem w okolicach 60. minuty po kolejnym pudle Darmstadt w idealnej sytuacji, i okazało się, że przewidziałem niedaleką przyszłość. W 69. goście minucie bili kolejny rzut wolny spod narożnika, kryty na radar Beyer sięgnął dośrodkowania Schustera, Kostić wypluł piłkę przed siebie, a wtedy brak asekuracji defensywy pozwolił zawodnikowi rywali na skuteczną dobitkę. Chwilę później było już wykrakane przeze mnie 2:2 – Schuster zagrał w uliczkę, Kern złamał linię obrony potwierdzając, że nie nadaje się do gry w RWE, gamoniowaty Ebner pozwolił urwać się Meyerowi, a Kostić nie miał nic do powiedzenia.

 

Przyznam, że pierwszy bidon 2024 roku rozprysnął się na betonie przy ławce trenerskiej, ale sytuację uratował Marco, który pięć minut później przejął beznadziejne podanie mojego dawnego znajomego z Rayo Nika Besagno, po czym pewnie wykorzystał prezent, stając się bohaterem czerwono-białych. Okazji do dobicia Darmstadt nam nie brakowało, ale jak najęty piękne okazje marnował irytujący Gonzalo – gdybym był nauczycielem, Argentyńczyk za ten występ otrzymałby ode mnie pałę na czerwono. Nie mam pojęcia, dlaczego obserwatorzy DFB ocenili go tak wysoko. Niewykorzystane sytuacje Gonzalo nie zdążyły się na nas zemścić, dzięki czemu zdołaliśmy obronić trzecie miejsce w tabeli, ale z naszej gry zadowolony bynajmniej nie byłem.

28.01.2024, Georg-Melches-Stadion, Essen, widzów: 6881

2BL (18/34) Rot-Weiss Essen [3.] – SV Darmstadt [16.] 3:2 (2:0)

 

2' M. Rose 1:0

28' Marco 2:0

69' A. Beyer 2:1

73' M. Meyer 2:2

78' Marco 3:2

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 8 – M.Delbaere ŻK 7 (74' Murilo 6), T.Ebner ŻK 7, A.Kern 7, D.Weller 7 – H.Vink 7 (67' M.Block 7), M.Rose 8, T.Franz 6 (74' R.Guyt 7), M.Andreasen 7 – Gonzalo 8, Marco 8

 

GM: Marco (N, Rot-Weiss Essen) - 8

Odnośnik do komentarza

@zOnk,

Żaden, choć moim zdaniem taki Tomek Adamczyk lub Piotrek Szymański jak najbardziej by na nią zasługiwali.

 

A maszyna rdzewieje od drugiej połowy listopada. Muszę stanąć na głowie, by nie było drugiego Osnabrücku. W tej chwili czuję niemiłą woń klubu z Osnatel-Areny — mocne dwa pierwsze miesiące ligi, a potem równia pochyła.

 

@Brachu,

Na mecze w Regionallidze przychodziło po kilkanaście tysięcy dusz. Po wakacjach kibice mają w dupie klub. Skoro co ligę wyżej frejwencja spada, to gdybyśmy awansowali do Bundesligi, gralibyśmy pewnie przy pustych trybunach ;)

 

@Makk,

Werder Brema, ale zaczyna mu się tam nudzić. Uprzedzając pytania, do Essen nie dam rady go ściągnąć. Może w innym życiu.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Lutowe mecze towarzyskie miały być ostatnimi sprawdzianami przed czerwcowymi Mistrzostwami Europy. Reprezentacja Polski z tej okazji zmierzyć się miała z Austrią w Chorzowie. Miał być to dla mnie dość symboliczny mecz, bo właśnie od towarzyskiej potyczki z Austrią na Stadionie Śląskim, zremisowanej 1:1, zacząłem czternaście lat temu swoje rządy za sterami Biało-czerwonych, z początku trochę niepewne, ale później, jak się okazało, historyczne. Wtedy nikt jeszcze nie spodziewał się, że wygramy dwa mundiale, zajmiemy trzecie miejsce na kolejnym, a do tego będziemy wicemistrzami Europy.

 

Wśród powołań nie było żadnych zaskoczeń. Na zgrupowaniu mieli stawić się wszyscy ci, na których polegałem w eliminacjach, a ja po raz ostatni przed Euro będę miał okazję, by przyjrzeć się chłopakom na żywo i przybliżyć do decyzji, kto na początku czerwca znajdzie się w 23-osobowej kadrze na Mistrzostwa Europy.

 

Dwóch kadrowiczów zmieniło w styczniu barwy klubowe. Łukasz Socha po pięciu latach spędzonych w Rosenborgu i pół roku na wypożyczeniu w Aue za 2 000 000€ przeniósł się do Premiership, gdzie gra w Sheffield Wednesday, z kolei Maciek Kwiatkowski po ośmiu sezonach gry w Betisie wrócił do Bundesligi, gdzie za 3 500 000€ dołączył do 1.FC Kaiserslautern.

 

Bramkarze:
– Michał Górka (31 l., BR, Lincoln, 79/0);
– Michał Piotrowski (28 l., BR, Crystal Palace, 10/0);

– Marek Wróbel (31 l., BR, Legia Warszawa, 7/0).

 

Obrońcy:
– Andrzej Brzeziński (26 l., O PŚ, AJ Auxerre, 39/1);
– Marcin Kiszka (26 l., O P, Liverpool, 16/1);
– Michał Iwan (23 l., O LŚ, FC Basel, 5/1);
– Mateusz Machnikowski (27 l., O LŚ, P L, Werder Brema, 76/11);
– Tomasz Woźniak (31 l., O LŚ, OP LŚ, N, VfL Osnabrück, 103/14);
– Artur Kowalczyk (33 l., O Ś, Liverpool, 92/16);
– Marcin Kowalik (25 l., O Ś, Betis Sewilla, 29/1);
– Marcin Piotrowski (33 l., O Ś, Bayern Monachium, 125/2);
– Tomasz Konieczny (22 l., O Ś, DP, Gillingham, 10/0);
– Krzysztof Wróblewski (29 l., O/P P, Le Havre, 50/3).

 

Pomocnicy:
– Tomasz Lemanowicz (24 l., DBP/OP P, Austria Wiedeń (wyp.), 33/1);
– Maciej Kwiatkowski (31 l., DP, 1.FC Kaiserslautern, 94/16);
– Rafał Piątek (28 l., DP, Southampton, 50/10);

– Michał Koźmiński (21 l., DP, P PŚ, Sunderland, 3/2);

– Paweł Morawski (25 l., P Ś, Wolves, 6/1);
– Grzegorz Owczarek (31 l., P Ś, Osasuna, 48/18);
– Maciej Brodecki (29 l., OP PŚ, Leeds United, 95/8);

– Piotr Szymański (31 l., OP Ś, Real Madryt, 109/36).

 

Napastnicy:
– Krzysztof Malinowski (31 l., N, Rubin Kazań, 15/7);
– Tomasz Adamczyk (29 l., N, AC Milan, 99/97);
– Zoran Halilović (27 l., N, VfL Osnabrück, 50/36);
– Marcin Pawlak (26 l., N, Sevilla, 62/27);

– Łukasz Socha (26, N, Sheffield Wednesday, 26/13).

Odnośnik do komentarza

Bardzo niemiłą niespodziankę sprawiła mi publikacja najnowszego rankingu FIFA, w którego odsłonie na luty reprezentacja Polski zanotowała kolejny spadek, tym razem o dwie pozycje aż na czwarte miejsce, co wydawało się niemożliwe z naszym zapasem punktowym. Tym samym była to nasza najniższa od grudnia 2015 pozycja, kiedy zajmowaliśmy szóstą lokatę.

 

 

Styczeń 2024

 

Bilans (Rot-Weiss Essen): 1-0-0, 3:2

2.Bundesliga: 3. [-4 pkt do 1860 Monachium, +0 pkt nad Hansą]
DFB-Pokal: –

Finanse: -3,85 mln euro (-542 tys. euro)

Gole: Gonzalo (15)

Asysty: Marco i Mikkel Andreasen (6)

 

Bilans (Polska): 0-0-0, 0:0

Eliminacje MŚ 2026: Grupa trzecia, vs. Hiszpania, Irlandia, Łotwa, Malta i San Marino

Euro 2024: Grupa D, vs. Szwecja, Szwajcaria, Francja

Ranking FIFA: 4. [-2]

 

 

Ligi:

 

Anglia: Manchester City [+2 pkt]

Austria: Rapid Wiedeń [+6 pkt]

Francja: Olympique Lyon [+1 pkt]

Hiszpania: Betis Sewilla [+6 pkt]

Niemcy: Werder Brema [+4 pkt]

Polska: Groclin Grodzisk Wlkp. [+0 pkt]

Rosja: –

Szwajcaria: FC Basel [+7 pkt]

Włochy: AC Milan [+0 pkt]

 

Liga Mistrzów:

-

 

Puchar UEFA:

-

 

Reprezentacja Polski:

-

 

Ranking FIFA: 1. Brazylia [1455], 2. Włochy [1284], 3. Anglia [1252], 4. Polska [1235]

Odnośnik do komentarza

Kolejnej kontuzji doznał Maxime Delbaere, z którym miałem o tyle problem, że na papierze był dobrym zawodnikiem, tylko mieliśmy z niego mało pożytku, skoro mnóstwo czasu spędzał w gabinecie fizjoterapeuty. Nie przewidywałem, by Belg miał być jeszcze ważnym elementem wyjściowej jedenastki.

 

 

Przed przerwą reprezentacyjną graliśmy na wyjeździe z Arminią Bielefeld, która jakoś nie miała problemów gromadzić na meczach powyżej 20 tysięcy widzów, a na początku sezonu udowodniliśmy gospodarzom, że przed rokiem byliśmy lepsi, ale teraz nasza gra pozostawiała sporo do życzenia, więc nieznacznym faworytem spotkania byli rywale. Szczególnie, że na prawej obronie musiał zagrać niepewny w tym sezonie Murilo.

 

Wciąż graliśmy wolno i niedokładnie, podania rzadko docierały do adresatów i padały łupem przeciwnika, a najgorsze było to, że kompletnie nie miałem pojęcia, dlaczego w listopadzie przestaliśmy grać, ani jak temu zaradzić. Arminia z początku zagrała bardzo zachowawczo, ale jak tylko wybadała, że nie jesteśmy w stanie zawiązać składnej akcji na jej przedpolu, zaczęła wyprowadzać pierwsze akcje. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Najpierw z naszej strony dwie okazje jak zwykle zmarnował Marco, a potem w 35. minucie Rose podarował piłkę Dvorakowi, ten następnie bez trudu minął nie walczącego nawet Ebnera i dograł do zupełnie niepilnowanego Sedratiego, który po żołniersku zrobił swoje.

 

Do przerwy więcej goli dla Arminii już nie padło, a gdy w szatni opieprzyłem zespół i przeprowadziłem dwie zmiany, w miejsce beznadziejnych Gonzalo i Vinka wprowadzając Vicchiego i Mangolda, okazało się, że gospodarze postanowili pilnować bezpiecznego 1:0, skoro i tak nie potrafiliśmy wykorzystać nawet sytuacji sam na sam. I właśnie myślenie, że RWE nie zrobi krzywdy, omal Arminii nie zgubiło. W 66. minucie Andreasen doskonale zagrał do Marco, który zwodem przeszedł Onyszenkę, następnie oczywiście strzelił prosto w Schulza, ale na szczęście akcję zamykał Guyt, który pewną dobitką uratował nam jeden punkt.

04.02.2024, SCHÜCO-Arena, Bielefeld, widzów: 25 577

2BL (19/34) Arminia Bielefeld [9.] – Rot-Weiss Essen [3.] 1:1 (1:0)

 

35' S. Sedrati 1:0

66' R. Guyt 1:1

 

Rot-Weiss Essen: G.Kostić 7 – Murilo ŻK 6, T.Ebner 8, A.Kern 8, D.Weller 6 – H.Vink 6 (46' F.Mangold 7), M.Rose 7, R.Guyt 8, M.Andreasen 7 (71' S.Franz 7) – Gonzalo 6 (46' A.Vecchi 7), Marco 7

 

GM: Andreas Kern (O Ś, Rot-Weiss Essen) - 8

Odnośnik do komentarza
  • Makk przypiął ten temat
  • Pulek zablokował ten temat
Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...