Skocz do zawartości

Wengerezada


wenger

Rekomendowane odpowiedzi

Nie widzieliście dobry tekstów. Ale jak to mawiają: na bezrybiu i rak ryba. Autorowi życzę więcej kreatywności i asertywności, a nie kopiowania schematów, które już wcześniej ktoś inny stosował. Są momenty, w których można się szczerze uśmiechnąć, ale bije po oczach niekonsekwencja, stronniczość w przerysowywaniu pewnych zdarzeń, no i coś czego po prostu nie cierpię - przeinaczanie tekstów znanych utworów. Po dobrym początku coraz bardziej czuję się jakbym oglądał program Disco Polo.

Odnośnik do komentarza

Napisałem w rozwinięciu. Nie lubię kiedy nieumiejętnie przerabia się teksty znanych utworów. Przypomina mi to masówkę stosowaną przez większość współczesnych kabaretów. O ile na początku to było śmieszne, tak z czasem się przejadło i kolejne tego typu przeróbki stawały się tendencyjne. Wszystko ok, byle byś sobie darował tę część, albo przynajmniej wymyślił coś "swojego" a nie skopiowanego od kogoś. To oczywiście moja opinia, z którą nie musisz się zgadzać. Niemniej jednak o ile do tej pory czytałem ten temat z uśmiechem, tak teraz lekko się zażenowałem.

 

Żeby była jasność - chodzi mi o ostatni Twój wpis. Poprzednie były bardzo dobre, podobały mi się. Ten - niekoniecznie.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś szopki noworoczne były tradycją w przeróżnych gazetach, czasopismach, jak również w telewizji. I taką właśnie formę niezmiennie stosowano, przerabiając znane teksty.

 

Zresztą to tylko zabawa, ale dziękuję za opinię, przyda się trochę krytyki, która być może zmobilizuje mnie na drugi rok do zrobienia zupełnie czegoś innego? :)

Odnośnik do komentarza

No właśnie - kiedyś. Kiedyś to miało wzięcie, podobało się bardzo. W telewizji była szopka w oparciu o program satyryczny Polskie ZOO Marcina Wolskiego, którą powinieneś pamiętać. Lubiłem zarówno Polskie ZOO, jak i szopki oparte na tym programie. Tylko czemu dziś tego już nie ma? Bo nie ma na to popytu.

 

Twórz, bylebyś nie przeginał z przerysowywaniem świata CMF i nie opierał się ciągle na nogach tych samych postaci, bo wielu twórców w ten sposób poległo.

Odnośnik do komentarza

Zdanie Icona nie zmieni faktu, że na szopki Wengera popyt jest! "przeginanie z przerysowywaniem świata" to jest właśnie satyra. Icon, zachowujesz się jak gość, który na Monciaku chciał sobie zrobić karykaturę u ulicznego rysownika a potem obrażony mówi "ja wcale tak nie wyglądam". Wenger w swoich szopkach stosuję konwencję, elementem której jsą przeróbki przebojów. Równie dobrze możesz się oburzać, że w szopce występują Trzej Królowie. Trochę luzu!

Odnośnik do komentarza
  • 1 miesiąc później...

Mrozy siarczyste nawiedziły forumową krainę i odcięły ją praktycznie od reszty świata. Dobrze, że działał przekaźnik internetowy na plebanii ojca Vicara Kamtka Pierwszego, dzięki temu ludzie w domostwach mogli zagłosować w corocznym, gminnym plebiscycie. Rada Gminy długo debatowała nad szczegółami imprezy, ogłoszono nawet konkurs na najlepszy projekt Złotego Krakersa, ale mimo tego problemy narastały i termin uroczystości nie był ściśle określony. Najważniejszą rzeczą było sprowadzenie z odległej przechowywalni czerwonych dywanów... czerwonego dywanu. Był on symbolem wielkości i popularności zarazem. W tejże gminie nie ten był najważniejszy, kto posiadał traktor, bizona, łazienkę w domu czy 10 hektarów pola. Najważniejszy był ten, kto dostąpił zaszczytu stąpania po purpurowym płótnie jako laureat jednej z kategorii konkursu. Jakieś niewidzialne siły piętrzyły jednak kłody pod nogami organizatorów, a splot zaskakujących wydarzeń oddalił na bliżej nieokreślony czas uroczyste fanfary. Otóż główny organizator, oczywiście Iconza Vandenbandone, przepadł bez wieści i sparaliżował funkcjonowanie władzy wykonawczej w całej Karierowej Wólce. Rada poszła po radę do wójta, co ma czynić w takim przypadku? Wróć... Autor tekstu oczywiście zapomniał, że wójtem również był Iconza, więc ten wątek z miejsca nie ruszy i musimy z niego zrezygnować. Rada nie robiła nic, bez przewodniczącego, bez wójta, bez Iconzy w jednej osobie była ubezwłasnowolniona.

 

Don Wengerone nie golił się przez cztery tygodnie, nie jadł kilkanaście dni, pił tylko parę wodną skraplającą się na zamarzniętej szybie. Siedział wpatrzony w okno i wypatrywał sań, sań z czerwonym dywanem. Czasem złośliwy niegdyś nietoperz Pucek siadał na parapecie i życzliwie, ciepłym oddechem, wychuchiwał mały otworek wśród malowideł dziadka mroza, aby tylko nasz zatroskany bohater mógł dojrzeć w oddali pędzące konie.

 

A sań nie było... a odwilż nadchodziła... a sanie po wodzie nie pojadą.

 

Tyle się biedak wyczekał, ciągle drugi, wytykany palcami na gościńcu. I teraz, kiedy miał z dumą przemaszerować w blasku fleszy, kiedy uszył garnitur droższy od odzienia samego Piotra Sebastiana, kiedy z góry miał popatrzeć na wielkiego Dona Profesore, imprezy nie było. Smutek i zgryzota zawładnęły nim całkowicie i tylko przeglądanie telegazety w sobotni wieczór powodowało lekki uśmieszek na jego twarzy, kiedy na 238 stronie sprawdzał wyniki ligowe wielkiej Barcelony. Zatroskana Siostra Teresa kręciła głową, serce jej pękało ze współczucia, wydzwaniała codziennie do gminy, pytając o konkrety, a tam jeno głucha cisza jej odpowiadała. W końcu nie wytrzymała, chwyciła za telefon komórkowy i zadzwoniła do jedynego człowieka, który umiałby rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia Iconzy. Grande Champione Detectivo Rutkoricco ps. Kinas przybył pancernym czołgiem z całym zastępem doradców, wspomagaczy, wykonawców brudnej i czystej roboty oraz chmarą fotoreporterów, którzy mieli uwieczniać na kliszach każdy jego ruch i gest. Objął siostrę Teresę ojcowskim ramieniem i szepnął jej do ucha:

 

- Przycisnę tego Dona Srona Wengera i się przyzna, że porwał Icona.

 

Po czym zniknął na schodach prowadzących na poddasze. Po chwili wybiegł i wielkimi susami zaczął spierdalać stamtąd, a za nim wyleciał nietoperz Pucek. Tylko pancerne szkła na ciemnych okularach uratowały Rutkoricco od utraty wzroku. Grande Detectivo zwołał więc konferencję prasową w remizie strażackiej i wygłosił oświadczenie:

 

- Wątek z porwaniem Iconzy przez zwykłego śmiertelnika nie trzyma się kupy. Normalny człowiek nie mógł go porwać, on jest nieporywalny!

 

Tu zapadła długa cisza, kobiety z Koła Gospodyń Wiejskich zaczęły wpychać tampony pod spódnice, aby zatamować orgazmy wywołane samym widokiem detektywa. Szczerbaty pijaczyna, w ostatnim rzędzie, z przyklejonym petem do zeschniętych warg, śmiał się delirycznie, pokazując 99 procentowe braki w uzębieniu. Co zatem się stało? Wszyscy czekali na słowa Rutkoricco jak na wyrok...

 

- Powęszyłem, poszperałem, wyniuchałem i z całą stanowczością stwierdzam, że Iconzę porwali kosmici! Wszystko diabli wzięli... tzn. kosmici.

 

Kobiety mdlały w oka mgnieniu, stary pijaczyna uraczył się ostatnim łykiem denaturatu i połknął peta na przegryzkę. Strażacka syrena zaczęła przeraźliwie wyć, dzwony biły, koty się kociły itd.

 

...

 

- Wengerku?

- Co?

- Zaparzyć ci ziółek?

- Tych rozweselających?

- Nie, tych od fatamorgany.

- Dawaj, może zobaczę Iconzę w turbanie i pędzące po pustyni sanie?

 

Mól grubasek czekał cierpliwie na kancie krzesła, aż drewniane drzwi zatrzasną się za Teresą. Złośliwy szkodnik spiął swe niepozorne ciałko i jednym susem wskoczył do niedomkniętej szafy. Wbił się z rozkoszą w sam środek garnituru i zaczął żreć... i żar, i żarł... do maja powinien skończyć.

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Teraz autor powinien szczegółowo zrelacjonować przebieg uroczystej Gali, ale mu się zwyczajnie w świecie nie chce. Musiałby opisać dywan nasączony purpurą, zachowanie laureatów, dumnie kroczących na piedestał, ich kreacje, gesty, pozy i, co najważniejsze, oficjalne przemowy. Nie powinno tutaj zabraknąć Pietro Sebastiano, który wysiada z limuzyny, strzepuje niewidzialny pyłek z nienagannie skrojonego garnituru, ziewa, zdziwiony tą całą szopką, wkłada ręce do kieszeni i udaje się w stronę akwarium Iconzy, ustawionego w głównym holu. Po czym padają jego sakramentalne słowa: „Nudzę się, nie ma z kim tutaj gadać.” I gada do ryb. Następnie z czarnej wołgi wysiadłby Wujcio Przecierri de Nascimento w towarzystwie... nie, nie Weteranki. Ku zaskoczeniu wszystkich u boku Wujcia kroczyłby Costa Jahujta, obaj ubrani w podkoszulki z napisem „Precz z ACTA”, obaj przemaszerowaliby z uniesionymi dwoma palcami w górze, oznaczającymi victorię – cokolwiek to znaczyło. Potem fotoreporterzy rzuciliby się do barierek, aby oślepić błyskiem fleszy samego Dona Wengerona, który czekał cztery lata na Złotego Krakersa i teraz, zestresowany, nie mógłby zrobić kroku po czerwonym płótnie. Od rana wszystko się psuło, Siostra Teresa przypaliła garnitur, Wengerone zaciął się przy goleniu, dostał sraczki ze strachu przed kamerami, a potem ktoś zatrzasnął go w ubikacji itd. Następnie zobaczylibyśmy Henkelosa Don Wazelinosa, z pochodzenia Greka, ze straży przybocznej Iconzy, który wygrał kategorię na najlepszego strażnika gminnego. Później pisk fanek oznajmiłby wejście w kłębach boskiego dymu kubańskiego bossa nikotynowego, Seju Wycastro Haszyszone, mistrza graficznej strony internetowej „ Habanosy do palenia, reszta to śmieci i trucizna”. Na samym końcu, z podbitym okiem, wyskoczyłby w bokserskim stroju Sergiej Pawojanow, z rodziny rosyjskiej, zwycięzca kategorii na „najlepszy efekt wizualny”. Dziecko Rosji zasłynęło z tego, że na oczach kamer wypiło 5 litrów mleczka sterydowego i wtedy rozrosła mu się klata do tego stopnia, że rozerwała na strzępy koszulkę z napisem „Hardcorowy Koksu”. Tio z Rio nie chciał rzucać się w oczy, był szarą eminencją, potrzebną wszystkim. Prześliznął się tylnym wejściem i skrył w garderobie, po czym zaczął wypełniać PIT-y włoskim mafiozom.

 

Aby tego wszystkiego nie opisywać, autor musiałby wymyślić jakieś zgrabne zakończenie wcześniejszego wątku z Iconzą, kosmitami i dywanem, co poniżej następuje.

 

Nagle, w oddali, pojawiło się jakieś światło. Nawet dwa, nie trzy, jakby oświetlony pojazd kosmiczny. Na przedzie migające żółte, pewnie do lądowania przeznaczone, dwa białe, mocne, oślepiające, nie z tej Ziemi, sunęły po bokach. Ludzie brali do ręki, co popadło. Widły, kosy, kosiarki, suszarki... Wylegli na gościniec, aby bronić osady. Nagle żółte, migające światło zatrzymało się, jakby zawrócić chciało. Zza niego wyjechały te dwa białe. Jakiś pojazd, pewnie czterokołowiec do poruszania się po nieznanym terenie. Jadą się przywitać, a może porwać, zjeść, albo co gorszego? Pochodnie rozświetlały okolicę, ludzie stali w trwodze, żegnali się, całowali bliskich na pożegnanie, ale żywcem nie chcieli ulec. Siekiery, tomahawki i brony też były w pogotowiu. A jak nas zaatakują z daleka, laserami? A może oddadzą Iconzę i sobie odlecą? Zaskoczmy ich, ruszmy do ataku! Ruszyli ławą, na przedzie widły i sztachety miały za zadanie zatrzymać wroga i opóźnić ewentualny kontratak. Wtedy byłby czas na przygotowania ataku bronowego i siekierowego z drugiej linii. Trzecią linię tworzyli kamieniarze i brukowcy, a na końcu piły elektryczne miały tylko dokończyć dzieła, odcinać głowy i narządy płciowe, aby się paskudztwo po śmierci nie rozmnażało.

 

W szoferce było ciepło i przytulnie, anielski głos Adel wprawiłby w sielankowy nastrój nawet największego buraka. Nagle kierowca zahamował gwałtownie i zamarł z przerażenia, widząc przed sobą nierealne zjawisko.

- O k***a, co to jest !?! - zaklął, po czym wyskoczył z samochodu i zniknął w szczerym polu, brnąc przez dwumetrowe zaspy w stronę lasu.

 

Pierwsza linia zaatakowała z impetem niezidentyfikowany, brązowy pojazd. Wieczorną ciszę przeszyły odgłosy łamanej blachy, brzęk stali, syk powietrza z przedziurawionych opon. Bij, zabij! Z żelaza trysnęła krew.

- Tu nie ma nikogo, to musi być jakiś pojazd zdalnie sterowany. Jakby znajomy, wygląda jak nasze mercedesy transportery. Przeszpiegowali naszą technologię skurwieńcy, ufoludkowie.

- Czekajcie, tu jest jakiś napis. To nie UFO, to UPS! Coś to oznacza, muszą być z odległej galaktyki, jakaś nieodkryta planeta. Zobaczymy co jest na pace, Roman, tnij!

 

Recydywista Roman, wprawiony w posługiwaniu się wszystkimi zabijającymi narzędziami, szybkim ruchem odpalił piłę elektryczną i wyciął zawiasy jednym pociągnięciem.

- Iconza! Żywy!

- Pierdolę wasz plebiscyt! Macie tu czerwony dywan i wyniki na kartce z brulionu. Na drugi rok weźcie sobie Fenomendiniego, albo sami się tym zajmujcie – dygocący z zimna Iconza wysiadł z miną wkurwionego ABS-a i ruszył do szoferki.

- A UFO?

- Jakie UFO? Byłem na stacji kolejowej, załatwiłem pług, aby kurier mógł dojechać z tym pierdolonym dywanem. Tylko, że burak mnie zatrzasnął i musiałem jechać na pace. A gdzie on jest?

 

W oddali, w gęstwinie leśnej słychać było ujadanie wilków. Wycie, skomlenie, mlaskanie z czasem było coraz słabsze, aż w końcu nastała głucha cisza.

- Zeżarł wilki! Tak to jest w tej branży, mało płacą i chłopaki głodują. k***a, i jeszcze zjadł moją pożywkę dla ryb, którą kupiłem na Allegro.

- Kurier srurier! UPS to pies!

- A tym problemem zajmiemy się w najbliższym czasie. Koniec z przekręcaniem nazw własnych i ze zezwierzęcaniem (tutaj autor wybrał sobie bardzo trudne słowo) ludzi i kosmitów. A kto chce wstąpić do straży gminnej niech wyśle CV na PW do MT.

- Dziwnie gada ten Iconza, jakby szyfrem, ich głosem? Może się pyłu kosmicznego nażarł? A może to kosmita przebrany? Vandenbandone, o co chodzi z tym szyfrem?

- Jak ci pizna w ta pochodnia to ci sie zaroz oświeci!

- Nie, to Icon na 100%...

Odnośnik do komentarza
  • 3 tygodnie później...

Trylogia Francisa Forda Coppoli powstała wiele lat temu, toteż niektóre wątki mocno się zdezaktualizowały. Zasady panujące w Rodzinie już od dawna nijak się miały do rzeczywistości i mocno odbiegały od kultowych tradycji, gdzie najważniejszy był honor i ... Rodzina. Co mieli robić włoscy mafiozi w takiej dziurze jak Karierowa Wólka? Haracze od mleczarni, skupu trzody chlewnej i GS-owskiego sklepu ściągnęli 10 lat do przodu. Wszystkie sfałszowane obligacje "Radia Marynia" opchnęli starym dewotkom w promieniu 100 kilometrów. Spirytus chemiczny z naklejką "Polska Wódka" rozszedł się po grafiku wesel i festynów na kolejne 5 lat. Nie mieli kogo zabijać, nie mieli z kim walczyć i nuda straszna ich opętała. Kilku z nich, po spowiedzi u wielebnego Kamtka Pierwszego, postanowiło odmienić swoje życie i stać się normalnymi, prawymi obywatelami. Szukali sposobu, od czego by tu zacząć. Przygodny świadek zasłyszał taką oto dyskusję:

 

- A jak powiem na kurę "Ty chuju", to źle jest? Jak to zinterpretować w świetle netykiety i regulaminu?

- A to zależy czyja to kura. Jak twoja, to może być nawet komplement, że niby ma jaja. Jak sąsiada, to obraza, bo nieopodal może przechadzać się kogut i podejdzie to pod wojenki sąsiedzkie.

- Czyli ban?

- Nie, ostrzeżenie, chyba, że recydywa.

- A jak, dajmy na to, zobaczę krowę jak szcza pod siebie na łące, unosząc bezwstydnie ogon w górę i powiem "Jakie bydło, szcza pod siebie"?

- To zależy na której łące. Bo, dajmy na to, nieopodal nasz kwiat młodzieży będzie raczył się darami rolniczymi, czyli bimbrem z owsa. I jeden z nich akurat będzie załatwiał swoją naturalną potrzebę fizjologiczną wśród rozkwitniętego bzu? I usłyszy. I pomyśli, że to do niego?

- I pójdzie raport?

- Tak. A od tego droga niedaleka do bana za post niezgodny z tematem.

- Jak to niezgodny? Skoro szcza jak byk!

- "Jak byk"? To znowu inny paragraf będzie. Dyskryminacja płciowa. Dlaczego krowa nie może szczać jak byk? Czepiasz się kobiety i tyle.

- A jak nie pójdzie raport?

- To można z nim pojechać ostro. Gdybyście byli na Polanie Maryniowej, gdzie obowiązuje dyspensa, to można nawet pojechać bardzo ostro

"Co z Ciebie za s********n, Ty c***u p*********y, z*****e Cie k*****e niemyty. Szczasz pod bzem!"

- Ostre.

- A jak byśmy chcieli rzucić taką wiązankę gdzie indziej, nie na Polanie Maryniowej?

- To nic prostszego, omijasz regulamin. Zamiast nawtykać kolesiowi bezpośrednio, zapodajesz mu mapę, kompas, odnośnik grawerujesz mu na czole i odsyłasz na Polanę.

- Sprytne. A co z nazywaniem ludzi zwierzętami i na odwrót?

- W lesie zwierz jest ważniejszy od luda. We wsi lud ważniejszy od zwierza.

- Nic nie rozumiem.

- Wpuścić luda do lasu, a zwierza do wsi!

- Będzie wojna!

- Tego chcemy!

- A jak, wracając do tematu, powiemy na warchlaka "Ty świnio"?

- Nie zaczynaj. W pobliskiej kałuży, może sobie obmywać twarz jakaś ważna, gminna osobistość i stwierdzi, że to do niego?

- Pójdzie ban za obrazę symboli gminnych.

- Gorzej, pójdzie ban za podjazdy osobiste, a my najedziemy i spalimy gminę!

- W takim razie zmieniamy wszystko na lepsze. Idziemy do Urzędu Kpiny i przedstawiamy swoje postulaty.

- Chcemy zmian, dość władzy ubabranej w błocie po sam zapijaczony, czerwony nos!

 

I tak to się zaczęło, a końca nie widać. Kto panem będzie, a kto sługą. Kto księciem, a kto giermkiem jeno. Czas tej opowieści nie będzie miał końca, dopóty, dopóki miłość bliźniego nie zagłuszy zawiści innego. Zza kulis:

- Co za patetyczne pierdolenie. Wenger kończ już!

 

Czas na zmiany, zegar przyszłości tyka, dla kogo zagra muzyka? Na pewno dla Iconzy, który pewnego dnia zajrzał do baru "Cafe Bianka", ujrzał Biankę i zakochał się od pierwszego wejrzenia. Wspólna pielgrzymka do Rzymu tylko scementowała ten narzeczeński związek. Tym razem autobus z Placu Świętego Piotra zajechał zgodnie z rozkładem jazdy. Jeden z pijaczków otworzył oko i krzyknął:

- Jezus Maria! "Uciekająca panna młoda!"

- Nie pij już! To przecież Bianka przebrana za anioła!

- Deja vu?

 

Witały ich tłumy. Wzniesiono toast, a jakżeby, winem marki " Bianco". Jedni płakali, drudzy nie kryli radości. Ilu tam było obojętnych gości? I tak, dość nieoczekiwanie, historia zatoczyła koło.

 

 

..................................

 

 

- A jak, dajmy na to, ojciec Szkodziecenny będzie szedł polną ścieżką i powie "Dzień dobry"?

- Hm...pod coś to podciągniemy. Sprawdzimy, czy od dużej litery zaczął.

Odnośnik do komentarza
  • 2 tygodnie później...

Kadencja Rady Gminy nieuchronnie dobiegała końca, ale kandydaci na radnych nie pchali się drzwiami i oknami. Coś trzeba było uczynić, aby w obywatelach odezwała się chęć rządzenia i decydowania o losach tego magicznego zakątka. I oto, dosyć nieoczekiwanie, niechcący zarazem, gruchnęła po wsi wieść, że na radnego będzie kandydował Dżonko, z pochodzenia Słowak, który na co dzień wypasał kozy na pagórkowatych terenach łąkowych. Uchodził on za wiejskiego głupka, ale głupi nie był. Po kryjomu, wciśnięty pomiędzy kozy, przeczytał wiele mądrych książek. Etykieta wiejskiego głupka bardzo mu odpowiadała, niektórzy twierdzili, że tak mu wygodnie, gdyż w prawdziwej rzeczywistości zginąłby ze swoimi mądrościami. On na radnego? Oburzenie wśród ludu było tak wielkie, że wszyscy, jak jeden mąż, ruszyli pod Gminę, aby zapisać się na listę kandydatów. Trzeba było zorganizować Komitet Kolejkowy, bo dochodziło już do rękoczynów, a straż gminna, pod nieobecność wodza Iconzy, który w tym czasie był na przymiarce ślubnego garnituru, nie dawała sobie rady. Inwalidzi na wózkach żądali obsługiwania poza kolejnością, kobiety ciężarne walczyły o to, aby wpisać na listę również swoje nienarodzone dzieci. Młodzież ze sztandarami krzyczała „Oddajcie władzę w ręce młodych!”, kombatanci, stojący z portretami Karola Świerczewskiego, ripostowali: „Niech wróci komuna, ściągniemy pasy i zaczniemy nowe-stare wychowanie!”. „Nie te czasy dziadku” . No cyrk po prostu.

 

Nagle, kiedy kościelna dzwonnica wybiła dwunastą godzinę, tłum zamilkł. Na horyzoncie pojawił się jeździec, a z megafonów rozległa się melodia z najlepszych amerykańskich westernów.

- To nie koń. Garbaty jakiś. Wielbłąd! Arab w turbanie jedzie na powitanie. Znowu jakiegoś wójta w walizce przywiozą? Popija coś z bukłaka. Pewnie wodę? Wodę? Jakiś chory pewnie.

 

Był to Chmielongo Gabolo z Afryki, którego zwabiono podstępem, informując go, że tegoroczny Oktoberfest odbędzie się w Karierowej Wólce. Za nim pojawił się drugi jeździec, na koniu. Był to rycerz z dalekiej Normandii, Vami z Wami, który wygnany swego czasu za złe zachowanie, teraz przejęcie władzy miał w planie.

- Mnie wybierzcie, będziecie mieć cycki w każdym avatarze!

- Chyba ty!

 

A, że jeźdźców zawsze było trzech, tłum gapiów oblegających gościniec zobaczył... osła! Na ośle siedział Wujcio Przecierri i ledwo dychał, osioł też ledwo dychał, aż, na wysokości kiosku ruchu, wyzionął ducha. Oczywiście osioł, nie Wujek.

- No co? Motocykl brata się zepsuł. Powiedzieli mi, że będą tu występowały gołe baby, gdzie ta impreza?

 

Nagle, za linią horyzontu, wzbiły się tumany kurzu. Sklepikarze pośpiesznie zasuwali rolety, matki chowały dzieci po domach, rewolwerowcy oparci o futrynę „Cafe Bianka” gimnastykowali palce. Ford z lat 60-tych z napisem LEGENDA sunął na trzech jeźdźców niczym kaskader Mike z filmu „Death Proof”.

- Spierdalać z drogi, pan jedzie! Co to za szopka, nie będzie żadnych kolejek. Ja idę pierwszy.

Meler Legenda, Niemiec, którego przedwojenni dziadkowie byli właścicielami większości tutejszych gruntów wysiadł z samochodu i zaczął opowiadać kim on jest.

- A czytaliście moje wybitne newsy.... Nie? A przypierdolić wam, aby pamięć wróciła? A rugby? Mówi wam to coś? Nie? Ech...

 

Do przystani na rzece dobijał właśnie statek ze skandynawską banderą i herbem Wikingów na maszcie. Nikt już się tym nie emocjonował, większość, zrezygnowana, machnęła ręką. Fiord Feanord wysiadł na ląd i popatrzył z politowaniem na gęstniejący tłum:

- Co się tutaj dzieje? Ludzie, nie macie nic innego do roboty? Wiosna idzie, ogródki przekopać, zasadzić marchewkę, podciąć drzewka owocowe, pomalować płot, wytrzepać dywany, wymienić opony na letnie, poświęcić jaja... i wtedy dopiero możecie wrocić, aby Don Wengerone Stańczykowy miał kolejne tematy na poświąteczne dni. Wesołych Świąt!

- Fiordzie Feanordzie, już po świętach...

- A kogo to obchodzi? Ja mam czas skandynawski.

 

...........

 

- Biorą?

- Na chuja.

- Feno, a jak wybiorą Dżonko?

- Nie wybiorą. Drogi Jasonksie z Teksasu, jak wybiorą to... k***a mać!

- Feno, twój spławik poszedł pod wodę.

- …

- Feno, żyłka pękła.

- …

- Feno, gdzie twoja wędka ?!?

- …

- Feno, gdzie jesteś? Ratunkuuuu!!! Feanordzie, kotwica w górę!

Odnośnik do komentarza
  • 7 miesięcy później...

-Nigdy, nigdy nie oddam Awardsów! Po moim trupie!

-Profesorze, wątek z przekrętami przy głosowaniach będzie w późniejszym terminie. Ja dzwonię, aby się grzecznie zapytać, czy wystąpisz w mojej Noworocznej Szopce.

-Eee, nie udzielam się, nie mam czasu, poprawiam błędy w tłumaczeniu FM 2013.

-Twoja rola będzie specjalna. Pamiętasz Muppet Show i dwóch staruszków na balkonie, którzy szyderczo komentowali wydarzenia na scenie?

-A to co innego. I mogę mówić, co mi się podoba? Bez cenzury?

-Oczywiście, nie tak, jak za komuny. Twoim partnerem będzie Amicus.

 

-Nigdy, nigdy nie wystąpię na jednej scenie z Iconem! To przez niego odszedłem z Forum. Mogę mu co najwyżej przypierdolić na solówce.

-Amicusie, nie będziesz występował na scenie, będziesz tworzył lożę szyderców z Profesorem. Pokonasz go ciętym językiem, komentując jego występ.

-A to w takim razie się zgadzam. Z Profesorem stworzymy „Parę Roku”!

-To zależy, kto będzie liczył głosy.

-Nieważne kto liczy, ważne kto oddaje!


  •  

Przygotowania do tradycyjnej szopki ruszyły pełną parą. Wenger i jego anonimowi wolontariusze wydzwaniali do potencjalnych gości, którzy mieliby zaszczycić forumową scenę.

 

-A do Icona dzwonimy?

-Do Icona nie trzeba dzwonić. Icon był zawsze i jest. Po prostu wejdzie i będzie.

-Johniss?

-Dzwoniliśmy. Powiedział, że mu wisi ta szopka, ważne, żeby Fenomen nie występował. Dodał jednak, że dla kilkudziesięciu plusików od swoich akolitów może ewentualnie powiedzieć kilka wersów.

-Fenomen?

-Zawsze był sekretarzem. Teraz też będzie.

-Nie ma ryzyka, że coś spierdoli?

-Nie ma, bo nie mam dla niego tekstu. Będzie stał za kotarą i machał ręką, kiedy będą wchodzić kolejni wykonawcy.

-Aha, dzwoniła matka Madzi z Sosnowca. Chce wystąpić.

-Przecież ma wyłączność w SE. U nas może być tylko gongiem.

-Gongiem?

-Będzie stała obok Fenomena, a ten zamiast machać ręką, będzie walił młotem w jej głupi i chory łeb.

-A Boniek?

-Tym razem nie ma potrzeby. Może to znak, że w naszym futbolu zacznie być normalnie?

 

Przyszedł jeszcze jakiś dziwnie ubrany gość i chce się z tobą koniecznie zobaczyć.

-Zbanowany txt! Ty nie możesz wystąpić, jesteś zbanowany!

-Poznałeś mnie? Cholera, myślałem, że kamuflaż mam dobry.

-To, że przypiąłeś sobie ogon, ubrałeś zieloną koszulkę i na klacie napisałeś flamastrem „Kameleon” nie wystarczy, musiałbyś jeszcze zakryć twarz.

-Aha, to może za rok spróbuję.

-Spróbuj przez panel administracyjny, to łatwiejsza droga na skróty.

 

-Wenger, "Super Express" podał skład naszej szopki na pierwszej stronie wczorajszego wydania? Skąd wiedzieli?

-Widzicie moi drodzy, tutaj ściany mają uszy... i to podobno od dawna.

-Ale przecież nie podaliśmy wszystkich!?!

-Czytają w naszych myślach, skurwieńcy...

 

I wszystko potoczyłoby się tradycyjnym torem, Szopka Noworoczna uświetniłaby świąteczno - noworoczny czas, złożylibyśmy sobie życzenia i po trudach sylwestrowej nocy, wyspani i wypoczęci, wrócilibyśmy do normalnego życia, forumowego życia. A jednak stało się inaczej. Afera wyborcza wstrząsnęła naszym światem i już nigdy nic nie będzie takie samo. Okazało się, że MT może czytać nasze PW, a główny root udaje głupiego i twierdzi, że o takiej opcji nie wiedział, pomimo tego, że bardziej skomplikowane operacje zarządzania forum ma w jednym palcu. Okazać się może również, że wszystkie poprzednie głosowania były sfałszowane. Główny oskarżony przedstawia nam dowody swojej niewinności, do których dostęp ma tylko on i może sobie dowolnie je modyfikować. Komu teraz wierzyć, gdzie zabrać głos, kto wyjaśni te wszystkie zagadki?

 

Jedynym człowiekiem, który może podołać takiemu zadaniu jest Tajemniczy Don Pedro, szpieg z Krainy Deszczowców, którego wyślemy niebawem do Karierowej Wólki w celu rozwikłania tej skomplikowanej afery.

 


  •  

Odnośnik do komentarza

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.

Ładowanie
  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    • Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...